Być oazami pokoju

mówi biskup Claud Jean Narcisse Rault MAfr z Ghardai

publikacja 15.10.2009 10:38

To co chciałbym przekazać młodym ludziom w Europie, to zaproszenie, aby przyjechali tu do nas, do Algierii i poznali Kościół, poprzez który będą mogli łatwiej zrozumieć ten kraj.

Być oazami pokoju fot. Misjonarze Afryki

Nazywam się Claude Rault. Urodziłem się 28 listopada 1940r. Jestem dziesiątym dzieckiem z rodziny gdzie było nas trzynaścioro. Pochodzę z Normandii w północnej Francji. Nasza rodzina była bardzo wierząca, a wspólna modlitwa była na porządku dziennym.

Już bardzo wcześnie, albowiem w wieku 7 lat zacząłem myśleć o powołaniu kapłańskim. Dlatego też w wieku 12 lat wstąpiłem do gimnazjum katolickiego prowadzonego przez księży. Po ukończeniu szkoły średniej w wieku 19 lat wstąpiłem do Wyższego Seminarium Diecezjalnego w Coutance z zamiarem zostania księdzem diecezjalnym.

Kiedy byłem na drugim roku seminarium pojawiła się myśl wyjazdu na misję. Początkowo miałem na myśli Amerykę Łacińską, ale pewnego dnia przyjechał do nas do seminarium Ojciec Biały ubrany w tradycyjny strój: ghandura, burnus i czerwona szeszia na głowie.

Mówił on w sposób bardzo ciekawy o spotkaniu z kulturą Dogonów i próbach jej ewangelizowania. To co usłyszałem, zrobiło na mnie duże wrażenie. Do tamtej pory nie znałem Ojców Białych, a nazajutrz sam byłem gotowy wstąpić do tego Zgromadzenia, gdyż bardzo podobała mi się proponowana koncepcja misji.

Jak na owe czasy była ona nowatorska, ponieważ było to ciągle przed II Soborem Watykańskim. Poza tym o moim powołaniu misyjnym przesądziły spotkania z biskupem Mercier, który opowiadał i pokazywał filmy o Saharze oraz z Abbe Pierre’em, który powiedział słowa, które mnie mocno uderzyły. Mówił mniej więcej tak: Jeśli w najbliższych latach kraje, które od nas uzyskują niepodległość, nie będą się rozwijać, to ich mieszkańcy przyjdą tu do nas szukać tego do czego mają prawo i my nie będziemy mieli prawa im tego odmówić. No i teraz jesteśmy świadkami tego, że tysiące mieszkańców Afryki opuszcza swoje kraje i wyrusza na północ.

W końcu w 1963r. rozpocząłem nowicjat u Ojców Białych. Rok później wyjechałem do Kanady, aby studiować teologię. Święcenia kapłańskie otrzymałem w 1968r., a po nich zostałem mianowany do pracy w nowicjacie, we Francji. Po dwóch latach wyjechałem do Algierii. W jakiś sposób mnie ona pociągała. Owszem z jednej strony było smutne doświadczenie wojny domowej, w której brali udział moi bracia, z drugiej jednak strony była osoba brata Karola de Foucauld, choć nigdy nie myślałem o zostaniu Małym Bratem.

W 1970 r. przybyłem więc do Algieru, gdzie od razu mianowano mnie do centrum kształcenia zawodowego, w którym uczyli się młodzi chłopcy w wieku od 15 do 19 lat. Byłem tam tylko rok, ponieważ chciałem nauczyć się arabskiego.

Moim pierwszym nauczycielem był biskup Tessier, ówczesny ordynariusz Algieru. Po rocznym kursie zostałem mianowany na południe Algierii do Ghardai, gdzie zacząłem pracę również w centrum kształcenia zawodowego. W 1976r. centrum to zostało nam odebrane wskutek nacjonalizacji wszystkich prywatnych jednostek edukacyjnych. W tym samym czasie powstała nowa wspólnota Ojców Białych w Tuogurt. Dołączyłem więc do niej, a w ramach pracy, uczyłem angielskiego w szkole dla dziewcząt. Jej dyrektorem był imam z lokalnego meczetu, z którym miałem bardzo dobre relacje i ubogacający dialog natury religijnej.

Od początku mego pobytu w Algierii pragnąłem poznać arabskie wspólnoty chrześcijańskie, tworzone przez przybyszów z Libanu, Syrii czy Egiptu a należące do obrządku wschodniego Kościoła. W tym celu wyjechałem na rok, najpierw do Jerozolimy, a następnie do Libanu gdzie mieszkałem razem z księdzem maronitą. Po powrocie znalazłem się w innej miejscowości, w Ouargla, gdzie także zajmowałem się nauczaniem w szkole średniej. W 1983r przybyłem ponownie do Ghardai.
 

Na początku nie miałem możliwości pracy, aż do momentu, kiedy to jeden z lokalnych garbarzy zaproponował mi nauczenia się tego rzemiosła, co też uczyniłem. Następnie przez 3 lata pracowałem razem z nim, co, nie powiem, wzbudzało pewne zdziwienie. Dla mnie jednak było to wspaniałe doświadczenie. Czułem się trochę, jak Paweł Apostoł, który po porażce w Atenach zarabiał na życie swymi rękami. Była to też niesamowita okazja do spotkania się ze zwyczajnymi ludźmi i życia w rytm wyznawanej przez nich religii.

W 1987r. miejscowy biskup mianował mnie wikariuszem generalnym diecezji Sahary. Diecezji, która ma 2 mln km kwadratowych, ponad 3 miliony mieszkańców i około setki chrześcijan skupionych w 11 różnych miejscach tego ogromnego obszaru. Zadanie, jakie mi biskup wówczas powierzył nie było natury administracyjnej. Zlecił mi zajęcie się formacją tej małej trzódki chrześcijan. W ten sposób dużo podróżowałem, odwiedzając wszystkie wspólnoty chrześcijańskie, udzielając nie tylko formacji teologicznej i biblijnej, ale i związanej z rozwojem człowieka. Zajmowałem się tym do 1994 roku, kiedy to zostałem mianowany przełożonym naszego nowicjatu we Fryburgu w Szwajcarii.

W 1997r. wraz z przeniesieniem francuskojęzycznego nowicjatu ze Szwajcarii do Burkina Faso, także i ja przeniosłem się, i miałem ten honor uczestniczyć w początkach tego nowego nowicjatu znajdującego się w mieście Bobo Dioulasso. Przebywałem tam do 1999r., kiedy zostałem mianowany przełożonym Prowincji Maghreb, w skład której wchodzi Algieria i Tunezja.

Przez następnych 5 lat pełniłem tą funkcję, a moją siedzibą był Algier. Dużo czasu jednak spędzałem poza nim odwiedzając nasze wspólnoty w całej Algierii i oczywiście w Tunezji. W czerwcu 2004r. zmarł biskup diecezji Sahary Michel Gagnon, także Ojciec Biały. W październiku tego samego roku zostałem mianowany jego następcą, a grudniu 2004r. miał miejsce mój ingres tu w Ghardai.

Muszę przyznać, że danie pozytywnej odpowiedzi na propozycję objęcia biskupstwa, nie było czymś heroicznym, gdyż wtedy już bardzo dobrze znałem tę diecezję. Podjęcie więc przeze mnie nowych obowiązków duszpasterskich nie było czymś trudnym.

Jeśli chodzi o duchowieństwo pracujące w tej diecezji, to jego liczba na przestrzeni tych ostatnich lat w zasadzie się nie zmieniła. Jest tutaj 25 kapłanów i 40 sióstr zakonnych. Czymś nowym jest natomiast obecność ludzi świeckich pracujących na rzecz diecezji. W tej chwili mamy cztery takie osoby, co na pewno daje nieznany tu do tej pory obraz misjonarza, który był kojarzony z kobietami lub mężczyznami, którzy nie wchodzą w związki małżeńskie. Jeśli chodzi o wiernych tej diecezji, to jest to mała wspólnota w skład, której wchodzi dziesiątka kobiet chrześcijanek pochodzących głównie z Europy a zamężnych z Algierczykami oraz grupa pracowników rafinerii, których także otaczamy troską duszpasterską.

Na terenie naszej diecezji mamy dwie wspólnoty Ojców Białych: tutaj w Ghardai oraz w Ouargla. Od samego początku swojej obecności angażowali się oni w działalność edukacyjną i formację zawodową. Zmieniło się to po roku 1976r. kiedy doszło do nacjonalizacji wszystkich instytucji zajmujących się nauczaniem. Nowym polem naszej działalności stały się biblioteki.

Tak Ghardaia jak i Ouargla są miastami, gdzie jest dużo młodzieży uczącej się, której nieraz brakuje bądź książek, bądź spokojnego miejsca do studiowania, a nasze biblioteki spełniają te funkcje. Początki naszych bibliotek były skromne, gdyż obawialiśmy się trochę, że i one mogą paść ofiarą nacjonalizacji. Z czasem jednak udało nam się powiększyć zbiory, które służą tak młodzieży uczącej się, jak i zwykłym czytelnikom.

W bibliotekach organizujemy także kursy językowe – angielskiego i francuskiego, zarówno dla młodzieży, jak i dla dorosłych. Aczkolwiek w ubiegłym roku w wyniku pewnych nieporozumień z ministerstwem edukacji musieliśmy ograniczyć kursy dla młodzieży. Oprócz tego prowadzimy oczywiście działalnością duszpasterską, tak na miejscu przy naszych dwóch misjach, jak i w okolicznych rafineriach, gdzie zawsze znajduje się pewna liczba katolików dla których regularnie, co tydzień jest odprawiana Msza Święta.
 

Jeśli chodzi o nasze relacje z władzami państwowymi, to gdy przyjechałem tutaj po raz pierwszy w 1970r. były one bardzo dobre. Duża była w tym zasługa kardynała Duval’a, który doceniając status niepodległej Algierii uzyskał jednocześnie zgodę nowych władz na kontynuowanie przez Kościół działalności edukacyjnej i medycznej.

Wtedy, kiedy przybyłem, Algieria stała przed potrzebą rozwoju. Jednakowoż fakt, iż po wyjeździe Francuzów brakowało lokalnych specjalistów sprawił, że wśród ówczesnej młodzieży był ogromny zapał do uczenia się, po to aby kraj, niepodległy kraj mógł wykorzystać swój potencjał ekonomiczny jakim była ropa naftowa i rozwijać się także w innych dziedzinach.

Taki stan rzeczy utrzymywał się do końca lat 80-tych, kiedy to następuje pewna stagnacja polityczna i społeczna, spowodowana sposobem sprawowania władzy, opartej o system jednopartyjny. W tym też czasie pojawia się alternatywa dla monolitycznej władzy w postaci ruchów islamistycznych zainicjowanych przez radykalnych duchownych przybyłych z Bliskiego Wschodu. Zaczynali oni zyskiwać coraz większe wpływy nie tylko w środowisku religijnym, ale także wśród zwykłego społeczeństwa, które dało wyraz swemu niezadowoleniu ze sprawowanej władzy w gwałtownych protestach, które miały miejsce w październiku 1988r.

Wówczas to po raz pierwszy w rękach protestujących widać było Koran. Rozwój sytuacji był taki, że partie islamistyczne zaczęły wygrywać kolejne wybory. Najpierw lokalne, a następnie parlamentarne. Reakcją na to było użycie siły przy pomocy wojska, które schwytało politycznych liderów ugrupowań islamistycznych, umieszczono ich w więzieniach i anulowano wybory. Był to rok 1991, od którego rozpoczął się okres chaosu i terroru, trwający do 1998r.

Życie straciło wówczas niemal 150 tysięcy osób, a Kościół w sposób szczególny pamięta o 19 zabitych w tym okresie księżach, mnichach i siostrach zakonnych, a wśród nich czterech Ojców Białych. Zmiany rozpoczęły się wraz z wyborami prezydenckimi w 1998r. Sprzyjał też temu wzrost cen ropy naftowej, głównego źródła dochodu Algierii.

Mówiąc o Kościele, tu także widać pewne zmiany związane z tym, iż oto w tej chwili mamy nową generację misjonarzy, która przybywa do Algierii. Generację, która nie znała ani okresu kolonialnego ani pokolonialnego i która nie była świadkiem smutnych wydarzeń lat 90-tych.

Przynoszą oni ze sobą nową energię, a także stawiają nowe pytania o sens obecności Kościoła. Jest to bardzo pozytywne wyzwanie, tym bardziej, iż reprezentują oni inne horyzonty kulturowe niż europejski, czytaj francuski.

Ci nowo przybyli, jak ich tutaj nazywamy, pochodzą w tej chwili głownie z Afryki subsaharyjskiej co daje nowy i o wiele bardziej uniwersalny obraz Kościoła. Wyraziło się to w sposób szczególny w mianowaniu nowego biskupa Algieru, który jest Arabem.

To co chciałbym przekazać młodym ludziom w Europie, to zaproszenie, aby przyjechali tu do nas, do Algierii i poznali Kościół, poprzez który będą mogli łatwiej zrozumieć ten kraj. Często bowiem Algieria wzbudza strach, ze względu na tę niedawną przeszłość z lat 90-tych. Ale gdy przyjedziecie, spotkacie nas misjonarzy szczęśliwych, że jesteśmy tutaj, że pracujemy i że możemy stanowić swoisty pomost między różnymi kulturami i różnymi religiami.

I nie tylko, że możemy pokazać, iż jest możliwym nawiązanie przyjacielskich więzów między ludźmi tak bardzo różniącymi się od siebie jak chrześcijanie i muzułmanie. My tego doświadczamy. Bo tu gdzie jesteśmy możemy służyć tym, którzy nas odwiedzą, jako miejsce spotkania z młodzieżą tego kraju, gdzie jest dobrze żyć. W ten sposób możemy sprawić, że znikną bariery między ludźmi, między religiami, które tworzą strach, a strach wyzwala przemoc.

I my pragniemy być takimi oazami pokoju z jednej strony, ale i zaangażowanymi aktywnie w promowanie tego pokoju poprzez wartości jakie są obecne w naszych kulturach czy religiach, z drugiej strony. I to jest chyba nasze powołanie tutaj i jesteśmy szczęśliwi, że możemy je realizować.

Wysłuchał Dariusz Zieliński MAfr