Szata najbliższa ciału

Franciszek Kucharczak

publikacja 11.08.2018 05:45

Jest powiedzenie: „Różańcem się prosi, szkaplerz się nosi”. Nie ma takiego ubioru, który bardziej niż szkaplerz byłby wart noszenia.

Kto umrze w szkaplerzu, nie zazna ognia wiecznego – obiecała Maryja, która ukazała się generałowi karmelitów św. Szymonowi Stockowi. Szkaplerz to znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach i przymierze pokoju. Giovanni Battista Tiepolo, „Madonna z Góry Karmel między świętymi Szymonem Stockiem, Teresą z Avila, Albertem z Vercelli, prorokiem Eliaszem i duszami w czyśćcu”, 1745 (fragment), Pinacoteca di Brera, Mediolan Kto umrze w szkaplerzu, nie zazna ognia wiecznego – obiecała Maryja, która ukazała się generałowi karmelitów św. Szymonowi Stockowi. Szkaplerz to znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach i przymierze pokoju.

Gdy Jan Paweł II umierał, nic nie działo się przypadkowo. Był wieczór wigilii święta Miłosierdzia Bożego, a trudno o datę bardziej pasującą do tego nadzwyczajnego pontyfikatu. Ale nie tylko to pasowało. Trwała jeszcze pierwsza sobota miesiąca, dzień szczególnie poświęcony Maryi, Tej, której konający papież od młodości powtarzał: „Totus Tuus”. W chwili rozstania z tym światem miał na sobie, jak zawsze, Jej szatę – szkaplerz. Te dwa kawałki brązowego materiału, jeden z wizerunkiem Jezusa, drugi Matki Bożej Szkaplerznej, połączone tasiemkami, towarzyszyły mu przez całe życie. Każdego dnia i każdej nocy, zawsze. Tak nosi się szkaplerz – i tak się w nim umiera.

Gwarant: Maryja

No właśnie – dobrze się umiera w szkaplerzu. „Kto umrze odziany szkaplerzem świętym, nie dozna ognia piekielnego” – głosi niesłychana obietnica.

– Ale kto mi to gwarantuje? – usłyszał kiedyś pełne sceptycyzmu pytanie Grzegorz Bociański z Radia eM. Adresatem pytania był jego ojciec, który rozmawiał akurat o szkaplerzu z „katolikiem średnio praktykującym”. – Maryja – odpowiedział po prostu. Rozmówcę zatkało.

Tak jednak jest – gwarantem obietnicy dla tych, którzy przyjęli szkaplerz, jest Matka Boża. Ale są i dalsze obietnice. W drugiej Matka Boża zapewnia swoją opiekę „co do duszy i ciała w tym życiu i szczególną pomoc w godzinie śmierci”. Trzecia sięga nawet poza granicę doczesnego życia: „Każdy, kto pobożnie nosi szkaplerz święty i zachowuje czystość według stanu, zostanie wyprowadzony z czyśćca osobiście przez Matkę Bożą w pierwszą sobotę po swej śmierci” – obiecuje Maryja.

Ten tzw. przywilej sobotni został zatwierdzony w 1322 roku przez papieża Jana XXII i był potwierdzany przez wielu papieży. Podobnie pieczęć Kościoła uzyskały pozostałe obietnice, a także fakt, że przynależność do Szkaplerza wiąże się z udziałem w dobrach duchowych zakonu karmelitańskiego.

Przełom

Wstępem do tego wszystkiego był ciężki kryzys. Doświadczyli go mnisi Zakonu Braci Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel. Był XIII wiek, dogorywało łacińskie Królestwo Jerozolimskie. Karmelici, zagrożeni przez Turków, musieli opuścić swój matecznik – górę Karmel w Ziemi Świętej. To tam, na stoku wzniesienia wsławionego pobytem Eliasza, „proroka jak ogień”, rozwinęli swoją duchowość. W Europie nie umieli odnaleźć swojej tożsamości.

Przełom przyszedł w nocy z 15 na 16 lipca 1251 roku. Święty Szymon Stock, generał karmelitów, zdesperowany wiszącą nad zakonem groźbą kasaty, zwrócił się o ratunek do Maryi. „Kwiecie Karmelu, śliczna Winnico, tylko Ty jesteś, Splendorze Nieba, Wieczną Dziewicą!” – niosły się w ciszy nocy słowa modlitwy, która wkrótce stanie się hymnem Flos Carmeli. Wtedy, jak mówi tradycja, ukazała się Szymonowi Maryja. „Umiłowany synu! Przyjmij szkaplerz twojego zakonu. Przywilej dla ciebie i karmelitów. Kto w nim umrze, to jest w szkaplerzu, nie zazna ognia wiecznego. Oto znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach, przymierze pokoju i wiecznego zobowiązania” – powiedziała, wskazując płat materiału, który do tej pory zakonnicy nosili w charakterze fartucha dla ochrony przy pracy.

Szymon Stock, pouczony przez Maryję, udał się do Innocentego IV. Papież musiał być pod wrażeniem usłyszanego przesłania, bo wydał list, w którym polecał biskupom zakon karmelitański. Odtąd zakon zaczął się dynamicznie rozwijać. Okrywająca korpus i plecy zakonników prostokątna tkanina stała się szkaplerzem – szatą Maryi.

Szansa dla wszystkich

Wkrótce także ludzie świeccy zapragnęli nosić szatę Maryi – i otrzymali taką możliwość. Stolica Apostolska uznała szkaplerz za jeden z sakramentaliów, czyli za znak pomocny w uświęcaniu życia. Dostosowany do noszenia w najróżniejszych warunkach, stał się wśród katolików niezwykle popularny. Ta popularność, mimo upływu wieków, nie maleje. Potwierdzają to członkowie zakonów karmelitańskich.

– Ludzie od lat przychodzą do klasztoru i proszą o możliwość przystąpienia do Szkaplerza, a w dniu uroczystości Matki Bożej Szkaplerznej przyjmują go całymi grupami – przyznaje s. Agnieszka, przeorysza Karmelu w Gdyni-Orłowie. – Zawsze wtedy pytamy, czy wiedzą, czym jest szkaplerz i czy są odpowiednio przygotowani do jego przyjęcia – mówi. Przypomina, że nie można traktować szkaplerza jak talizmanu, zauważa jednak, że zazwyczaj ludzie proszący o szkaplerz są dobrze zorientowani i świadomi, czym on jest. Niedawno na s. Agnieszce zrobił wrażenie e-mail od kobiety, która przyjęła w dzieciństwie szkaplerz i przez wiele lat starała się żyć według wskazań Kościoła. Szkaplerz jej w tym pomagał, później jednak ta kobieta uwikłała się w kolejne niesakramentalne związki. Nie śmiała już nosić szkaplerza, ale powiesiła go gdzieś na widoku. „Widzę, że odeszłam od przykazań Boga i szkaplerz, który nosiłam, cały czas jest dla mnie wyrzutem sumienia” – napisała.

– Myślę, że to jest szansa dla tej kobiety. Jeśli ona jako punkt odniesienia w swoim życiu podaje szkaplerz, to istnieje nadzieja, że Matka Boża, upominając się o nią, doprowadzi ją do nawrócenia – komentuje przeorysza z Gdyni.

Bo ostatecznie o to właśnie chodzi w Szkaplerzu – żeby chodzić w łasce Bożej tak, jak się chodzi w ubraniu. Im bliższe ciała jest to ubranie, tym bardziej niezbędne, i dobrze, gdy człowiek o tym wie. Dlatego też wielu papieży, od średniowiecza po czasy najnowsze, potwierdzało prawdziwość związanych ze szkaplerzem obietnic Maryi. Kościół uznał zgodność treści nabożeństwa szkaplerznego z Objawieniem Bożym, przywiązał do niego odpusty i zezwolił na wiarę w niebiańskie pochodzenie szkaplerza.