Bóg wcielony w zwykłym życiu

mówi Teres Naglic, mama Jasia, mieszka w Zagrzebiu (notowal K. Błażyca)

publikacja 09.01.2007 18:59

Ilekroć pomyślę o obecności Jezusa na ziemi, moje oczy i serce bardziej stają się otwarte na potrzeby drugiego człowieka. Zmienia się perspektywa przeżywania relacji z innymi, pracy, służby, odpoczynku. Mogę żyć głębiej, lepiej rozpoznawać prawdę, odkrywać piękno życia.

Ważne dla mego życia doświadczenie miało miejsce we wspólnocie Dobrego Pasterza, gdzie przez 5 lat służyłam ludziom zagubionym.

Zobaczyłam wówczas, że jedynie przez pryzmat Jezusa zdolna jestem przyjąć człowieka z jego grzechem. Bez modlitwy i Ewangelii pozostaje we mnie jedynie osąd, strach, zwątpienie, zamknięcie.

W pewnym momencie mojego życia Bóg obdarzył mnie moim mężem Tiborem. Gdyby nie Jego namacalna obecność i ingerencja w nasze życie, nie przetrwalibyśmy zmagań z codziennością i naszymi słabościami.

Jezus wcielony w nasze życie nieustannie przypomina mi o tym, że nic nie tracę, jeśli sama daję. Często też pokazuje mi, że moje wyobrażenia szczęścia nieraz podszyte są zwykłym egoizmem.

Kiedy urodził się nam Janek, pomyślałam wtedy, jak ogromnym zaufaniem Bóg nas obdarzył. To tak, jakby cząstka Jego miłości, Jego Istoty, zamieszkała między nami. I odnosi się to nie tylko do naszej rodziny, ale i do tych, od których wyszliśmy.

Bo On ogarnia całe nasze życie. A ja, cóż? Trwam w poszukiwaniu, kolejnego śladu Jego obecności w moim zwykłym życiu.