Nieustannie potrzebujemy misjonarzy

rozmowa z arcybiskupem Lusaki Telesforem Mpundu

publikacja 06.10.2009 11:08

Obecność misjonarzy przypomina nam, że Kościół poprzez swoją naturę jest misyjny. Jest zawsze bardzo dużo potrzeb w lokalnym Kościele, potrzeb, które nie mogą być zaspokojone poprzez księży diecezjalnych. Nie sądzę, by nadszedł czas, byśmy mogli powiedzieć, że nie potrzebujemy misjonarzy.

Nieustannie potrzebujemy misjonarzy fot. Henryk Przondziono (GN)

Kiedy Ksiądz Biskup zaczął odkrywać powołanie do kapłaństwa?

Pochodzę z Archidiecezji Kasama. W czasie mojego dzieciństwa Kościół prowadził dużo szkół, co miało dobry wpływ na naszą edukację. Chodziłem więc do szkoły podstawowej, ukończyłem 4 klasy niższe, a następnie w parafii uczęszczałem do gimnazjum, gdzie ukończyłem pozostałe dwa lata.

To wtedy moje powołanie zaczęło powoli wzrastać, dlatego po ukończeniu tej szkoły poszedłem do szkoły, która miała mnie przygotować do niższego seminarium, było to w 1960 roku. Stamtąd w 1966 roku udałem się do Niższego Seminarium Duchownego w Lubushi, a później do Wyższego Seminarium w Kachiebe.

W 1972 roku zostałem wyświęcony na kapłana. Następnie zostałem wysłany do Diecezji Kasama, z której pochodzę. Po dziesięciu latach zostałem przeniesiony do Lusaki. Tutaj pracowałem w sekretariacie Zambijskiej Konferencji Episkopatu.

Stąd zostałem przeniesiony na północ, ale już jako biskup do Diecezji Mbala. Później ta diecezja zmieniła nazwę na Diecezja Mpika, gdyż zmieniliśmy naszą siedzibę na miejsce położone bardziej centralnie- w Mpika. Stąd zmiana nazwy.

4 lata temu Ojciec Święty poprosił mnie o opuszczenie Mpika i mianował mnie koadiutorem Diecezji Lusaka. Dwa lata temu po rezygnacji z powodu wieku mojego poprzednika arcybiskupa Mdato Mazombwe zostałem arcybiskupem Lusaki.

Jak przedstawia się dzisiaj sytuacja Kościoła w Zambii?

Obecnie mamy 10 diecezji w Zambii. Pomimo że mamy 9 województw w naszym kraju ze względu na wielkość naszego kraju potrzebujemy znacznie więcej niż 10 diecezji. Myślę, że to się stanie po jakimś czasie, w miarę rozwoju Kościoła.

Na pewno Diecezja Lusaki jest jedną z diecezji, która musi być podzielona, następnie diecezja Ndola i z pewnością każda inna również powinna być podzielona po to, by Kościół mógł się lepiej rozwijać. Mamy diecezje, w których mamy więcej powołań, ale trudno powiedzieć dokładnie, gdyż np.

Diecezja Lusaka jest kosmopolityczną diecezją i mieszkają w niej ludzie niemal z każdego województwa. Pracując w Lusace można spotkać chrześcijan pochodzących z różnych diecezji. Zambia jest krajem bardzo zurbanizowanym w porównaniu z innymi krajami afrykańskimi.

Misjonarze w Zambii zrobili wielki postęp ewangelizując północną, środkową i wschodnią część naszego kraju, dlatego że to są miejsca, gdzie osiedlili się przybyli tu misjonarze. Misjonarze Afryki rozpoczęli ewangelizację od północy kraju, później przemieścili się na wschód. Północ, w której znajdują się diecezje Kasama, Mpika i Mansa. Wschód obejmuje również dzisiejszą diecezję Chipata. To są miejsca, gdzie misjonarze rozpoczęli pracę i rozwijała się pomyślnie.

Później wraz z urbanizacją wiele ludzi migrowało z tych regionów do innych, szczególnie do Kopabel, gdzie znajdują się kopalnie (diecezja Ndola). Część centralna była ewangelizowana przez misjonarzy z różnych krajów Europy, głównie jezuitów, którzy przybyli tutaj z południa.

Ich pierwsza misja była w Chikuni, skąd przybyli do Lusaki. Następnie udali się do Kabwe w północnej części Diecezji Lusaka. Stad ewangelizowali pozostałe części naszego kraju.

Oni również zaprosili innych misjonarzy: franciszkanów, którzy przybyli w dwóch grupach- franciszkanie konwentualni, którzy i udali się do póln.-zach. części kraju (dzisiejsza diecezja Ndola Solwezji), jak również kapucyni, którzy udali się do prowincji zachodniej (częściowo diecezja Livingstone i Mongu).

To właśnie jak misjonarze tutaj przybyli i jak rozpoczynali pracę. Tak wyglądała ich praca ewangelizacyjna. Powołania znajdują się w miejscach, gdzie mamy dużo ludzi, np. Diecezja Ndola, dlatego że jest zamieszkiwana przez wielu ludzi, ponieważ jest to teren kopalni i tam można znaleźć więcej powołań.

Ale również Archidiecezja Lusaka, która liczy blisko milion katolików. Powołania tutaj pochodzą z różnych grup, które migrowały tutaj do miasta. Możemy powiedzieć, że większość diecezji posiada mniej lub więcej swoich własnych powołań do seminariów diecezjalnych jak również od niedawna, od 10-15 lat można zauważyć szybki wzrost powołań do życia zakonnego, zarówno wśród mężczyzn jak i kobiet.

Tak więc pomału ten Kościół wzrasta, chociaż zajęło to wiele czasu na Zambii, zanim lokalna ludność odpowiedziała powołaniami. Rzym nie był zbudowany w jednym dniu. Jak wygląda formacja księży w Zambii?

Formacja księży diecezjalnych jest bardzo kosztowna. Do tego potrzebni są kapłani - formatorzy, którzy są odpowiednio przygotowani aby mogli wykonywać powierzoną im pracę. To nie tylko wiedza i wykształcenie teologiczne ale również chodzi o stronę duchową i moralną jak i cały rozwój duchowy.

W rozwijającym się Kościele w Zambii żadna diecezja nie jest w stanie mieć swojego własnego seminarium, dlatego jest współpraca między diecezjami, również od strony finansowej jest to bardzo wymagające.

To, co mamy dzisiaj to są trzy seminaria między diecezjalne. Te seminaria liczą trzy etapy. Pierwszy to etap duchowy, a tutaj w Lusace to Centrum Duchowości Emaus. Nasze centrum może pomieścić 50 osób. Widzimy, że to jet trochę za mało dlatego mamy pierwszą diecezję, która rozpoczęła swój własny rok duchowy. To jest diecezja Ndola, w partnerstwie z diecezją Soluezi.

Również z naszej diecezji Lusaka wysyłamy część naszych studentów do diecezji Ndola. Ale ciche marzenie jest takie, że w niedalekiej przyszłości każda diecezja będzie mieć swój własny nowicjat do formacji duchowej.

Aczkolwiek tu też jest dużo miejsca do współpracy, gdyż nie każdą diecezję będzie stać na utrzymanie takiego domu formacyjnego, dlatego będzie zawsze możliwość, by robić to w partnerstwie z inną diecezja.

Gdy chodzi o formację drugiego cyklu, to są studia filozoficzne. Ten dom formacyjny znajduje się w Kabwe w diecezji Lusaka. Wszystkie diecezje wysyłają swoich studentów filozofii do tego właśnie centrum. Te studia trwają dwa lata, aczkolwiek biskupi myślą, aby ten cykl trwał trzy lata.

Stąd klerycy udają się do trzeciego cyklu tj. studia teologii, które odbywają się w seminarium św. Dominika (4- letnia teologia) tutaj w Lusace. To nasze jedyne centrum teologiczne, dlatego też dzielimy koszty utrzymania seminarium, gdy chodzi o stronę finansową, jak i o zasoby ludzkie- wykładowców.

Żadna diecezja nie jest w stanie sama mieć swojego centrum teologicznego, a z drugiej strony jest to dla nas szansa do współpracy i solidarności.

Kościół katolicki się rozwija, ale są tutaj jeszcze inne religie...

W Zambii mamy błogosławieństwo, że w Kościele przez ostatnie 45 lat jedna na cztery osoby jest katolikiem, a w północnych diecezjach Mansa, Kasama, Mpika te proporcje są nawet nieco wyższe.

Możemy powiedzieć że 25 % społeczeństwa zambijskiego to katolicy. Tak więc w kraju o liczbie ludności 12 mln, nie mniej niż 3 miliony są katolikami. Nie jesteśmy jedynymi chrześcijanami w tym kraju.

Jest powiedzenie, które nie jest bardzo popularne, że Zambia jest krajem chrześcijańskim, gdyż deklarowaliśmy Zambię jako kraj chrześcijański. Wierzymy jednak, że nie jest to kraj chrześcijański poprzez deklarację prezydenta albo któregoś z ministrów, ale jest to sposób życia i sposób, w jaki ludzie odbierają chrześcijaństwo i żyją nim każdego dnia w miejscach pracy i środowisku kulturowym. I to właśnie jest to, co czyni ludzi chrześcijanami - sposób w jaki żyją.

Mamy także chrześcijan innego wyznania. Głównym nurtem są protestanci, jest niewielu anglikanów, mógłbym powiedzieć, że wszyscy chrześcijanie również z Kościołami ewangelickimi- protestanci, anglikanie to byłoby jakieś 50 % wszystkich chrześcijan tutaj w Zambii, drugie 50 % to katolicy.

To sytuacja, która daje nam dosyć duże wyzwanie i sposobność większej ewangelizacji. Mogę powiedzieć ogólnie, że nasz kraj jest w 60 % krajem chrześcijańskim. 50 % to protestanci, a 50% to katolicy. 40% to cała gama kościołów zambijskich - grup wierzących łączących chrześcijaństwo z tradycyjnymi afrykańskimi wierzeniami.

Jest bardzo mała grupa ludzi, którzy nazywaliby się niewierzącymi. Tutaj w Zambii prawie każdy wierzy w coś i należy do jakiegoś Kościoła. W Zambii jesteśmy ludźmi przynależącymi do rodziny, wspólnoty i nawet jeśli nie wierzymy, to chcemy przynależeć do wspólnoty, która w coś wierzy.

Jest również bardzo mała grupa wyznająca islam. Na dzień dzisiejszy to może być 1- 1,5 % ale zauważamy, że islam wzrasta. Dzięki nowemu sposobowi podejścia do innych religii, my jako Kościół katolicki doświadczamy nowych metod wychodzenia i otwartości do innych religii i innych wierzeń.

Nie jest to tylko na szczeblu ekumenicznym, polegającym na rozmowach i dialogu, ale również tutaj w Zambii polega na tym, że żyjemy i pracujemy razem w dziedzinach, które dotykają nasz kraj, nas, jako chrześcijan i w taki sposób wychodzimy do innych wierzących, którzy nie są chrześcijanami.

Instytucje, jak np Misjonarze Afryki Ojcowie Biali, którzy prowadzą dialog ekumeniczny w Tenza to przykład sposobów dialogu i ewangelizacji, gdzie wierzący, którzy nie są chrześcijanami, mogą przyjść i uczyć się więcej o nas, a my mamy możliwość, aby uczyć się również więcej o nich.
A afrykańskie tradycyjne religie?

Afrykańskie tradycyjne religie, nie mają struktury, gdyż nie można powiedzieć: to właśnie jest afrykańska religia. To są głownie tradycyjne praktyki, które odziedziczyliśmy i za tymi praktykami i zwyczajami znajduje się "teologia" i filozofia życia. Dlatego staramy się wiedzieć więcej o naszych ludziach, dlaczego robią pewne rzeczy w sposób, w jaki robią. Dlaczego w to wierzą. Jakie są tam elementy bliskie chrześcijaństwu i jak w naszej ewangelizacji możemy je wykorzystać?

Chrześcijaństwo nie przyszło po to, aby zniszczyć, ale po to, aby dopełnić te elementy, aby odkrywać te wartości, które w świetle Ewangelii mogą być z nią zgodne. To jest właśnie droga, jaką widzimy - droga ewangelizacji na poziomie relacji z innymi wyznaniami chrześcijańskimi jak również z innymi wierzeniami. Niewierzących bardzo trudno znaleźć w Zambii.

Czy misjonarze są nadal potrzebni ?

Ten mit, który mówi, że nie potrzebujemy misjonarzy nadal pozostaje mitem, przynajmniej w naszej diecezji Lusaka. Jeżeli chcielibyśmy zaspokoić wszystkie potrzeby duchowe i pastoralne naszych ludzi potrzebujemy przynajmniej raz w roku założyć nową parafię, przynajmniej jedną.

Mamy tu parafię, gdzie jest 35- 40 tys. katolików. Można by myśleć, że to jest mit, ale mógłbym was zabrać do takiej parafii nawet teraz i gdy patrzymy na naszych kapłanów diecezjalnych - jest nas tylko 45, nawet włączam tu monsignora, który jest na emeryturze i innych starszych, nawet tych w wieku emerytalnym, ale nadal aktywnie pracują.

Z 45 księżmi diecezjalnymi i prawie milionem katolików na terenie, który jest 300 km na północny-wschód i idzie na zachód 200 km i 200 km na wsch. To jet ogromny teren, dlatego ciągle potrzebujemy misjonarzy. To jedna rzecz.

Druga - to gdybyśmy przez następne 10, 15 lat mieli powołania, to mamy na dziś średnio 2- 3 kapłanów wyświęcanych rocznie, ale to jest zbyt mało jak na naszą diecezję Lusaka, również dla diecezji Ndola to jest niewystarczająco.

Liczba 10 lub 15 nowo wyświęconych kapłanów mogłaby nas zadowalać. Mimo wszystko ciągle potrzebujemy misjonarzy. Obecność misjonarzy tutaj przypomina nam, że Kościół poprzez swoją naturę jest misyjny. Jest zawsze bardzo dużo potrzeb w lokalnym Kościele. Potrzeby, które nie mogą być zaspokojone poprzez księży diecezjalnych.

Dlatego misyjne zgromadzenia często mają charyzmat, który pozwala zaspokoić te inne potrzeby poprzez pracę z Kościołem lokalnym i odpowiedzieć na potrzeby pastoralne, które się pojawiają. Nie sądzę, by nadszedł czas, byśmy mogli powiedzieć, że nie potrzebujemy misjonarzy. Dlatego ciągle jest wielka potrzeba pracy misyjnej w kościele zambijskim.

Bardzo szkoda, że misyjne zgromadzenia obecne tutaj, szczególnie od XIX wieku pomniejszają się w liczbie powołań, gdzie źródłem powołań dla nich jest Europa. Jest nam bardzo przykro ale jest to wielkie wyzwanie dla nas.

W 1969 Ojciec św. papież Paweł VI już wtedy rzucił wyzwanie kościołowi afrykańskiemu. Był pierwszym papieżem, który odwiedził Afrykę i powiedział: teraz dla was Afrykańczyków jest czas, abyście byli misjonarzami dla swoich własnych ludzi. Dlatego dla nas teraz jest ważny czas, aby podtrzymywać to, co zostało zbudowane przez misjonarzy. Aby obudzić się i ewangelizować nie tylko nas samych ale robić to, co misjonarze zrobili dla nas. Oni przyszli i dzielili się swoją wiarą z nami. To jest to bogactwo, które nam dali.

Papież Jan Paweł II mówił nam Afrykańczykom, że wiara, która nie jest dzielona jest małą wiarą. Dopiero gdy jest dzielona z innymi, nie tylko w swojej rodzinie, ale również z innymi obcymi ludźmi, to jest miejsce, gdzie ta wiara rozwija się, dojrzewa.

Dlatego to jest duże wyzwanie dla nas, również aby kontynuować przykład pozostawiony nam przez misjonarzy aby dzielić wiarę z innymi. Dlatego cieszmy się że są młodzi Zambijczycy - kobiety, mężczyźni, którzy zaczynają wstępować do zgromadzeń i są posyłani do pracy misyjnej w innych krajach, aby dzielić się swoją wiarą z innymi.

Kiedy żałujemy, że liczba misjonarzy się zmniejsza, to w tym samym czasie jest to dla nas wołanie, aby obudzić się ze snu i zaprasza nas do tego, byśmy pracowali ciężej aby wiara, którą otrzymaliśmy stawała się trwalsza, jak również aby wzrastać w tej wierze poprzez dzielelenie się nią z innymi ludźmi w innych krajach. Był Ksiądz Biskup w Polsce, widział polski Kościół. Jakie słowo skierowałby Ksiądz Biskup dziś do młodych ludzi w Polsce, jak dotknąłby ich serc?

Był to dla mnie zaszczyt być zaproszonym do Polski i gdy tam byłem to w pewnym dekanacie była uroczystość, gdzie animatorzy misyjni - siostry i księża spotkali się z młodzieżą. Miałem szczęście być blisko, uczestniczyć w tym wydarzeniu.

W tym czasie ks. Andrzej Halemba pracował w Instytucie Misyjnym w Warszawie, to była wspaniała okazja dla mnie, gdy mogłem skierować słowo do młodych ludzi zgromadzonych tam z różnych parafii z tego dekanatu.

To, co chciałbym dzisiaj powiedzieć do młodych ludzi to słowa podobne, do tych, które mówię do młodych ludzi tutaj w Zambii. Każda generacja ma nie tylko otrzymać wiarę od poprzedniego pokolenia ale ma ją uczynić swoją, żyć nią.

Nie można powiedzieć tylko: moi rodzice, dziadkowie to dobrzy chrześcijanie, katolicy, ja przeżyję z tego, co oni odziedziczyli... To nie może wyłączyć mnie z mojego wysiłku, odpowiedzialności, aby tę wiarę uczynić własną. Moi rodzice, moi dziadkowie byli dobrymi katolikami i my jesteśmy dobrymi misjonarzami i dlatego jestem dobrym misjonarzem bez żadnego wysiłku. Tak nie może być.

Ja mówię do ludzi w Polsce - wasz kraj jest różnorodny, ma wiele dróg, jedną z nich jest to, że dzielicie wiarę z innymi ludźmi w innych krajach. Wśród tych misjonarzy, którzy przyjechali do nas, poza Misjonarzami Afryki byli i jezuici.

Kardynał Adam Kozłowiecki jest wam z pewnością dobrze znany. Jest dla nas jednym z naszych praojców w wierze tutaj w Zambii. Dlaczego nie naśladować tych, którzy byli z wami tutaj w wierze, dzielili swoją wiarę z innymi.

Dlatego wiara u was w Polsce jest mocna bo była dzielona, nie dlatego, że ludzie byli tutaj, byli w Polsce, ale wyjechali i dzielili swoją wiarę z innymi grupami społecznymi, rasami, mniejszościami etnicznymi, także w Europie, Ameryce.

To jest właśnie ten duch. Dzień, kiedy kościół przestanie być kościołem misyjnym to będzie dzień, kiedy przestanie istnieć. Jest jeszcze dużo do zrobienia w Kościele w Afryce, w Zambii.

Nie ma limitów tej pracy. Byłem w Polsce w 1990 i kilka lat temu ponownie pojechałem, nawet myślę, że byłem 3 razy w Polsce i za każdym razem mówiłem do seminarzystów: Przyjedźcie do Zambii, do naszej diecezji. Nigdy nie zabraknie wam pracy. Praca misyjna czeka tam na was. Zobaczycie, jak bardzo będziecie zmęczeni w krótkim czasie tą pracą. Żniwo ogromne, ale robotników ciągle mało. Amen.

Rozmawiał Adam Cytrynowski MAfr