publikacja 16.04.2009 10:06
Niedziela Miłosierdzia Bożego obchodzona jest jako dzień patronalny Caritas. To święto wszystkich zaangażowanych w dzieło miłości miłosiernej: pracowników, wolontariuszy i darczyńców, czyli miłosiernych sercem.
Foto: Grzegorz Brożek
Tarnowskie diecezjalne obchody święta odbyły się 18 kwietnia w dębickiej parafii pw. Miłosierdzia Bożego. – Pracownicy placówek prowadzonych przez diecezjalną Caritas oraz wolontariusze parafialnych oddziałów i szkolnych kół jak każdego roku gromadzą się, by dziękować za dar Bożego Miłosierdzia, za istniejące dzieła Caritas, za ofiarodawców oraz ludzi dobrej woli współpracujących i wspierających akcje charytatywne – tłumaczy ks. Ryszard Podstołowicz, dyrektor Caritas Diecezji Tarnowskiej. Listy gratulacyjne w czasie obchodów tego święta odbierają ludzie zaangażowani w pomoc drugiemu człowiekowi. W tym roku oprócz dokumentu wyróżnieni otrzymają statuetki „Misericors”, czyli „Miłosierny sercem”. Tegoroczna lista nagrodzonych jest długa. Znalazło się na niej blisko 160 nazwisk. – Nie ograniczamy liczby tych, którzy otrzymają statuetkę. Istotą tego wyróżnienia nie jest postawienie człowieka ponad innymi, ale pokazanie, jak wielka jest armia ludzi czyniących dobro, angażujących się w dzieło miłosierdzia – mówi ks. Podstołowicz.
Wrażliwe pokolenie
Stańkowa to maleńka wieś w parafii Żbikowice, niedaleko Łososiny Dolnej. Szkolne Koło Caritas w miejscowej podstawówce działa już trzeci rok. – Robiliśmy jako szkoła akcje pomocowe już wcześniej. Kiedy pojawiła się taka możliwość, działalność dobroczynną zdecydowaliśmy się ująć w ramy szkolnego koła Caritas – informuje Bożena Wrona, dyrektor szkoły. Opiekunem koła jest Halina Stanuch. – Utworzenie koła i regularność naszych spotkań spowodowały, że i nasza dobroczynność nabrała dużej systematyczności. Mało tego, dzieci same rozglądają się za ludźmi, którym trzeba pomóc, same szukają możliwości zrobienia czegoś dobrego – mówi opiekunka koła. Przed Wielkanocą dzieciaki przygotowały kilka paczek dla starszych i samotnych mieszkańców wioski. – Był mały problem, bo z paczkami i odwiedzinami chciały pójść dosłownie wszystkie dzieci. Tak jest zawsze – dodaje H. Stanuch. Do koła należy 20 dzieci. To sto procent uczniów klas od 4 do 6. Natalia Orzeł i Patrycja Pacholik chodzą do klasy czwartej. – Po prostu lubimy pomagać. Tak z serca. Miło jest, jak komuś pomożemy – tłumaczą dziewczynki. Dyrektor szkoły jest zadowolona z postawy dzieci. – Mam nadzieję, że wychowujemy pokolenie, któremu nieobojętny będzie los drugiego człowieka – mówi Bożena Wrona.
Bezinteresowna ofiara czasu
Jan Parys w dni powszednie, jak zwykle po porannej Mszy św., udaje się do punktu Caritas przy tarnowskiej parafii pw. MB Fatimskiej. Dziś oprócz niego są jeszcze dwie panie. Potrzebującym rozdają chleb przekazywany przez jednego z piekarzy. Kosze szybko pustoszeją. – Jestem wolontariuszem parafialnej Caritas od chwili, kiedy powstał oddział. Było nas wtedy 15 osób. Teraz jest mniej więcej tyle samo. Tyle że potrzebujących znacznie przybyło – mówi Jan Parys. Caritas przy parafii próbuje na różne sposoby wspierać potrzebujących. Tydzień przed Wielkanocą na stolikach w niewielkim pomieszczeniu leży ponad 100 paczek, które szybko trafią do potrzebujących w parafii. Cały rok biedni odbierają w parafialnym punkcie także żywność z unijnego programu PEAD. – Robimy, co można. Bywa czasem, że ci, którzy przychodzą po pomoc, mają pretensje albo żale na ciężkie życie. Czasem pada wiele niepotrzebnych słów. Przyjmujemy je pokornie. Nie ma rady, trzeba być cierpliwym i różnych rzeczy czasem wysłuchać. Także po to tu jesteśmy, by ludzie się mogli wyżalić – opowiada pan Jan. Dziełu Caritas poświęca prawie cały wolny czas. Codziennie. Bezinteresownie. – Na szczęście mam rodzinę, która rozumie moje zaangażowanie, wie, że tak trzeba – mówi.
To nie fabryka szklanek
W święto Caritas wyróżnienia odbiorą także darczyńcy. Na szczęście ich nie brakuje. Jest wśród nich Ryszard Konstanty, przedsiębiorca z Krakowa, który jest fundatorem obu niedawno otwartych „Okien życia”.
– Całkowicie sfinansował to przedsięwzięcie. Wykonał remont pomieszczeń, zakupił okna oraz ufundował inkubatory – mówi ks. Podstołowicz. Wyróżnienie odbierze też Stefan Bieszczad z Dębicy, właściciel firmy „Suret”, który przekazał diecezjalnej Caritas w bezpłatne użytkowanie wózek widłowy. – Biorąc pod uwagę setki ton żywności z unijnego programu PEAD, którą mamy do rozładowania i rozdysponowania, bez tego wózka byłoby nam bardzo ciężko – mówi Jerzy Pikul, sekretarz diecezjalnej Caritas. Niemal z każdym oddziałem Caritas związane są firmy czy osoby prywatne, które zdecydowały się materialnie, przekazując pieniądze lub dary, wspierać potrzebujących. – Wśród nich ciągle pojawiają się nowe osoby. To ważne, bo świadczy o tym, że idea miłosierdzia chrześcijańskiego znajduje u ludzi zrozumienie – podkreśla ks. Podstołowicz. Wśród wyróżnionych są także pracownicy instytucji Caritas. – Praca w specjalistycznych placówkach wymaga z pewnością profesjonalizmu. Oprócz tego jednak wiemy, że nie przychodzimy do pracy „zrobić swoje”, że praca w Caritas to nie fabryka szklanek, w której wystarczy zrobić 100 sztuk i iść do domu. Żyjemy sprawami naszych podopiecznych, a miłosierdzie jest tu najwyższym prawem – tłumaczy Jerzy Maślanka, kierownik tarnowskiego Domu dla Bezdomnych.
Prosto i skutecznie
Caritas to bycie z drugim człowiekiem i bycie dla drugiego człowieka. – Wolontariat, czyli poświęcenie własnego czasu jest najprostszym, a zarazem najskuteczniejszym realizowaniem idei Caritas – przypomina ks. Podstołowicz. Parafialne oddziały liczą 4 tysiące wolontariuszy. W prawie 100 szkolnych kołach Caritas działa 2,5 tysiąca dzieci. Uwzględniając setkę pracowników Caritas i znacznie więcej darczyńców, chrześcijańskie miłosierdzie na co dzień realizuje armia miłosiernych ludzi.
***
Ewa Schetz z Tarnowa, Polskie Konsorcjum Firm Budowlanych
– Kilkanaście lat spędziłam w Niemczech i tam ściślej włączyłam się w życie Kościoła. Prowadząc już w Polsce z synem Andrzejem firmę, postanowiliśmy się włączyć w działalność Caritas. Zgłosiłam się sama do pomocy przy programie „Gniazdo” – budowy domów dla wielodzietnych i potrzebujących rodzin. Nasza firma wykonuje instalacje sanitarne i grzewcze. Wraz z nami weszło do tego programu kilka innych firm, z którymi kooperujemy. Naszą nagrodą jest zadowolenie i wzruszenie tych, którzy wreszcie będą mieć w domu ciepło. Trzeba wspierać się nawzajem, pomagać sobie, bo przez to świat staje się bardziej ludzki.
Władysław Nowak, parafialny oddział Caritas w Luszowicach
– Staramy się regularnie odwiedzać zwłaszcza osoby starsze, regularnie też organizujemy dla nich spotkania na parafii. Opiekujemy się chorymi. Aktywnie dorosłych wspomagają członkowie szkolnego koła Caritas. W oddziale jest nas 30 osób. Myślę, że każdy z nas, starszych, zrozumienie dla potrzeb i biedy drugiego człowieka wyniósł ze swojego domu rodzinnego. Ja uczyłem się takiego podejścia od rodziców. W czasie wojny sami jak tylko mogli pomagali tym, którzy się ukrywali, a mnie czasem posyłali z paczkami. Od rodziców uczyłem się tego, że kiedy jest ktoś w potrzebie, to na ile możemy, trzeba pomóc. Mam nadzieję, że po nas przyjdą następni, którzy tak będą myśleć.
Janina Łabno, pracownik Domu dla Bezdomnych Mężczyzn w Tarnowie
– Z tym domem związana jestem 14 lat. Od początku zajmuję się administracją i księgowością. Do tej pracy namówiła mnie znajoma, mówiąc, że potrzebna jest pomoc. Spotkałam tu ludzi naprawdę biednych. Pamiętam mężczyznę, który spał zawsze na siedząco, opierając się o kaloryfer. Wcześniej mieszkał na klatkach schodowych i takie przyzwyczajenie mu zostało. Pierwszą noc w łóżku, na leżąco, przespał po dwóch latach pobytu w domu. Mówię o tym, bo człowiek stykając się bezpośrednio z ludzką biedą, jest w stanie zrozumieć, jak bardzo potrzebna jest ludziom pomoc.