Suknia pełna zdrowia - św. Nina z Gruzji

Marcin Jakimowicz

publikacja 18.12.2008 14:34

W środku nocy Nina przytuliła niemowlę, okryła je własną suknią i zaczęła gorąco błagać o cud. Dziecko wyzdrowiało.

Suknia pełna zdrowia - św. Nina z Gruzji Autor nieznany (PD) Św. Nina

Nino, spakuj się i jedź do Gruzji – usłyszała młodziutka dziewczyna. Mieszkała w Kapadocji, na terenie dzisiejszej Turcji. Była krewną samego patriarchy Jerozolimy Juwenaliusza. Mieszkała sama. Tuż po jej narodzeniu ojciec odszedł, by żyć w samotności na pustyni, a matka została diakonisą. Maleńką Ninę oddano na wychowanie znajomej staruszce. Wieczorami kobieta często opowiadała dziewczynce o dalekim skalistym kraju – Iwerii (Gruzji). Dziewczyna przypomniała sobie tę nazwę, gdy w czasie modlitwy usłyszała stanowczy glos: – Nino, jedź do Gruzji. Zabierz ze sobą krzyż! Zaniemówiła z wrażenia, ale rychło spakowała się i ruszyła w stronę ogromnych postrzępionych szczytów Kaukazu. Kroniki podają, że do Gruzji dotarła w 319 roku jako niewolnica. Zastała kompletnie pogański kraj. Czuła się bardzo samotna. Co mogła zdziałać w tak wielkim kraju jedna, słaba dziewczyna?

Wnet objawił się jej niezwykły dar, którym podbiła serca twardych Gruzinów. Gdy w domu, w którym służyła, zachorowało dziecko, kompletnie załamani rodzice wysłali niewolnicę, by czuwała przy kołysce. W środku nocy Nina przytuliła niemowlę, okryła je swą suknią i zaczęła gorąco błagać o cud. Dziecko wyzdrowiało. O niezwykłym zdarzeniu opowiadano z wypiekami na twarzy w okolicznych osadach. Niebawem wiadomość o służącej, która swymi modłami przywraca zdrowie, dotarła do samego dworu królewskiego. Gdy o darze niewolnicy usłyszała Nana, żona władcy Kartlii, wezwała ją do siebie. Chorowała od dawna, a lekarze bezradnie rozkładali ręce. – Pani, nie jestem godna, by przyjść na twój dwór – odpowiedziała Nina, więc królowa sama odwiedziła dom niewolnicy. Nina okryła ją suknią i zaczęła błogosławić Boga. Królowa wyzdrowiała. Zachwycony król nagrodził niewolnicę srebrem i złotem, ale ta kazała odesłać wszystkie kosztowności. – Nie mnie dziękujcie, ale Chrystusowi – powiedziała.

Król był poganinem, nie znał Chrystusa i długo pozostawał nieufny. Podobno zmienił zdanie, gdy zabłądził na polowaniu. Długo krążył po ciemnym lesie, a w końcu bezradny zawołał: Chryste, przyjmę chrzest, jeśli odnajdę drogę do zamku. Wówczas, jak piszą kroniki, mgły rozstąpiły się, zaświeciło słońce, a władca odlazł właściwą ścieżkę. Królewska para przyjęła chrzest, a niebawem wysłała do cesarza Konstantyna posłów, z prośbą o przysłanie do Gruzji kapłanów. A Nina? Dalej pokornie służyła Bogu, a Ten potwierdzał jej naukę wieloma cudami. Gdy miała sześćdziesiąt siedem lat, Bóg objawił jej, że wkrótce umrze. Przy łożu chorej miały miejsce liczne uzdrowienia. W 342 r. na miejscu jej pochówku wzniesiono cerkiew św. Grzegorza i założono żeński monaster noszący imię Świętej. Gruzińska Cerkiew Prawosławna nazwała Ninę „równą apostołom”.