Wszyscy szukają Boga

bp Kazimierz Romaniuk

publikacja 06.09.2005 16:53

„Po pewnym czasie zaczniecie szukać...waszego Boga i znajdziecie Go...” (Pwt 4,29)

1.

Jeden z Amerykanów obecnych na światowym zjeździe młodzieży w Kolonii oświadczył, że od kilku lat na różne sposoby poszukuje Boga. Wiedział też ten młody człowiek, że właśnie Kolonia jest od czasów najdawniejszych miejscem szczególnego kultu trzech biblijnych Mędrców, o których tak pisze ewangelista Mateusz: „Oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowonarodzony król żydowski?” (Mt 2,2). Wiadomo, że wielu młodych ludzi podobnie wyjaśnia powody podejmowania trudu pielgrzymowania do Chartres, Santiago de Compostella czy zwłaszcza do naszej Częstochowy.

Szukanie Boga jest więc, jak widać, odwiecznym problemem człowieka. Szukali Boga ludzie Starego Prawa, szukali wysłannika Bożego Jezusa Chrystusa Mędrcy ze wschodu, szuka Boga także dzisiejszy, niejeden człowiek. Przesłanie moralne takich przypowieści ewangelijnych jak o znalezieniu zbłąkanej owieczki (Łk 15,1-7) czy zagubionej drachmy (Łk 15,8-10) a także o nabyciu pola z ukrytym w nim skarbem (Mt 13,44-46) również dotyczy -przynajmniej pośrednio szukania Boga. „Przy całym niepokoju, jaki towarzyszy różnorodnym poszukiwaniom człowieka, ostatecznie przedmiotem poszukiwania ludzkiego jest zawsze Bóg” (Słownik teologii biblijnej, 936). Chodzi przy tym nie tylko o ludzi autentycznie wierzących. Tak zwani ateiści, negując istnienie Boga jedynego, sami sobie stwarzają bóstwa, które czczą prawie tak jak my naszego Boga. Rozum ludzki był takim bóstwem dla przywódców rewolucji francuskiej, naród a zwłaszcza nordycka rasa dla germańskiego nazizmu, klasa robotnicza dla Lenina i jego następców. Socjologowie religii dawno już stwierdzili, że człowiek przychodzi na świat z wrodzonym pragnieniem zetknięcia się z jakąś najwyższą, transcendentną istotą. Wśród prawdziwie i trochę sentymentalnie wierzących to pragnienie przybiera niekiedy charakter pogoni za zjawiskami rzeczywiście lub tylko pozornie cudownymi. W samej Italii jest obecnie około dziesięciu miejsc, słynących rzekomym ukazywaniem się Matki Bożej. Nie zamierzamy w tej chwili wartościować autentyczności tych objawień. Ograniczamy się do potwierdzenia ich przykładem fenomenu dążenia człowieka do zetknięcia się z nadprzyrodzonością. Ale też ciągle sprawdza się słuszność oświadczenia św. Augustyna: „Niespokojna jest dusza człowieka dopóki nie spocznie w Panu” Sprawdza się to także w życiu takich ludzi jak św. Paweł, właśnie św. Augustyn, Franciszek z Asyżu, Ignacy Loyola czy choćby nasz św. brat Adam Chmielowski. To przykłady udanego szukania Boga. Wszystkie tak zwane spóźnione powołania kapłańskie i zakonne to także uwieńczone dobrym rezultatem poszukiwanie Boga.

2.

Samo przez się nasuwa pytanie, dlaczego nawet ludzie wierzący szukają Boga? Chyba najczęściej bywa tak, że wyniesiony z rodzinnego domu i najbliższego środowiska obraz Boga zaczyna budzić pewne wątpliwości u dojrzewającego człowieka. Zaczyna tedy poszukiwanie Boga bardziej lub jeszcze bardziej? prawdziwego. Niejednokrotnie dochodzi przy tym do tragedii, bo oto taki „poszukiwacz Boga prawdziwego”, nie wiedząc, kiedy wpada w objęciach jakiejś sekty, którą zresztą, zwłaszcza w fazie początkowej, bywa rzeczywiście zafascynowany. Nie zawsze udaje się wydostać całą spod władzy tych fałszywych dobroczyńców. Zbiorowe morderstwo przed kilkunastu laty w Stanach Zjednoczonych mamy jeszcze żywo w pamięci. Bardzo nieudane, tragiczne poszukiwanie Boga.

Więcej na następnej stronie

Boga odnajdują nie tylko ci, którzy odkryli w sobie powołanie do życia konsekrowanego. Boga szukają także ci, zwłaszcza młodzi ludzie, którzy znajdują się przed koniecznością wyboru własnej drogi życiowej. Lekarz, inżynier, adwokat, który cieszy się tym, że wybrał właściwą dla siebie drogę życiową ma prawo sądzić, że pośrednio znalazł także Boga. Trzeba by jednak pamiętać, żeby zarówno w poszukiwaniu swojej życiowej drogi jak i w podejmowaniu ostatecznej decyzji nie tracić z pola widzenia Boga i Jego przykazań.

3.

Teologowie, a zwłaszcza pisarze ascetyczni, mówią, że poszukiwanie Boga powinno trwać przez cały czas ziemskiego życia człowieka. Nawet ludzie szczerze, autentycznie wierzący powinni szukać Boga. To prawda, że oni pozostają w łączności z Bogiem, ale ciągle jeszcze nie są z Nim zjednoczeni w pełni i do końca. Bardzo dosadnie wyraził to św. Paweł mówiąc: „Wcale nie twierdzę, że już osiągnąłem przedmiot moich pragnień i że już jestem doskonały, lecz nie przestaję zdążać naprzód, bym mógł pochwycić wreszcie to, do czego zmierzam... Nie, bracia, wcale nie myślę, że ja osobiście już osiągnąłem cel [mojego życia]. Staram się bardzo usilnie o jedno: nie myśląc już o tym, co ze mną, skupiam całą uwagę na tym, co przede mną i zdążam wytrwale naprzód ku wyznaczonej mecie...” (Flp 3, 12-14).

O pełnym, prawdziwym znalezieniu Boga można mówić tylko w odniesieniu do błogosławionego oglądania Boga w życiu przyszłym usprawiedliwionych. Wszystkie ich doczesne widzenia Boga były oglądaniem Go tak jak w zwierciadle. „Twarzą w twarz” zobaczą Boga, czyli odnajdą Go w pełni, dopiero po śmierci.

4.

Szukaniem Boga powinien być cały proces wychowywania i formowania człowieka od lat najwcześniejszego dziecięctwa aż do wieku w pełni dojrzałego. Szczególnie ważną do odegrania rolę maja w tym względzie, jak wiadomo, rodzice i szkoła. Rodzicielskie wdrażanie do modlitwy i praktyk religijnych a potem szkolne nauczanie religii to ciągłe szukanie Boga. Studia seminaryjne przygotowujących się do kapłaństwa, to poszukiwanie Boga. Praca twórcza filozofów, teologów, historyków także to poszukiwanie Boga. Św. Tomasz z Akwinu pisząc swoją „Summę teologiczną” głównie w pozycji klęczącej, ciągle tak właśnie szukał Boga.

Św. Paweł, tak bardzo doświadczony w sztuce szukania Boga, wszystkim szukającym Boga udziela następującej rady: „Sprawiedliwość, którą się osiąga przez wiarę, tak poucza: Nie mów w sercu twoim: Któż zdoła wstąpić do nieba? - po to, by sprowadzić stamtąd Chrystusa... Ale cóż mówi: Blisko ciebie jest to słowo, jest na twoich ustach i w twoim sercu” (Rz 10,6n). To wnętrze człowieka jako miejsce przebywania Boga nazywa się inaczej sumieniem.

Więcej na następnej stronie

Sygnały od niego pochodzące zdają się powiadamiać człowieka, że Bóg oczekuje na niego i pozwala mu, człowiekowi, odnaleźć Stwórcę: „Dałem się znaleźć tym, którzy Mnie szukali, objawiłem się tym, którzy nawet nie pytali o Mnie” (Rz 10,20). Apostoł nawiązuje, jak widać, wyraźnie do zacytowanego w tytule niniejszych rozważań tekstu z Księgi Powtórzonego Prawa. Trzeba przy tym wypełnić jeden warunek: „żeby bezbożny porzucił swoją drogę, a człowiek nieprawy swoje knowania” (Iz 55,6).

W ascetycznym języku Starego Prawa „szukać Boga” to znaczy „pytać Boga o radę” wtedy, gdy trzeba było podjąć jakąś ważną decyzję )2 Krl 22,5-8), gdy chciało się rzeczywiście zakończyć jakiś spór (Wj 18,15 n). W szukaniu rady u Boga zazwyczaj korzystano z pośrednictwa kapłanów (Lb 5,11) lub proroków (Wj 18, 15; Lb 23,3).

5.

Trzeba jednak przyznać, że w tych dobrych, udanych poszukiwaniach Boga właśnie sam Pan Bóg ma swoją szczególną cząstkę. W świecie trwa bowiem, od początku jego istnienia, poszukiwanie człowieka przez Boga. „W poszukiwaniu Boga de facto Bóg pierwszy szuka człowieka” (Słownik Teologii biblijnej, 936). Zaczęło się w raju, kiedy to pierwsi rodzice, sprzeniewierzywszy się woli Stwórcy, ukryli się przed Nim „Ale Bóg sam odezwał się do mężczyzny pytając „Gdzie jesteś?” (Rdz 3, 9). Jezus Chrystus mówi o sobie samym: „Syn Człowieczy przyszedł po to, by szukać i ratować to, co było zaginione” (Łk 19, 10).

W swoim poszukiwaniu człowieka Pan Bóg stosuje też różne środki. Jednym z nich jest cierpienie. Ciągle spotyka się takich chorych, którzy oświadczają, że dopiero w chorobie odnaleźli Boga. Zazwyczaj nie przychodzi to łatwo. Na ból i niespodziewane cierpienie człowiek reaguje najpierw buntem. Trzeba nie mało czasu, żeby się rozmiłować w swoich słabościach. Ś w. Paweł tez mówi: „Dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, który mnie policzkuje... Dla tego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz Pan powiedział: Wystarczy ci mojej łaski... Z tego więc będę się chlubił... Będę się chełpił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam upodobanie w słabościach moich, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny” (2 Kor 12, 7-10).

Owo zaakceptowanie stanu fizycznego upośledzenia jest dowodem na znalezienie Boga. Ciągle są chorzy, którzy oświadczają, że nigdy nie zdobyliby się na niekiedy wielkie osiągnięcia życiowe - a są tacy chorzy - gdyby ich Bóg nie doświadczył chorobą.

6.

Na koniec o jeszcze jednym szukaniu Boga. Zapoczątkował je Herod, gdy tak oto zwracał się do trzech Mędrców: „Idźcie, wypytujcie dokładnie o Dziecię, a gdy tylko Je znajdziecie, dajcie mi znać, żebym ja także mógł i złożyć Mu pokłon” (Mt 2, 8). Wiadomo, że w rzeczywistości chodziło Herodowi nie o złożenie pokłonu Dziecięciu, lecz o zamordowanie Go. Przykład poszukiwania Boga po to, żeby Go zabić. Ponieważ zaś Boga zabić nie można, pozbawia się życia Jego wyznawców. Wielkie prześladowania pierwszych chrześcijan to nic innego jak poszukiwanie Boga po to, żeby Go unicestwić w oddanych Mu ludziach. Po dzień dzisiejszy w wielu regionach współczesnego świata trwa takie szukanie Boga.

Więcej na następnej stronie