Jerozolima pod Moskwą

Andrzej Grajewski, zdjęcia Roman Koszowski

publikacja 01.08.2009 08:58

Gorące źródła Europy Kopułę rotundy Grobu Pańskiego widać zaraz po przejściu Jordanu. To jednak nie Ziemia Święta, lecz okolice Moskwy.

Dojechaliśmy tam z centrum stolicy z Dworca Ryskiego. Kolejką podmiejską (elektriczką) jedzie się ponad godzinę na północ. Wysiąść trzeba na przystanku Nowojerusalimskaja, następnym za miastem Istra. Tam w dolinie rzeki Istra, którą przezwano Jordanem, w XVII w. patriarcha Nikon postanowił wznieść kopię najważniejszej świątyni chrześcijaństwa - bazyliki Grobu Pańskiego, którą tutaj nazywa się soborem Zmartwychwstania Pańskiego. Chodziło o to, aby pobożny ruski lud nie musiał podejmować niebezpiecznej i kosztownej pielgrzymki na Bliski Wschód, ale święte miejsca znajdował w centrum własnego kraju.



Nowa Jerozolima pod Moskwą


Śladami przodków
Do Istry dojechaliśmy nowoczesnym pociągiem, noszącym dumne imię „Panfiłowiec”. Nazwa przypominała, że w listopadzie 1941 r. w tym rejonie toczyły się zażarte walki. Grupa żołnierzy z dywizji gen. Panfiłowa za cenę życia zatrzymała na swym odcinku czołgi Guderiana. Do nich miały być skierowane słowa: „Rosja jest wielka, ale cofać się nie ma gdzie – za nami jest Moskwa”. Istrę Niemcy zdobyli. Siedzieli tam kilka tygodni, a odchodząc, wysadzili w powietrze sobór Zmartwychwstania. Po latach odbudowano jego zewnętrzne mury, ale w środku trwają ciągle prace restauracyjne. To jednak można dostrzec dopiero, wchodząc do zabudowań klasztornych. Na zewnątrz monastyr wygląda imponująco, połyskując złotymi kopułami ponad pasem zieleni oraz białymi klasztornymi murami, okalającymi wzgórze klasztorne.

Jeszcze na stacji kolejki podeszła do nas starsza pani, aby zapytać się, czy nie wiemy, jak dojść do klasztoru. Ponieważ miałem wydrukowany z internetu dokładny opis całej trasy, poszła wraz z nami. Po drodze opowiadała o celu wizyty. Była naukowcem, biochemikiem, specjalizującym się w najnowszych technologiach używanych w medycynie. Choć jest emerytką, stale dorabia w swoim instytucie, proszona o konsultacje i ekspertyzy. Niedawno, gdy odwiedzała koleżankę w Izraelu, pojechała także do Jerozolimy. Tam przypomniała sobie, że kopia tych wspaniałych świątyń znajduje się pod Moskwą.



Panorama Nowej Jerozolimy na zdjęciu w klasztornym muzeum


Postanowiła zobaczyć rosyjską Jerozolimę i przeznaczyć na klasztor pieniądze zarobione w czasie dodatkowych zajęć. – Wiele jeździłam po świecie, jeszcze w czasach Związku Sowieckiego, ale choć wówczas trudno było publicznie praktykować swoją wiarę, zawsze czułam się prawosławną – mówi z przekonaniem. Po chwili rozwija myśl: – Bez prawosławia nie ma rosyjskiej idei, tego wszystkiego, co nas spajało w naszej historii i wyznaczało sens naszym dziejom. Trzeba więc iść śladami przodków. – A komunizm? – pytam przekornie. – To także wasze dziedzictwo. W końcu sami ten ustrój wybraliście – dopowiadam. Pani gwałtownie protestuje: – Naród nie chciał już żyć w poddaństwie, pragnął wolności, dlatego doszło do rewolucji. Bolszewicy wykorzystali to i zainstalowali swój reżim. – Jednak długo cieszył się on wsparciem wielu Rosjan – upieram się przy swoim.

– To wszystko jest bardziej skomplikowane – odpowiada. – Ja nigdy nie należałam do partii, ale Związek Sowiecki był jedyną ojczyzną, jaką miałam. Wiem, że nie był to kraj sprawiedliwy, ani dla nas, ani dla innych. Trudno jednak potępiać w czambuł wszystko, co wówczas się wydarzyło.



Przed wejściem do klasztoru dziewczyny zawiązują chusty na głowach


Dochodzimy do bramy klasztornej, gdzie właśnie zajeżdża kolejny autobus wypełniony młodzieżą. Przyjechali z Moskwy, w ramach poznawania własnej kultury, rosyjskiej cywilizacji, jak podkreślają z dumą. Dziewczyny, zanim przekroczą bramy klasztoru, wiążą chustki na głowach. Pytam, dlaczego to robią. Jak to dlaczego, dziwią się. Jesteśmy prawosławnymi. Taki jest zwyczaj. – A często chodzicie do cerkwi? – drążę temat religijności młodych Rosjan. – Na Paschę (Wielkanoc) – pada wymijająca odpowiedź. Dalej nie pytam, tylko dołączamy po prostu do grupy. Okazuje się, że zwiedzanie Nowej Jerozolimy jest nie tylko atrakcją turystyczną.

Przewodniczka, poza informacjami o przeszłości klasztoru, traktuje spotkanie jako okazję do ewangelizacji. Pyta młodych o szczegóły z życia świętych oraz prawdy wiary. Odpowiedzi są często zaskakująco trafne, biorąc pod uwagę, że religia jest nadal nauczana tylko w parafialnych szkołach niedzielnych. Gdy wchodzimy do świątyni pw. Konstantyna i Heleny, uczy grupę okolicznościowej modlitwy, zachęca do prywatnej adoracji relikwii oraz wypicia wody z „cudownego” źródła, symbolizującego to, które wytrysnąć miało w miejscu, gdzie św. Helena znalazła relikwie Krzyża Świętego. Starsi także uczestniczą w tym rytuale. Ci, którzy byli tu wcześniej, szukają w zabudowaniach, gdzie żyją mnisi, ojców, aby wyspowiadać się, bądź po prostu porozmawiać o problemach życiowych. Niestety, na skutek tego, że nie zakończono prac konserwatorskich w soborze Zmartwychwstania, liturgia w nim sprawowana jest tylko w niedzielę. Można natomiast modlić się w odtworzonej z wielkim pietyzmem kaplicy Golgoty.



Model Bazyliki Grobu Pańskiego przesłany z Jerozolimy do Moskwy w XVII w.


Marzenie o Trzecim Rzymie
Klasztor Nowa Jerozolima powstał w drugiej połowie XVII w. z inicjatywy patriarchy Nikona (Nikity Minowa), jednej z ciekawszych postaci rosyjskiego prawosławia. Minow pochodził z chłopów. Jego ojciec był Mordwinem, matka Rosjanką. Długo nie mógł zdecydować się na przyjęcie ślubów zakonnych. Pełnił posługę jako niższy duchowny prawosławny, miał żonę i trójkę dzieci. Gdy we wczesnej młodości wszystkie umarły, małżonkowie odczytali to jako znak. Po dziesięciu latach małżeństwa postanowili zostać mnichami. Tak zaczęła się kościelna kariera Minowa, znanego odtąd pod zakonnym imieniem Nikon. W 1652 r. sobór wybrał go na patriarchę „carskiego grodu Moskwy i całej Wielkiej, Małej i Białej Rusi” (czyli dzisiejszej Rosji, Ukrainy i Białorusi), jak głosiła oficjalna tytulatura, którą odczytuję na rycinie z jego portretem, umieszczonej w klasztornym muzeum.

Czytając patriarsze tytuły, przypominam sobie, że większość tych ziem należała wówczas do Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Cerkiew wskazywała więc carowi kierunek ekspansji. Obok wizerunku Nikona wisi portret cara Aleksego Michajłowicza Romanowa, którego patriarcha był przez długi czas duchowym przewodnikiem i mentorem. Pragnąc pogłębić religijność Rosjan, Nikon postanowił w 1656 r. wznieść pod Moskwą zespół klasztorny przypominający Jerozolimę. Nazwę Nowa Jerozolima nadał klasztorowi sam car.



Sobór Zmartwychwstania jest ciągle w odbudowie po wojennych zniszczeniach


Był w tym projekcie ślad imperialnego marzenia i planu, aby Moskwę uczynić centrum świata. Czas był sprzyjający. Rosja okrzepła i drapieżnie zerkała na ziemie sąsiadów, pamiętając o przepowiedni, że będzie Trzecim Rzymem. Nikon rozwinął tę myśl i uznał, że Trzeci Rzym powinien mieć także własną Jerozolimę. Miała być centrum życia religijnego wszystkich prawosławnych, skupiając ich wokół tronów patriarchy i cara.

Zanim ruszyły prace budowlane, do Jerozolimy udała się specjalna misja, która na miejscu dokonała pomiarów wszystkich bazylik oraz sporządziła ich szkice. Prawosławny patriarcha Jerozolimy przysłał
do Moskwy wierną makietę Bazyliki Grobu Pańskiego i na podstawie tego wszystkiego, na wzgórzach nad Istrą zbudowano zespół świątyń, kaplic i pustelni. Nikon osobiście doglądał sprawy, obficie korzystając z carskiej łaski i skarbca. W 1685 r. poświęcono główną świątynię monastyru – sobór Zmartwychwstania Pańskiego.



Młodzież na klasztornym dziedzińcu


Pośmiertny triumf reformatora
Nikon nie dożył tej chwili. Padł ofiarą własnych reformatorskich ambicji. Największy wstrząs wywołały reformy wewnątrzkościelne. Miały dostosować rosyjskie zwyczaje liturgiczne do norm obowiązujących w całym prawosławiu. Spora grupa duchowieństwa i wiernych nie podporządkowała się zmianom. W Cerkwi doszło do rozłamu, czyli raskołu. Nikon, korzystając ze wsparcia władzy carskiej, ogniem i mieczem tępił raskolników. Kto chciał ratować życie, uchodził za granicę.

Z konfliktu Nikon wyszedł zwycięsko, ale z poważnie nadszarpniętym autorytetem. Miarka się przebrała, gdy zażądał, aby cały naród przestał pić wódkę. Spór o to, czy żegnać się dwoma, czy trzema palcami, choć gwałtowny, wciągał jednak nielicznych. Perspektywa powszechnej prohibicji rozsierdziła wszystkich – duchowieństwo, wiernych, a przede wszystkim cara. Nikon został zdjęty z urzędu i resztę życia spędził na wygnaniu.



Wierni chętnie piją wodę ze źródła w kościele Konstantyna i Heleny




W przedsionku do jednej z kaplic


Po śmierci w 1681 r. zrehabilitowano go i pochowano w jednej z kaplic w Nowej Jerozolimie. Pielgrzymki do jego grobu trwały nawet po rewolucji bolszewickiej, choć klasztor znacjonalizowano, a mnichów przegnano. W latach 30. bolszewicy usunęli szczątki Nikona, zachowane w doskonałym ponoć stanie. Jego kult jednak nadal trwa.

Weszliśmy do kaplicy wraz z grupą wiernych, która przyjechała z pielgrzymką z rejonu Kaługi. Długo modlili się przed ikonami, składając głębokie pokłony oraz zapalając świeczki. Wreszcie podeszli do sarkofagu, gdzie niegdyś były szczątki Nikona, aby ucałować go z szacunkiem, oddając hołd duchowemu twórcy Nowej Jerozolimy.



Ucałowanie sarkofagu Nikona



Patriarcha Nikon, twórca Nowej Jerozolimy, pochowany został w kaplicy należącej do kompleksu klasztornego


W kaplicy zwróciłem uwagę na ikonę św. Serafima z Sarowa, podarunek prezydenta Władimira Putina. Okazuje się, że były prezydent Rosji jest wielkim czcicielem tego miejsca. Odwiedzał Nową Jerozolimę kilka razy i wspierał jej odbudowę. Także Dmitrij Miedwiediew obiecał niedawno, że pomimo kryzysu będzie nadal trwała odbudowa soboru Zmartwychwstania.

W roku ubiegłym powstała w tym celu specjalna fundacja prezydencka, a Miedwiediew zaapelował do najbogatszych Rosjan, aby hojnie wsparli to dzieło. Znając rosyjskie realia, można przypuszczać, że nowobogaccy nie pozostaną obojętni wobec prezydenckiego wezwania i odbudowa soboru zostanie zakończona.



Przewodniczka oprowadza i katechizuje


Nowa Jerozolima znów będzie ważnym centrum życia religijnego Rosji. Nie wiem jednak, jakie wartości pozostaną w sercach i umysłach młodych Rosjan wychowanych w duchowości tego miejsca – wezwanie do pokuty i nawrócenia, czy kolejna wersja rojeń o Trzecim Rzymie.