Po słonecznej stronie

Alina Świeży-Sobel

publikacja 06.11.2009 08:29

Czechowice-Dziedzice. Przy parafii św. Andrzeja Boboli, prowadzonej przez księży jezuitów, działa wspólnota młodych Magis. Jest jedną z trzynastu działających w Polsce takich grup.

Po słonecznej stronie Foto: Alina Świeży-Sobel

Ta forma przedstawiania ignacjańskiej duchowości młodym ludziom ma za sobą dopiero kilka lat istnienia, ale sporo dobrych doświadczeń i coraz więcej energii. Bóg woła: Wyjdź ze swojej ziemi, wzrośnij! Młodzi, którzy dorastają, bardzo potrzebują takiego wyjścia poza rodzinny krąg akceptacji, szukają przyjaciół i własnej grupy – tłumaczy o. Maciej Szczęsny, jezuita. I cieszy się, gdy ciekawą propozycją okazuje się dla nich Magis – wspólnota, w której uczą się poznawać i naśladować Jezusa na wzór św. Ignacego Loyoli: poprzez modlitwę i dojrzałe przeżywanie sakramentów, poprzez świadczenie o Bogu, budowanie wspólnoty i służbę innym.

Założył taka grupę najpierw w Kłodzku, a obecnie już trzeci rok prowadzi Magis w Czechowicach-Dziedzicach. Mają od 15 do 19 lat. To uczniowie: od drugiej klasy gimnazjum po maturzystów. Grupa działa przy parafii, ale jest otwarta dla młodych z całej okolicy. Ich strona internetowa nosi nazwę: „Słoneczna. pl” nie tylko dlatego, że emblematem ruchu jest słoneczko. Chodzi o to, że często się promiennie uśmiechają…

Zaakceptować siebie
To efekt prowadzonych na serio poszukiwań własnej tożsamości. Program magisowej 4-stopniowej formacji i cotygodniowych spotkań o. Maciej pisał sięgając też do systemu gier interakcyjnych Klausa Wopela. Ważne jest tu tworzenie więzi między ludźmi. Przykład? Podczas pierwszego spotkania uczestnicy siadają w parach i na zmianę przez trzy minuty opowiadają rozmówcy o sobie. A potem siadają w kręgu i znów się przedstawiają, ale już ustami słuchacza, do którego wcześniej mówiły. Dwie osoby mówią sobie zwykle więcej, niż powiedziałyby w grupie, ale podczas późniejszej prezentacji pojawia się nowy element: wzajemnej odpowiedzialności za siebie, by nie powiedzieć czegoś, czego druga osoba wolałaby nie omawiać przed szerszym gremium.

Podczas spotkań czytają i rozważają Pismo Święte, przeprowadzają grę i omawiają ją, aby uporządkować i utrwalić jej owoce. – Jeśli postanowienie podjęte w wyniku konkretnego ćwiczenia zostanie wypowiedziane wobec innych, zaczyna mocniej obowiązywać daną osobę we własnym sumieniu i po prostu łatwiej je potem realizować – tłumaczy o. Maciej. – To istota: nauczyć się być uczciwym i dzielić się tym, czym żyjemy. Ważna jest też służba, więc w czasie rekolekcji m.in. odwiedzamy domy pomocy, pracujemy jako wolontariusze.

Stawać się „na magis”
Magis żyje i wciąż się rozwija, a motorem tego rozwoju jest młodzież. To młodzi wymyślają go od początku, począwszy od nazwy. Magis oznacza w łacinie: bardziej i nawiązuje do zaczerpniętego z nauczania św. Ignacego z Loyoli wezwania, by człowiek wędrował zawsze wzwyż, by wciąż wzrastał i bardziej kochał, wierzył. Bo tylko w ten sposób ma szansę najbardziej upodobnić się do Jezusa.

– Magis to słowo, które towarzyszy jezuickiej formacji w nowicjacie. Dwa lata każdy z nas nieustannie uczy się, by wszystko, co robi: modlitwa, gra w piłkę i mycie schodów było „na magis”. Młodym się spodobało, więc zostało Magis. Młodzi sami wymyślili magisowe słoneczko – swój znak rozpoznawczy – z dziewięcioramienną gwiazdką symbolizującą dziewięć chórów anielskich, z rękami wzniesionymi do góry w geście uwielbienia Boga i motywem główki symbolizującej Eucharystię. Litera M nawiązuje do imienia Maryi i Magisu zarazem – wspomina o. Maciej.

Gdy okazało się, jak ważny dla nich jest dzień wspólnoty, z 15-dniowych rekolekcji czas wspólnoty trwa aż trzy, czasem nawet pięć dni. Nieraz młodzi są bardziej wymagający – są właśnie: bardziej czyli magis – niż niejeden dorosły. Sami wymyślili codzienne odmawianie dziesiątka Różańca. Modlą się nieco inaczej niż robi się to zwykle. Sięgając do „Ćwiczeń duchownych” św. Ignacego i praktyki wschodnich chrześcijan łączą wymawianie imienia Jezus z oddychaniem: Je – na wdechu, -zus – na wydechu. I zatrzymują się na imieniu Jezus w Zdrowaś Mario, a zamiast dopowiadać dalszą część modlitwy, robią przerwę na 10 oddechów imieniem Jezus.

Ich pomysłem są nawet niektóre obowiązujące podczas rekolekcji zakazy, jak choćby zakaz parkowania… czyli chodzenia parami. On ma pomagać w otwieraniu się na innych, zachęcać do wzrostu, właśnie po to, by lepiej się przygotować do spotkania z tym wybranym, już przy innej okazji.

Złap zasięg!
– Nasza animatorka zobaczyła kiedyś grupę gliwicką, która akurat podejmowała za siebie modlitwę wstawienniczą. Obok druga grupa modliła się za nich. Modlili się, trzymając jedną rękę na ramieniu sąsiada, a drugą wznosząc do góry. Weronika spojrzała i mówi: Popatrzcie, oni są jak komórki – łapią zasięg do Pana Boga, a ci obok mówią do szatana: Abonent chwilowo niedostępny! I tak powstało hasło tegorocznych ogólnopolskich rekolekcji Magis: „Złap zasięg!” – wspomina o. Maciej.

Czechowicka grupa Magis, rozśpiewana niegdyś dzięki animatorce Sabinie Polok, śpiewa podczas Mszy św. i chętnie spotyka się też na wspólnym koncertowaniu. Niedawno wystąpili na powitanie w parafii relikwii patrona ich wspólnoty – św. Stanisława Kostki. Lubią być razem. I dawać świadectwo tego, kim są. Nie powstrzymuje ich już, że dla tylu rówieśników przyznawanie się do wiary to obciach. Z dumą noszą do szkoły magisowe koszulki. I choć Magis wcale nie wymaga tego od nich, potrafią odmówić wypicia alkoholu na towarzyskich imprezach. – Bo czujemy się wolni i chcemy o sobie decydować – mówią.

Kilkudziesięciu młodych zbiera się w salce w parafii św. Andrzeja Boboli. Spotykają się co tydzień w małych grupkach – od 7 do 12 osób – a także wszyscy razem na piątkowej Eucharystii z agapą – o 18.30. Razem też modlą się zawsze na niedzielnej Mszy św. o 9.00, wspólnie wyjeżdżają na rekolekcje, wycieczki rowerowe, grają w piłkę i urządzają ogniska. A to, że do magisowej salki wpadają znacznie częściej niż raz w tygodniu, świadomie chcą tu być dla siebie i innych, najlepiej dowodzi, że złapali zasięg i chcą żyć jeszcze bardziej!

Wychować do wolności
Ojciec Maciej Szczęsny SI, moderator Magis stwierdza: – Moim zadaniem nie jest mówienie młodym ludziom, co mają robić, ale wsłuchiwanie się i towarzyszenie im, by umieli nawiązać autentyczną relację z Bogiem. To dyktuje styl pracy z animatorami i całą obecność w grupie. Ważne jest wzajemne zaufanie, szczerość. Ja nie mogę wymyślać za nich, tego co dla nich dobre, powinienem raczej czuwać, czy to, co sami wymyślili, naprawdę im posłuży, nawet jeśli wydaje się ryzykowne. Kiedyś animatorzy przyszli z pomysłem, by podczas rekolekcji tak dosłownie nawiązać do przeżycia betlejemskich pasterzy, obudzić wszystkich o północy i zebrać na śpiewaniu kolęd. Byłem sceptykiem, przewidywałem, że zbierze się setka ludzi niezadowolonych, że ktoś ich wyrwał ze snu i nic dobrego nie wyniknie z tego. Ale uparli się i przegłosowali mnie, a potem tak niesamowicie przystroili salę mnóstwem świec, poprowadzili śpiewy i modlitwę, wymyślili, że sami zaniosą swoim grupom błogosławieństwo, którego im udzielę. Było cudownie, polały się łzy wzruszenia. I mieli rację…

Jesteśmy bardziej! – czyli magisowcy o sobie
Patrycja Laszczak: – Ucieszyłam się, kiedy jedna z animatorek zaprosiła mnie na pierwsze spotkanie. Chciałam tego, ale tak jakoś głupio było samej przyjść. Na początku trochę się denerwowałam, ale szybko mi się spodobało i sama zapraszałam innych.

Wojciech Fołta: – Kiedy pojechałem na pierwsze rekolekcje, przekonałem się, że można przeżywać wszystko inaczej, głębiej. Tu nauczyłem się grać być sobą i rozmawiać z innymi. Podoba mi się, że w naszej grupie umiemy rozmawiać szczerze i wiek tu nie gra roli.

Weronika Puchała: – Tutaj spotkałam ludzi, dla których ważne jest to, czego sama szukam. To środowisko, które szuka Boga nie tylko na własną rękę, ale również w relacji z drugim człowiekiem, a wiara sprawia, że ludzie stają się ważniejsi.

Dominika Mikoda: – Obserwowałam wspólnotę podczas Mszy św. i… podobała mi się radość, jaką ci ludzie mieli w sobie. Ucieszyłam się z zaproszenia na spotkanie i zostałam. Tu znalazłam osoby, do których mam zaufanie, na które zawsze mogę liczyć.

Monika Jurczyk: – Zawsze byłam cichą i niezbyt aktywną w grupie osobą. Tutaj udało mi się zmienić. Jestem animatorką, zachęcam innych. Widzę też, jak inni się tu zmieniają na lepsze. Kształtują się ludzie, którzy wiedzą, czego chcą, umieją do tego zapalać innych.

Stefan Kliś : – O Magisie opowiedział mi kolega… podczas wycieczki do Francji. Wróciliśmy i przyszedłem. Akurat mocno odczuwałem pragnienie przynależności do grupy, chciałem czuć się komuś potrzebny. I znalazłem to.