Apostoł epoki muszkieterów - św. Jan Eudes

Piotr Drzyzga

publikacja 29.07.2009 07:41

Ów założyciel stowarzyszenie życia apostolskiego przyszedł na świat 14 listopada 1601 roku we francuskiej miejscowości Ri. W 1623 roku wstąpił do paryskiego stowarzyszenia księży świeckich, czyli oratorianów. Dwa lata później został wyświęcony na kapłana.

Apostoł epoki muszkieterów - św. Jan Eudes Autor z XVII w. (PD) Św. Jan Eudes

Gdy w 1643 we Francji zaczęła szerzyć się zbierająca śmiertelne żniwo epidemia dżumy, Jan z wielkim poświęceniem zajmował się chorymi i umierającymi.

Słynął z ogromnego talentu kaznodziejskiego. Założył także Zgromadzenie Jezusa i Maryi mające zajmować się misjami ludowymi (sam przeprowadził takowych 110), a także formacją, czy kształceniem kapłanów. Z czasem członków zgromadzenia zaczęto nazywać eudystami. Założył Kongregację Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia i Ucieczki dla dziewcząt, które wcześniej były zmuszane do prostytucji. Przyczynił się również do powstania kilku seminariów duchownych w różnych francuskich diecezjach.

Każda ze wspomnianych wyżej misji ludowych trwała od 4 do 8 tygodni. Jan wykładał w czasie swych rekolekcyjnych wędrówek zarówno prawdy wary, jak i nauczał wiernych moralności. W latach 1632-1676 udało mu się przemierzyć całą Bretanię, Normandię, a także sporą część Burgundii.

Sporo z jego pism zachował się do naszych czasów – między innymi „Katechizm misyjny” z 1642 roku, czy „Kontrakt człowieka z Bogiem przez Chrzest święty” z 1654 roku. Wsławił się również jako gorący orędownik nabożeństwa do Serca Pana Jezusa i Serca Jego Matki, czym naraził się swego czasu jansenistom. Zagadką natomiast pozostaje, gdzie znajduje się grób świętego, który zmarł 19 sierpnia 1680 roku we francuskiej miejscowości Caen.

Beatyfikowano go w 1909 roku, kanonizowano natomiast 31 maja 1925 roku, podczas pontyfikatu Piusa XI.

Power do pracy

Andrzej Macura

Dziś najbardziej znany jest jako inicjator kultu Najświętszego Serca Jezusa i Jego Matki. Myliły się jednak ktoś, kto upatrywałby w nim zaszytego w księgach teologa czy propagującego swoje wizje mistyka. Święty Jan Eudes był człowiekiem czynu.

Zdolny, wykształcony. Wstąpił do głośnego w owym czasie we Francji oratorium Jezusa. W 1625 roku przyjął święcenia kapłańskie. Mógł myśleć o karierze. Zaczął najzwyczajniej. Od niesienia pomocy zadżumionym. Taki był nakaz chwili i przyszły święty się przed nim nie uchylił.

Obcowanie ze śmiercią zazwyczaj pomaga dobrze ukształtować hierarchę wartości. Może dlatego w dalszym swoim życiu Jan Eudes skupił się na sprawie najistotniejszej: przybliżania ludziom Boga. Bardzo było tego potrzeba ludziom żyjącym wśród ciągłych wojen, zamieszek, pożarów i innych nieszczęść Francji XVII wieku.

Zasłynął jako wędrowny kaznodzieja. W tej służbie przepracował 44 lata, przemierzając Normandię, Bretanię i część Burgundii. Podobno przeprowadził w tym czasie ponad 100 kilkutygodniowych misji. A uczył rzeczy prostych: prawd wiary i zasad moralności. Starszych i młodszych, wieśniaków i mieszczan. Był kierownikiem duchowym wielu kapłanów i sióstr zakonnych. Założył własne zgromadzenie misyjne (eudystów) dla nauczania i katechizowania mocno pod tym względem zaniedbanego ludu. Potrzeba do tego wykształconych kaznodziei? Założył seminaria tam, gdzie mimo nakazów Soboru Trydenckiego, jeszcze ich nie było: w Coutans, Lisieux, Rouen, Evreux, i Rennes. Potrzeba, by ktoś pomógł kobietom, których nędza pchnęła w prostytucję? Założył Siostry Matki Bożej od Miłości. Dla dobrego pasterza nie może być przeszkód nie do pokonania.

Nasze czasy między innymi jemu zawdzięczają kult Serc Jezusa i Maryi, tak bliski kultowi Bożego miłosierdzia. Bo Bóg jest dobry. To ewangeliczna prawda, której przypominanie i rozgłaszanie powinno być życiem każdego pasterza dusz. Dla zniechęconych święty Jan Eudes jest dziś znakiem, że cierpliwą i konsekwentną pracą można wiele osiągnąć. Nawet rzeczy z pozoru niemożliwych. Dla tych, którzy ponad rzetelna pracę cenią zaszczyty jest przypomnieniem, że prawdziwą wielkość rodzi pokorna służba. Choć czasem walec historii zniszczy dzieła, trwa pamięć o nietuzinkowym człowieku. Bez niej pozostają tylko literki w przez nikogo nie czytanych archiwach.