Więzienne marzenia

Ks. Roman Tomaszczuk

publikacja 27.04.2009 09:09

Zakład Karny w Kłodzku. Kiedy Pan Bóg się uprze to nawet księdza i zakonnicę wpakuje za kraty.

Więzienne marzenia S. Bernarda piętnaście lat czekała, by dostać się za kraty. Foto: Ks. Roman Tomaszczuk

Raz w roku w Popowie koło Warszawy spotyka się kilkudziesięciu kapelanów więziennictwa na swoich rekolekcjach. Wtedy można się przekonać, jak bardzo więzienie wyciska swoje piętno na duchownych. Oni są inni. Praca z ludźmi, którzy przekraczają granice sumienia, żeby dotknąć, niekiedy potwornego, zła otwiera w księdzu nowy świat. Ale jest jeszcze jedno wytłumaczenie odmienności „księży od zbirów”. Do więzienia nie nadaje się każdy ksiądz. To są wybrańcy. Jak zwykle samego Boga. Nie inaczej jest z zakonnicami. Siostra zakonna za kratami to już w ogóle niespodzianka. A jednak, bywają i takie historie. Pisane przez Boga na krętych liniach ludzkiego życia.

Przymiarki
Kończący seminarium kleryk najczęściej ma jasne pojęcie swojej misji: parafia, katecheza, młodzież, Kółko Różańcowe. Są i tacy, co mają szersze horyzonty i wtedy myślą także o szpitalu albo o niepełnosprawnych. Czarka po czwartym roku studiów Pan Bóg natchnął jednak nietuzinkowym marzeniem. A było to tak. Jako akolita praktykę duszpasterską miał w Brzegu. Kapelan tamtejszego Zakładu Karnego (ZK), zabrał ze sobą praktykanta do więzienia.

– Do dzisiaj pamiętam wstrząs jaki wywołują zatrzaskujące się za wchodzącym do więzienia bramy i kraty – wspomina ks. Cezary Ciupiak, dzisiaj kapelan ZK w Kłodzku. – Kilka spotkań z więźniami i dziwne wrażenie, że się ich nie boję, że ten klimat mi leży. „No ale młodym wiele rzeczy odpowiada”, pomyślałem i skoncentrowałem się na przygotowaniach do diakonatu. Zdążyłem już o wszystkim zapomnieć, gdy okazało się, że kolejna praktyka duszpasterska to znowu przygoda z ZK. Tym razem w Oleśnicy – relacjonuje. Potem była pierwsza placówka wikariuszowska. Oczywiście z ZK na terenie parafii.

– W Wołowie sam proboszcz pracował w więzieniu, ja natomiast, gdy trzeba było, bardzo chętnie go zastępowałem – mówi kłodzki kapelan. – Wreszcie, gdy cztery lata temu gorączkowo poszukiwano kapelana do ZK w Kłodzku, ja proboszcz w Jaszkowej Górnej, wychyliłem się i zaproponowałem, że mogę spróbować tej pracy. Zrozumiałem bowiem, że Pan Bogu bardzo zależy na wpakowaniu mnie za kraty – uśmiecha się znacząco.

Bez znieczulenia
Zastanawiające, że Jezus poświęcił więźniom wiele uwagi. Wspomina o nich w zasadniczych miejscach swojej Ewangelii. Wolność ogłoszona przez Mesjasza staje się znakiem jego królestwa. Troska o uwięzionych to jeden z uczynków, o który upomina się Syn Człowieczy na końcu czasów. Co jednak najbardziej znaczące. On sam, Bóg stał się więźniem. Był pojmany, osądzony i skazany. Wykonano na nim wyrok. W oczach prawa stał się niebezpiecznym przestępcą, który zagraża porządkowi społecznemu. Jego śmierć była triumfem ludzkiej sprawiedliwości.

– Dlatego głoszona więźniom dobra nowina o miłosiernym Bogu ma szansę przebić się przez pancerz obojętności – mówi ks. Cezary. – Bywa jednak inaczej. Wtedy, gdy człowiek naprawdę wiele zrobił, by diabeł mógł trzymać go na smyczy. Wtedy na słowa o przebaczeniu i miłosierdziu można usłyszeć: „Co mi tu księdzu p… Jak wyjdę na wolność to ja temu s… wymierzę już sprawiedliwość i miłosierdzie” – opowiada duchowny. Można się pytać: czy nie rzucamy pereł przed świnie?

– Ludzie rzeczywiście bardzo często nie dają sobie nawzajem szansy. Z Bogiem jednak jest inaczej. Na szczęście! On identyfikuje się z tymi „ostatnimi”. Z tymi, którzy dla porządnych i ułożonych są jedynie zakałą społeczeństwa – broni osadzonych kapelan. – Co więcej Chrystus Pan nie pozostawia złudzeń właśnie tym porządnym i ostrzega: cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili – dodaje.

Okrutna wolność
Praca w ZK to nie tylko odprawianie Mszy św. – W więziennej kaplicy mieści się trzydzieści osób. Cały zakład liczy ośmiuset osadzonych. Są oni podzieleni na kilka oddziałów. Więźniowie z poszczególnych grup nie mogą spotykać się ze sobą – wyjaśnia kapelan. – Dlatego osobno trzeba odprawiać Mszę św. dla chętnych z aresztu, osobno dla oddziału terapeutycznego, dla pierwszy raz osadzonych, no i dla recydywistów (z dwóch niezależnych oddziałów). Gdy przychodzą święta i chętnych na spotkanie Pana Boga jest więcej, przy ołtarzu stoję kilka godzin. Ile odprawiam wtedy Mszy? Lepiej niech nie padają konkretne cyfry, prawo kanoniczne by ich nie zniosło – uśmiecha się ksiądz.

Dla porządku jednak trzeba dodać, że prawo kościelne wyjątkowo, za zgodą biskupa, pozwala księdzu na odprawienie w niedzielę trzeciej Mszy św. Na czwartą duchowny musi mieć zgodę samej Stolicy Apostolskiej. Więcej? Taka ewentualność, jakby nie mieściła się kanonistom w głowie…

– Wiele czasu poświęcam na prywatne rozmowy z osadzonymi – opowiada ks. Cezary. – Wtedy zdobywam ich zaufanie. Oni mnie próbują, zasadzają na mnie różnego rodzaju pułapki. Jeśli egzamin przejdę bez zastrzeżeń, staję się ich powiernikiem. Tego potrzebują, żeby oczyścić swoje serca. Żeby ich umysł mógł żyć światem innym niż kryminalny – dzieli się swoimi spostrzeżeniami.

Resocjalizacja to trudna sprawa. Czasami wolność jest dla więźniów o wiele gorsza od zamknięcia. – Bywają mężczyźni, którzy po wyjściu za mury płaczą jak dziecko. Tak bardzo boją się świata. Oni go nie rozumieją. Jest dla nich zimny, nikt na nich nie czeka. Wiedzą, że przy pierwszej nadarzającej się okazji, tuż za rogiem więziennego muru, ten świat wymierzy im cios poniżej pasa. Bo w naszym świecie nie ma miejsca dla takich odmieńców – diagnozuje. Dlatego ważne jest, by więźniowie mieli kontakt z normalnym światem.

– Żeby czas kary zamienili na duchową przemianę – dodaje s. Bernarda, franciszkanka szpitalna, która od kilku miesięcy jako wolontariuszka pomaga kapelanowi. – A teraz podliżę się trochę „Gościowi” (śmiech). Wasza gazeta nadaje się do tego bardzo dobrze. Mówicie o świecie, ale nie z perspektywy taniej sensacji, ale sensu tego, co się dzieje i Celowości, którą nazywamy Bogiem – wyjaśnia. – To nam jest potrzebne.

Tęsknoty zakonnicy
Siostra Bernarda to jeszcze jeden znak dla ks. Cezarego, że Pan Bóg czuwa nad jego więziennym życiem. Jako proboszcz nie może sobie pozwolić, by spędzać w ZK tyle czasu ile trzeba. Siostra staje się ogromnym wsparciem. Zresztą nie tylko w tym względzie. Oboje mają jeszcze jedno marzenie: Bractwo Więzienne.

– W zakonie jestem od dwudziestu ośmiu lat – opowiada franciszkanka szpitalna. – Od piętnastu lat marzył mi się kryminał. Pan Bóg jednak kazał mi być cierpliwą, więc byłam. No i się doczekałam. W tragicznych okolicznościach, o których nie ma, co tutaj opowiadać, rozpoczęłam regularne wizyty w więzieniu na Kleczkowskiej we Wrocławiu. Dwa lata posługi uwięzionym kobietom to był czas wewnętrznej próby i oczyszczania. Teraz, gdy wchodzę za kraty ZK w Kłodzku jestem gotowa stawić czoła temu, co tam na mnie czeka – mówi. A czeka przede wszystkim wielki głód uważnej obecności.

– Zamieniam się w słuch. Oni opowiadają – zamyśla się. – Nie wiem, na czym to polega, ale tam ludzie są bezbronni. Nawet, jeśli zakładają maski, to są one tak nieudolne, że kobiece serce i tak odczytuje prawdę o ich życiu, pragnieniach, bólu i walce – odsłania tajniki swojej posługi. – Serce więźnia jest inne niż serce człowieka wolnego. To prawda. Nie przestaje jednak być sercem człowieka po prostu. To znaczy jest sercem stworzonym na obraz i podobieństwo serca Boga. To niezwykła tajemnica, która staje się czytelna tylko wtedy, gdy osadzony doświadczy serdeczności. Czasami trzeba jej bardzo wiele, by przekonać go do siebie. I tutaj rodzi się konieczność pomocników. Ludzi świeckich z sercami kochającymi Boga ukrytego w uwięzionych – wraca do tematu Bractwa Więziennego.

Ksiądz i siostra zakonna poszukują współpracowników. Sami nie mogą zrealizować swojego marzenia. Jednak proszą Boga, by zesłał podobne pragnienia innym uczniom Jezusa. Najlepiej gdyby to byli ludzie z Kłodzka lub okolic. Wtedy Ewangelia będzie głoszona jeszcze skuteczniej. Wtedy wolność stanie się rzeczywistością pomimo krat i zasieków. Bo Królestwo Boże jest w nas!

Bractwo Więzienne
Kontakt w sprawie Bractwa Więziennego i szczegółów jego funkcjonowania: ks. Cezary Ciupiak 074 868 78 06