Dekalog syna marnotrawnego

publikacja 30.03.2009 10:30

Fragment publikacji "Gdy dawno nie byłeś u spowiedzi" księdza Andrzeja Cieślika, która ukazała się nakładem Domu Wydawniczego Rafael.

Dekalog syna marnotrawnego

Dekalog jest o wiele starszy od chrześcijaństwa. Gdyby więc miał się okazać wystarczający, po co wówczas byłby potrzebny Chrystus ze swoim nauczaniem? Z drugiej strony sam Jezus dowartościowuje Dekalog i Prawo, nakazując swoim uczniom jego zachowywanie.

W Kazaniu na Górze Chrystus ukazuje, że Dekalog nie może zostać sprowadzony do roli martwego przepisu. Jego lakoniczne nakazy i zakazy w rzeczywistości bronią najważniejszych wartości, które trzeba dostrzec i uszanować. Na przykład zakaz cudzołóstwa nie tylko chroni jedność małżeństwa, lecz także ma za zadanie ukształtowanie patrzenia na ludzką seksualność w sposób pełen szacunku. Zakaz zabijania nie ogranicza się do potępienia odebrania niewinnemu człowiekowi życia, lecz również nie pozwala kierować się gniewem i poniżać drugiego obraźliwym słowem. Zakaz składania fałszywych zeznań odnosi się w rzeczywistości do każdego kłamstwa ukazując je jako coś moralnie nagannego. Dlatego robiąc swój rachunek sumienia według Dekalogu, musimy popatrzeć na ten swoisty kodeks tak, jak patrzył na niego Chrystus szukając nie tyle granic, poza którymi czai się grzech, ile raczej drogowskazu do pełni chrześcijańskiego życia.

1. Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną
W pierwotnym znaczeniu zakaz ten obejmował cześć oddawaną bóstwom sąsiednich narodów. Wiara Izraela była od początku monoteistyczna. Nie uznawała istnienia jakichkolwiek bogów poza Bogiem Jedynym. Cześć oddawana posągom, składanie ofiar bożkom, wchodzenie do pogańskich świątyń było od początku ostro piętnowane. W historii Izraela bardzo często dochodziło do pomieszania kultu Jedynego Boga z kultami bogów pogańskich, co zawsze kończyło się tragedią całego narodu. Na przykład mądry i bogaty król Salomon pod koniec życia zaczął oddawać cześć bogom, których czciły jego żony, co skończyło się cofnięciem Bożego błogosławieństwa i podziałem królestwa.

W dzisiejszych czasach ludzie rzadziej oddają się czczeniu obcych bogów, częściej natomiast mieszają chrześcijaństwo z elementami, które są mu całkowicie obce. Lektura horoskopów, posiadanie amuletów, wiara w zabobony, wplatanie w chrześcijaństwo elementów innych religii, jak choćby doktryny o reinkarnacji czy o nieodwołalnym przeznaczeniu powodują, że zamiast z chrześcijaństwem mamy do czynienia z jego parodią. Chrześcijanin chodzący do wróżki czy używający kart tarota dawno oderwał się od korzeni swojej wiary. Otworzył też drzwi swojego życia dla Zła, które skwapliwie skorzysta z tego typu okazji. Wiele do powiedzenia na ten temat mogliby mieć księża egzorcyści.

Innym przejawem łamania pierwszego przykazania jest stawianie na najważniejszym miejscu w swoim życiu (a więc na miejscu Boga) innych wartości, jak: pieniądz, władza, kariera zawodowa. Okazuje się to wówczas, kiedy człowiek musi dokonywać wyboru. Jeśli dla zdobycia którejś z tych wartości chętnie świadomie rezygnuje się z zachowania Bożego Prawa, prawdopodobnie pierwsze przykazanie Dekalogu zostało poważnie naruszone.

2. Nie będziesz brał imienia Pana, Boga swego nadaremno
Przykazanie to broniło świętości imienia Bożego, co w Biblii równało się świętości samego Boga. W czasach Starego Przymierza tylko raz do roku najwyższy kapłan mógł głośno wypowiedzieć imię Jahwe wchodząc do świątyni w dniu przebłagania.

W potocznym języku, nawet w krajach mocno zlaicyzowanych, imię Boga, Matki Bożej, świętych pojawia się często używane jako rodzaj wykrzyknika, zwykle bez świadomej refleksji. Znane jest jako anegdota powiedzenie pewnego ateisty: „Jeśli Boga nie ma, to dzięki Bogu, ale jeśli jest, to niech Pan Bóg broni!”. Dla człowieka wierzącego imię Boga wiąże się z Jego osobą. Jest ono czymś o wiele cenniejszym niż imię własnej matki lub ojca. Cenniejszym, niż własne nazwisko. Jeśli więc wytaczamy dziś procesy sądowe za zniesławienie swojego nazwiska, czy nie z wiele większym zaangażowaniem powinniśmy dbać o to, by imię Boga pojawiało się na naszych ustach tylko wtedy, gdy jest to uzasadnione, i by było wypowiadane zawsze z wielkim szacunkiem?

3. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił
To przykazanie broniło instytucji szabatu. W siódmym dniu tygodnia należało nie tylko oddawać cześć Bogu, lecz także odpoczywać. Nie wolno było wykonywać żadnej ciężkiej pracy, a nawet długość spaceru była ograniczona. Z czasem doszło w tej kwestii do pewnych przerostów. Pan Jezus upomniał faryzeuszy, że szabat jest darem dla człowieka, a nie utrudniającym życie nakazem. Jest po to, by odpoczął każdy Izraelita, każdy najemnik, niewolnik, a nawet zwierze pociągowe.

Dla chrześcijan dniem świętym jest pierwszy dzień po szabacie, a więc niedziela. Tego dnia dokonało się zmartwychwstanie Chrystusa. Jest to dla nas przede wszystkim okazja do wzięcia udziału w Misterium, w którym tajemnicę Zmartwychwstania przeżywa się na nowo dzięki obecności prawdziwego Ciała i prawdziwej Krwi Chrystusa. Musimy zdać sobie sprawę z tego, że podejmując decyzję o zlekceważeniu niedzielnej Mszy świętej nie wyrażamy swego stosunku do normy prawa, lecz do tego, co dzieje się na ołtarzu: właśnie do Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa. Tracimy też okazję do skorzystania z wezwania: „Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy”. Jest to zaproszenie do tego, by nie przeżywać życia tylko o własnych siłach, lecz zmagać się z jego trudnościami mocą pokarmu, którym jest Ciało Chrystusa. Osoby obłożnie chore oczywiście nie grzeszą brakiem udziału we Mszy świętej, lecz mają prawo odczuwać stratę z powodu tego, że nie mogą skorzystać z tego najpełniejszego spotkania z Chrystusem. Dlatego od pierwszych wieków Kościół stara się przyjść im z pomocą roznosząc Komunię do domów i szpitali.

Innym problemem związanym z trzecim przykazaniem jest sprawa odpoczynku. Niedziela, lub inna uroczystość kościelna, to czas, w którym człowiek, pracujący dziś coraz dłużej i coraz ciężej, mógłby znaleźć wytchnienie dla siebie i czas na osobiste sprawy, jak choćby życie rodzinne. Jest oczywiście wiele zawodów, w których praca także w niedzielę jest konieczna. Trudno sobie wyobrazić życie bez świadomości, że w każdej chwili w razie potrzeby możemy wezwać pogotowie ratunkowe, policję, straż pożarną. Ktoś dostarcza nam do mieszkania prąd, ktoś opiekuje się dziećmi w domu dziecka, ktoś pilnuje naszych granic. Wiele osób nie może w pełni świętować niedzieli. Tym bardziej powinniśmy się troszczyć o to, by ich liczba nie była większa, niż to konieczne. Oni też mają rodziny i prawo do odpoczynku. Skoro starotestamentalne prawo dając szabat broniło nawet praw najemników i niewolników, to czy nie warto na przykład zrezygnować z zakupów niedzielnych w wielkopowierzchniowym sklepie, by obsługującym go kilkuset osobom i ich rodzinom dać okazję do świętowania?

4. Czcij ojca swego i matkę swoją
W Starym Testamencie złamanie tego przykazania było obłożone najwyższą sankcją: „Kto by złorzeczył ojcu lub matce, winien być ukarany śmiercią” (Wj 21, 17). Może dziwić tak wysoki wymiar kary ale trzeba sobie zdać sprawę, że ład rodzinny był podstawą egzystencji narodu. Ci, którzy przekazali życie mieli prawo oczekiwać szacunku od tego, kto je otrzymał w darze. Szacunek wobec rodziców jest zresztą jedną z najbardziej rozpowszechnionych norm moralnych. Warto jednak zauważyć kilka rzeczy, które się z nim wiążą.

Inaczej wygląda szacunek dla rodziców małego dziecka. Będzie się on wyrażał w niemal całkowitym posłuszeństwie. Inaczej szacunek nastolatka: młody człowiek będzie miał swoje zdanie, często odmienne od zdania rodziców. Powinien je jednak wyrażać tak, by godność rodziców w każdym momencie była uszanowana. Człowiek, który już założył rodzinę również jest zobowiązany do szacunku wobec własnych rodziców. Ma się on wyrażać przede wszystkim w sposobie odnoszenia się do nich, utrzymywaniu kontaktu, a także, w miarę upływu lat, w pomaganiu im w zaspokajaniu ich potrzeb. Warto pamiętać, że starszy człowiek ma nie tylko potrzeby materialne, lecz także, a może przede wszystkim, emocjonalne i duchowe. Chce się czuć kochany i szanowany, potrzebuje czasu i zainteresowania, pragnie doświadczać tego, że jest potrzebny. Oczywiście nie oznacza to, że ma on prawo do nadmiernej ingerencji w życie swojego dorosłego dziecka i jego rodziny. Przykazanie czci dla ojca i matki nie może stać się usprawiedliwieniem nadopiekuńczości rodziców i ich nadmiernego wtrącania się w życie dzieci. Rodzice bowiem nie wychowują syna czy córki dla siebie, lecz najczęściej dla ich przyszłego współmałżonka. Dlatego mężczyzna opuszcza ojca i matkę i łączy się ze swoją żoną tak ściśle, że stanowią jedno ciało por. (Rdz 2, 24).

Czy rodzice mają obowiązek zasługiwania czymś na szacunek dzieci? Oczywiście pewne przywileje matka i ojciec posiadają z samej racji bycia rodzicami. Jednakże idealnie jest, jeśli rodzice żyją tak, że ten szacunek przychodzi ich dzieciom naturalnie i łatwo. Jan Paweł II w „Liście do rodzin” napisał tak na ten temat: Rodzice – zdaje się przypominać Boże przykazanie – postępujcie tak, aby zasłużyć na cześć (i miłość) ze strony Waszych dzieci! Nie pozostawiajcie Bożego wymagania czci dla Was w „moralnej próżni”! (nr 15). Niezależnie jednak od tego, jacy są rodzice, człowiek powinien starać się szanować ich najlepiej jak potrafi, gdyż to oni przekazali mu najcenniejszy dar: życie.

5. Nie zabijaj
Trudno o bardziej jasne i zrozumiałe przykazanie. Nie zabijaj, znaczy nie pozbawiaj życia niewinnego człowieka. Bezwzględnie i w żadnych okolicznościach. A nawet pozbawienie życia zbrodniarza może się dokonać tylko wówczas, gdy zawiodą wszelkie inne sposoby obrony przed nim.

Jednakże w dzisiejszym świecie dokonuje się swoistego rozmiękczania treści tego przykazania. Odnosi się to zwłaszcza do początku i końca ludzkiego życia. Aby uśpić sumienie zabójstwo dziecka w łonie matki nazywa się aborcją, a uśmiercenie chorego lub starego człowieka eutanazją. Jednakże chrześcijanin nie może się w żaden sposób zgodzić nie tylko na zadawanie śmierci niewinnym istotom ludzkim, ale nawet na kłamliwe mówienie o tym fakcie. Życie człowieka od łona matki jest najcenniejszą z ziemskich wartości. Może właśnie dlatego Kościół każe wyłączeniem ze swej jedności (ekskomuniką) wszystkich, którzy w sposób czynny – przez działanie, zachęcanie, wywieranie presji, kłamstwo – uczestniczyli w akcie aborcji. Ekskomunikę taką mogą zdejmować tylko niektórzy spowiednicy.

W swojej interpretacji piątego przykazania Chrystus idzie jednak dalej. Zwraca uwagę, że zabójstwo jest efektem procesów, które wcześniej dokonują się we wnętrzu człowieka. Gniew, nienawiść, pogarda dla osoby stanowią jakby przedpole zbrodni. Wiele tragicznych wydarzeń rozpoczynało się kłótnią rodzinną lub sąsiedzką, rzuceniem obelgi, odpowiedzią złem na zło, brakiem przebaczenia urazy. „Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: „Raka”, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: „Bezbożniku”, podlega karze piekła ognistego”. (Mt 5, 21-22).

Bóg jest wyłącznym Panem życia i śmierci człowieka. Człowiek nie może pozbawić życia żadnej niewinnej osoby, także siebie samego. Samobójstwo pozostaje grzechem śmiertelnym. Popełnione świadomie i z rozmysłem jest znakiem pogardy dla siebie i dla Boga. Jednakże człowiek może również pozbawiać się życia stopniowo, niejako „na raty”. Zaniedbując troskę o własne zdrowie, używając narkotyków, nadużywając alkoholu czy papierosów, nie dbając o konieczny wypoczynek fizyczny i psychiczny powoli zabija samego siebie, degraduje swój umysł i ciało, zatraca przejawy swego człowieczeństwa. Takie świadome działanie stanowi ciężki moralny nieład i jest grzechem przeciwko Bogu Stwórcy.

6. Nie cudzołóż
Treść tego przykazania chroni jedność małżeństwa. Nawet jednorazowa zdrada małżeńska jest ciężkim złem wyrządzonym współmałżonkowi, dzieciom, osobie, która stała się współuczestnikiem grzechu, sobie samemu i Bogu. Seksualność człowieka jest bowiem nierozerwalnie związana z byciem osobą. Stanowi ona dar dany przez Boga w konkretnym celu: ma się on przyczyniać do budowania jedności małżeńskiej i do zrodzenia potomstwa. Wszelkie próby zakłamania tego celu stanowią ciężki moralny nieład, czyli grzech. Chrystus komentując treść tego przykazania zwraca uwagę na to, że grzeszny jest nie tylko akt cudzołóstwa, lecz każde traktowanie człowieka jak przedmiot użycia, a nawet patrzenie na niego w ten sposób. „Słyszeliście, że powiedziano: „Nie cudzołóż!” A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5, 27). Wszelkie instrumentalne sposoby traktowania seksualności, a więc: zdrada małżeńska, seks przed lub poza małżeństwem, masturbacja, stosunki homoseksualne, produkcja i korzystanie z pornografii, pogardliwe mówienie o płciowości ludzkiej są ciężkim grzechem, domagającym się od człowieka nawrócenia i zmiany postępowania. Takim grzechem jest również stosowanie wszelkich środków i metod antykoncepcyjnych, które zmieniają celowość aktu małżeńskiego pozbawiając go w sposób sztuczny otwartości na przekazywanie życia. Niedopuszczalne moralnie są też inne sposoby manipulowania przy przekazywaniu życia, jak zapłodnienie in vitro czy tzw. „macierzyństwo zastępcze” polegające na wszczepieniu w organizm kobiety zapłodnionej komórki jajowej pochodzącej od kogoś innego, a następnie, po urodzeniu dziecka, zwróceniu go biologicznej matce.

7. Nie kradnij
To przykazanie broni prawa każdej osoby i instytucji do posiadania nienaruszalnej własności. Pozbawienie kogoś jego dóbr bez jego przyzwolenia nazywamy kradzieżą. Jest to również jedno z najbardziej oczywistych przykazań. Czy jednak zawsze? Kiedy mówimy, że ktoś w zatłoczonym autobusie wyciągnął komuś portfel z kieszeni, fakt kradzieży nie podlega dyskusji. Ale gdy tym samym autobusem ktoś jedzie bez biletu? Przecież nikomu niczego nie zabrał. Czy aby na pewno? A złożenie nieprawdziwego zeznania podatkowego? Korzystanie z pirackich płyt lub oprogramowania komputerowego? Podpisanie czyjejś pracy własnym nazwiskiem bez jego wiedzy? Wystawienie fałszywej faktury, „lewego” zwolnienia lekarskiego, nielegalne zatrudnienie pracownika „na czarno”? A co z nieuzasadnionym korzystaniem z służbowego samochodu, telefonu, kserokopiarki?

Marnowanie czasu, za który ktoś mi zapłacił jak za uczciwą pracę to też rodzaj kradzieży. Danie łapówki za wygranie przetargu, wzięcie łapówki za spełnienie tego, co do mnie należy lub za przymknięcie oka na jakieś zło; nielegalne pobieranie prądu, wody lub gazu, wynoszenie różnych przedmiotów z zakładu pracy… Wiele jest możliwości kradzieży. Wychowani przez kilkadziesiąt lat w systemie, w którym kradzież była czymś na porządku dziennym, musimy sobie uświadomić dwie istotne rzeczy:

Po pierwsze z moralnego punktu widzenia jest całkiem bez różnicy, kogo się okrada. Zabranie własności należącej do jednego człowieka, do grupy ludzi, do przedsiębiorstwa, czy do całego społeczeństwa zawsze stanowi takie samo zło. Nie istnieje zasada dopuszczająca kradzież jakiegoś dobra tylko dlatego, że ma ono kilka milionów właścicieli.

Po drugie przedmiotem kradzieży mogą być nie tylko pieniądze czy inne rzeczy materialne, lecz także czyjaś własność intelektualna, prawa autorskie, usługi, które ktoś wykonał i nie otrzymał za to zapłaty, czas, praca.

8. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu
Początkowo to przykazanie miało zastosowanie przede wszystkim w sądach. Prawo Mojżeszowe pozwalało skazać człowieka na podstawie świadectwa dwóch lub trzech osób. Świadek był traktowany jako osoba wiarygodna, jednakże za złożenie fałszywych zeznań groziła kara, na jaką byłby skazany niesłusznie obwiniony.

Pan Jezus interpretując to przykazanie powiedział: „Słyszeliście również, że powiedziano przodkom: „Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi”. A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie - ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5, 34-37).

Ta interpretacja wskazuje jednoznacznie, że nie istnieją sytuacje tak ważne ani tak błahe, które pozwalałyby chrześcijaninowi skłamać z czystym sumieniem. Mówienie prawdy powinno się stać wręcz naszym nawykiem. Każde „rozminięcie się z prawdą” jest złem, które domaga się naprawienia. Szczególnie bolesnym grzechem społecznym staje się dzisiaj obmowa lub oszczerstwo. Zajmowanie się z upodobaniem wadami innych ludzi powoduje nie tylko odwrócenie uwagi od swoich grzechów. Często skazuje człowieka obmówionego na rodzaj cywilnej śmierci w jego środowisku. Mieszanie prawdy, domysłu i kłamstwa może skutecznie i trwale pozbawić kogoś dobrego imienia. Można nawet wyrządzić człowiekowi wielką niegodziwość posługując się tylko prawdą. Ktoś zapyta: Jak to? A no tak! Czy chciałbyś, by każda prawda o tobie stawała się publiczną własnością? Czy nie masz jakichś swoich słabości, które chciałbyś zachować tylko dla siebie? Czy nie zależy ci czasem na obronie własnej prywatności? Jeśli tak, trzeba uszanować także prywatność drugiej osoby.

Innym powszechnym rodzajem kłamstwa jest ściąganie w szkołach i na uczelniach. Podpisywanie pracy własnym nazwiskiem w sytuacji, kiedy choćby jej część jest wynikiem przepisania od kolegi lub ze ściągi, jest oczywistym grzechem przeciwko ósmemu przykazaniu. Jest to kłamstwo podejmowane najczęściej ze strachu przed okazaniem własnej niewiedzy.
Czasem by skłamać nie trzeba wypowiedzieć ani słowa. Przykład? Kiedy na pytanie: „Czy ktoś ma coś do oclenia?” odpowiada tylko głucha cisza, a w torbie podróżnej znajdują się ukryte głęboko na dnie zakazane dobra, to znak, że czyjeś chrześcijańskie sumienie nie stanęło na wysokości zadania.

Czy zatem człowiek ma obowiązek mówienia zawsze całej prawdy na każdy temat? Nie. Istnieją prawdy, które można, a nawet powinno się zachować dla siebie. W takiej sytuacji zamiast posługiwać się kłamstwem, zawsze można odmówić odpowiedzi.

9. Nie pożądaj żony bliźniego swego
To przykazanie jeszcze raz pokazuje, że grzechy związane z naszą seksualnością nie muszą się dokonywać tylko na płaszczyźnie zachowań. Pożądanie jest rodzajem odczucia, co najwyżej postawy, ale nie musi się przerodzić w czyn. Jednak samo zauważenie u siebie takiego odczucia powinno wezwać człowieka do czujności. Zdrada małżeńska nie dokonuje się na ogół w jednej chwili, lecz dojrzewa przez dłuższy czas. Na początku przyjmuje zwykle pozór niewinnej przyjaźni. Później przenosi się na płaszczyznę emocjonalną, intelektualną, duchową. Jeśli jakaś osoba staje ci się emocjonalnie i duchowo dużo bliższa niż twój współmałżonek, zaczynasz z nią spędzać wiele czasu na długich rozmowach, podczas gdy w domu jesteś raczej milczący lub podenerwowany, powinieneś się bliżej przyjrzeć tej relacji, być może również porozmawiać o niej ze swoim spowiednikiem. Podobnie jeśli jesteś osobą stanu wolnego, a osoba, z którą łączy cię coraz bardziej zażyła przyjaźń żyje w małżeństwie. Wykroczenie przeciwko jedności i nierozerwalności małżeństwa jest zawsze wielką krzywdą wyrządzoną rodzinie i zdradą przysięgi małżeńskiej złożonej wobec Boga i Kościoła.

10. Nie pożądaj żadnej rzeczy bliźniego swego
Nasze poczucie materialnego niedosytu bardzo często bierze się nie stąd, że czegoś nie mamy lecz stąd, że mają to już inni. Na tym mechanizmie bazuje zresztą cały świat reklamy. Zła jest nie sama chęć posiadania dóbr. To, co człowiek zdobył uczciwą pracą powinno go cieszyć i dawać mu satysfakcję. Problem zaczyna się wówczas, kiedy to mu przestaje wystarczać. Potrzeba nieustannego porównywania się z innymi, bycia „na topie”, „trendy”, „cool” może często przyprawić człowieka o bolesny zawrót głowy. Rozpacz z powodu tego, że nie mamy czegoś, co posiadają inni, może z kolei prowadzić do zazdrości i chęci pozbawienia ich tego. Albo zrobienia tego bardziej subtelnie: Ileż to nieoddanych drobiazgów spoczywa na naszych półkach z książkami, biurkach, w szafach. Niby wiemy, że to należy do kogoś, ale po co się zaraz spieszyć ze zwracaniem? Może ktoś już nie pamięta, albo nie potrzebuje? A te parę groszy pożyczonych kiedyś w aptece lub sklepie, kilogram cukru od sąsiada, zeszyt z przepisami na domowe wypieki? Jeśli dziś o tym zapomnisz, może kiedyś równie trudno będzie ci rozliczyć się ze służbowych pieniędzy, zwrócić pomyłkowo odebraną paczkę lub źle wydaną resztę?