Historia zwolniła

Bogumił Łoziński/Gość Niedzielny

publikacja 09.04.2010 07:27

Papież nauczył Polaków publicznego i wspólnotowego wyrażania wiary, i dziś się tego nie wstydzimy - mówi Piotr Dardziński w rozmowie z Bogumiłem Łozińskim

Historia zwolniła Jacek Zawadzki/Agencja GN Dr Piotr Dardziński jest dyrektorem Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie, wykłada doktryny polityczne i prawne m.in. na Uniwersytecie Jagiellońskim i w Wyższej Szkole Europejskiej im. Ks. J. Tischnera.

Bogumił Łoziński: Co dziś zostało w nas po pontyfikacie Jana Pawła II?

Piotr Dardziński: –Pytania, poszukiwania. Oczywiście mamy pamiątki materialne, ale to, co jest najbardziej frapujące i inspirujące, to nasze nieustanne poszukiwania.

Pytania o co?

– O to,co jest w naszym życiu najistotniejsze, a więc o problemy, które są zawsze: o granice naszej wolności, kim jest dla nas człowiek, czy jesteśmy za kogoś odpowiedzialni, czy nie itd. Oceniając z tej perspektywy, jesteśmy bardzo papiescy, bo to są pytania, które on sam kiedyś sobie stawiał, a potem dawał je jako zadania Polakom.

I jak 5 lat po śmierci Jana Pawła II wygląda nasza odpowiedź na te papieskie pytania?

– W bardzo różny sposób. Na przykład najnowsze badania socjologiczne pokazują, że dla 80 proc. młodych Polaków instytucja małżeństwa, i to z dziećmi, jest postrzegana jako szczególna wartość. Co więcej, za małżeństwo uznają związek kobiety i mężczyzny i chcą zawrzeć ślub kościelny. A przecież rodzina to jeden z centralnych wątków papieskiego nauczania. 

Ale jednocześnie 94 proc. młodych Polaków akceptuje rozwód jako sposób rozwiązania problemów małżeńskich…

– Oczywiście przestrzeganie nierozerwalności małżeństwa jest problemem, ale ja jednak nie spodziewałem się tak pozytywnych deklaracji o rodzinie.

A może to pokazuje, że traktujemy nauczanie Kościoła i Jana Pawła II wybiórczo? Inne badania pokazują, że ponad 50 proc. Polaków nie przestrzega etyki seksualnej Kościoła, a co za tym idzie odrzuca papieskie nauczanie o teologii ciała.

– Sprawy związane z etyką seksualną są najtrudniejsze do realizacji dla tych, którzy starają się żyć nauczaniem Jana Pawła II, ponieważ my nie funkcjonujemy w świecie, który jest temu nauczaniu przychylny, wprost przeciwnie. Gdy Karol Wojtyła ponad pół wieku temu w „Miłości i odpowiedzialności” pisał np. o czystości, to już wtedy zwracał uwagę, że ta wartość ma bardzo złą prasę, jest postrzegana negatywnie. Dziś machina reklamowo-rozrywkowo-filozoficzna zachęca ludzi do czegoś zupełnie innego. Stąd deklaracje o przywiązaniu do rodziny mogą budzić optymizm.

Z najnowszych badań dotyczących recepcji papieskiego nauczania wynika, że od jego śmierci o 23 proc. zmalała liczba osób deklarujących znajomość przesłania Papieża. Zapominamy o Janie Pawle II?

– Ale jednocześnie ukazuje się cała masa książek poświęconych jego osobie, które sprzedają się w setkach tysięcy egzemplarzy i są przez ludzi czytane. Być może te wyniki pokazują, że bardziej krytycznie podchodzimy do deklaracji, czy znamy papieskie nauczanie. Wniosek, że już go nie znamy, jest zbyt daleko idący, bo często posługujemy się jego treściami, nie uświadamiając sobie tego.

A może nasz stosunek do Jana Pawła II jest emocjonalny i rację mają ci, którzy twierdzą, że Papieża kochamy, ale nie żyjemy jego nauczaniem?

– Oczywiście, że ten stosunek był emocjonalny i nie powinniśmy się tego wstydzić, tyle że on nie powinien się kończyć na emocjach. Dziś obecność Jana Pawła II wśród nas jest zupełnie inna niż gdy żył, emocje są dużo mniejsze.

Więc jak dziś odbieramy Papieża?

– Przede wszystkim żyjemy w okresie „smuty”, który polega na wyhamowaniu dynamiki wydarzeń po śmierci wybitnej osoby, która tej dynamice nadawała ton. Tacy giganci ducha jak Karol Wojtyła rodzą się rzadko, więc jest naturalne, że doświadczamy pewnego zatrzymania historii. Ostatnie pięć lat to czas, w którym wygasają emocje, a my doświadczamy niewątpliwej bezradności wobec tego, co zrobić z papieską spuścizną. Jednak w tej „smucie” są zarodki nadziei, np. w Drogach Krzyżowych na ulicach miast bierze udział coraz więcej ludzi, podobnie w innych publicznych manifestacjach wiary. Te przykłady pokazują, że Papież nauczył Polaków publicznego i wspólnotowego wyrażania wiary, i dziś się tego nie wstydzimy. Według mnie jest wiele takich elementów, których nauczył nas Papież, choć nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę, bo przecież głównym przesłaniem pontyfikatu Jana Pawła II nie był on sam, lecz świadectwo bycia człowiekiem wierzącym.

Czyli Jan Paweł II nauczył nas wiary, a znajomość jego nauczania jest mniej istotna?

– Gdyby Papież miał odpytywać Polaków z Jana Pawła II, to nie egzaminowałby nas z treści swoich encyklik czy dat ich publikacji, lecz spytał, czy byliśmy u spowiedzi i czy często przyjmujemy Komunię św. Istotą nie jest przecież kult papieża, lecz to, że był on świadkiem Chrystusa, który do Niego prowadził ludzi. Oczywiście nauczanie też jest ważne, bo daje aparat pojęciowy, opisowy do zrozumienia Boga i Kościoła.

Jak Pan ocenia percepcję papieskiego nauczania wśród polityków, np. jej zastosowanie w życiu publicznym?

– Przeważnie politycy są tu bardzo krytycznie oceniani. Jednak cenne jest to, że po 2 kwietnia 2005 r. żaden z nurtów politycznych nie próbował zagospodarować Jana Pawła II jako swojego wyłącznego patrona. Można powiedzieć, że zrobili to z roztropności, uczciwości i szacunku do Papieża.

Rzeczywiście nikt nie zapisał Karola Wojtyły do swojej partii, ale to chyba minimum przyzwoitości, od polityków mamy jednak prawo wymagać  czegoś więcej…

– Oni go nie zapisali, bo byłby bardzo niesubordynowanym członkiem ich partii, do tego stopnia, że mógłby ją rozsadzić. Być może właśnie dlatego ugrupowania polityczne mają taki dystans do papieskiego nauczania, bo poważne potraktowanie go oznaczałoby postawienie sobie zbyt dużych wymagań, czego wcale nie chcą.

Jednym z bardziej rażących przykładów takiej postawy w praktyce jest sprawa prawnego uregulowania kwestii in vitro. Przecież debata publiczna sprowadzona została ostatnio do tego, czy finansować sztuczne zapłodnienie, a niemalże w ogóle wśród polityków nie ma refleksji nad tym, co na ten temat mówił Jan Paweł II. Tymczasem ta sprawa pokazuje rewolucyjny potencjał myśli Papieża. Systemy polityczne dążą do konserwowania istniejącego stanu, nienaruszania status quo pozwalającego im funkcjonować. Etyka społeczna, na którą powołuje się Jan Paweł II, ma charakter rewolucyjny. Proponując rozwiązania oparte na prawie naturalnym, w rzeczywistości Jan Paweł II robi to samo, co w czasach komunizmu, walcząc o prawa robotników w Nowej Hucie. Podobnie jak wówczas marksiści, tak dziś przeciwnicy etyki naturalnej, mówią, że Jan Paweł II chce wprowadzić ciemnogród i państwo wyznaniowe.

Ale teraz jest często jeszcze gorzej, bo politycy po prostu ignorują papieskie nauczanie w sferze in vitro, czy takie zasady jak pomocniczość, solidarność, dobro wspólne…

– I to jest rzeczywiście bardzo niebezpieczne zjawisko, bo nie ma nic gorszego niż traktowanie Jana Pawła II jako miłego, sympatycznego staruszka i nic po za tym, czyli w gruncie rzeczy lekceważenie go i ignorowanie. Szczególnie boleję nad odejściem w życiu publicznym od idei dobra wspólnego, gdyż to jest wartość podstawowa dla budowy zupełnej innej filozofii i wizji państwa niż to, z czym mamy do czynienia obecnie. Jan Paweł II w czasie pielgrzymki w 1991 r. uczył nas, że na tej zasadzie powinniśmy zbudować niepodległą Polskę. To zostało skrytykowane i odrzucone. Dopiero po aferze Rywina przypomniano sobie, że Papież przestrzegał, aby nie budować demokracji bez wartości, lecz aby u jej podstaw było dobro wspólne.

Papieskie wezwanie do zbudowania państwa opartego na etyce nie było tylko teoretyczną propozycją, Jan Paweł II wprost mówił, że państwo bez wymiaru moralnego zawali się. To jest kwestia życia doczesnego, a nie nadprzyrodzonego. Państwo bez etyki przekształca się w rywalizację zorganizowanych band, które realizują własne interesy, czego przykładów w Polsce mamy bardzo dużo.

Dla pełnego obrazu chciałbym podkreślić, że o wiele lepsza sytuacja – niż wśród polityków czy w świecie kreowanych przez media – jest wśród zwykłych ludzi, dla których przykład jego życia jest bardzo inspirujący.

Czy istnieje pokolenie JP2?

– Z socjologicznego punktu widzenia nie, bo ludzie w bardzo różnym wieku przyznają się do kanonu wartości proponowanych przez Papieża, natomiast można mówić o społeczeństwie JP2, do którego zalicza się ok. 70 procent Polaków. Ten papieski kanon wartości to współczesne rozumienie Dekalogu, szczególnie przykazania miłości.

Jak beatyfikacja Jana Pawła II wpłynie na recepcję jego nauczania?

– Beatyfikacja będzie bardzo ważnym wydarzeniem, bo spotkamy się z Janem Pawłem II w nowy sposób, na płaszczyźnie religijnej świętych obcowania. To będzie już przede wszystkim porządek łaski, choć oczywiście on może zainspirować do głębszego życia myślą Karola Wojtyły, a przez to wpłynąć na naszą przemianę i świętość.