Tu ukazała się łaska Boga

Małgorzata Głowacka

publikacja 09.03.2010 08:21

W okresie Adwentu i Świąt Bożego Narodzenia moje myśli biegną do miejsca, gdzie zabłysło światu zbawienie.... do Betlejem, do Bazyliki i Groty Narodzenia. Kto choć raz był w Izraelu i stąpał po miejscach świętych zawsze będzie wracał do nich myślami i przypominał je sobie w sercu.

Tu ukazała się łaska Boga Foto: Małgorzata Głowacka

Betlejem leży w paśmie Gór Judzkich na wysokości 770 m, ok. 8 km od Jerozolimy. Starożytne Betlejem zajmowało jedno ze wzniesień, nowożytne zaś rozłożyło się na kilku pagórkach i zboczach. Obecnie miasto liczy ok. 40 tys mieszkańców i należy do Autonomii Palestyńskiej. Starożytne nazwy miasta to: Efrata, Bethlehem Judah, miasto Dawida. W dosłownym tłumaczeniu Betlejem znaczy „Dom chleba”. A samo Betlejem znane było już przed narodzinami Jezusa. Tu zmarła Rachela, poznali się Rut i Booz, narodził się król Dawid...

Do Betlejem jadę z Jerozolimy. I choć dzieli mnie ok. 8 km drogi, to podróż trwa dłużej niż 30 min. Mijam ogromny, ponad 7 metrowy, betonowy mur odgradzający Izrael od Palestyny i kontrolę, czyli tzw. check point. Dziś podobnie jak 2 tysiące lat temu pełno tu żołnierzy. Dawniej pilnowali porządku przy spisie ludności, dzięki któremu wypełniły się proroctwa i oczekiwany Mesjasz przyszedł na świat, dziś strzegą przejścia między zwaśnionym Izraelem a Palestyną. Autobus zostawiamy na parkingu a dystans ok 1 km do Bazyliki Narodzenia pokonujemy w eskorcie. Nie czuje żadnego zagrożenia. Miejscowi uśmiechają się do nas, niektórzy nawet machają radośnie rękami w geście powitania. Wiedzą doskonale, że obecność turystów oznacza zarobek. Przecież każdy wywiezie stąd jakiś souvenir. Nie dziwi więc, że cała okolica pełna jest różnorodnych sklepików oferujących pamiątki religijne, głównie rzeźby z drzewa oliwnego.

Nad miastem góruje Bazylika Narodzenia Pańskiego wzniesiona nad powszechnie uznawanym miejscem narodzenia Chrystusa. Ta dostojna budowla nie ma śladu odpustowego nastroju, tak bardzo charakterystycznego np. dla Bazyliki w Nazarecie czy Bazyliki Grobu Świętego w Jerozolimie. Z zewnątrz wyglądem swym przypomina średniowieczną fortecę. Wysoki mur, małe okienka i dziedziniec. Z trzech stron otoczona jest klasztorami: ormiańskim, greko prawosławnym i katolickim, a wśród nich kościołem św. Katarzyny. Pierwsza bazylika chrześcijańska powstała tu w IV wieku dzięki inicjatywie matki cesarza Konstantyna Wielkiego, świętej Helenie. Była wielokrotnie przebudowywana. Finalny kształt budowli jest zaś dziełem cesarza Justyniana. Losy Bazyliki i miasta były bardzo burzliwe. Betlejem wielokrotnie przechodziło z rąk do rąk, dostając się kolejno we władanie Rzymu, Bizancjum, Krzyżowców, Mameluków, Turków, Brytyjczyków, Jordańczyków i Izraelczyków. Od 1995 roku władzę tutaj sprawują Palestyńczycy.

Na przestrzeni wieków kościół ten był świadkiem wielu dramatycznych wydarzeń. Jedna z najbardziej przejmujących historii miała miejsce w roku 614 podczas najazdu Persów, którzy niszczyli wszystkie miejsca kultu chrześcijańskiego w Ziemi Świętej. Ocalała jedynie Bazylika Narodzenia w Betlejem. A stało się to dlatego, że wchodząc do kościoła ujrzeli przedstawione na płaskorzeźbie postacie perskich magów, astrologów, mędrców ze wschodu. Z szacunku do swoich przodków, którzy byli tu przed nimi, zachowali ten kościół od zniszczenia. Okazało się, że znajdujące się w Bazylice biblijne przedstawienie pokłonu trzech królów przyczyniło się do ocalenia tego miejsca od zniszczenia.

I tak w ciągu wieków Bazylikę Narodzenia jedni restaurowali (krzyżowcy w latach 1165-1169) inni niszczyli. Najokrutniej z tym świętym dla chrześcijan miejscem obeszli się Turcy. Przetopili ołów z dachu Bazyliki na kule armatnie, wyrażając w ten sposób swoją pogardę dla miejsca kultu chrześcijan, a dodatkowo profanowali świątynię wjeżdżając do niej konno. Dlatego chrześcijanie zdecydowali się zamurować główne wejście do Bazyliki, pozostawiając jedynie mały otwór o wielkości 1.25 m. Wejście to z czasem zostało nazwane „wrotami uniżenia”, „drzwiami pokory”, gdyż każdy z wchodzących do świątyni musi skłonić głowę, by przejść przez próg.

I ja pochylam głowę, i wchodzę do wnętrza. Bazylika ma wysokość 53.9m, 57m długości i 26m szerokości Wnętrze jest szalenie skromne i proste. Nie ma tu wspaniałych fresków, rzeźb, obrazów wielkich mistrzów, kryształowych żyrandoli, witraży... Ściany są prawie surowe i widać, że tęsknie wypatrują remontu. Chyba w żadnej innej świątyni nie jest tak „pusto”. Wnętrze przecina cztery rzędy ogromnych, wysokich, korynckich kolumn wykonanych z czerwonego piaskowca z umieszczonymi na nich obrazami przedstawiającymi apostołów. Na ścianach dostrzegam resztki starych fresków, a przez klapy w podłodze widzę pozostałości złoconej mozaiki fundacji św. Heleny.
 

Sufit Bazyliki wykonany został z dębu i jak podaje mi stojący obok przewodnik wycieczki, ofiarowany był w 1482 roku przez króla Edwarda IV. Ponoć w Bazylice często jest tłoczno. Mnie udaje się być tu z grupa ok. 50 osób. Jest więc sporo miejsca na swobodne zwiedzanie, fotografię i zadumę, której nikt nie przerywa. W tej 5-nawowej Bazylice można się pogubić. I to nie z powodu jej rozmiarów czy natłoku turystów, lecz z powodu panujących tu podziałów. Bazylika Narodzenia (podobnie jak Bazylika Grobu w Jerozolimie) podzielona jest między kościoły: ormiańskie, greckie, syryjskie, prawosławne i katolickie. Do katolików należy „tylko” część schodów prowadzących do Groty Narodzenia, jej dwie ściany, fragment posadzki i miejsce, gdzie znajdował się żłóbek.... Dziwny jest ten podział, nie próbuję go nawet zrozumieć.

Gdy reszta grupy przebywa jeszcze w Bazylice przed ikonostasem, ja udaję się wąskimi schodkami do kaplicy pod prezbiterium, gdzie znajduje się ołtarz w stylu wschodnim, a pod nim srebrna gwiazda w marmurowej posadzce. To Grota Narodzenia. Jestem sama. To niesamowite! Mam czas na zadumę, modlitwę, spokojne wykonanie kilku zdjęć. Oglądam tę niezwykłą pieczarę. Grota ma kształt prostokąta o wymiarach 12.30m na 1.15m oraz wysokość 3m. Oświetlają ją 53 lampy oliwne (z czego kapłani rzymskokatoliccy mają prawo zapalić 19 lamp). Chłonę jej wnętrze, atmosferę, historię...

Oglądam dokładnie każdy szczegół. Wszystko jest tu takie niesamowicie proste, surowe, zwyczajne i tak całkiem inne od tego, co widzimy zazwyczaj w naszych kościołach. Klękam przed srebrną 14-ramienną gwiazdą z 1717 roku, z napisem: Hic de Maria Virgine Christus natus est – czyli: Tu z Maryi Dziewicy narodził się Jezus Chrystus. Delikatnie dotykam jej srebrnych, wspaniałych ramiom i całuję na znak mojej czci, że w tym miejscu Jezus stał się człowiekiem. Przyznaję, że świadomość, iż stoję w miejscu, gdzie narodził się Bóg-Człowiek wywołuje we mnie ogromne wzruszenie, przyspieszone bicie serca....

W zachodniej część Groty Narodzenia znajdują się drzwi, którymi wychodzi się do pobliskich pieczar, poświęconych św. Józefowi, św. dzieciom betlejemskim i św. Hieronimowi, który mieszkał tu 33 lata i dokonał przekładu Pisma Świętego na łacinę (Wulgata). W odległości 300 m od bazyliki znajduje się Grota Mleczna. Tradycja mówi, że Maria podczas ucieczki do Egiptu w tym miejscu karmiła Jezusa. W trakcie karmienia krople mleka upadły na skałę zmieniając na mlecznobiały kolor. Tu zgodnie modlą się chrześcijanie i muzułmanie, zwłaszcza wtedy, gdy mają problem z urodzeniem czy wykarmieniem potomstwa.

Około 3 km na wschód od Betlejem znajduje się Pole Pasterzy, na terenie osiedla Bet Sahur. Tradycja bizantyjska umieściła tu scenę zwiastowania pasterzom przez anioła dobrej nowiny o narodzeniu Mesjasza. Do dziś pełno tu grot i skalnych jaskiń, które zapewne służyły niegdyś pasterzom i owcom jako schronienie. Od pierwszych wieków chrześcijaństwa powstawały tutaj kościoły i klasztory, zachowane do dziś w postaci archeologicznych wykopalisk. Na Polu Pasterzy znajduje się dziś oryginalny w swym wyglądzie kościół z figurą anioła o kształcie namiotu. Jego kopuła widziana od wewnątrz przypomina palmę, a wspaniałe freski ilustrują dzieje Świętej Rodziny. Obok kościoła zobaczyć można groty, w których według tradycji mieszkali pasterze ze swoimi stadami.