Nie liczyłem na cud pojednania

publikacja 14.04.2009 08:04

Z ks. Henrykiem Surmą, kapelanem MKS Cracovia, o obowiązkach kapelana sportowców, pojednaniu krakowskich kibiców i pielgrzymce do Łagiewnik rozmawia ks. Ireneusz Okarmus.

Nie liczyłem na cud pojednania Foto: Tadeusz Warczak

Ks. Ireneusz Okarmus: Kibicuje Ksiądz Cracovii dopiero, odkąd został kapelanem czy może sympatia do tego klubu trwa już wiele lat?

Ks. Henryk Surma: – Zapał do piłki nożnej przelał na mnie mój ojciec, który w latach '40 grał w klubie sportowym Kabel. Nie pamiętam daty i roku, kiedy z ojcem pojechałem na mecz Cracovii z Garbarnią. Wgrała Cracovia i od tego momentu stałem się jej kibicem. Nigdy nie przypuszczałem, że zostanę kapelanem klubu. Przez cały czas mojej pracy duszpasterskiej w różnych parafiach ciągnęło mnie do Cracovii. Myślałem o niej, kiedy grała w I lidze i w niższych ligach. We wrześniu 2004 r. władze klubu, na czele z prof. Januszem Filipiakiem, zatwierdziły mnie na kapelana.

Czy każdy kapłan nadaje się do tego rodzaju pracy duszpasterskiej?
– Tak, jak nie każdy kapłan może być kapelanem wojskowym, kapelanem szpitala, więziennictwa, tak nie każdy ksiądz nadaje się do pracy duszpasterskiej ze sportowcami. Musi przecież rozwijać się, żyć tą pracą. Trzeba być na meczach, przebywać z zawodnikami, bo wtedy lepiej się poznaje ich życie. To pochłania czas. Trzeba go mieć w zapasie.

Co należy do Księdza obowiązków jako kapelana sportowców Cracovii?
– Do moich obowiązków należy odprawianie Mszy św. na rozpoczęcie i zakończenie sezonu wszystkich sekcji sportowych Cracovii. Raz lub dwa razy w miesiącu, jeżeli na to czas pozwala, mam spotkania z piłkarzami i hokeistami, odprawiam Msze za zmarłych sportowców, organizuję uroczystości opłatkowe, święcenia pokarmów wielkanocnych, prowadzę modlitwy w szatni przed każdym meczem, rekolekcje i spotkania z rożnymi grupami, np. z Radą Seniorów, krwiodawcami Wisły i Cracovii. Kapelan jest zawsze do dyspozycji klubu, a przede wszystkim zawodników. Poza tym, do obowiązków kapelana należy również udział w przeżywaniu rocznic religijnych i ważnych dla ojczyzny wraz z zawodnikami oraz kibicami.

Jakie są, zdaniem Księdza, skutki tej pracy duszpasterskiej wśród sportowców?
– W życiu sportowca, jak u każdego człowieka, pojawiają się problemy różnego rodzaju – religijne, małżeńskie, osobiste. Przede wszystkim kapelan sportowców powinien pomagać w uchwyceniu równowagi ducha. Wielu z nich chętniej niż do księdza ze swojej parafii zwraca się do swojego kapelana, darząc go większym zaufaniem, bo on jest z nimi i chętnie rozmawia. Kapelan uwrażliwia sportowców, aby ich aktywność sportowa nie odwracała uwagi od praktyk religijnych. Sportowiec ma większe trudności z praktykami religijnymi z racji wykonywanego zawodu, wszelakich rozjazdów, treningów i zgrupowań. Ciężko mu znaleźć czas na niedzielną Mszę św., rekolekcje. Trzeba więc uwrażliwiać sumienia, by zawodnicy pamiętali o przykazaniach Bożych i kościelnych. Przed każdym wyjazdem drużyny przypominam kapitanowi drużyny, aby zorganizował pójście do kościoła przed meczem w danym mieście. Skutki są różne. Więcej jest jednak pozytywnych efektów pracy duszpasterskiej wśród sportowców. Myślę, że są one zwłaszcza wtedy, gdy sportowcy zawierają sakrament małżeństwa i gdy uczestniczą we Mszy z rodziną (kiedy nie mają wyjazdów na mecze i zgrupowania).

Księże kapelanie, przy okazji kolejnej rocznicy śmierci Jana Pawła II wielu wspominało Mszę św. na stadionie Cracovii z 4 kwietnia 2005 roku, gdy doszło do tzw. pojednania kibiców Cracovii i Wisły. Było to spontaniczne i nie przetrwało jednak próby czasu. Dalej trwa wrogość pomiędzy częścią kibiców jednej i drugiej drużyny. Czy tamto pojednanie kibiców to był początek procesu budowania zgody czy może tylko medialne wydarzenie?
– Wtedy nie liczyłem na cud, bo zdawałem sobie sprawę, że na niego trzeba zapracować przez trud, cierpienie i modlitwę. Człowiek musi być współtwórcą cudu. Wtedy w tysiącach serc nastąpiło pojednanie i to do dziś da się zauważyć podczas meczów, bo nie wszyscy włączają się w wulgarny doping. Ale też z pewnością nie u wszystkich nastąpiło to pojednanie. Jeśli na kolejnych meczach nie dało się tego zauważyć, to tylko znaczyło dla mnie, że trzeba dalej pracować i porządkować hierarchę wartości u tych ludzi. Tym, którzy mówią, że nie było żadnego pojednania, stawiam pytanie: co ty zrobiłeś dla pojednania kibiców? Jeśli nic, to tego cudu nie będzie, bo zabrakło twojego przebaczenia i nawrócenia w twoim sercu. Dlatego uważam, że pojednanie kibiców będzie dalszym procesem, jeżeli księża kapelani będą rozmawiać ze spikerami (odpowiedzialnymi za doping), policją, ochroną na temat właściwego ustawienia porządku. Niech dziennikarze przynajmniej raz w miesiącu zwracają uwagę na aroganckie zachowanie. Niech rodzice upominają dorastającą młodzież, a nie wychowują w duchu ślepej miłości. Pojednanie kibiców będzie wtedy możliwe, a jeśli tego nie zrobimy, to będzie tylko medialnym wydarzeniem raz w roku, gdy gromadzimy się na pielgrzymce sportowców w Łagiewnikach.

Kiedy w tym roku odbędzie się taka pielgrzymka?
– Pielgrzymka odbędzie się 16 kwietnia. O godzinie 19.00 odprawimy Mszę św. w bazylice Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach. Zapraszamy na nią prezesów, sportowców, działaczy, kibiców, nie tylko Wisły i Cracovii, ale z wszystkich krakowskich i małopolskich klubów sportowych. Ta pielgrzymka, druga z kolei, jest dalszym zasiewem i owocem tamtego spotkania na stadionie 4 kwietnia 2005 roku. W imieniu swoim i księdza infułata Bronisława Fidelusa, kapelana Wisły Kraków, zapraszam do udziału w niej.