Papież na Sycylii

VATICANNEWS.VA |

publikacja 15.09.2018 20:25

Tak dzisiejszą wizytę Franciszka relacjonował portal Vatican News.

Papież na Sycylii Roman Koszowski /Foto Gość Pamiątkowe kubki z papieżem Franciszkiem

Dziś rano Papież udał się w jednodniową wizytę apostolską na Sycylię z okazji 25. rocznicy śmierci bł. ks. Pino Puglisiego, zamordowanego przez mafię na schodach kościoła, dokładnie w dniu swoich 56. urodzin.

Pierwszym etapem papieskiej podróży jest położone w środkowej części wyspy miasteczko Piazza Armerina, znane m.in. z znajdującej się w pobliżu Villa Romana del Casale, posiadającej jeden z najbogatszych i największych na świecie zbiorów rzymskich mozaik. Helikopter z Papieżem na pokładzie wylądował w miejskim ośrodku sportowym o g. 8.40. Franciszek spotkał się z wiernymi, których okólo 40 tys. czekało na niego na placu. Powitał go biskup tej diecezji Rosario Gisana. Podkreślił, że Chrystus pragnie Kościoła ubogiego, dlatego musi być wiarygodny w swoich gestach, słowach, czynach, w obronie najsłabszych. Jest to tym pilniejsze, że naszym zadaniem – wskazał biskup – jest umacnianie naszego ludu, który wewnętrznie czuje się zrezygnowany, przybity, a z zewnątrz ograniczany jest przez demoniczną siłę mafii. Po wygłoszonym przemównieniu Franciszek przeszedł wśród rozśpiewanego, radosnego tłumu witając się serdecznie z wieloma z obecnych tam osób.

Stamtąd udał się do Palermo, gdzie odprawi Mszę, zje obiad z ubogimi w ośrodku: Misja Nadziei i Miłości, odwiedzi kościół św. Kajetana, gdzie został zamordowany ks. Puglisi, a także spotka się z seminarzystami, zakonnikami i kapłanami, a następnie z młodzieżą. Powrót Papieża do Rzymu przewidziany jest około g. 20.00.

Nie popadajmy w pesymizm i nie obnośmy się z naszym cierpieniem. Rany przeżywane z Chrystusem mogą się stać ranami dającymi życie – to wezwanie, które Papież skierował do wiernych w Piazza Armerina. Zachęcił ich do bycia Kościołem bardziej otwartym oraz wsłuchanym w Słowo Boże i uczestniczącym w Eucharystii.

Franciszek wskazał, że pomimo wielu trudności Kościół nadal jest wspólnotą proroczą i ożywiającą, która głosi światu miłosierdzie Boże.

"Sporo jest trapiących was plag. Mają swoją nazwę: niedorozwój społeczny i kulturowy; wyzysk pracowników i brak godnej pracy dla ludzi młodych; migracja całych rodzin; lichwa; alkoholizm i inne uzależnienia; hazard; osłabienie więzi rodzinnych – wskazał Ojciec Święty. – W obliczu tak wielu cierpień wspólnota kościelna może czasami wydawać się zagubiona i znużona; czasami natomiast, dzięki Bogu, staje się żywa i prorocza, szukając nowych sposobów głoszenia i ofiarowania miłosierdzia przede wszystkim tym braciom, którzy popadli w zniechęcenie, w nieufność, w kryzys wiary".

Papież zwrócił uwagę, że nie należy obnosić się z cierpieniem i popadać w pesymizm, ale trzeba odnosić je do osoby Chrystusa. Z Nim rany zadane również przez grzechy i słabości mogą stać się ranami dającymi życie. Franciszek wspomniał, że z okazji dwustulecia tamtejsza diecezja podejmuje drogę synodalną, aby stawać się bardziej Kościołem Słowa, miłości misyjnej oraz Kościołem wspólnoty euchrystycznej. Przypomniał o znaczeniu codziennego kontaktu ze Słowem Bożym:  

"Aby z ufnością podejmować rozeznanie, powinniście być przyzwyczajeni do kontaktu ze Słowem Bożym, do czytania Ewangelii, każdego dnia, mały fragment Ewangelii. Nie zajmie to więcej niż pięć minut. Może warto mieć małą księgę Ewangelii w kieszeni, w torebce. Zabierać ją, patrzeć na nią, i czytać. I tak każdego dnia, jak kropla za kroplą, oby wchodziła ona do waszego serca, i czyniła z was bardziej uczniów Jezusa, silniejszych, zdolnych do wychodzenia, aby pomagać w rozwiązywaniu wszystkich problemów naszego miasta, naszego społeczeństwa i naszego Kościoła".

Podejmując temat miłości misyjnej Franciszek szczególnie podkreślił znaczenie ewangelicznego współczucia. W sposób jasny opowiedział się po stronie osób starszych: naszych dziadków. Oni budują naszą tożsamość, są naszymi korzeniami, a my przecież nie chcemy być ludźmi wykorzenionymi. W tym kontekście Ojciec Święty nawiązał do trudności wielu młodych w relacji z Kościołem:

"Tyle razy słyszałem, jak młody człowiek mówił: «Ja owszem, wierzę w Boga, ale nie w Kościół». Ale dlaczego? «Ponieważ jestem antyklerykałem». Ale dlaczego nim jesteś? Jeżeli jesteś antyklerykałem, no to podejdź do księdza i powiedz mu: ja nie wierzę ci dlatego, i dlatego, i dlatego. Dlaczego nie? Podejdź do niego! Podejdź także do biskupa i powiedz mu prosto w oczy: ja nie wierzę Kościołowi z tego i z tego pozwodu. To jest młodość odważna. Tak, z gotowością wysłuchania również odpowiedzi. Być może, tego dnia księdz będzie miał słąbszy dzień i wyrzuci was, ale będzie to ten jeden, jedyny raz. Ale potem coś powie. Słuchać, słuchać, słuchać. I wy kapłani, miejcie cierpliwość: cierpliwość, aby słuchać młodych, ponieważ w niepokojach młodych są ziarna przyszłości".

W trzecim punkcie Franciszek zwrócił uwagę na znaczenie wspólnoty eucharystycznej. Dzięki łasce, otrzymywanej na Mszy czerpiemy miłość Chrystusa, aby zanosić ją na drogi świata, aby wychodzić z Nim na spotkanie drugiego. Odnosząc się do ilości osób uczestniczących we Mszy, szczególnie tej niedzielnej, Franciszek wezwał, aby nie ulegać pokusie wielkich liczb, ale błogosławieństwem maleńkości, bycia ziarnkiem gorczycy, małą trzódką, odrobiną zaczynu, mocno świecąca lampką, okruszkiem soli. Ojciec Święty zalecił także księżom, aby nie głosili dłuższych niż ośmiominutowe kazania i nie nudzili słuchaczy.

Z Piazza Armerina Franciszek przeleciał helikopterem do Palermo, gdzie najpierw odprawił Mszę, na której obecnych było około 80 tys. wiernych. Wezwał ich, aby na wzór bł. ks. Pino (Giuseppe) Puglisiego sami, nie oglądając się na innych, czynili pierwszy krok w stronę tego, co lepsze. Do ludzi mafii apelował, aby przestali myśleć o sobie i swoich pieniądzach, ale nawrócili się do prawdziwego Boga.

Nawiązując do postaci ks. Pino Puglisiego Papież zauważył, że był on człowiekiem, który zasiewał dobro, wskazywał, że logika bożka-pieniądza przegrywa. Najwspanialszą rzeczą jest pomaganie i służenie. To jest źródłem wewnętrznej radości, która wyraża się w uśmiechu.

"Dziś mija 25 lat, gdy zmarł w dniu swoich urodzin, ukoronował swoje zwycięstwo uśmiechem, tym uśmiechem, nie pozwalającym zabójcy spać w nocy. Powiedział on: «W tym uśmiechu był pewien rodzaj światła» - stwierdził Papież. - Ks. Pino był bezbronny, ale jego uśmiech wyrażał siłę Boga: nie była to oślepiająca błyskawica, ale delikatne światło, które wdziera się do wnętrza i oczyszcza serce. Jest to światło miłości, daru, służby. Potrzebujemy wielu kapłanów uśmiechu, uśmiechniętych chrześcijan nie dlatego, że traktują sprawy lekko, ale dlatego, że są bogaci jedynie chwałą Boga, radością Boga, ponieważ wierzą w miłość i żyją, aby służyć. Dając życie znajdujemy radość, bo więcej radości jest w dawaniu aniżeli w braniu (por. Dz 20, 35)".

Zgodnie z oczekiwaniami nie zabrakło bardzo ostrego słowa upomnienia skierowanego do struktur mafijnych, które są mocno zakorzenione nie tylko w świecie przestępczym, ale w wielu wymiarach życia Sycylii i innych regionów Włoch. 

"Bóg, który jest miłością odrzuca wszelką przemoc i miłuje wszystkich ludzi. Dlatego słowo «nienawiść» musi zostać usunięte z życia chrześcijańskiego; dlatego nie można wierzyć w Boga i uciskać brata. Nie można wierzyć w Boga i być mafiosem. Kto nim jest, nie żyje po chrześcijańsku, ponieważ swoim życiem bluźni przeciw imieniu Boga, który jest miłością – upominał Ojciec Święty. - Potrzebujemy dzisiaj mężczyzn i kobiet pełnych miłości, a nie mężczyzn i kobiet pełnych dumny; ludzi służby, a nie ucisku; podążania razem, a nie ubiegania się o władzę. Jeśli litania mafijna brzmi: «Nie wiesz, kim jestem», to chrześcijańska mówi: «Potrzebuję ciebie». Jeśli groźba mafii brzmi: «Zapłacisz mi za to», to modlitwa chrześcijańska brzmi: «Panie, pomóż mi miłować». Dlatego mówię do mafiosów: zmieńcie się bracia i siostry! Przestańcie myśleć o sobie i swoich pieniądzach. Wiesz dobrze, wiecie o tym, że trumna nie ma kieszeni. Nic nie możecie zabrać ze sobą. Drodzy bracia i siostry: nawróćcie się do prawdziwego Boga, Jezusa Chrystusa! Mówię wam, mafiosom: jeśli tego nie uczynicie, przegracie swoje życie i będzie to największa z porażek".

Ojciec Święty postawił przed zebranymi na Mszy w Palermo pytanie: Co mogę zrobić? Co mogę zrobić dla innych, dla Kościoła? Nie należy czekać na to, co Kościół, czy społeczeństwo zrobią dla nas. Trzeba w pierwszej osobie podjąć  odpowiedzialność, wybrać miłość, słuchać ludu i jemu służyć. Oto „chrześcijański populizm”, do którego zachęcał Franciszek.

"Tak czynił ksiądz Pino, ubogi pośród ubogich swojej ziemi. W jego pokoju fotel, na którym studiował, był zepsuty. Ale fotel nie stanowił centrum jego życia, ponieważ nie siedział, by odpoczywać, ale żył w drodze, by miłować – stwierdził Franciszek. - Oto mentalność zwycięska. Oto zwycięstwo wiary, zrodzone z codziennego daru z siebie. Oto zwycięstwo wiary, która niesie uśmiech Boga na drogach świata. Oto zwycięstwo wiary, zrodzone ze skandalu męczeństwa. «Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich» (J 15, 13). Te słowa Jezusa napisane na grobie ks. Puglisiego, przypominają wszystkim, że oddanie życia było tajemnicą jego zwycięstwa, tajemnicą dobrego życia. Dzisiaj, drodzy bracia i siostry także i my wybierzmy piękne życie".

Na obiad Franciszek udał się do ośrodka: Misja Nadziei i Miłości, nazywanego „miasteczkiem ubogich”. Na co dzień mieszka tam około 1.200 osób będących w potrzebie: zarówno Włochów, jak i obywateli wielu innych krajów świata, ludzi różnych kultur i religii. Z Papieżem do stołu w ogromnej jadalni zasiadło 150 osób, wśród nich także więźniowie, pozostali jedli obiad na zewnątrz.

Ośrodek ten w 1991 r. założył Biagio Conte, bogaty młodzieniec, który zafascynowany postacią św. Franciszka całkowicie zmienił swoje życie, oddając je najuboższym. „Mówią o nich: alkoholicy, bezdomni, prostytutki. Ja odkryłem, że są moim braćmi i siostrami i potrzebują pomocy” – powiedział Biagio wspominając początki Misji Nadziei i Miłości. Dziś jest tam wszystkim, angażując się nieustannie w obronę najsłabszych i najbardziej bezbronnych. W styczniu tego roku pościł przez 10 dni na dworcu kolejowym razem z wyrzuconymi ze swoich domów rodzinami, które nie miały pieniędzy, aby zapłacić za czynsz. Jego protest przyniósł pozytywny efekt, rodziny otrzymały mieszkania socjalne.

O uczuciach, które towarzyszyły oczekiwaniu na wizytę Papieża mówi Riccardo Rossi, odpowiedzialny w ośrodku za media.

"Oprócz wielkiej radości, którą niesie ta wizyta, jest ona także potwierdzeniem sensowności naszej pracy, a przede wszystkim podkreśleniem, jak ważną rzeczą jest przyjmowanie ostatnich, zmarginalizowanych, aby robić wszystko, by nie czuli się odrzuceni, zapomniani, ale przyjęci – stwierdził Rossi. – Podobnie jak zrobił to brat Biagio poszcząc z tymi, których pozbawiono mieszkań, aby być otwartymi na wszystkich, na Włochów i obcokrajowców".

Po obiedzie Papież odwiedził miejsca, zwiazane z życiem i śmiercią ks. Pino Puglisiego. Udał się do dzielnicy Brancaccio, uchodzącej za najbardziej niebezpieczną w Palermo. W niej bowiem urodził się, a potem posługiwał błogosławiony kapłan. Franciszek modlił się przy jego grobie w kościele św. Kajetana, na którego schodach został zamordowany, a także udał się do jego domu. Stamtąd przejechał do katedry, gdzie spotkał się z kapłanami, zakonnikami i seminarzystami.

Wychodząc od wspominanego dzisiaj w liturgii bł. Pino Puglisiego wskazał na trzy aspekty jego posługi, które są wskazaniem jak przeżywać całkowite oddanie Panu Bogu i ludziom: celebrowanie, towarzyszenie oraz świadczenie.

Ojciec Święty podkreślił, że za wypowiadanymi w czasie sprawowania sakramentów słowami powinna iść konkretna życiowa postawa.

"«Ja odpuszczam tobie grzechy»: kapłan, człowiek przebaczenia, jest powołany, by wcielać te słowa w życie. Ksiądz nie żywi uraz, nie przypomina o tym, czego nie otrzymał, nie oddaje złem za zło – powiedział Ojciec Święty. - Wnosi zgodę tam, gdzie jest podział, harmonię, gdzie jest kłótnia, pokój, tam gdzie jest niechęć. Jest sługą pojednania w pełnym wymiarze godzin: udziela «przebaczenia i pokoju» nie tylko w konfesjonale, ale wszędzie".

Papież wskazał, że bardzo ważne jest, aby religijność ludowa stanowiąca wielki skarb, którego należy strzec, nie została użyta przez mafijne wpływy i zamiast serdeczną adoracją nie stała się pokazowym spektaklem. Pasterze powinni być ubodzy w dobra, tytuły, otwarci w relacjach oraz pełni zrozumienia dla innych. Należy mniej rozmawiać o młodych, a bardziej z nimi być.

"Przebywanie z nimi, podążanie za nimi, sprawianie, by wraz z nimi rodziły się najprawdziwsze pytania i najpiękniejsze odpowiedzi – zauważył Ojciec Święty. - Jest to misja rodząca się z cierpliwości, z akceptującego słuchania, z posiadania serca ojca, a nigdy szefa. Duszpasterstwo należy prowadzić w ten sposób, z cierpliwością i poświęceniem".

Ojciec Święty przypomniał, że Ewangelia powinna przede wszystkim wyrażać się w życiu duchownych. Należy żyć w prostocie, służyć z radością, bez uzależniania się od rzeczy przemijących oraz od możnych tego świata.

"Trzeba wykluczyć wszelkie formy klerykalizmu: niech w nas nie będzie postaw wyniosłych, aroganckich lub apodyktycznych – mówił Papież. - Również karierowiczostwo i nepotyzm są nieprzyjaciółmi, których trzeba wyeliminować, ponieważ ich logika jest logiką władzy, a kapłan nie jest człowiekiem władzy, lecz służby".

Ojciec Święty podziękował również siostrom zakonnym ukazującym obraz Kościoła, który jest matką. Jego sposób towarzyszenia zawsze musi mieć rys macierzyński. Wyraził także wdzięczność wszystkim siostrom kontemplacyjnym, które poprzez modlitwę i całkowity dar życia są sercem Kościoła Matki, a w Ciele Chrystusa tętnią miłością łączącą wszystko.

Ostatnim punktem wizyty Papieża na Sycylii było spotkanie z młodzieżą. Po nim odleciał do Rzymu, gdzie jego przybycie przewidziane jest około g. 19.30. W przemówieniu do młodych Franciszek mówił o potrzebie słuchania Boga, przyjmowania innych i o sposobie przeżywania młodości.

Franciszek zwrócił uwagę, że Pan Bóg przemawia do nas na sposób relacyjny, stąd istotne jest wędrowanie, które jest wyrazem pragnienia poszukiwania. Boga bowiem nie  znajdzie się w smartfonie, w ogłuszającej muzyce, zamknięciu w czterech ścianach, w rozpamiętywaniu przeszłości, albo w mrzonkach o przyszłości. Trzeba Go szukać wychodząc z własnego świata. Dlatego też należy marzyć i mieć marzenia, pozwolając, aby Bóg w nie wszedł. Do tego wszystkiego trzeba jeszcze pamiętać o tym, by służyć, bo to nadaje życiu smak, i jest źródłem żywotności.

Drugą kwestią, jaką podjął Ojciec Święty było przyjmowanie innych oraz ludzka godność. Wiara wyraża się w spotkaniu. Pan Bóg wyszedł nam naprzeciw, aby się spotkać i zbawić nas we wspólnocie. Szacunek dla godności drugiego, przyjęcie go to nie są jakieś propozycje dla ludzi dobrze wychowanych, ale cechy wyróżniające chrześcijanina. Ważnym więc jest, aby ofiarować swoje talenty i dać swój czas, aby dzielić się konkretnie miłością z innymi. Papież wezwał młodych pielgrzymów, aby byli budowniczymi przyszłości, ale, nie tworzyli jej wyłącznie na „ja”, lecz na „my”.

Franciszek zachęcił także młodych, aby byli jutrzenkami nadziei. Dlatego każdego ranka trzeba budzić się z odnowionym sercem, przepełnionym nadzieją, bez popadania w starcze odruchy i poczucie, że nic nie da się zmienić na lepsze.

Na zakończenie Franciszek zaprosił młodych, aby razem z nim marzyli i żyli jako Kościół nadziei, który nie tworzy barier, pozostawiając z boku tych, którzy nie są nasi. Zachęcał, by tworzyć Kościół ożywiany miłością, którego jedynym skarbem jest Pan przynoszący wolność. W takiej wspólnocie chrześcijanie nie idą na układy ze złem, ale go demaskują i odrzucają.