Msza trydencka w Łowiczu Smaki tradycji

Marcin Wójcik

publikacja 23.01.2009 08:04

W przedostatni dzień ubiegłego roku wyszedł dekret, w którym bp Andrzej F. Dziuba zezwala na odprawianie Mszy św. trydenckiej. Dla diecezji łowickiej to wydarzenie o randze historycznej.

Msza trydencka w Łowiczu Smaki tradycji

Msza św. w rycie trydenckim będzie sprawowana w każdą trzecią niedzielę miesiąca w kościele rektorskim sióstr bernardynek w Łowiczu przez o. Petroniusza Powęzkę.

Pragnienie ludu
Z prośbą o możliwość uczestniczenia w Mszy św. trydenckiej na terenie diecezji łowickiej zwróciła się do biskupa ordynariusza grupa świeckich. Znaleźli się wśród nich Paweł Kwaśniak i Marcin Kosiorek. – Zakładam, że na łowickich celebracjach nie będzie tłumów, a być może zaledwie garstka wiernych – mówi Paweł Kwaśniak. – Ważne jest jednak, że wierni otrzymali możliwość wyboru – podkreśla.

Wśród starszych pokoleń Msza trydencka przywoła wspomnienia. Dla młodszych będzie to spotkanie z liturgią przedsoborową, w której przez wieki uczestniczyli katolicy. Jest kilka elementów, na które zwracają uwagę miłośnicy Mszy św. w tej nadzwyczajnej formie. Przede wszystkim jest to cisza, niezwykła precyzja gestów i bogactwo symboliki, postawa pokory wyrażona poprzez częste przyklęknięcia oraz łacina.

Wymagające spotkanie
– Pragnienie modlitwy według dawnego obrządku prowadzi do większego wysiłku duchowego – podkreśla Paweł Kwaśniak. – Starego rytu trzeba się po prostu uczyć. Tu nic nie jest podane na tacy, nie ma miejsca na bezrefleksyjność. Paradoksalnie nieznajomość języka nie jest przeszkodą, a wręcz przeciwnie, może stanowić zachętę do zgłębiania tajemnicy Mszy św.

– Cisza kanonu starego rytu pozwala na odnalezienie wieczności, jaką jest Chrystus – mówi Marcin Kosiorek. – Nie chcę przez to powiedzieć, że w nowej Mszy tego nie można odnaleźć. Mówię o swoim doświadczeniu. Może to trochę kwestia skupienia. Mówienie mnie rozprasza.

Dla zdecydowanej większości obecny ryt w formie zwyczajnej – z narodowym językiem i ograniczoną ilością znaków – pozostanie ulubioną formą. W gruncie rzeczy liczy się nie sama forma, ale istota Eucharystii. Bez wewnętrznego zaangażowania jedną i drugą Mszę można przespać. I nieważne, czy niedzielnej Eucharystii będzie towarzyszył śpiew gregoriański, czy scholka z gitarami i bębnem.