Kacper, Melchior, Baltazar, czyli Trzej Królowie na audiencji

Ks. Tomasz Jaklewicz

publikacja 18.12.2008 12:37

Bóg jest dla wszystkich. Dla tych, którzy Boga znaleźli, to przestroga, by nie chcieli zatrzymać Go tylko dla siebie lub tylko dla „naszych”.

Kacper, Melchior, Baltazar, czyli Trzej Królowie na audiencji James Tissot (PD) Podróż Trzech Magów

To święto objawia Boga, który jest dla wszystkich. Bez wyjątku. Dla biednych i bogatych, mądrych i głupich, liberałów i konserwatystów, prawicowców i lewicowców, głęboko wierzących, niedowiarków i ateistów...

Święto Trzech Króli – tak zwykle mówimy o uroczystości obchodzonej 6 stycznia. Ewangelia nie mówi jednak ani królach, ani o ich liczbie. Mateusz pisze o mędrcach (dosł. magach) ze Wschodu. Nie wiemy, ilu ich było. Niektóre malowidła przedstawiały dwóch, czterech, sześciu czy nawet dwunastu mędrców. Ostatecznie ze względu na ilość darów (złoto, kadzidło i mirra) przyjęła się liczba trzy. Znacznie później zachodnia tradycja nadała im imiona Kacper, Melchior i Baltazar.

Pierwotna i właściwa nazwa tego święta to jednak Objawienie Pańskie, po grecku Epifania (co oznacza przyjście, ukazanie się, objawienie). Święto to wywodzi się z Egiptu i jest starsze niż Boże Narodzenie. Jego pierwsze ślady spotykamy już w III wieku.

Początkowo treść tego święta była znacznie bogatsza niż dzisiaj. Składały się na nią: narodzenie Jezusa w Betlejem, pokłon mędrców, chrzest w Jordanie oraz cud w Kanie Galilejskiej. Odkąd pojawiła się uroczystość Bożego Narodzenia (25 grudnia), akcent przesunął się: na Wschodzie na chrzest Jezusa w Jordanie, na Zachodzie na pokłon trzech mędrców.

Niezależnie od złożonej historii tego święta, główna jej myśl pozostaje niezmienna. Istotą jest prawda, że Zbawiciel przyszedł nie tylko do Narodu Wybranego, ale do wszystkich ludzi. Mędrcy reprezentują cały pogański świat. Wykorzystując swoją wiedzę o gwiazdach, podejmują drogę do Betlejem. Nawet zły Herod pomaga im odnaleźć kierunek. Odnajdują Noworodka urodzonego w skrajnej nędzy, w małym miasteczku, z dala od królewskich klimatów. Musieli być w szoku, a jednak rozpoznali w Nim króla. Oddali mu hołd.

Bóg jest dla wszystkich bez wyjątku. Ta prawda daje nadzieję tym, którzy Boga wciąż szukają, świadomie lub nie. Dla tych, którzy Boga znaleźli, to przestroga, by nie chcieli zatrzymać Go tylko dla siebie lub tylko dla „naszych”...

Moi kochani królowie

Leszek Śliwa

Melchior przynosi odzież i buty, Kacper słodycze i owoce, a Baltazar czasem może dać rózgę. Zanim wręczą prezenty, ich uroczysty wjazd ogląda cała Hiszpania.
Dzieci nieśmiało podchodzą do dostojnych monarchów po upominki. To zdjęcie zrobiono 5 stycznia 2005 w Los Tres Cantos – małej miejscowości pod Madrytem:

Kilkaset lat temu w całej Europie święto Objawienia Pańskiego było bardzo hucznie obchodzone. Świadczy o tym choćby... tytuł jednej z komedii Williama Szekspira: „Wieczór Trzech Króli, czyli jak wam się podoba” (oryginalny tytuł w dosłownym tłumaczeniu to „Dwunasta noc, czyli jak wam się podoba” – chodzi oczywiście o dwunastą noc po Bożym Narodzeniu). W ówczesnej Europie w tę „dwunastą noc” odbywały się jednak równie szalone zabawy jak w ostatni dzień karnawału. Komedia Szekspira miała być po raz pierwszy wystawiona w ten właśnie dzień i swym nastrojem to święto przypominać.

Uroczysty wjazd
Tradycje zabawy w dzień Trzech Króli utrzymały się w Hiszpanii, a także w hiszpańskojęzycznych krajach Ameryki Łacińskiej. Tam upominki dzieciom przynosi nie św. Mikołaj, lecz Trzej Królowie. Podczas Bożego Narodzenia dzieci piszą do Królów listy z prośbą o prezenty, rozpoczynając swe „petycje” od słów „mis queridos Reyes” (moi kochani Królowie).

Wieczorem 5 stycznia, w wigilię święta, w każdym hiszpańskim mieście odbywa się uroczysty i radosny wjazd Trzech Króli wraz z orszakami tzw. cabalgata de los Reyes. W rolę Królów wcielają się popularne osoby związane z miastem – artyści, sportowcy. Każdy poczytuje sobie za zaszczyt przyjęcie propozycji odgrywania roli w tej zabawie. Dwanaście lat temu świat obiegło zdjęcie sławnego argentyńskiego piłkarza Diego Armando Maradony w turbanie, złocistej szacie, z twarzą pomalowaną na czarno. Władze Sewilli, gdzie wówczas grał w piłkę w miejscowym klubie, poprosiły go, by był królem Baltazarem.

Podobnie jak członkowie orszaków, Królowie są przebrani w efektowne, wschodnie szaty. Melchior ma siwe włosy i brodę, Kacper jest brunetem, a Baltazar Murzynem. Na trasie przejazdu dostojnych gości witają tłumy dzieci z rodzicami. Świty monarchów rzucają w tłum garście cukierków. Co roku pierwszy program publicznej telewizji hiszpańskiej TVE transmituje na żywo wjazd Króli do Madrytu. Komentator relacjonuje szczegóły strojów i karet Mędrców ze Wschodu, zwanych z hiszpańska Gaspar, Melchor i Baltasar. W Madrycie karety i wielbłądy jadą na centralny plac miasta i składają dary w wystawionej tam szopce. Wcześniej burmistrz miasta wygłasza krótkie powitalne przemówienie. W imieniu Królów odpowiada najstarszy z nich, Melchior, składając wszystkim życzenia. Potem oczarowane dzieci wracają z rodzicami do domów, a nad ranem znajdują prezenty.

Słoma dla wielbłądów
Wieczorem dzieci są zobowiązane wyczyścić buty, bo właśnie koło nich Królowie złożą prezenty. Dzieci muszą również zadbać o to, by koło butów znalazła się słoma lub inne pożywienie dla wielbłądów z królewskich orszaków. Podobnie jak u nas o Mikołaju, w Hiszpanii rodzice mówią dzieciom o Trzech Królach, że dają prezenty tylko grzecznym. Dla niegrzecznych Baltazar ma rózgę lub węgiel. Tradycja przynoszenia zabawek jako prezentów trwa od połowy XIX wieku. Wcześniej podarunki były bardziej praktyczne. Melchior dawał odzież i buty, a Kacper słodycze i owoce.

Mędrcy świata

ks. Tomasz Jaklewicz

Drogę do Boga można odnaleźć, zamieszkując nawet bardzo pogańskie okolice...

O święcie Trzech Króli głośno było przez cały Boży 2009 rok, bo nasi dzielni posłowie raz są za, raz przeciw ustanowieniu dnia wolnego od pracy. Tymczasem mamy 6 stycznia jako zwykły dzień pracy, ale w Kościele to święto nakazane. Właściwa nazwa tego święta to uroczystość Objawienia Pańskiego (gr. Epifania).

Powstało w III/IV wieku w Egipcie i początkowo było obchodzone tylko na Wschodzie. Jest to najstarsze święto poświęcone tajemnicy Wcielenia. Przy czym akcent spoczywał nie tyle na historycznej opowieści o żłóbku, ile raczej na teologicznym znaczeniu tego wydarzenia. W treść święta wpisane było także wspomnienie pokłonu Mędrców, chrztu Jezusa w Jordanie i cudu w Kanie Galilejskiej.

Wprowadzenie święta Epifanii było reakcją starożytnego Kościoła na szerzącą się w pierwszych wiekach herezję gnozy. Gnostycy głosili m. in., że Jezus stał się Synem Bożym dopiero w momencie chrztu w Jordanie. Kościół podkreślał, że Jezus jest Synem Bożym od początku swojej ludzkiej egzystencji. Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami. Bóg objawił siebie w Jezusie. Taka jest najstarsza treść święta Objawienia Pańskiego.

Święto Epifanii przyjęło się szybko na Zachodzie. Akcenty się poprzesuwały: w prawosławiu skoncentrowano się na chrzcie w Jordanie, a na Zachodzie na pierwszy plan wysunął się pokłon Trzech Króli. W Ewangelii mowa jest o mędrcach lub magach. Królami nazwał ich Cezary z Arles (VI w.), a ich rzekome imiona – Kasper (lub Kacper), Melchior i Baltazar pojawiły się dopiero we wczesnym średniowieczu. Istotą święta Objawienia Pańskiego nie jest wspominanie historii o pokłonie mędrców, lecz świętowanie prawdy o Bogu, który objawia się w ludzkiej postaci.

Bóg przychodzi nie tylko do narodu wybranego, ale do całej ludzkości. Mędrcy przychodzą z pogańskich stron. Symbolizują prawdę o uniwersalnym charakterze Dobrej Nowiny. Dlatego modlimy się tego dnia w intencjach misyjnych. Trzej królowie podpowiadają, że mądrość prawdziwa polega na wytrwałym szukaniu Boga i konsekwentnym podążaniu w Jego stronę. Nad każdym z nas (także na pogańskim niebie!) Bóg zapala betlejemską gwiazdę, która może nas doprowadzić do spotkania ze Zbawcą. Trzeba tylko dać się poprowadzić, uważać na Heroda i nie dać się ciemnościom.