Bielska armia Pana w Kenii

Urszula Rogólska; Gość bielsko-żywiecki

publikacja 11.09.2018 05:45

– Błażej, ty jesteś jak nasz brat. Możesz zawsze przyjechać, tu masz swój dom – to zaproszenie nauczyciel z Bielska usłyszał od duszpasterzy i sióstr orionistek z misji w kenijskich Chuka i Laare już kolejny raz.

Blażej Jaszczurowski z mieszkańcami placówek misyjnych w Kenii, którym pomaga wraz z grupą przyjaciół i anonimowych darczyńców z Polski. Archiwum Błażeja Jaszczurowskiego Blażej Jaszczurowski z mieszkańcami placówek misyjnych w Kenii, którym pomaga wraz z grupą przyjaciół i anonimowych darczyńców z Polski.

Kiedy kilka lat temu Błażej Jaszczurowski, nauczyciel matematyki w SP 3 w Bielsku-Białej, usłyszał w kościele św. Józefa na Złotych Łanach o adopcji na odległość − prowadzonej przez siostry orionistki za pośrednictwem fundacji „Czyńmy Dobro” − nie przypuszczał, że to będzie rewolucja w jego życiu. Wtedy podjął zobowiązanie do finansowania nauki małego Briana. Wkrótce dostał o nim informacje i… zaproszenie do Kenii, gdyby chciał go kiedyś odwiedzić. Poleciał z ciekawości. I zostawił tam serce. Dziś ma już trzech adopcyjnych synów. Od tamtego spotkania w Kenii był już cztery razy – dwukrotnie w czasie kolejnych ferii i wakacji.

Rodzice adopcyjni

Nie lata z pustymi rękami. Uśmiecha się, że poza Chuka i Laare niewiele w Kenii widział. Coraz lepiej poznaje za to realia życia misji, rodzin, a szczególnie dzieci. Dzięki jego opowieściom adopcyjne dzieci w Kenii mają już niemal wszyscy jego przyjaciele i znajomi, a przez nich ta armia pączkuje na całą Polskę.

Błażej wpadł na pomysł, by wszystkim dać szansę pomagania małym Kenijczykom. Cyklicznie organizuje zbiórki pieniędzy poprzez portal zrzutka.pl. To dzięki rosnącej z każdym tygodniem liczbie osób, które dowiadują się o sprawie, może skutecznie pomagać na miejscu. Wpłacone pieniądze zawozi do Kenii, a tam – wraz z misjonarzami w Chuka: Dionisio Muteą, ks. proboszczem, i Edwinem Muthetią, ks. wikarym, oraz siostrami orionistkami w Laare, z s. Alicją Kaszczuk z Polski na czele – kupuje to, co niezbędne. Skrupulatnie przygotowuje rozliczenia, zbiera rachunki.

Na zakupach

W czasie ostatniej zbiórki udało się zebrać ponad 10 tys. zł. Z poprzedniego wyjazdu zostało Błażejowi jeszcze 5 tys. zł. – Zawsze dzielę pieniądze na dwie części – jedna trafia do Chuka, druga do Laare. Najwięcej pieniędzy przeznaczamy na zakup żywności: wielkich worków fasoli, kukurydzy, ryżu, cukru, tłuszczu, ale i herbatników czy lizaków oraz przyborów szkolnych – mówi.

Żywność trafiła do katolickiej szkoły podstawowej w Chuka, gdzie uczy się ponad 300 dzieci, do mniejszej szkoły św. Michała w Mukuthuku i do klasy dzieci niepełnosprawnych umysłowo w szkole publicznej. Tym razem nauczyciel nie kupował żywności dla Small Home – parafialnego ośrodka dla dzieci niepełnosprawnych, bo tutaj potrzeby były inne. – Kupiliśmy mopy, garnki, termosy, pampersy – opowiada. – Z kolei dla Laare zakupiliśmy dużo żywności dla szkół św. św. Piotra i Pawła w Laare oraz św. Jana w Ndumuru. Siostry zajmują się nie tylko szkołami, mają też pod opieką bardzo wiele rodzin i dzieci, które spędzają czas w misji. Pojechaliśmy też do bardzo ubogich ludzi w Samburu.

– Byłem tam po raz czwarty i dopiero teraz zauważyłem, jak wielką potrzebą są baterie słoneczne i tzw. tanki – 1000-litrowe zbiorniki na deszczówkę. Dzięki nim kobiety i dzieci nie muszą pokonywać wielkich odległości do ujęć wody – dodaje Błażej.

Nie wszystko się udało: – Nie kupiłem dzieciom piłek… A piłka nożna to ulubiona zabawa dzieci w czasie wolnym. Jednak w Kenii futbolówka kosztuje… 120 zł. Już myślę, żeby piłki – lepsze jakościowo – zakupić taniej w Polsce i wraz z pompką zawieźć je następnym razem. Myślę też o książkach dla nich, o grach planszowych, które robią furorę!

Zrzutka działa

Na portalu zrzutka.pl ruszyła już kolejna zbiórka pieniędzy dla dzieci z Kenii. – Za pomoc okazaną do tej pory dziękuję wszystkim anonimowym darczyńcom – mówi Błażej. – Jestem wdzięczny moim drugoklasistom z SP 3, którzy na koniec roku szkolnego nie przynosili mi kwiatów, ale artykuły szkolne dla rówieśników z Kenii. Dziękuję za życzliwość i wielką pomoc parafii w Bystrej Krakowskiej oraz księżom: Tadeuszowi Krzyżakowi i Sebastianowi Otworowskiemu, a także Aleksandrowi Trojakowi – wuefiście ze szkół Zgromadzenia Córek Bożej Miłości, który przy okazji festynu szkolnego przygotował specjalne stoisko, przy którym można było wspierać Chuka i Laare, oraz dzieciom i rodzicom Misyjnej Jutrzenki ze Skoczowa.

Błażej dziękuje ks. Dionizemu, s. Alicji, wszystkim misjonarzom z Chuka i Laare, a także tamtejszym dzieciom i ich rodzicom za to, co zrobili z jego życiem…