Dzień cierpienia w intencji misji

Papieskie Dzieła Misyjne

publikacja 26.05.2007 18:10

Dzień cierpienia w intencji misji

Uroczystość Zesłania Ducha Świętego jest również Dniem Cierpienia w Intencji Misji.

Idea zaangażowania chorych w misyjne dzieło Kościoła zrodziła się w Holandii w Bloemendaal, a jej inicjatorem był ks. Jakub Willenborg. Kiedy w roku 1925 kanonizowano św. Teresę od Dzieciątka Jezus, patronkę misji, dla swoich chorych parafian zorganizował on dzień poświęcony misjom. Chorzy zapragnęli włączyć swoje ludzkie cierpienia w zbawcze misterium Chrystusa, ofiarując je za misje i misjonarzy.

W tym samym roku odbywał się w Rzymie Kongres Misyjny. Postanowiono wówczas, by również ludziom chorym zaproponować wspieranie misji, Wkrótce we Włoszech powstało Misyjne Apostolstwo Chorych. W roku 1931, z inicjatywy Unii Misyjnej Duchowieństwa, z okazji Zielonych świąt zorganizowano w Rzymie Dzień Chorych dla Misji Katolickich. Cztery lata później, za aprobatą papieża Piusa XI, Rada Naczelna Papieskich Dzieł Misyjnych uchwaliła, że w dniu Zielonych świąt obchodzony będzie Dzień Cierpienia w Intencji Misji.

Modlitwa misyjna chorego

Panie Jezu, naucz mnie pogodnie znosić cierpienie, bez zbytniego uskarżania się na swój los.

Proszę Cię, Panie, za ubogich i opuszczonych, za pozbawionych ludzkiej życzliwości, za wszystkich spragnionych miłości, a zwłaszcza za tych, którzy Ciebie nie znają.

Wiem, że dzielisz się Twym krzyżem z tymi, których miłujesz. Przyjmuję więc Twój krzyż, a wszystko co mnie spotyka ofiaruję za misjonarzy oraz za dzieło ewangelizacji świata. Amen


Zesłanie Ducha Świętego rozpoczyna misyjną działalność Kościoła, Apostołowie umocnieni Duchem Świętym głoszą słowo Boże, wypełniając słowa Chrystusa: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody" (Mt 28, 19). A towarzyszy im nieustanna modlitwa całego Kościoła, szczególnie chorych, niepełnosprawnych, samotnych i opuszczonych.

Papież Benedykt XVI pielgrzymując do Łagiewnik, szczególną troską ogarnął chorych: „Wy, drodzy chorzy, naznaczeni cierpieniem ciała i ducha, jesteście najbardziej zjednoczeni z krzyżem Chrystusa, a równocześnie jesteście najbardziej wymownymi świadkami miłosierdzia Bożego. Dzięki wam, przez wasze cierpienie On z miłością pochyla się nad ludzkością. To wy, mówiąc w zaciszu serca: «Jezu, ufam Tobie», uczycie nas, że nie ma innej głębszej wiary, innej, żywszej nadziei, innej gorętszej miłości od tej, jaką żywi człowiek, który w nieszczęściu zawierza siebie pewnym dłoniom Boga”.

Cierpienie nieustannie towarzyszy każdemu człowiekowi. Może być ono spowodowane chorobą ciała, ale wielokrotnie cierpią również nasze dusze. Każdy, kogo dotknęło takie głębokie cierpienie, wie, jak trudno wypowiedzieć te słowa „Jezu, ufam Tobie". Wielką łaską jest wtedy móc się modlić i wołać o wytrwałość, a jeszcze większą zdolność złączenia się z krzyżem Chrystusa i ofiarowanie bólu za zbawienie świata.

Elżbieta Polkowska, PDM, Warszawa
Homilia na Dzień Cierpienia w Intencji Misji

l. „Cierpienie uszlachetnia" - czasem słyszymy te słowa, które nieraz zbyt łatwo wypowiadają ludzie zdrowi i zadowoleni ze swego wygodnego życia. Inaczej jednak brzmią one w ustach człowieka, który udręczony zmaganiem z chorobą, niepełnosprawnością czy trudami starości potrafi dostrzec wartość swojego cierpienia. Co więcej, zgodnie z niełatwą logiką wiary, potrafi przemienić cierpienie w dar ofiarowany Bogu. Jest to wtedy dar duchowy, drogocenny; dar, który uszlachetnia dającego, a Boga nie pozostawia obojętnym na intencje i prośby, które są do niego dołączone.

Niezwykła patronka dzieła misyjnego Kościoła - św. Teresa od Dzieciątka Jezus - powtarzała często, że cierpieniem zdobywa się więcej dusz niż najlepszym kazaniem. Cierpienie rozumiała ona jako swoiste powołanie, jako „męczeństwo serca", które w jej oczach miało nie mniejszą wartość niż przelana krew. Stąd obchodzony dzień cierpienia w intencji misji nabiera wielkiego znaczenia, bo przypomina każdemu wierzącemu, że obok modlitwy i wsparcia materialnego możemy wspierać misje przez ten niewidzialny dar serca, który ma nie mniejszą wartość niż wielkie pieniądze i skarby tego świata.

Nie sposób także nie przypomnieć o ofierze cierpień składanych Bogu przez misjonarzy niosących ludziom różnych narodów światło Ewangelii. Prześladowani w wielu krajach, współcześni męczennicy misji. To w ich służbie realizują się szczególnie wyraziście słowa Apostoła Narodów - św. Pawła: Wam bowiem z łaski dane jest dla Chrystusa: nie tylko w Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć (Flp l, 29).

Mocno przemawia do nas zwłaszcza świadectwo męczenników, którzy z miłości do Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła narażali się dla zbawienia najbardziej opuszczonych dusz na ziemi i oddali wszystko - swoje życie. Pamiętamy dzisiaj o Polakach; o ojcu Henryku Dejnece, miłośniku dzieci, młodzieży i opiekunie imigrantów, zastrzelonym na terenie swojej misji w Kamerunie. Pamiętamy o siostrze Czesławie Lorek, którą śmiało można nazwać misjonarką Bożej miłości, zwłaszcza wśród dziewcząt, chorych i więźniów. Ją pobito na śmierć w kościele w stolicy Konga - Kinszasie. Przywołujemy też franciszkanów - ojca Zbigniewa Strzałkowskiego i ojca Michała Tomaszka, których zamordowali komunistyczni bojówkarze w Peru, bo nie mogli znieść autorytetu, jaki zyskali sobie ci głosiciele ewangelicznej miłości i pokoju wśród ubogiej ludności Andów. Podziwiamy też ogromny wysiłek misjonarski ks. Jana Czuby, który jako zwyczajny duszpasterz w Afryce naraził się okrutnym rebeliantom. Zabili go na terenie parafii, gdzie pracował. To tylko niektóre przykłady misjonarzy, a przecież za ich męczeństwem kryją się także wielkie cierpienia wiernych, z którymi budowali Chrystusowe Królestwo.

2. Wielki gmach tego Królestwa prawdy, miłości i pokoju zaczęli wznosić Apostołowie napełnieni Duchem Świętym. Ich wyjście z Wieczernika w dniu Pięćdziesiątnicy stało się zapowiedzią nieustającego wychodzenia wierzących do ludzi wszystkich ras i narodów, aby wypełnić wezwanie Jezusa Chrystusa: Pokój Warn! jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Początek drogi rodzącego się Kościoła był też od zawsze złączony z drogą krzyżową Zbawiciela. Prześladowania, jakich doznawali Apostołowie i pierwsi wierzący, byty dla nich znakiem przynależności do cierpiącego Chrystusa, który powiedział: Kto chce iść za Mną, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje, Cierpienia „dzieci Kościoła" są więc także znakiem naszej duchowej jedności z Jezusem i wzmacniają chęć niesienia pomocy sobie nawzajem - cierpienie może wszak jednoczyć dzięki sile współodczuwania.

Ważną prawdą, którą możemy odczytać dzięki mądrości danej od Ducha Świętego, jest również to, że nasze cierpienia ofiarowane Bogu z miłością mają wartość zbawczą. Zwłaszcza chorzy, o czym przypominał sługa Boży Jan Paweł II w Redemptoris missio, przez swoją duchową ofiarę w intencji misjonarzy sami stają się misjonarzami. Dają w ten sposób także świadectwo, że zbawienie, które Chrystus niesie poprzez Kościół, obejmuje całego człowieka: jego duszę i ciało; zwycięża grzech i niemoc powstania z upadków. Dopełniając udręk Chrystusa we własnym ciele możemy mieć tym większy udział w Ofierze Zbawiciela, której owoce zanoszą misjonarze wszędzie tam, gdzie Ewangelia jeszcze nie dotarła lub jej światło tli się zbyt słabym płomykiem.

3. Papież Benedykt XVI w ostatnim Orędziu misyjnym zatytułowanym Miłość duszą misji podkreślił, że „Apostołowie przemienieni wewnętrznie w dniu Pięćdziesiątnicy przez moc Ducha Świętego zaczęli dawać świadectwo o Panu umarłym i zmartwychwstałym. Od tego czasu Kościół kontynuuje tę samą misję. Stanowi ona dla wszystkich chrześcijan nieustanne zaangażowanie, od którego nie można się wymówić.” Rzeczywiście, nie można się wymówić od tego zadania, które opiera się przecież nie na zdolnościach ludzkich, ale na mocy Zmartwychwstałego Pana. To sprawa naszej wiary, jak mówił Jan Paweł II. To sprawa naszego oddania się Bogu, który pragnie objawić swojego Ducha „dla budowania wspólnego dobra”. Niech osoby cierpiące w szlachetnym porywie swego serca ofiarują dzisiaj dar cierpienia za misje i misjonarzy, aby okazać miłość, która podnosi człowieka i go zbawia. Miłość, która ma swoje źródło w cierpiącym Odkupicielu świata.

Ks. Mirosław Makowski, dyrektor PDM, diec. legnicka