Polski Kościół bez księży

Polska/a.

publikacja 03.09.2008 14:56

Do seminariów zgłosiło się tylko ok. 600 chętnych. Tak źle ostatnio było za czasów wczesnego Gierka - alarmuje dziennik Polska.

Gwałtownie spada liczba kandydatów do kapłaństwa. Jak wynika z informacji Polski, w tym roku do seminariów diecezjalnych zgłosiło się niewiele ponad 600 mężczyzn. Tak głęboki kryzys przeżył Kościół na początku lat 70. Wówczas jednak sytuację uratował wybór kard. Karola Wojtyły na papieża.

Nie sprawdzają się prognozy głoszone trzy lata temu, tuż po śmierci Jana Pawła II. Część duchownych i publicystów katolickich twierdziło, że przeżywanie żałoby po papieżu zaowocuje głęboką religijnością Polaków, co przełoży się na wzrost powołań.

- Takie oczekiwania były uzasadnione, bo wybór Wojtyły na papieża i jego pierwsza pielgrzymka do Polski przyniosły rekordową liczbę kandydatów do seminariów - mówi dyrektor Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego ks. prof. Witold Zdaniewicz. Ale natychmiast dodaje, że na pozytywne efekty powołania Wojtyły na tron papieski polskie seminaria czekały kilka lat. - Wojtyła został papieżem w roku 1978, a rekordowe nabory do seminariów przypadają na lata 1985-1987, więc na rezultaty duchowego pobudzenia po śmierci papieża też trzeba poczekać jeszcze kilka lat.

Tak niski poziom powołań to prawdziwy wstrząs dla Kościoła. Rektorzy seminariów duchownych szukają pomocy w Stanach Zjednoczonych. Zaprosili amerykańskich duchownych, by zaprezentowali im nowoczesne metody akcji powołaniowych.

Jakie są przyczyny kryzysu? Przewodniczący Krajowej Rady Duszpasterstwa Powołań bp Wojciech Polak jest zdania, że powodem spadku chętnych do kapłaństwa jest niż demograficzny, a także postępująca laicyzacja społeczeństwa i konsumpcyjna kultura, w jakiej wychowywani są dziś młodzi ludzie. - To jest kultura antypowołaniowa - wyjaśnia bp Wojciech Polak. - Młodzi boją się podejmowania zobowiązań, boją się decyzji wymagających odpowiedzialności.

Podobnie mówi rektor WSD w Drohiczynie ks. dr Tadeusz Syczewski. - Młodzi ludzie nie mają wzorców, które sprzyjałyby rodzeniu się powołania - mówi. - Są niedojrzali, nastawieni na czerpanie z życia przyjemności, nieprzygotowani do poświęcenia się dla innych.

Socjologowie zajmujący się Kościołem twierdzą, że przyczyny są bardziej złożone. - Owszem, jest kryzys wartości, kryzys rodziny, ale też kryzys zaufania do Kościoła, którego wielu młodych nie darzy autorytetem - mówi dr Małgorzata Duda, socjolog PAT. Jej zdaniem problemem jest także przestarzały system kształcenia w seminariach, który nie przygotowuje kleryków do sprostania wyzwaniom, jakie ich czekają.

- Społeczeństwo jest coraz bardziej wymagające, nie przyjmuje już bezkrytycznie pewnych nakazów, a od księży oczekuje konkretnych, przemyślanych działań i realnej pomocy - mówi dr Duda. Dlatego według niej w seminariach powinno się uczyć socjologii, psychologii z elementami psychoterapii, nawiązywania relacji międzyludzkich, nowoczesnego zarządzania, marketingu. - Seminaria muszą wyjść do młodych ludzi, dać sygnał, że otwierają się na nowe wyzwania i nauczą kleryków otwartego duszpasterstwa.

Taki sygnał od dawna wysyłają polskie zakony franciszkańskie. - Prowadzimy duszpasterstwa młodzieżowe, przy każdym klasztorze działa Franciszkański Ruch Apostolski, organizujemy ogólnopolskie dni braterstwa - mówi o. Dawid Szulca, prowincjalny duszpasterz powołań. - To przyciąga do nas młodych ludzi, z których część odkrywa potem powołanie.

Efekt jest taki, że trzy działające w Polsce zakony franciszkańskie są liderami w przyciąganiu kandydatów. W ubiegłym roku do franciszkanów zgłosiło się łącznie prawie sto osób, czyli jedna trzecia wszystkich powołań zakonnych w Polsce. - Ludzie widzą, że idziemy z duchem czasu, widzą nas w coraz to nowych inicjatywach, jak choćby niedawne rekolekcje przez internet - mówi o. Szulca. - Dzięki temu młodzi ludzie wiedzą, co ich czeka, gdy do nas trafią.