W opactwie

Marta Deka, Krystyna Piotrowska

publikacja 03.07.2009 12:18

Wąchock - w tym niezwykle urokliwym zakątku ziemi świętokrzyskiej na przełomie XII i XIII wieku zbudowano klasztor cystersów. Dziś jest jednym z najpiękniejszych obiektów architektury romańskiej w Polsce.



Wąchocki kościół i klasztor to zabytek klasy 0.

Wąchock bardzo stary jest – tak rozpoczął swoją opowieść o klasztorze i zwyczajach jego mieszkańców brat Albert Gizan. Ale zanim przeszliśmy klasztorne korytarze i krużganki, gościnni cystersi zaprosili nas na obiad. Refektarz, czyli klasztorna jadalnia jest jednym z najpiękniejszych zachowanych do naszych czasów tego typu pomieszczeń w Europie. Mieszający się w nim styl romański z gotyckim z czasem nazwano stylem cysterskim. Znajdujące się tu stoły i krzesła oraz nowa posadzka to owoc wielkiego jubileuszu 800-lecia klasztoru, obchodzonego przed 30 laty. Z tej okazji przeprowadzono też wiele innych prac remontowych, jak przebudowa stropów, doprowadzenie bieżącej wody czy otynkowanie klasztoru.




– To romańskie okienko jest jedną z najładniejszych rzeczy, jakie u nas można zobaczyć – mówi br. Albert.

Dolina lilii
Cystersi do Wąchocka dotarli w 1179 roku. Podobno przez trzydzieści lat przygotowywali materiał do budowy klasztoru. Ciosali kamienie, tu wykorzystali kamień dwukolorowy jasny i czerwony. Fundatorem opactwa był biskup krakowski Gedeon, a jego budowniczym Simon, z pochodzenia Włoch. To dzięki staraniom zakonników w 1454 roku Wąchock otrzymał prawa miejskie na prawie magdeburskim. Miejscowi cystersi odgrywali też dużą rolę w dziedzinie gospodarki. Zajmowali się hodowlą, młynarstwem, tkactwem, a także górnictwem i hutnictwem.


Klasztorna fraternia (I poł. XIII w.) – tu zakonnicy zbierali się na wspólną pracę.

Jako pierwsi w historii Kościoła wprowadzili w życiu zakonnym zwyczaj kapituł generalnych. Przełożeni, opaci mieli obowiązek raz do roku spotykać się. – Jak przyjeżdżali, to m.in. wymieniali między sobą doświadczenia i rozmawiali o nowinkach technicznych. To cystersi jako pierwsi w Polsce wykorzystali cegłę w budownictwie. Ich zasługą jest też upowszechnienie koła młyńskiego – mówi brat Albert. Cystersi wybierali dla siebie miejsca odludne, a te zazwyczaj były zachwaszczone, a ziemie mało urodzajne. Pod ich wpływem doliny piołunów i ostów zamieniały się w doliny lilii. – To dlatego w naszym herbie jest lilia burgundzka i półszachownica, bo taki mamy habit – biało-czarny – wyjaśnia nasz przewodnik.



Do zimowej kaplicy wchodzi się przez romański portal.

Cystersi zewnętrznie chcieli odróżniać się od benedyktynów, od których się wywodzą. Benedyktyni mają ciemne habity, więc na początku cystersi nie barwili wełny i dlatego nazywano ich białymi bądź szarymi mnichami. Ale gdy podjęli działalność gospodarczą, kolor ich habitów okazał się niepraktyczny. Bracia, a szczególnie bracia konwersi, którzy wykonywali prace fizyczne, ukształtowali kolorystykę habitu, barwiąc go częściowo na czarno.


Opat o. Eugeniusz Augustyn (pierwszy z lewej) i nasz przewodnik br. Albert Gizan w klasztornym muzeum.

Spacerkiem po klasztorze
Chyba na wszystkich odwiedzających wąchocki klasztor duże wrażenie robi niewielkie pomieszczenie pod schodami prowadzącymi do sypialni. To karcer, wewnętrzne więzienie dla nieposłusznych braci, gdzie podawano gorsze jedzenie i nie było światła. Od bardzo dawna ten sposób karania został zniesiony. Teraz zaglądają tu już tylko turyści. O ile do dziś wieje tu trochę grozą, o tyle zachwyca kolejne pomieszczenie, które przenosi gości w czasy średniowiecza. To kapitularz, miejsce obrad kapituł, którym przewodniczył opat. Cztery kolumny wspierają sklepienie, a wszystkie detale kapitularza są bogato zdobione roślinnymi ornamentami.



W romańskim kapitularzu (I poł. XIII w.) mnisi od wieków zbierają się w szczególnie ważnych momentach.

– Patrzę i słucham, jak ludzie reagują. Widzę, że są urzeczeni i dech im zapiera, gdy tu wchodzą. Pewien ksiądz z Francji powiedział, że u nich taki zabytek nie zachował się w całym kraju – zamyśla się nasz przewodnik i dodaje: – Kapitularz do dziś jest wykorzystywany. Może niezbyt często, ale to tu odbywają się obłóczyny czy początek życia zakonnego. Gdy mamy prymicję cystersa, to tutaj ubiera się on do swojej pierwszej Mszy św. Z tego miejsca rozpoczyna się też pogrzeb zakonnika.


Refektarz – Właśnie skończył się wspólny posiłek ojców i braci.

Dzienną pracę zakonnicy wykonywali kiedyś w pomieszczeniu zwanym fraternią. Wpadające przez prostokątne okno światło słabo oświetla ciemno zabarwione ściany, efekt okopcenia ich przez płomienie świec, przy których dawniej pracowali mnisi. Dziś można tu obejrzeć przedmioty, które cystersi od dawien dawna wytwarzali w Wąchocku – cegły, dachówki i posadzki.

Zanim wejdziemy do kościoła, zatrzymujemy się w dużej zakrystii. – Jest obszerna, bo zakonników jest trochę więcej – wyjaśnia nasz przewodnik. W zakrystii zachowały się barokowe meble. Znajdują się na nich sceny męczeństwa, symbolicznie pokazani są męczennicy z okresu potopu szwedzkiego. Wtedy to wojska księcia Siedmiogrodu Jerzego Rakoczego spustoszyły miasto i okolicę. Zakonnicy ponieśli męczeńską śmierć, a klasztor pozbawiony został bogatego archiwum, skarbca i cennych zabytków. W 1818 roku, w wyniku kasacji przez władze carskie, nastąpił upadek zakonu cystersów. Klasztor odrodził się dopiero w 1951 roku. Wtedy też podjęto restaurację tego bezcennego zabytku.



W zakrystii zachowała się barokowa umywalka.

Wystrój kościoła powoduje, że ma się wrażenie, iż to nowsza budowla. Ale pochodzi on z pierwszej połowy XIII wieku. – Jest tu bardzo dobra akustyka. Występujący artyści mówią nam, że nie potrzeba sztucznego nagłośnienia. Kościół został odnowiony, nowe światła, nowa posadzka, ławki, złocenia i oczywiście polichromia. Odsłonięto tę z XVIII wieku, a w południowej stronie kościoła są fragmenty XVII-wiecznych fresków. W ołtarzu głównym znajduje się obraz Matki Bożej Miłosierdzia, patronki cystersów – opowiada o kościele br. Albert.


Jeden z cystersów podczas lektury.

Strażnicy pamięci
Zakonnicy na terenie klasztoru utworzyli muzeum. – Mamy tu zbiory ks. ppłk. Walentego Ślusarczyka, który zaprzyjaźnił się z cystersami, gdy pracował w pobliskim Mircu. W Wąchocku dopełnił życia i przekazał nam swoje zbiory wraz z wolą utworzenia muzeum. Zanim został kapłanem, ks. Ślusarczyk był oficerem wojska polskiego – mówi br. Albert. Głównym tematem muzealnej wystawy jest walka o odzyskanie niepodległości. Jej poszczególne działy to ekspozycja poświęcona ks. Ślusarczykowi, następnie czasy Rzeczypospolitej przedrozbiorowej, powstania listopadowe i styczniowe, czasy II Rzeczypospolitej, eksponaty z okresu II wojny światowej oraz działalności Armii Krajowej. Jeden z fragmentów wystawy informuje o zakonie cystersów i jego działalności w Polsce, ponadto znajdują się tu rękopisy utworów polskich pisarzy i poetów.

Ale to, co jest związane z historią, nie zostało zamknięte tylko w muzealnym pomieszczeniu. W klasztornych krużgankach spoczęły prochy „Ponurego”. Na dziedzińcu mur klasztorny przed kościołem posłużył środowiskom Armii Krajowej za miejsce ekspozycji nazwisk bohaterów walki o wolność. Umieszczono tam liczne tablice pamiątkowe, symbole i odznaczenia upamiętniające działalność zgrupowań partyzanckich. Po tej niezwykle ciekawej lekcji historii przewodnik zaprowadził nas do Auli św. Bernarda. Z zawieszonych na ścianach portretów patrzyły w naszą stronę oczy opatów, którzy tworzyli historię tego miejsca.

Naprawdę warto
Z dużym zaciekawieniem wsłuchiwaliśmy się w opowieści br. Alberta, a jednocześnie podziwialiśmy piękno wąchockiego klasztoru. Ale klasztor mogą zwiedzać nie tylko dziennikarze. Cystersi zapraszają wszystkich, którzy chcieliby obejrzeć opactwo, poznać dzieje tego miejsca, a nawet odpocząć w ciszy krużganków. A my zapewniamy, że warto to uczynić. Zarówno osoby indywidualne, jak i grupy zorganizowane powinny zgłosić się na furcie, gdzie uzyskają wszelkie potrzebne informacje. W opactwie można odprawić indywidualne i grupowe rekolekcje lub dni skupienia. Kapłani, osoby konsekrowane, a także kandydaci do zakonu mogą przeżyć kilka dni w klasztornym klimacie modlitwy, milczenia i pogłębionego spojrzenia na życie. Istnieje także możliwość skorzystania z Domu Rekolekcyjnego w pobliskim Marcinkowie, dysponującego kaplicą, pokojami, łazienkami i kuchnią.

Od niedawna cystersi w Wąchocku uruchomili swoją stronę internetową. Na www.wachock.cystersi.pl można przeczytać wiele ciekawych rzeczy o samym zgromadzeniu, zapoznać się z historią opactwa w Wąchocku, a także dowiedzieć się wielu praktycznych rzeczy o możliwości zwiedzenia klasztoru i kościoła oraz godzinach ich otwarcia. Zakonnicy wszelkich informacji udzielają też pod numerem telefonu 0412750200.