Jestem bożogrobcem

publikacja 22.09.2009 10:56

Rozmowa z Jerzym Pikiewiczem, kawalerem Zakonu Grobu Bożego w Jerozolimie.

Jestem bożogrobcem Foto: GN Gliwice

Ks. Waldemar Packner: Od czterech lat jest Pan kawalerem Zakonu Rycerskiego Świętego Grobu Jerozolimskiego, znanego pod potoczną nazwą bożogrobców. Jednak zakony rycerskie kojarzą się ze średniowieczem czy też wyprawami krzyżowymi.

Jerzy Pikiewicz: – To prawda, jednakże w ostatnim czasie mamy do czynienia z coraz większą popularnością i zainteresowaniem zakonami rycerskimi. I choć oczywiście dziś stawiają sobie inne cele i zadania swoim członkom, to w swojej tradycji wprost nawiązują do symboliki średniowiecza, kiedy powstały.

Dlaczego poszukiwał Pan takiej drogi dla siebie i jak znalazł się Pan w zakonie bożogrobców?
– Od wielu lat szukałem w Kościele miejsca dla siebie. Chciałem związać się z jakimś katolickim stowarzyszeniem czy apostolatem, czułem też, że Bóg oczekuje ode mnie czegoś więcej. Taka sytuacja trwała dość długo, aż do momentu zaproszenia mnie, by wstąpić w szeregi zakonu. Procedura ta jest dość długa. Zaczyna się od ustnego zaproszenia przez dwóch pełnoprawnych członków, którzy mają odpowiednio długi staż w zakonie. Muszę przyznać, że to zaproszenie odczytałem jako wolę Boga. Dziś mogę powiedzieć, jak wiele dobra wyniknęło z tego powodu dla mojej parafii, bliskich mi osób i dla mnie osobiście.

Zakon bożogrobców powstał w 1099 roku. Miał czas wielkiej świetności, ale potem jakby przestał istnieć. Skąd, Pana zdaniem, renesans zainteresowania zakonami rycerskimi?
– Zakon przechodził przez 910 lat swojej historii niesamowitą transformację, ale nigdy nie przestał istnieć. Po wyparciu rycerzy z Ziemi Świętej bożogrobcy przenieśli się do Europy. Już w 1163 roku Jaksa z Miechowa sprowadził bożogrobców do Polski. Stąd w naszym kraju często nazywano ich miechowitami. Po kasacji zakonu przez zaborców przestała istnieć linia kanonicka bożogrobców, inaczej mówiąc kapłańska, natomiast została odnowiona linia świecka, choć kapłani również mogą być pełnoprawnymi jej członkami. Obecnie do bożogrobców należy kilkunastu polskich biskupów oraz wiele innych prawych osób. Zainteresowanie zakonami rycerskimi odczytuję jako swego rodzaju znak czasu. Nadmienię, że mój zakon funkcjonuje w ścisłych strukturach Kościoła katolickiego i podlega prawu kanonicznemu.

Jak wygląda obecnie struktura zakonu na świecie i w Polsce?
– Na całym świecie zakon liczy około 20 tys. dam i kawalerów, w Polsce należy do niego ponad 200 osób. Zakon dzieli się na zwierzchnictwa, które często nie pokrywają się z obszarem danego kraju. Najwyższym zwierzchnikiem zakonu jest Kardynał Wielki Mistrz, aktualnie John Patrick Foley. Polskie zwierzchnictwo zostało utworzone w 1995 roku, m.in. dzięki staraniom i ogromnej życzliwości brata królowej Hiszpanii. Wielkim Przeorem zakonu w Polsce jest ksiądz prymas, a zwierzchnikiem J.E. Karol Szlenkier.

Droga do zakonu nie jest prosta?
– Warunek podstawowy to ustne zaproszenie przez dwóch członków zakonu. Kandydat powinien cieszyć się nieposzlakowaną opinią oraz głęboką pobożnością, być gotowy do wspierania dzieł charytatywnych w Ziemi Świętej, potrafiący działać społecznie i dobroczynne, angażujący się w życie lokalnego Kościoła. Wymagana jest także opinia i zgoda miejscowego biskupa. Jeśli po rozmowie ze zwierzchnikiem kandydatura zostanie pozytywnie zaopiniowana, wtedy wymagane dokumenty przedstawia się prymasowi Polski, a potem drogą dyplomatyczną przesyła się je do Rzymu, do Kardynała Wielkiego Mistrza, który wraz z Wielką Konsultą podejmuje ostateczną decyzję. Jeśli jest pozytywna, z Rzymu przychodzi dekret oraz dystynktorum (ozdobny krzyż) i można się przygotować do uroczystości inwestytury.

Ceremonia przyjęcia, nazywana inwestyturą, przypomina rycerskie korzenie zakonu?
– Zwykle przewodniczy jej ksiądz prymas lub biskup przez niego delegowany. Sama uroczystość trwa trzy dni, a najważniejszy moment to podpisanie zobowiązań zakonnych, które składa się na ołtarzu, pasowanie mieczem, symboliczne poświęcenie ostróg oraz nałożenie dystynktorium i płaszcza. Kawalerowie noszą biały płaszcz z naszytym na lewym ramieniu czerwonym krzyżem jerozolimskim, płaszcz dam jest czarny z czerwonym pięciokrzyżem. Podczas inwestytury biskup wypowiada znamienne słowa, iż królestwa Bożego nie zdobywa się za pomocą miecza, lecz przez wiarę i miłość.

Jakie cele stawia sobie dziś zakon bożogrobców?
– To przede wszystkim utrzymanie patriarchatu jerozolimskiego, seminarium duchownego, pomoc mieszkańcom Palestyny, wspieranie tamtejszego szkolnictwa. Obecnie zakon na terenie patriarchatu jerozolimskiego utrzymuje ponad 40 różnego typu szkół. W wymiarze lokalnym członkowie zakonu angażują się w życie parafialne i w miarę możliwości diecezjalne. Ja sam od wielu lat jestem członkiem rady parafialnej, od niedawna również nadzwyczajnym szafarzem Eucharystii. Członkowie zobowiązani są do dawania czytelnego świadectwa swej wiary, głębszej modlitwy i pobożności.

Czy zakon nie sprawia wrażenia trochę elitarnego, zamkniętego dla innych?
– Absolutnie nie! Kryteria wymagane przy przyjmowaniu do zakonu są być może dość ostre. Ale podobnie wygląda sytuacja przy przyjmowaniu do seminariów duchownych czy zakonów. Chodzi o to, aby były to osoby o zdrowej pobożności, uformowane duchowo, gotowe do poświęceń i pracy na rzecz innych. Dolna granica wieku kandydatów to 35 lat, lecz zwykle przyjmuje się osoby starsze.

Co Panu osobiście daje zakon?
– Nigdy o tym nie myślałem, aby zostać bożogrobcem, ale jestem przekonany, że różnorodność form angażowania się świeckich jest wielkim bogactwem Kościoła. Z tego należy się cieszyć i dziękować Bogu. Uważam, że to powołanie.

***
Zakon Rycerski Świętego Grobu Jerozolimskiego
Popularnie zwanych bożogrobców założył w 1099 roku Gotfryd z Bouillon (1061–1100). Po zdobyciu Jerozolimy chciano go obwołać królem. On sam nie przyjął korony, zgodził się jednak na tytuł „obrońcy Świętego Grobu”. Gotfryd powołał 20 kanoników, których zadaniem było obrona Golgoty i innych miejsc świętych. Tak wyglądał początek zakonu bożogrobców, uważanego za pierwszy zakon rycerski, łączący w sobie elementy religijne i militarne. Po upadku Królestwa Jerozolimskiego zakonnicy przenieśli się do wielu państw europejskich.

Do Polski bożogrobcy dotarli bezpośrednio z Ziemi Świętej już w 1162 roku, kiedy możnowładca Jaksa sprowadził ich do rodzinnego Miechowa. Na Śląsku swoje klasztory mieli m.in. w Chorzowie Starym, Bytomiu-Miechowicach, Nysie, Raciborzu. Po rozbiorach zakon został skasowany, a zaborcy przejęli jego dobra. Tradycja i ciągłość zakonna została utrzymana głównie dzięki franciszkanom pracującym w Ziemi Świętej. Od 1847 roku zakon bożogrobców rycerskie dziedzictwo kontynuował w nucie niekanonickim (świeckim). W latach 1868–1907 godność Wielkiego Mistrza Zakonu Grobu Bożego w Jerozolimie piastował Patriarcha Łaciński Jerozolimy, od 1907 jest nim rzymski kardynał mianowany przez papieża. (zo)