Garabandal: Tajemnicze wydarzenia w kantabryjskiej wiosce

publikacja 30.10.2002 12:12

Przez cztery lata w małej hiszpańskiej wiosce Garabandal działy się dziwne rzeczy. Cztery dziewczynki twierdziły, że objawia się im Matka Boża i św. Michał Archanioł. W obecności tłumu ludzi "rozmawiały" z objawiającymi im się rzekomo osobami, przekazywały ich "proroctwa". Dochodziło do trudnych do wytłumaczenia zjawisk. Są nawet świadkowie twierdzący, że dziewczynki... lewitowały.

Garabandal (właściwie: San Sebastian de Garabandal) jest małą, liczącą niespełna 300 mieszkańców wioską, malowniczo położoną 70 km od miasta Santander w Kantabrii, na północy Hiszpanii. Od 1961 do 1965 roku miały tam miejsce wydarzenia, które wstrząsnęły opinią publiczną na świecie, a potem doczekały się negatywnego stanowiska następujących po sobie biskupów diecezjalnych Santander, popartego przez św. Oficjum, a później przez Kongregację Doktryny Wiary.
Cztery wizjonerki z Garabandal. Od lewej: Maria Dolores Mazon, Conchita Gonzalez, Jacinta Gonzalez, Maria CruzZjawiska, o których mowa, określane są najczęściej jako objawienia Matki Bożej z góry Karmel i św. Michała Archanioła, a stały się udziałem czterech dziewczynek w wieku od 11 do 12 lat: Conchity Gonzalez, Marii Dolores Mazon, Jacinty Gonzalez oraz Marii Cruz.
W ciągu siedmiu lat, od 17 sierpnia 1961 r. do 8 maja 1967 r. ordynariat santanderski wydał pięć not informacyjnych, z których każda podważała nadprzyrodzony charakter wydarzeń. W grudniu 1977 roku nowy biskup Santander, Juan Antonio del Val potwierdził decyzje swoich poprzedników, a w roku 1985 ustanowił komisję dla ponownego kanonicznego zbadania wypadków garabandalskich. Badanie zakończyło się sporządzeniem oficjalnej dokumentacji, która została wysłana do Rzymu pod koniec listopada 1991 r. Konkluzja komisji była zgodna z wcześniejszymi orzeczeniami. Następca biskupa del Val, bp José Vilaplaua po objęciu diecezji santanderskiej 29 września 1991 r. zwrócił się do Kongregacji Doktryny Wiary z prośbą o stanowisko w sprawie "objawień" w Garabandal. 28 listopada 1992 r. otrzymał odpowiedź, w której Kongregacja uznaje wszystkie poprzednie orzeczenia oraz wyniki pracy komisji za satysfakcjonujące. Bp José Vilaplaua w liście z 11 października 1996 przypomniał wszystkie dotychczasowe orzeczenia w sprawie wypadków w Garabandal, a swoje stanowisko, tym razem ostateczne, zawarł w krótkim potwierdzeniu poprzednich decyzji: "Podzielam i akceptuję decyzje moich poprzedników oraz stanowisko Stolicy Apostolskiej. Co do celebracji Eucharystycznych w Garabandal podtrzymuję decyzje moich poprzedników i zarządzam, aby Msze były odprawiane tylko w kościele parafialnym, przy czym niedopuszczalne są odniesienia do domniemanych objawień".

Wizje i przesłania
Objawienia w Garabandal rozpoczęły się 18 czerwca 1961 roku o godz. 19.30. Wtedy to najpierw Conchicie, a potem wszystkim czterem dziewczynkom-wizjonerkom ukazał się "anioł", który jednakże nic nie powiedział. Trzy dni później nastąpiła powtórna wizja "anioła". Z polecenia miejscowego proboszcza dziewczynki zapytały: "Kim jesteś i po co przychodzisz?", lecz nie uzyskały żadnej odpowiedzi. Zanim "anioł" przemówił, ukazał się dziewczynkom jeszcze dwa razy, przy czym pod jego postacią figurował niezrozumiały dla wizjonerek podpis z liter i rzymskich cyfr. Dopiero 1 lipca "anioł" zaczął mówić. Przedstawił się jako "św. Michał" i zapowiedział nadejście "Dziewicy z góry Karmel". Następnego dnia, w niedzielę o godz. 18 pojawiła się po raz pierwszy "Dziewica", w towarzystwie dwóch aniołów-bliźniaków "św. Michałów". W trójkącie na świetlistym czerwonym tle ukazało się – jak opowiadały dziewczynki – patrzące oko i podpis z niezrozumiałych dla nich liter "wschodnich".
Od tej pory "Dziewica" zjawiała się dziewczynkom z różną częstotliwością, a towarzyszyły temu nadzwyczajne wydarzenia.
18 października 1961 roku powiedziała im: "Macie składać wiele ofiar! Macie czynić wielką pokutę! Macie nawiedzać często Najświętszy Sakrament! Ale przede wszystkim macie być dobrymi! Jeśli tego czynić nie będziecie, nastąpi na was wielkie pokaranie. Kielich się wypełnia! Jeśli się nie odmienicie, kara Boża przypadnie na was!".
19 czerwca 1962 roku dziewczynki opowiedziały, że Dziewica przekazała im kolejne przesłanie. "Dziewica powiedziała nam, że nie obawiamy się pokarania, gdyż zlekceważyłyśmy jej pierwsze przesłanie żyjąc tak, jakby go nie było. Teraz nadejdzie kara, gdyż świat się nie poprawił; teraz kiedy Dziewica powtórzyła to przesłanie już drugi raz, myśmy ją zignorowały. Świat jest coraz gorszy i musi się zmienić, lecz nie zmienia się nic a nic".
Rzekome udzielenie Komunii Conchicie przez aniołaDwa dni później nastąpił trzeci przekaz o bardzo podobnej treści co poprzednio. 29 czerwca ukazał się "anioł" i zapowiedział cud, przy czym po jego datę odesłał dziewczynki do Dziewicy. Ta z kolei odesłała wizjonerki do bezosobowego głosu, który wskazał datę 18 lipca. Tego dnia nastąpił cud widzialnego "wykomunikowania" Conchity przez anioła.
Następne, a zarazem ostatnie przesłanie dla całego świata nastąpiło w niedzielę 18 stycznia o godz. 23.45 w obecności tłumów. Ku zaskoczeniu wszystkich obecnych przekazicielem tego przesłania nie była "Dziewica", lecz "anioł": "Ponieważ moje objawienie z 18 października 1961 r. nie zostało wypełnione i przekazane światu, powiem wam, że to przesłanie jest już ostatnim. Tak jak przedtem kielich się wypełniał, tak teraz się przelewa. Wielu kardynałów, wielu biskupów i księży jest na drodze do potępienia, pociągając za sobą wiele dusz. Coraz to mniejszą i mniejszą cześć oddaje się Eucharystii. Powinniśmy uniknąć gniewu Bożego spełniając dobre uczynki. Jeśli ze szczerym sercem będziecie prosić Boga o przebaczenie, przebaczy wam. Ja, Matka wasza błagam was przez posła mego św. Michała, byście się poprawiali, gdyż jest to już ostatnie ostrzeżenie. Bardzo was kocham i nie chcę waszego potępienia. Proście nas, my wam uzyskamy. Powinniście składać wiele ofiar. Rozważajcie mękę Jezusa."
Conchita Gonzalez otrzymała od garabandalskiej Dziewicy jeszcze jedno, zaskakujące przesłanie, według którego po Janie XXIII pozostaje jeszcze trzech papieży, a potem nadejdzie Koniec Czasów.

Niezrozumiałe zjawiska
"Objawieniom" towarzyszyły niezwykłe wydarzenia. Oto niektóre z nich:
Podczas jednej z wizji, mieszkańcy Garabandal postanowili zweryfikować autentyczność ukazującej się Dziewicy. Polecili Marii Dolores, jednej z wizjonerek, wylać na Matkę Boską zawartość naczynia z wodą święconą. Oto relacja jednego z naocznych świadków: "Była podczas tego objawienia obecna młoda Żydówka. Liczyła ze 20 lat. Nie była w Garabandal po raz pierwszy. Nie była jednakże i katoliczką. Otóż dziwnym zbiegiem okoliczności woda święcona, rzucona na Matkę Boską, nie opadła prosto na ziemię, tak jak powinna była prawem naturalnym spadać, tylko niezrozumiałym ukosem spadła właśnie na ową, nieochrzczoną jeszcze Żydówkę. Uderzyło to wszystkich. Żydówka zaś sama wzięła to za znak z góry i po powrocie do domu kazała się ochrzcić w kościele".
Podczas objawień dziewczynki w ekstazie bardzo często dawały Dziewicy różne przedmioty do pocałowania; były to najczęściej różańce, obrazki, krzyżyki i medaliki. Po pocałowaniu ich przez Dziewicę wizjonerki w ekstatycznym transie bezbłędnie zwracały przedmioty ich właścicielom, mimo iż przedtem nie miały pojęcia od kogo pochodzą. Pewnego razu ktoś położył na tacy wśród wielu innych przedmiotów damską puderniczkę, spodziewając się zapewne, że Dziewica zgromi wizjonerkę, która poda jej do pocałowania ten przedmiot pustoty i zbytku. Nic takiego nie nastąpiło. Pierwszym przedmiotem, którego Dziewica zażądała do pocałowania była właśnie owa puderniczka. Zapytana przez dziewczynkę dlaczego ucałowała ten przedmiot, "Dziewica" odpowiedziała: "Bo to jest mego Syna". Później okazało się, że w puderniczce przenoszono Najświętszy Sakrament podczas wojny domowej w Hiszpanii w latach 1936-1939.
Podczas wizji dziewczynki wielokrotnie stawały się przedmiotem zjawisk, które przekraczały prawa natury. Przewracały się w ekstazie na wznak, nie robiąc sobie krzywdy, a następnie podnosiły się bez pomocy rąk. Na klęczkach wykonywały dwumetrowe skoki. Jest wielu świadków, którzy relacjonują, jak Conchita unosiła się nad ziemią; wypadki te zostały zresztą zarejestrowane na zdjęciach i taśmach video. Podczas jednej z lewitacji świadek tych wydarzeń próbował bezskutecznie ruszyć z miejsca unoszącą się nad ziemią dziewczynkę. Jego konkluzja brzmiała: "Tego ta mała nie robi".

Analiza ks. Warszawskiego
Zjawiska garabandalskie zostały poddane wnikliwej analizie teologicznej m.in. przez ks. dr. Józefa Warszawskiego (1903-1997), polskiego jezuitę, filozofa i teologa, który jesienią 1965 roku, tuż po ustaniu cyklu zjawisk, udał się do Garabandal. Wyniki swojej pracy zawarł w książce pt. "Garabandal. Objawienie Boże czy mamienie szatańskie?" (Rzym, 1970). Trzy lata później wydał w Madrycie książkę "Mit Garabandal". Ukazały się one nakładem autora, nie są oficjalnym stanowiskiem Kościoła. Tym niemniej warto się z nimi zapoznać.
Kościół katolicki, analizując jakiekolwiek objawienia, stosował zawsze procedurę stopniowej eliminacji. Szukając przyczyny sprawczej danego zjawiska, kolejno wyłączał wszystkie możliwe hipotezy aż do momentu, kiedy pozostała ta jedyna możliwa do przyjęcia. Zgodnie ze wspomnianą procedurą, ks. Warszawski rozpoczął swoją analizę od rozpatrzenia możliwości naturalnego pochodzenia wypadków. Po wysłuchaniu opinii lekarzy wielu specjalności zaangażowanych w badanie zjawisk garabandalskich stwierdził, że nie sposób sprowadzać zjawisk wizyjnych, które tam się dokonywały, do ewentualnego podłoża psychopatologicznego i chorobliwego dziewczynek; niemożliwa do przyjęcia jest również hipoteza o autosugestii dzieci czy też zbiorowej sugestii mas. Lekarze stwierdzili między innymi, (...) że absolutny komplet zjawisk parapsychicznych, takich jak telepatia, poznanie przyszłości, poznanie przeszłości, poznanie sumienia, przenoszenie się i lewitacja, towarzyszył ekstazom przy równie absolutnej, somatyczno-psychicznej normalności dziewczynek.
Ks. Warszawski wykluczył również możliwość oszustwa czy podstępu. Na tym etapie jego konkluzja brzmiała następująco: "Nadzwyczajność tych zjawisk, jak choćby tylko okazana w nich fizyczna moc, która przerastała znane z normalnego życia moce przyrodzone jednostek, zwłaszcza zaś dominanta intelektualna, przekraczająca zarówno siły psychiczne wizjonerek, jak zebranych wkoło nich tłumów, nakazują określać ów czynnik jako pierwiastek nie tylko niesłychanej mocy fizycznej, lecz przede wszystkim niebywałej inteligencji. Bezustanne wreszcie apele ku czynnikom i zagadnieniom nadprzyrodzonym, jakie w trakcie dokonywania się tych zjawisk stawały się udziałem ich uczestników, przymuszają nadto zwłaszcza przy uwzględnianiu ich charakteru przerastającego znane przyrodzone przyczyny do upatrywania w owym czynniku pierwiastka o mocy nadprzyrodzonej, tj. zstępującego ze świata zjawisk nadzwyczajnych.
Jeżeli przyczyną sprawczą garabandalskich zjawień był czynnik natury nadprzyrodzonej, to w grę wchodziła tylko jedna alternatywa: albo za tymi wydarzeniami stoi duch dobry, albo też duch zły. Metoda, która pozwala na rozwiązanie tego dylematu, polega na wnioskowaniu z jakości skutków o jakości przyczyny. Reguła ta, zwana przez katolickich mistyków regułą rozpoznawania duchów, została następująco scharakteryzowana przez św. Ignacego z Loyoli: Taktyką złego anioła jest wślizgiwać się do wnętrza duszy nabożnej zgodnie z zastanymi w niej pojęciami, by tak skaptowaną uwieść z kolei do sobie właściwych celów Dla rozpoznania tedy jakości działającego ducha winna taka dusza zwrócić bacznie uwagę na cały zasięg myśli sugerowanej przez działającego w niej ducha. Jeśli tedy spostrzeże, iż zarówno początek zasugerowanej myśli, jak i też środkowy jej przebieg, a w końcu sam jej finał składają się z elementów wyłącznie dobrych, zmierzających ku dobru, znakiem to będzie, iż działa tu duch dobry; jeśli zaś w owym ciągu sugerowanej myśli zarysował się choćby odcień zła, znakiem to będzie oczywistym, iż działa za nią duch zła".
Wspomnianą zasadę zastosował ks. Warszawski do zjawisk garabandalskich: prześledził okoliczności ich początku, zbadał cechy charakterystyczne całego ich przebiegu oraz cel, ku któremu zmierzają i sugestię, którą zawierają.

Dziwne okoliczności
Ksiądz Warszawski w swej analizie zwrócił uwagę na kilka dziwnych okoliczności. Oto jego spostrzeżenia: Pierwsze objawienie anioła przebiegało bez słów. Uderzające są okoliczności tej pierwszej wizji, która miała miejsce w niedzielny wieczór, po dopiero co odbytych w miejscowym kościele nieszporach. Wtedy to właśnie cztery dziewczynki-wizjonerki udały się do sadu kraść jabłka. Spożywając owoc kradzieży dziewczynki mówiły: "Urządziłyśmy radość szatanowi". Ogromny kontrast w odniesieniu do okoliczności pierwszych objawień fatimskich. Franciszek, Hiacynta i Łucja po raz pierwszy zobaczyli Anioła Pokoju pilnując pasących się owiec i odmawiając różaniec. Tak więc okolicznością, która towarzyszyła pierwszym zjawieniom garabandalskiego anioła był grzech wizjonerek.
Jeszcze bardziej uderzające są atrybuty i wygląd objawiającego się anioła. Zgodnie z relacją dziewczynek, usłyszały one szurgot w pobliskich kamieniach, który napełnił je lękiem. Nie rzuciły się jednak do ucieczki, lecz jednogłośnie stwierdziły: "To diabeł!", po czym zaczęły w stronę zasłyszanego szurgotu ciskać kamieniami. Czy instynktownie pojmowały istotę zjawiska nie wiadomo, lecz wspomniany szurgot będący od zawsze atrybutem złego ducha zdaje się posiadać dosyć jednoznaczne analogie historyczne. Mimo woli bowiem owo zjawisko przypomina podobny szurgot, jaki doznał twórca protestantyzmu Marcin Luter, i to również w krytycznych dla niego momentach, przeżywanych na zamku wartburskim. Szurgotało mu wieczorem i nocą w pokoju, szurgotało przy łóżku, szurgotało w końcu na schodach i to z takim hałasem, jakby kto furę beczek zwalał z góry na dół.
Wygląd anioła stanowił chyba najbardziej zaskakujący element tej początkowej wizji. Garabandalski św. Michał Archanioł objawił się bowiem dziewczynkom w postaci dziewięcioletniego chłopczyka o przerażającej twarzy, skrzydełkach stojących oddzielnie jak gdyby po bokach figurki oraz dłońmi ustawionymi grzbietem do widza, z paznokciami przyciętymi tępo jak łopatki. Trochę dziwne atrybuty jak na Księcia Wojska Niebieskiego. Każda wizja anioła jest rzecz jasna wizją pseudo cielesną, gdyż aniołowie nie posiadają ciała, niemniej jednak trudno sobie wyobrazić, aby Pan Bóg, chcąc przemówić do wyobraźni dziewczynek, zesłał im św. Michała w podobnej postaci. Kościół katolicki wyobraża sobie św. Michała w postaci rycerza w zbroi, miażdżącego łeb szatana. Odzwierciedla to istotne przymioty tego Archanioła Bożego. Atrybuty garabandalskiego anioła, odzwierciedlające siłę (paznokcie), straszność (twarz) i zabawność (wiek, skrzydełka) są co najwyżej parodią, kpiną i ośmieszeniem postaci Księcia Wojska Niebieskiego.
Podpis z liter i rzymskich cyfr, który ukazał się zarówno pod postacią anioła jak też i później Dziewicy pozostał tajemnicą do dnia dzisiejszego. Dziewczynki wielokrotnie wypytywały o jego znaczenie, lecz nigdy nie uzyskały odpowiedzi. Anioł odsyłał je do Dziewicy, Dziewica do anioła, powiększając jedynie ciekawość wizjonerek.
Jak seanse spirytystyczne
Jedną z najbardziej charakterystycznych cech wypadków garabandalskich jest fakt, że miały one miejsce prawie zawsze w godzinach wieczorno-nocnych. Jest to rys bez precedensu w historii prawdziwych objawień Matki Bożej. Innym rzucającym się w oczy elementem zjawisk jest ich sceniczność. Naoczni świadkowie ekstatycznych wizji dziewczynek zgodnie stwierdzali, że poruszały się one jakby na scenie, z charakterystycznym automatyzmem: śpiewały równo i modliły się równo, równo układały ramiona, jak lalki. Wspomniana scena nie jest przenośnią: był to dosłownie ograniczony obszar, na którym dokonywały się wizje. Zdarzało się, że któraś z dziewczynek wypadała ze sceny natychmiast wypadając z ekstazy, po czym wracała, jakąś ogromną siłą wciągana w obszar wydarzeń. Garabandalskie objawienia były ponadto, jak wspomniano powyżej, pełne zjawisk parapsychicznych: odgadywanie przeszłych i przyszłych wydarzeń, nieomylne zwracanie znalezionych przedmiotów ich właścicielom, telepatia, lewitacje, materializacje (cud widzialnego wykomunikowania Conchity). Wszystkie te elementy w połączeniu z faktem, że u dziewczynek stwierdzono nieprawdopodobne wręcz zdolności mediumistyczne wskazują, że objawienia garabandalskie miały charakter wybitnie spirytystyczny. Wspomniane powyżej zjawiska dość powszechnie towarzyszą seansom spirytystycznym. Duch spirytystyczny stojący za tymi wydarzeniami jawił się z efektów specjalnych jakie wywoływał, jako duch niepokoju, zamieszania, gwałtowności. Rozpędzał dziewczynki na wszystkie strony, kazał im biec raz przodem, raz tyłem, to znowu na kolanach, to na siedzeniu. Na domiar wszystkiego począł ciskać i rzucać dziewczynkami o ziemię. Nie brakło zdjęć fotograficznych robionych z dołu w czasie lewitacji i publikowanych w czasopiśmie "Paris Match".
Głębsza analiza struktury zjawisk garabandalskich doprowadza do jeszcze bardziej zaskakującego wniosku: zarówno na podstawie przesłań skierowanych do całego świata, jak również w oparciu o prywatne lokucje, będące udziałem dziewczynek, trudno ostatecznie powiedzieć kto był właściwym przekazicielem i autorem przesłania: anioł czy Dziewica. Najbardziej uderzający jest fakt, że anioł, który 18 czerwca 1961 r. przybył do Garabandal, aby obwieścić nadejście Dziewicy wraz z przesłaniem dla całego świata, nie tylko, że po wypełnieniu tego posłannictwa nie zniknął z areny wydarzeń, lecz był tym, który cztery lata później, na zakończenie "objawień" ogłosił kulminacyjny przekaz! Podobnego wypadku nie zna historia prawdziwych objawień maryjnych: hierarchia niebieska zostaje tu w ewidentny sposób zniszczona. Jak można sobie wyobrazić, żeby ten, którego powołaniem jest obwieścić nadejście Królowej Niebieskiej, ostatecznie zajął miejsce tej Królowej i ogłosił Jej przesłanie, posługując się przy tym pełnym hipokryzji sformułowaniem: Proście nas my wam uzyskamy. Autorem takiego scenariusza może być jedynie zły duch, pełen nienawiści do Matki Najświętszej, która zdeptała mu łeb, w swojej perwersyjnej ambicji pragnący zająć Jej miejsce. Duch ten, czy to pod postacią anioła, czy też Dziewicy od samego początku domagał się wiary od dziewczynek, od świadków, od całego świata. Nie chciał poddać się osądowi Kościoła. "Czy wierzycie?" pytał bez przerwy. Zaś podczas spirytystycznego wykomunikowania Conchity domagał się czci należnej samemu Bogu: "Odmów Confiteor i rozważ kogo przyjmujesz". Pycha, zasadniczy przymiot Dziewicy i anioła odsłania bardziej niż cokolwiek tego, który ukrywał się pod tymi postaciami i był właściwym sprawcą garabandalskich wydarzeń. Trzeba przyznać, że udało mu się (i w dalszym ciągu się udaje) zwieść wiele pobożnych dusz.

Wnioski ks. Warszawskiego
Najbardziej tajemniczym aspektem całej sprawy garabandalskiej jest cel, jaki przyświecał złemu duchowi w realizacji tego przedziwnego scenariusza. Charakterystyczne dla szatana dążenie do imitacji dzieł Bożych, powodowane pychą pragnienie odbierania czci Bożej chociażby przez pewien czas. Wydaje się, że byłoby to wystarczającym uzasadnieniem dla koncesji, jakie poczynił zły duch podczas serii objawień (nawrócenia, zachęcanie do modlitwy i pokuty). Jednakże głębsza analiza całości zjawisk, jak również ich istotnych szczegółów skłania do stwierdzenia, że nadrzędnym celem diabła była tutaj imitacja, ośmieszenie, a w końcu zniszczenie w duszach katolickich wiernych przesłania Najświętszej Marii Panny z Fatimy, które jest zgodnie ze słowami samej Matki Bożej jedynym ratunkiem dla świata. Garabandal i Fatima są do siebie uderzająco podobne, zarówno w ogólnym zarysie, jak i w najdrobniejszych szczegółach. Zwraca jednak uwagę fakt, że treść objawień garabandalskich wcale nie stanowi uzupełnienia ani dopełnienia przesłania Naszej Pani z Fatimy, przeciwnie, ich wymowa jest o wiele słabsza. Za to wrażenia zmysłowe towarzyszące zjawiskom garabandalskim, ich nieprawdopodobne nagromadzenie, wszechogarniająca atmosfera niezwykłości, mnogość efektów specjalnych wręcz bije na głowę autentyczne Objawienia fatimskie. Mało tego, autor wydarzeń garabandalskich zdaje się sugerować już samym faktem nowych objawień, jakoby czegoś zabrakło przesłaniu z Fatimy, stąd konieczne jest jego uzupełnienie; mówi przy tym wprost o nowym cudzie, który będzie większy niż w Fatimie. Wraz z tym cudem ma nadejść nowa era w historii zbawienia? Era Fatimy, mówią wyznawcy Garabandalu, zakończyła się wraz z końcem zimnej wojny, teraz jesteśmy w erze Garabandalu. Oto więc zasadniczy cel garabandalskiego ducha: ludzkość zamiast wypełnić żądania Najświętszej Maryi Panny z Fatimy ma czekać na cud, który wyznaczy nową erę. Nie brakuje więc dzisiaj apostołów Garabandalu, którzy na serio przejęli się szatańskim mamieniem Dziewicy i anioła.

Problem wciąż aktualny
Zagorzałym zwolennikom autentyczności objawień, ludziom, którzy doznali tam trwałego nawrócenia, bardzo trudno było pogodzić się z decyzją Kościoła. Do chwili obecnej działa założone w 1964 r. międzynarodowe Garabandalskie Centrum Św. Michała dla Naszej Pani z Góry Karmel, organizujące co kilka lat międzynarodowe konferencje zwolenników. 18 lipca 1991 r.
Pierwsza z widzących, Conchita Gonzalez, wstąpiła do klasztoru, ale po 6 dniach wystąpiła powołując się na polecenie Pana Jezusa. Po kilku latach oświadczyła, że przekonanie co do prawdziwości własnych przeżyć opuściło ją 15 sierpnia 1967 roku. W roku 1971 w jednym z wywiadów mówiła: "chciałam powiedzieć jakiemuś księdzu, że nie widziałam Matki Najświętszej, miałam zamiar wyznać przed biskupem, że było to przywidzenie, sen lub kłamstwo. Później (...) w Pampelunie (...) powiedziałam biskupowi, że nigdy nie widziałam Matki Bożej, że okłamywałam wszystkich przez cały czas. (...) Te wątpliwości trwały pięć lub sześć dni. Od tego czasu pozostały we mnie niejasności i niepewność. Czekam na cud, ażeby stwierdzić, czy to jest prawdziwe, czy nie." Conchita żyje dziś w Nowym Jorku, prowadząc tradycyjną grupę różańcową. Założyła rodzinę i ma czwórkę dzieci. Również pozostałe wizjonerki wyszły za mąż i mają dzieci. Jedna mieszka w Hiszpanii, pozostałe w USA.

Kalendarium wydarzeń