Urzędnik - zakonnik - papież... - św. Grzegorz Wielki

Ks. Sławomir Madajewski; GN 35/2003

publikacja 04.09.2003 08:20

Dla Kościoła pozyskał Wizygotów w Hiszpanii, Gallów, Longobardów i brytyjskich Anglosasów. Historia określa go mianem „apostoła ludów barbarzyńskich”.

Urzędnik - zakonnik - papież... - św. Grzegorz Wielki José de Ribera (PD) Św. Grzegorz Wielki

Przeczytaj również:

Życie i pontyfikat świętego papieża Grzegorza I przypadły na przełom VI i VII w. Bardzo często mówi się o nim krótko: Wielki. On sam jednak nazwał siebie: servus servorum Dei - sługą sług Bożych. Do dziś zasiadający na Stolicy Piotrowej kolejni papieże używają tego określenia w wydawanych przez siebie dokumentach.

Będąc w Rzymie, nie sposób nie zwrócić uwagi na znajdujący się niedaleko Placu św. Piotra Zamek św. Anioła. Nad zamkiem tym, a właściwie nad mauzoleum cesarza Hadriana, góruje posąg anioła z mieczem w ręce. Artysta utrwalił w ten sposób wydarzenie z życia papieża Grzegorza.

Klasztor we własnym domu

Kiedy w roku 590 Rzym nawiedziła zaraza, papież zarządził pokutną procesję, podczas której miał wizję anioła chowającego skrwawiony miecz do pochwy. Zdarzenie to odczytano jako zwiastun kończącej się plagi. W czasie wspomnianej zarazy papież dał się poznać jako dobry organizator pomocy. Co godzinę w Rzymie umierało około 80 osób. Na ówczesne czasy stworzył on struktury dzieł charytatywnych w Kościele, głównie przez zapewnienie ludziom posiłku. Mawia się o nim: „zarządca majątku biednych”.

Grzegorz urodził się ok. 540 roku w Rzymie, w rodzinie patrycjuszy: Gordiana i Sylwii, dziś świętych Kościoła. Pełnił odpowiedzialne funkcje w mieście, zarządzał wieloma ważnymi dziedzinami życia społecznego. Zajęcia te jednak nie dawały Grzegorzowi satysfakcji, zaczął więc szukać swego życiowego powołania. Porzucił świecką karierę i założył we własnym domu klasztor, w którym zamieszkało wraz z nim kilku towarzyszy. Miał wtedy 35 lat. Po upływie niespełna czterech lat papież Pelagiusz II udzielił mu święceń diakonatu i wysłał jako nuncjusza do Konstantynopola. Przez sześć lat misji na Wschodzie Grzegorz dał się poznać jako skuteczny dyplomata. Powróciwszy do Rzymu, prowadził nadal życie zakonne. Kiedy w roku 590 umarł papież, nikt z ówczesnych elektorów nie miał wątpliwości, kto ma zostać jego następcą. Wątpliwości miał sam Grzegorz. Chciał prowadzić życie zakonne, w wyciszeniu i pokornej służbie Kościołowi. Przyjął jednak urząd i przez 15 lat pełnił obowiązki Następcy św. Piotra w niełatwym czasie wędrówki ludów. Jest pierwszym w historii Kościoła papieżem - zakonnikiem.

Wśród doktorów Kościoła

Z wielkim zaangażowaniem popierał wszelkie formy monastycyzmu i życia wspólnotowego w Kościele. Wiele energii poświęcał działalności misyjnej, dbając o rozszerzanie Ewangelii wśród pogańskich narodów. Zasłynął jako reformator liturgii. Uporządkował ją, troszcząc się zwłaszcza o śpiew i zespoły, które śpiewy liturgiczne wykonywały. Św. Grzegorz I wszedł do historii także jako wielki chrześcijański pisarz. Pozostawił po sobie dialogi, homilie i listy, których przetrwało do dziś 852. Jest autorem tzw. podręcznika dla biskupów, w którym przypomina obowiązki pasterzy i daje im praktyczne wskazówki. Za jego oryginalność i ogromny wkład w naukę wiary i moralności w Kościele przysługuje mu tytuł doktora Kościoła, przynależący ponad 30 świętym. Św. Grzegorz jednak zaliczany jest do Czterech Wielkich Doktorów Kościoła Zachodniego, obok św. Ambrożego, św. Augustyna i św. Hieronima. Jego wspomnienie liturgiczne przypada w dniu, w którym został konsekrowany na biskupa Rzymu, 3 września.

W kościelnym słowniku spotykamy terminy, które związane są z imieniem papieża Grzegorza Wielkiego: 

Chorał gregoriański - zanim w Kościele śpiew przybrał dzisiejszą formę, przez wiele wieków śpiewy liturgiczne były jednogłosowe. Muzyka wprowadzona do liturgii miała swoje liczne źródła. Pochodziła z tradycji żydowskiej (synagogalnej), greckiej oraz bizantyjskiej. Papież Grzegorz I postanowił śpiew w Kościele uporządkować i ujednolicić. Założył więc w Rzymie szkołę kantorów. Po zakończeniu nauki śpiewaków rozsyłano w różne miejsca, by tam uczyli innych właściwego śpiewu. Nie używano wtedy żadnego zapisu nutowego, więc prowadzący śpiew pomagał sobie ręką, wskazując na przebieg melodii i jej rytmikę. Śpiew ten, od miejsca, w którym stali śpiewacy, nazywano chorałem (od łac. chorus). Z czasem całą liturgię opanował chorał, czyli jednogłosowe, łacińskie śpiewy wykonywane przez męskie głosy, solowe bądź zespołowe, bez towarzyszenia instrumentów. Były to śpiewy przede wszystkim części stałych Mszy św., np. „Kyrie” - „Panie, zmiłuj się nad nami”, „Gloria” - „Chwała na wysokości Bogu”. Z czasem weszły do liturgii także inne śpiewy, jak aklamacje, responsoria, hymny czy sekwencje. Grzegorz Wielki nie jest autorem muzyki, jednakże przez fakt uporządkowania śpiewów w Kościele chorał nosi nazwę gregoriańskiego, od jego imienia.

Msze św. gregoriańskie pod tym terminem kryje się zwyczaj odprawiania nieprzerwanie przez 30 dni Mszy św. za jednego zmarłego. Kiedy Grzegorz był jeszcze przełożonym w klasztorze, miało miejsce następujące wydarzenie. Po śmierci jednego z mnichów znaleziono w jego celi ukryte monety, których zakonnik w myśl zasad nie powinien był posiadać. Przełożony kazał ukarać mnicha po śmierci w ten sposób, że jego pogrzeb urządzono w mało uroczysty sposób. Nie dawało to jednak spokoju Grzegorzowi, który po 30 dniach od śmierci mnicha nakazał odprawienie 30 Mszy św. w jego intencji. Po odprawieniu ostatniej z nich zmarły zakonnik nawiedził we śnie jednego z braci, którego zapewnił o skutecznej pomocy, jakiej doznał dzięki odprawieniu owych trzydziestu Mszy św. Stąd wzięła się praktyka sprawowania Ofiary Eucharystycznej za zmarłych przez miesiąc i przekonanie wiernych o skuteczności tej formy modlitwy. Nie ma w Kościele szczegółowej doktryny na temat Mszy św. gregoriańskich, istnieją tylko regulacje prawne dotyczące tej formy Mszy św. za zmarłych. Jeśli choroba albo konieczność odprawienia Mszy św. ślubnej czy pogrzebowej stanęłaby na przeszkodzie, można tzw. gregoriankę przerwać, odprawiając potem zaległe Msze św. Trzydziestu Mszy św. nie musi sprawować ten sam kapłan, w tym samym miejscu. Mogą to czynić różni księża, w różnych kościołach, byleby sprawowali je za tego samego zmarłego.

Duszpasterz Europy

ks. Tomasz Jaklewicz

Kościół stał się mostem między cywilizacją starożytną a nowymi ludami, które osiadły w Europie. Było to w znacznej mierze zasługą papieży.

Kiedy wybrano go na papieża w roku 590, liczył 50 lat i nie miał nawet święceń kapłańskich. Był diakonem, mnichem, doradcą poprzedniego papieża. Parę lat wcześniej był prefektem miasta Rzym, ale zrezygnował ze świeckiej kariery. Z odziedziczonego majątku ufundował kilka klasztorów. Nawet rodzinny pałac przerobił na klasztor, w którym chciał wieść życie zakonne. Wzbraniał się przed przyjęciem urzędu św. Piotra, próbując nawet ucieczki. W końcu przyjął sakrę, stając się kolejnym biskupem Rzymu. Jako pierwszy papież posługiwał się tytułem „sługa sług Bożych”. Potomni nadali mu tytuł „wielki”. Czym sobie na to zasłużył?

Jego 14-letni pontyfikat przypadł na trudne czasy. Rzym cesarski upadł. Barbarzyńskie ludy zajmowały kolejne ziemie dawnego cesarstwa, które rozpadało się kawałek po kawałku. Upadła również większość instytucji, na których wspierała się antyczna cywilizacja. Kościół utrzymał się jako jedyna struktura o zasięgu powszechnym. W tej sytuacji przejmował wiele funkcji doczesnych instytucji, stając się pomostem między cywilizacją starożytną a nowymi ludami, które osiadły w Europie. Było to w znacznej mierze zasługą papieży, którzy w V i VI wieku konsekwentnie wzmacniają rolę papiestwa, jako ośrodka nie tylko kościelnej władzy, ale jako centrum zachodniej kultury. Powstają zręby średniowiecznej christianitas – „społeczeństwa chrześcijańskiego”. Europejczyk i chrześcijanin – te pojęcia będą odtąd używane zamiennie aż do czasu oświecenia.

Papież Grzegorz widział siebie jako duszpasterza Europy. Nie słuchał narzekań sfrustrowanych rzymskich arystokratów, tęskniących za przeszłością, łudzących się, że barbarzyńskie ludy gdzieś sobie pójdą. Papież wiedział, że musi zaakceptować nowy ład. Z nowych ludów chciał budować Kościół. Wysłał misjonarzy do Anglii, na czele z benedyktynem Augustynem, późniejszym świętym biskupem w Canterbury. Korespondował z władcami. Pozyskiwał dla wiary kolejne narody, umacniał ją tam, gdzie już została przyjęta. Napisał co najmniej 850 (!) listów, sporo homilii, komentarzy, także podręcznik dla duszpasterzy. Legenda mówi, że papież miał zwyczaj dyktować swoje pisma, siedząc za zasłoną. Pewnego razu ciekawski pisarz zerknął za kotarę. Ujrzał gołębicę – Ducha Świętego, który podpowiadał papieżowi słowa. Papież Grzegorz był darem Ducha Świętego dla chrześcijan swoich czasów. Mieli wielkiego papieża. Nie tylko oni. Duch nadal działa.

Papież na ciężkie czasy

ks. Tomasz Jaklewicz

"Santo subito" – tak wołano tuż po jego śmierci...

Był papieżem epoki przełomu. Antyk dogorywał. Cesarstwo bizantyjskie próbowało przywrócić dawny ład, ale Zachód był już nieodwracalnie opanowany przez ludy barbarzyńskie. Sam Rzym padał raz po raz ofiarą najazdów Ostrogotów lub Longobardów. Papież Grzegorz w pewnym sensie postawił na barbarzyńców. Widział, że ludy, które dopiero co przyjęły chrześcijaństwo (a właściwie ich władcy), potrzebują intensywnej ewangelizacji. Posyłał misjonarzy Galom, Longobardom, Wizygotom i Anglosasom, pisał listy do władców. Wpatrzony w ideał benedyktyński (sam był benedyktynem), kładł podwaliny pod średniowieczną europejską „christianitas”.

Grzegorz (ur. 540) pochodził z bogatej rzymskiej rodziny. Jego pradziadkiem był papież Feliks III. Grzegorz, mając nieco ponad 30 lat, objął urząd prefekta Wiecznego Miasta. Szybko jednak porzucił polityczną karierę i wstąpił do zakonu benedyktynów. Rodzinne dobra przeznaczył na fundację klasztorów. Przyjął święcenia diakonatu. Papież Pelagiusz II wysłał go jako swojego przedstawiciela na dwór cesarza do Konstantynopola. Grzegorz chciał pozostać mnichem. Nie było mu to dane. Lud Rzymu obwołał go papieżem w 590 roku. Grzegorz bronił się przed tym zadaniem, ale w końcu uległ. Przyjął tytuł „sługa sług Bożych”, którym do dziś posługują się papieże.

Potomni nadali mu przydomek „wielki”. Czym sobie na to zasłużył? W czasach zamętu Grzegorz I konsekwentnie umacniał autorytet papiestwa i Kościoła. Przez pertraktacje pokojowe ochronił Rzym od kolejnych najazdów Longobardów. Łagodził napięcia narastające między Rzymem a potężnym Konstantynopolem. Kościół Wschodni, który nigdy nie pałał specjalną miłością do papieży, uznał Grzegorza za świętego, nadano mu tam przydomek „Dialog”.

Zalicza się go także do grona czterech wielkich Ojców Kościoła Zachodniego (obok Augustyna, Hieronima, Ambrożego). Napisał co najmniej 850 listów, sporo homilii, komentarzy, także podręcznik dla duszpasterzy. Nie był wybitnym teologiem, był raczej człowiekiem czynu, duszpasterzem rodzącej się średniowiecznej Europy. Dbał o biednych, cieszył się wielkim szacunkiem wśród prostych ludzi. Po śmierci w 604 roku Grzegorz został ogłoszony świętym przez aklamację Rzymian „santo subito”. Jego grób znajduje się w Bazylice św. Piotra.