Wzniosły szczyt

ks. Adam Pawlaszczyk

publikacja 06.09.2018 05:45

Jezus Chrystus poniósł śmierć, to znaczy umarł. Następnie zmartwychwstał. A Matka Boża? Zasnęła, zmarła czy – na wzór Eliasza – na jakimś rydwanie ognistym została wzięta do nieba? Pozostawiając na boku płomienie i rydwany – cała reszta jak najbardziej.

Wzniosły szczyt zasoby internetu

W jednej z najbardziej znanych polskich pieśni kościelnych Maryja „biegnie w niebo”, ostatnim tchem żegna ziemię i ludzi, którzy nie płaczą, przekonani o Jej wywyższeniu na niebieskim tronie. Ten „bieg ku niebu”, o ile można użyć tego porównania, nie stanowi jednak nowego etapu w Jej życiu, raczej kolejną rundę. I o tym warto pamiętać, zastanawiając się, na czym właściwie polegało wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny.

Między zwiastowaniem a śmiercią

„Pewnego dnia – a było to w piątek – udała się wedle zwyczaju święta Maryja do grobowca i gdy modliła się, otworzyły się niebiosa i archanioł Gabriel zstąpił do niej i rzekł: »Witaj ty, któraś zrodziła Chrystusa, Boga naszego. Modlitwa twoja doszła do niebios i została przyjęta przez Tego, który się z ciebie narodził. Od tej chwili, wedle twojej modlitwy, opuścisz świat i udasz się do niebios, do Syna, aby żyć życiem prawdziwym i wiecznym, które nie ma końca«”. Kolejne spotkania Maryi z aniołem zostały opisane w „Opowieści Jana Teologa o zaśnięciu świętej Bogurodzicy” i innych tekstach apokryficznych. To, które miało miejsce przed samym Jej odejściem z tej ziemi, porównywalne jest ze spotkaniem w chwili zwiastowania. Nie przez przypadek. Wszystko bowiem, co związane jest ze śmiercią Maryi, ma korzenie w tej właśnie chwili, gdy nazwana „pełną łaski” wyraziła zgodę na zaproponowany przez anioła scenariusz swojego życia. To właśnie wtedy scenariusz śmierci, napisany pod rajskim drzewem, przestał obowiązywać.

W co wierzy Kościół w sprawie śmierci Najświętszej Maryi Panny? W co wierzył przez prawie dwa tysiąclecia, zanim papież Pius XII ogłosił dogmat o Wniebowzięciu i przypieczętował go uroczystym stwierdzeniem: „gdyby ktoś, nie daj Boże, dobrowolnie odważył się temu, cośmy określili, przeczyć, lub o tym powątpiewać, niech wie, że odstąpił zupełnie od wiary Boskiej i katolickiej”? Jeszcze bardziej uzasadnione jest pytanie, w co wierzył Kościół na samym początku swojego istnienia, niedługo po tym, jak Maryja, Matka Jezusa, odeszła z tej ziemi. Odpowiedź nie jest trudna: oficjalnie Kościół nie miał wówczas zdania. To znaczy, nie wyrażał go wprost. Od I do V wieku zarówno ojcowie Kościoła, jak i liturgia zachowują milczenie w kwestii zakończenia ziemskiego życia Maryi. Niektórzy z nich mówią wprawdzie o Jej śmierci, ale nie wypowiadają się szczegółowo. Pod koniec IV lub na początku V wieku pewien kapłan o imieniu Tymoteusz stwierdził w jednym ze swoich kazań, że Maryja stała się nieśmiertelna, gdyż Ten, który w Niej mieszkał, przeniósł Ją w regiony swojego wniebowstąpienia. Ogólnikowo, ale oddaje to klimat panujący wówczas wokół zagadnienia – odzwierciedla przekonanie o tym, że w przypadku Matki Bożej „coś” musiało być inaczej. Nie tak jak z innymi ludźmi. Przeniesiona w regiony wniebowstąpienia? Wniebowstąpienie i wniebowzięcie: droga Matki w pewnym sensie zaczyna przypominać drogę Syna.

Czy tylko legendy?

Wspomniana „Opowieść Jana Teologa...” jest apokryfem. Apokryfy, których charakteru natchnionego Kościół nie uznaje, stanowią cenne źródło wiedzy o świadomości wierzących co do danej prawdy wiary. Opowiadania o śmierci i wniebowzięciu Maryi stanowią wśród nich znaczącą grupę. Do dzisiaj zachowało się ich około dwudziestu, a ich wspólnym źródłem jest prawdopodobnie apokryf napisany po grecku w II lub III wieku po Chrystusie. Greckie „zaśnięcie” wymienne jest z łacińskim „przejściem”, co zwraca uwagę na fakt, że centralnym punktem odniesienia nie jest w tekście fakt wzięcia Maryi do nieba, lecz Jej zaśnięcie, czy też przejście z jednego życia do drugiego. To ważne – bo, upraszczając, można powiedzieć, że ważniejsze jest, „co” się wydarzyło, a nie „jak”. Zacytowana „Opowieść Jana Teologa o zaśnięciu świętej Bogurodzicy” pochodzi z VI wieku i jest prawdopodobnie najbardziej bliska tego wspomnianego źródła. Opowiada o tym, jak Matce Bożej ukazał się anioł i wręczył jej palmę, zapowiadając przy tym, że za trzy dni Jej dusza opuści ciało. W trakcie następnego spotkania z aniołem Maryja miała usłyszeć, że czwartego dnia po wyjściu z ciała zostanie przeniesiona do raju wonności. Około godziny trzeciej, trzeciego dnia, Maryja zasnęła. Pan Jezus, który przybył wraz z anielskimi zastępami, powierzył duszę Maryi archaniołowi Michałowi, zaś Piotrowi nakazał pochowanie ciała, co ten wraz z apostołami uczynił. Niebawem powtórnie przybył Pan Jezus, który polecił Michałowi zabranie ciała Maryi i złożenie go w raju. Kulminacyjnym momentem tej historii miało być połączenie tam ciała i duszy Maryi.

Kolejne teksty apokryficzne różnią się w opisie ostatnich ziemskich dni Matki Bożej. W jednym Maryja zasnęła na Syjonie, aniołowie zabrali Jej duszę do nieba, zaś ciało złożone w grobie w Dolinie Jozafata niemal natychmiast zostało zabrane przez aniołów do nieba. W innym Pan Jezus naradzał się z apostołami, co zrobić z ciałem Maryi. Wtedy uczniowie poprosili, by Jej ciało zostało wskrzeszone i zaprowadzone do nieba. We wszystkich tekstach występują jednak te same główne elementy: ukazanie się anioła, zapowiedź śmierci, wręczenie palmy jako symbolu nieśmiertelności, śmierć, pogrzeb i zabranie ciała Maryi do nieba.

Grób, w którym nikt nie leżał

Poszukując historycznych faktów i miejsc, najlepiej powrócić... do grobu. Kościół na Syjonie. Jeden z pielgrzymów w VII wieku, opisując jego plan, stwierdził, że w północno-zachodnim rogu odnaleźć można napis informujący, że to w tym miejscu „odeszła” Święta Maryja. Z tego samego mniej więcej okresu pochodzą wzmianki o patriarsze Sofroniuszu, który miał bardzo często odwiedzać miejsce, gdzie Maryja zmarła. Wykopaliska z lat 70. ubiegłego wieku wykazały, że faktycznie grób, który znajduje się w tym kościele, jest wykuty w skale, pochodzi z I wieku i znajduje się w otoczeniu niewielkiej nekropolii. Co ciekawe, nigdy nie leżały w nim… żadne ludzkie zwłoki. Jeden z najbardziej cenionych archeologów i przewodników po Ziemi Świętej, prof. Bellarmino Bagatti, franciszkanin, który prowadził wykopaliska, stwierdził, że ta forma grobu odpowiada dokładnie opisowi grobu Maryi z jednego z apokryfów. Co ważne, starożytne ślady kultu wskazują, że nigdy później również nie pochowano w nim żadnego człowieka.

Nieskończenie hojny

W co wierzy Kościół w sprawie śmierci Najświętszej Maryi Panny? W to, że Niepokalana Dziewica „zachowana wolną od wszelkiej skazy winy pierworodnej, dopełniwszy biegu życia ziemskiego z ciałem i duszą wzięta została do chwały niebieskiej” (KKK 966). Tak tę prawdę formułuje Katechizm Kościoła Katolickiego, w którym dodano za Soborem Watykańskim II, że stało się tak, „aby bardziej upodobniła się do Syna swego, Pana panujących oraz Zwycięzcy grzechu i śmierci”. Takie sformułowanie dogmatu o Wniebowzięciu, ogłoszonego w 1950 roku, a więc stosunkowo niedawno, wywołało falę krytyki. Nie była ona niczym nowym. Często, gdy jest mowa o jakiejś formie podobieństwa Maryi do Jej Syna, zwłaszcza w kontekście zwycięstwa nad grzechem, taka krytyka się pojawia. Zwłaszcza że Pismo Święte nie zawiera nawet wzmianki o wzięciu Maryi do nieba z ciałem i duszą. Tradycja, która od wczesnej starożytności dawała wyraz przekonaniu o chwalebnym wniebowzięciu Maryi, stała się głównym źródłem dogmatu. Pius XII w konstytucji apostolskiej ogłaszającej dogmat stwierdził, że wiernym od zawsze łatwo było przyjąć, „że wielka Matka Boża zeszła z tego świata tak, jak przedtem Jej Syn jedyny. Ale to bynajmniej nie stanęło na przeszkodzie ich jawnie wyznawanej wierze, że święte Jej ciało nie zaznało skażenia grobowego, że nigdy ów dostojny przybytek Słowa Bożego nie uległ rozkładowi, zamieniając się w zgniliznę i proch. Przeciwnie, oświeceni łaską Bożą, przejęci czcią ku Tej, która jest Bożą Rodzicielką i zarazem naszą najczulszą Matką – coraz to jaśniej widzieli zgodność oraz wewnętrzny związek między tymi przywilejami, jakich udzieliła Opatrzność Boża Tej ukochanej Towarzyszce naszego Odkupiciela. Dosięgły one tak bardzo wzniosłego szczytu, jakiego poza Nią nikt przez Boga stworzony, wyjąwszy ludzką naturę Chrystusa, nigdy nie osiągnął”.

Ten wzniosły szczyt, o którym napisał Pius XII, to sedno tego, w co wierzy Kościół na temat śmierci Maryi, Matki Jezusa Chrystusa. Niepokalanie poczęta, Pełna łaski, która wyraziła zgodę na zaproponowany przez anioła scenariusz swojego życia, otwarła łasce drogę. Dzięki Jej zgodzie scenariusz śmierci, napisany pod rajskim drzewem, przestał obowiązywać. „Nieskończenie hojny Bóg” – tymi słowami rozpoczyna się ten dokument. Bo też i o nieskończoność tu chodzi. Miłość, która „nigdy nie ustaje”. I o łaskę, która nigdy się nie wyczerpie.