Dokąd prowadzi ciekawość?

Świadectwo siostry Tatiany spisała Małgorzata Wilk

publikacja 10.10.2003 11:04

Czy od magii albo wróżenia można się uzależnić? Na czym takie uzależnienie polega i do czego prowadzi? Czy można wyrwać się z tej niewoli i jak to zrobić? Siostra Tatiana ze Zgromadzenia Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa doświadczyła, jak łatwo i niepostrzeżenie dzięki wróżbom, astrologii, wywoływaniu duchów można stać się zakładnikiem szatana.



Pogadaj o tym na FORUM

Doświadczyła również, jak bardzo trudno wyrwać się z tej niewoli.

Kiedy załamał się mój świat wartości, gdzie indziej szukałam sensu życia. Najpierw dla zabawy zaczęłam wróżyć z kart, nocami wywoływać duchy zmarłych, żeby one coś powiedziały o przyszłości. Próbowałam odczytywać ludzkie losy z dłoni, a później stawiać prognozy astrologiczne. Z ciekawości uczestniczyłam w seansach hipnotycznych. I tak powoli zrodziła się wiara w zabobony, czary, wróżby, astrologię, a potem przyszło uzależnienie od nich.

Każdy, kto z tego korzysta, prędzej czy później uzależnia się. Najpierw tylko sporadycznie czyta horoskop, później zaczyna wierzyć i sięga częściej. Karty, wróżby i astrologia nieustająco „prorokowały” mi o nieszczęściach. Byłam tym przerażona. Zaczęłam szukać sposobu, żeby zapobiec temu wszystkiemu, co niby miało mi się stać. Szukałam pomocy w „mocniejszej” magii, ponieważ chciałam zabezpieczyć swój los i mieszkanie od zła. I tak jedno zło przechodziło w drugie.
Prowadziło to do utraty przyzwoitości w zachowaniu, do dogadzania sobie we wszystkim, do usprawiedliwienia niemoralnego zachowania, do zaślepienia. Uważałam, że nie ma nad człowiekiem żadnego Sędziego i że tylko ja mam rację i coś do powiedzenia, a reszta ludzi ma się ze mną zgadzać, bo inaczej będzie gorzej. Doszłam do momentu, kiedy nie potrafiłam obiektywnie ocenić siebie ani zbadać swego sumienia. Jednak sumienie nie dawało spokoju. Paradoksalnie, powoli w moim życiu wszystko straciło sens - moje oddanie idolom partyjnym, moja gorliwość społeczna, moje pragnienie rodziny - wszystko.

Z czasem zaczęły mnie nękać choroby. Czułam tak okropne zmęczenie, że traciłam siły i lekarze zaczęli się o mnie naprawdę niepokoić. Spędziłam ponad miesiąc w klinice, gdzie badano mnie i leczono, ale choroba była tajemnicza. Lekarze współczuli mi, nie mogąc pomóc. Wpadłam w rozpacz, ogromny niepokój i głęboką depresję. Po wyjściu ze szpitala udałam się po pomoc do znachorów i bioenergoterapeutów. Ich czary i różne zaklinania na jakiś czas przyniosły mi ulgę. Po jakimś czasie jednak, jak narkoman, potrzebowałam ich znowu.

* * *


W takim stanie spotkałam się z Kościołem. Jednak zupełnie nie rozumiałam, że jest tu żywy Jezus. Nie miałam przecież żadnej formacji religijnej. Do tej pory mówiono mi, że religia to „opium dla narodów”. Traktowałam modlitwy i Kościół jak „czary religijne”. Religia była dla mnie jak tajemniczy zabobon. Będąc już w Kościele, aby polepszyć stan swojego zdrowia, kupiłam dwie metalowe tabletki elektroniczne, które miały w ciągu miesiąca uleczyć wszystkie chore miejsca w organizmie. Nie muszę wyjaśniać, że nie uzdrowiła mnie ani tabletka, ani znachorzy, ani bioenergoterapeuci, ani żadni inni uzdrowiciele. Dziś wiem, że to szatan mnie gnębił.

Wstąpiłam do Zgromadzenia Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa. Nikomu jednak nie powiedziałam o szczegółach mojego dotychczasowego życia, ponieważ diabeł podpowiadał mi, aby to ukryć. Postulat odbyłam na Ukrainie. Siostra Małgorzata, moja mistrzyni, nie mogła dotrzeć do mojego serca. Jednak jej cierpliwość powoli zaczęła przynosić owoce. Zaczęłam się otwierać przed nią i opowiadać o tym, co się ze mną dzieje, co przeżywam. Poradzono mi wówczas, abym wszystkie swoje cierpienia ofiarowała za dusze bliskich zmarłych. Ksiądz mówił mi, żebym powtarzała nieustannie słowa: „Jezu, kocham Cię”. Wszystko we mnie jednak buntowało się przeciw temu.

Więcej na następnej stronie


Pogadaj o tym na FORUM


Pogadaj o tym na FORUM

Diabeł trzymał mnie nadal w swoich łapach. Na przykład nie mogłam zostać sama w kaplicy, bo w samotności nie umiałam się skupić na modlitwie. Nieustannie dręczyły mnie wątpliwości co do prawdziwości powołania. Ciągle mi się zdawało, że ktoś jest obok mnie, chodzi za mną. Często miałam wrażenie, że ktoś mnie dusi. To sprawiało, że żyłam w nieustannym napięciu.

* * *


Po ukończeniu postulatu wysłano mnie do Polski. Przyjechałam do Częstochowy, aby odbyć nowicjat. Chodziłam na kolanach wokół obrazu Madonny Jasnogórskiej i modliłam się: „Matko, ratuj!”. Codziennie uczestniczyłam z siostrami we Mszy św. w kościele parafialnym. Pewnego razu ksiądz proboszcz powiedział, że Mszy świętej będzie towarzyszyła modlitwa o uzdrowienie. Ja na to nie zwróciłam szczególnej uwagi, ale podczas Eucharystii zaczęło się dziać coś dziwnego z dziewczyną, która siedziała obok mnie. Cała się trzęsła. Odruchowo przytuliłam ją do siebie. Po Komunii świętej ksiądz modlił się indywidualnie za ludzi. Ta dziewczyna podeszła bliżej ołtarza. Poszłam za nią, aby pomóc, jeśli zdarzy się coś podobnego. Klęczę obok niej i nagle ksiądz pochyla się nade mną i mówi: „Jezus chce cię uzdrowić! Jeśli ty tego chcesz, przyjdź”. Z tymi słowami wróciłam do ławki, a później do domu. Od tych słów kapłana zaczęła się nowa droga w moim życiu… droga oczyszczenia i uwolnienia od skutków tego zła, w którym przez wiele lat trwałam. Jezus uzdrowił mnie przede wszystkim od zaślepienia, bo nie zdawałam sobie sprawy, że żyję w niewoli złego, że to jego zwycięstwem nade mną był mój niepokój, niepewność i niechęć do samej siebie, moje lęki, noce bez odpoczynku, moje dolegliwości fizyczne.
Ksiądz modlił się za mnie wiele razy, odmawiając Litanię do Krwi Chrystusa i modlitwy o uwolnienie, a po każdej takiej modlitwie czułam się coraz lepiej, rosła wewnętrzna radość i pokój, poprawiało się moje zdrowie. Nic nie działo się nagle, wszystko odbywało się spokojnie i powoli. W trakcie pierwszej modlitwy wstawienniczej poczułam dziwną senność, a potem jakby przebudzenie ze snu. Jakby Pan Jezus obudził mnie do nowego życia.

Kapłan polecił mi, abym modliła się z wiarą do Krwi Chrystusa za tych ludzi, którzy mi zaszkodzili, i za siebie. Zrobiłam całą listę tych osób i modliłam się o dar przebaczenia im, o uzdrowienie relacji oraz o zerwanie związków z wróżkami, bioenergoterapeutami itp. Wtedy odkryłam sens i moc modlitwy do Krwi Chrystusa. Ksiądz zachęcał mnie także, abym czytała czasopisma religijne. Ale ile razy brałam do rąk gazety, w których zamieszczono świadectwa osób uwalnianych przez Pana Jezusa, tyle razy ręce zaczynały mi się trząść i nie mogłam utrzymać gazety. Diabeł robił wszystko, żebym się nie dowiedziała, jak się od niego wyzwolić.

Modlitwy wstawiennicze przynosiły jednak owoce. Zły straszył mnie coraz mniej, bo wybrałam na swojego Zbawiciela Pana Jezusa Chrystusa i już nie bałam się ataków tak jak wcześniej. Pamiętam ciągle, że diabeł jest bardzo przebiegły i nieraz atakuje pod pozorem dobra. Dlatego zawsze, gdy odczuwam cokolwiek „nadzwyczajnego”, czy podejrzanego, pytam o radę kogoś bardziej doświadczonego duchowo ode mnie. Żebym zobaczyła, że to Pan Bóg działa w moim życiu i zaczęła Mu dziękować, trzeba było jeszcze jednego znaku.

Pewnego razu siostra mistrzyni zabrała nas do sanktuarium w Tuchowie. Jest tam cudowny obraz Matki Bożej, a ludzie często modlą się tam o uzdrowienie wzroku. Pocierają z wiarą chustki o obraz i przecierają sobie nimi chore oczy. Ja też tak zrobiłam. Niedługo po powrocie z Tuchowa poszłam na badania okulistyczne. Lekarka zbadała mi wzrok, bo powiedziałam jej, że noszę okulary. A ona mi mówi: „Siostra nie ma żadnej wady”. Pan Jezus chciał, żebym dostrzegła Jego obecność i działanie w swoim życiu, dlatego dotknął moich oczu. Moje uwolnienie i uzdrowienie jest całkowicie łaską Bożą. Całkowicie opuścił mnie też strach, który mnie przez cały czas dręczył. Żyję bez lęku! Czuję pokój i radość. Jestem szczęśliwą zakonnicą. Niedługo złożę śluby wieczyste.

* * *


Zbytnia ciekawość i próbowanie różnych „tajemniczych” rzeczy jest ogromnie niebezpieczne, bo za magią, wróżbami, astrologią może kryć się szatan. Człowiek jest zbyt słaby, żeby się mu przeciwstawić. Człowiek wierzący nie musi pytać wróżki o przyszłość. Nie musi wiedzieć wszystkiego, bo ufa Panu Bogu i Jego opiece pełnej miłości. Wie, że jest dzieckiem Bożym i że Dobry Ojciec czuwa nad nim. Dlatego może żyć bez lęku.

Pogadaj o tym na FORUM