Jak to się zaczęło?

Anna Osuchowa

publikacja 22.06.2009 12:04

- Krakowski Rynek zawsze będzie mi się kojarzył z Ojcem Świętym Janem Pawłem II i krakowską edycją "Gościa Niedzielnego" - wspomina była dyrektor krakowskiego oddziału "Gościa".

Jak to się zaczęło? Foto: Henryk Przondziono.

- Nie zapomnę, jak podczas beatyfikacji Anieli Salawy, 13 sierpnia 1991 r., stojąc w wielkim ścisku w jednym z sektorów przed bazyliką Mariacką, patrzyłam z żalem na pozamykane – ze względów bezpieczeństwa – okna w kamienicach wokół Rynku, skąd byłby znacznie lepszy widok, zwłaszcza dla obsługujących to wydarzenie dziennikarzy i fotoreporterów. Wówczas nawet w najśmielszych marzeniach nie przypuszczałam, że w jednej z nich znajdzie siedzibę redakcja, którą będzie mi dane organizować i przez kilkanaście następnych lat nią kierować.

Trudny orzech do zgryzienia
Stało się to wkrótce po tym, jak na początku 1993 roku przestało ukazywać się czasopismo „Katolik”. Wtedy „przygarnął” mnie, a potem także kilku innych pracowników zlikwidowanego tygodnika, dynamicznie rozwijający się „Gość Niedzielny”. Wnet też zaczęła się dyskusja nad powołaniem następnej diecezjalnej edycji „Gościa” – szóstej z kolei – w Krakowie. Sceptycy uważali, że jest to raczej niemożliwe, ponieważ w archidiecezji krakowskiej zaczęło już wychodzić „Źródło”. Natomiast inni byli zdania, że należy spróbować. Po wstępnych rozmowach z ks. Janem Zającem, koordynatorem wydziału duszpasterskiego kurii, i ks. Janem Dyduchem, kanclerzem, wniosek był jednoznaczny – należy udać się do kardynała Franciszka Macharskiego. Ksiądz bp Jan Szkodoń, któremu wcześniej przedstawiłam koncepcję planowanego przedsięwzięcia oraz wychodzące już edycje, podjął się zadania uprzedzenia kardynała. Następnie ks. Stanisław Tkocz, redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, umówił się na audiencję.

– Ksiądz Kardynał miał niełatwy orzech do zgryzienia. Z jednej strony rodzące się co dopiero pismo katolickie, nie mające jeszcze przebicia, rasowych redaktorów, wprawy w kolportażu, ale pismo krakowskie, rodzime i bardzo związane w swoich działaniach z życiem kościelnym całej archidiecezji krakowskiej; z drugiej strony staje potentat – „Gość Niedzielny”, mający już 70-letnią tradycję, fachowych redaktorów, własną drukarnię i wprawę w dotarciu do czytelnika, nie mówiąc już o samym nakładzie – wyznał potem ks. Bronisław Fidelus, ówczesny drugi kanclerz kurii, a później proboszcz bazyliki Mariackiej, obok której przez pewien czas mieściła się siedziba obu redakcji.

Kraków wzięty
Po spotkaniu w grudniu 1993 roku ks. redaktora Tkocza z ks. kard. Macharskim, pojechałam do Katowic z mieszanymi uczuciami. Ale już w redakcji, zanim weszłam do gabinetu redaktora naczelnego, dowiedziałam się wszystkiego, gdy spotkany na korytarzu red. Andrzej Babuchowski, ówczesny kierownik działu kulturalnego, powitał mnie – parafrazując Sienkiewicza – słowami: „Kraków wzięty”. Pierwszy numer „Krakowskiego Gościa Niedzielnego”, który ukazał się już 16 stycznia 1994 roku, jak i jeszcze wiele następnych, przygotowywany był poza własnym lokum redakcyjnym.

Przez ponad pół roku tworzący się zespół spotykał się przynajmniej raz w tygodniu (a na początku nawet częściej) w moim mieszkaniu na Prądniku Białym. W połowie roku redakcja otrzymała małe pomieszczenie w oficynie remontowanej przez kurię zabytkowej kamienicy nr 44 „Pod ściętą głową”, na Linii A–B w Rynku Głównym. Tu trafiali nasi pierwsi czytelnicy i pragnący z nami współpracować dziennikarze. Pamiętam, jak w bramie natknęłam się na szukającego naszej redakcji Pawła Grawicza, który do ostatnich dni swego krótkiego życia był jednym z naszych fotoreporterów. Także tu trafił prof. Stanisław Rodziński, ówczesny dziekan wydziału malarskiego, a potem rektor krakowskiej ASP, z którym współpraca trwa do dnia dzisiejszego.

Cały 1994 rok był przedzieraniem się do świadomości krakowian, że – wbrew powielanym opiniom – „Gość Niedzielny” nie jest tylko śląski, ale ogólnopolski, a także krakowski. Ważnym wydarzeniem tego roku dla nowej redakcji było otrzymanie, dzięki życzliwości – co należy podkreślić – wspomnianego już ks. B. Fidelusa, pięknych pomieszczeń redakcyjnych na pierwszym piętrze odnowionej kamienicy. Na górę przeprowadzaliśmy się tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Pamiętam ten ośnieżony Rynek i wlewający się przez trzy duże okna nowej redakcji przedświąteczny i niespotykany gdzie indziej czar tego miasta.

Zadomowiony w Krakowie
Uroczystość otwarcia i poświęcenia przez kard. Franciszka Macharskiego 23 lutego 1995 roku wyposażonej nowocześnie redakcji odnotowały nazajutrz wszystkie dzienniki krakowskie. Fakt ten, a także organizowane później konferencje prasowe, promocje wydawnicze i inne akcje prasowe sprawiły, że zostaliśmy przyjęci i zaakceptowani w na ogół krytycznym i bardzo ostrożnym wobec wszelkich nowości środowisku krakowskim. Dziś można powiedzieć, że spełniły się podczas poświęcenia redakcji skierowane do nas przez kard. Franciszka Macharskiego życzenia i „Gość Niedzielny” naprawdę zadomowił się w Krakowie. Nie sposób nie ogarnąć wdzięczną pamięcią tych wszystkich, z którymi miałam szczęście najpierw organizować jego krakowską edycję, a potem współpracować przy jej redagowaniu. W ten sposób my też staliśmy się cząstką tej historii.