Pasjonistki z Kamerunu Radości pełne

Agnieszka Kocznur

publikacja 20.08.2009 11:19

Z Kamerunu przyjechały do Płocka, bo chcą zostać zakonnicami. U sióstr pasjonistek uczyły się wymawiać polskie „sz” i „rz”, modliły się, pracowały i przygotowywały do pierwszych ślubów zakonnych. Teraz wracają do ojczyzny. O powołaniu i życiu zakonnicy w Kamerunie Agnieszka Kocznur rozmawia z siostrami: Ritą i Fides.

Pasjonistki z Kamerunu Radości pełne Siostry wracają do Kamerunu 28 sierpnia Foto: Agnieszka Kocznur

Agnieszka Kocznur: Możemy rozmawiać po polsku?

S. Rita: – Oczywiście, bo jesteśmy tutaj już ponad 2 lata. Od początku mieszkamy w Płocku w domu macierzystym naszego zgromadzenia. Polski to trudny język, ale możliwy do nauczenia. Największe trudności sprawia mi „sz” i „rz”.

Jak rodzi się powołanie w Afryce? Jak siostry zostały zakonnicami?
S. Fides: – Mam powołanie dzięki mojemu dziadkowi, który był katechetą. Zabierał mnie na katechezę już jako małą dziewczynkę. Od zawsze wiedziałam, że bardzo kocham Pana Jezusa i miałam pragnienie, by wstąpić do zakonu. Chociaż dużo razy pytałam Pana „dlaczego ja?”. Po maturze miałam wątpliwości, czy iść prosto na studia czy do zakonu. To był czas, żeby wybrać, byłam w rozterce, często płakałam. Jednak gdy myślałam o studiach, miałam w sercu duży niepokój, nie czułam się wtedy dobrze, a gdy pomyślałam o zakonie, odczuwałam wewnętrzny spokój i radość.

S. Rita: – Gdy mój tata dowiedział się, że chcę pojechać do sióstr, był bardzo szczęśliwy. Powiedział mi: „Jak jedziesz do zakonu, po raz pierwszy będzie wszystko dobrze, jeżeli nawet potkniesz się o kamień, to nie noga się złamie, ale kamień”. Jako dziecko wiedziałam, że mój brat będzie księdzem, i tak się stało; ale ja nie myślałam wtedy o zakonie. Bardzo lubiłam chodzić do kościoła, dużo się modliłam początkowo o dobrego męża i dzieci. Jednak dopiero gdy miałam 18 lat i wracałam kiedyś do domu z modlitwy, przyszła mi do głowy myśl: „Panie Boże, zrób ze mną co chcesz ”.

Jak w Kamerunie dowiedziałyście się o siostrach z Płocka?
S. Rita: – Pasjonistki pracowały 800 km od naszego miasta. Chodziłyśmy do grupy parafialnej przy kościele, gdzie spotykali się młodzi ludzie. Tam zaczęło się nasze duchowe życie. Wtedy poznałyśmy jedną z sióstr pasjonistek, która zachęciła nas, abyśmy poznały jej zgromadzenie.

Czy spodobał się wam Płock i Polska?
S. Rita: – Afryka i Europa bardzo się różnią, ale mnie najbardziej spodobały się kościoły. Są inaczej budowane, są piękne. U nas w wioskach często ludzie modlą się pod gołym niebem. Tu po raz pierwszy widziałyśmy śnieg, cieszyłyśmy się i lepiłyśmy bałwana. Będziemy bardzo tęsknić za Polską.

***
Słowa klucze w Kamerunie:

- Nasara – „biała”. W Kamerunie mówi się tak na siostry. Używa się też zwrotu „ma seur” co znaczy „moja siostra”.

- Juju – czyli baba-jaga, tak czasem wołają na siostry małe dzieci, szczególnie te w wioskach, które się ich boją.

- Macabo, maniok – tradycyjny pokarm, bulwy przypominające ziemniaki.

- Rasta, bacala, long long – nazwy niektórych fryzur noszonych w Kamerunie. Profesjonalnie potrafi je wykonywać s. Rita, która ukończyła kurs fryzjerski w Kamerunie.