Bolesław koło Olkusza: Bóg jest jeden, Kościoły dwa...

publikacja 05.12.2002 12:59

Największa parafia Kościoła polskokatolickiego znajduje się nie w Warszawie ani w Krakowie, ale w maleńkim Bolesławiu koło Olkusza. W gminie Bolesław i sąsiednim miasteczku Bukowno mieszka co najmniej kilkanaście procent wiernych tego Kościoła.

W całej Polsce jest 80 parafii Kościoła polskokatolickiego. W liczącej ok. 7 tysięcy mieszkańców gminie Bolesław – dwie (w Bolesławiu i Małobądzu). W położonym nieopodal jedenastotysięcznym Bukownie znajduje się kolejna. A niedaleko (kilkanaście kilometrów na północ) jest jeszcze parafia w Rokitnie Szlacheckim koło Łaz.

Ludzie byli zawzięci
Podchodzę do dwóch starszych mężczyzn rozmawiających na ul. Głównej w Bolesławiu. – Zamieszkałem tutaj w latach pięćdziesiątych, kilka lat przed tym, jak wszystko się zaczęło – wspomina pan Władysław. – Teraz już ludzie się uspokoili, ale kiedyś to nawet księży z konfesjonałów wyciągali, a kościoła jedni przed drugimi z siekierami bronili.

Do rozłamu w Kościele w Bolesławiu doszło w 1957 roku. Część parafian, niezadowolona z ówczesnego miejscowego proboszcza, zbuntowała się. Pod wodzą wikarego zajęła kościół i nawiązała kontakt z władzami Kościoła polskokatolickiego. Od tego czasu przez ponad 20 lat rzymscy katolicy nie mieli w Bolesławiu własnej świątyni. Chcieli odzyskać kościół drogą sądową, ale sprawa się odwlekała. Msze rzymskokatolickie odbywały się w kaplicy cmentarnej albo pod gołym niebem. – Ludzie byli tacy zawzięci, że obrzucali się nawet w czasie mszy wyzwiskami, a i biskupowi, jak przyjechał, też się dostało – mówi pan Władysław.

Tak już pewnie zostanie...
Kiedy Kościół rzymskokatolicki decyzją sądu odzyskał świątynię, katolicy narodowi wybudowali własną około kilometra dalej.

Okazała budowla, duży dziedziniec wyłożony betonowymi płytami, parking samochodowy. Patrzę na tablicę ogłoszeń: kościół polskokatolicki Chrystusa Króla, co niedzielę trzy msze święte, w dni powszednie po jednej. Wkrótce wybudowano jeszcze kościół w Małobądzu (wiosce należącej do gminy Bolesław) oraz w Bukownie. To najnowsze parafie tego Kościoła w Polsce, bo większość pozostałych powstała przed wojną albo tuż po niej. Mimo to są największe. Należy do nich ponad połowa okolicznych mieszkańców, a w niektórych wioskach, jak np. w Podlipiu, nawet dwie trzecie.

Pan Władysław też przeszedł wtedy do Kościoła polskokatolickiego. Twierdzi jednak, że teraz w Bolesławiu życie toczy się już normalnie. – Zaciekłość minęła. Ludzie u nas przywykli nie pytać, kto do jakiego Kościoła należy. O, ty to chyba jesteś innego wyznania niż ja? – pyta stojącego obok kolegę, pana Kazimierza. – Ja należę do takiego Kościoła jak moi dziadowie – mówi pan Kazimierz. – Ale żona jest wyznania polskokatolickiego. Bóg jest jeden, ale w Bolesławiu Kościoły są dwa i tak już pewnie zostanie. To chyba nie jest aż taki problem. Byłem parę razy u nich na mszy, po kolędzie też przyszedł ksiądz polskokatolicki. Pogadaliśmy sympatycznie, porządny gość. Tu już tak pewnie musi zostać. A ludzie się teraz w większości zgadzają ze sobą. Takich mieszanych małżeństw jak moje, jest dużo.

Siłą rozpędu
Ani gminni urzędnicy, ani kapłani nie chcą mówić o konflikcie. Są zadowoleni, że życie w Bolesławiu jakoś się ułożyło. Księża muszą tylko uważać, żeby podczas kolędy nie zapukać przypadkiem tam, gdzie nie byliby mile widziani. Młodzi ludzie nie pamiętają czasów walk o kościół i obrzucania kamieniami. Starzy przyzwyczaili się do nietypowej sytuacji. Konflikty wygasły. Obok siebie żyją dwie społeczności katolickie, w gminie jest też bardzo dużo (około 700) świadków Jehowy. – Podział utrzymuje się "siłą rozpędu". Bardzo mało ludzi przechodzi tam teraz z jednego Kościoła do drugiego. Parafia w Bolesławiu jest chyba najtrudniejszą w Polsce – powiedział mi jeden z księży z pobliskiej miejscowości.

O sytuacji w Bolesławiu nikt nigdy nie pisał. W czasach komunizmu pisanie o sprawach wiary w ogóle nie było dobrze widziane, a opisywanie konfliktu religijnego groziło – w mniemaniu ówczesnych władz – wybuchem zamieszek na większą skalę. A zamieszki łatwo mogły się przerodzić w bunt przeciw rządzącym.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości konflikt już wygasał. Poza tym mały Bolesław pozostawał na uboczu, mało kto się nim interesował. Do dziś nie ma żadnej strony internetowej poświęconej tej gminie. A na stronie sąsiedniego Bukowna nie ma żadnych informacji o problemach religijnych.

Bolesław już w średniowieczu był osadą górniczą i hutniczą. W latach trzydziestych kopalnie rud cynku i ołowiu zamknięto, ale w 1950 roku uruchomiono je ponownie, tworząc z nich Zakłady Górniczo-Hutnicze Bolesław. Do pracy w kombinacie przyjechało sporo ludzi, ich integracja z miejscową ludnością nie była łatwa, co z pewnością nie sprzyjało wówczas pracy duszpasterskiej. Zakłady zatrudniały ponad 6000 osób w trzech kopalniach (Bolesław, Pomorzany i Olkusz) oraz w hucie.

W latach dziewięćdziesiątych Zakłady podupadły wraz z całym przemysłem ciężkim. Od czerwca 1995 roku przechodziły gruntowną restrukturyzację. Zamknięto kopalnię Bolesław i połowa pracowników kombinatu straciła pracę.

Imiona osób występujących w tekście zostały, na ich prośbę, zmienione