Orygenes

Katecheza Benedykta XVI z 2 maja 2007

publikacja 16.05.2008 17:41

(...) Prawdę powiedziawszy Orygenes - autor ważnego i ciągle aktualnego traktatu "O modlitwie" - stale przeplata swoją twórczość egzegetyczną i teologiczną doświadczeniami i sugestiami dotyczącymi modlitwy. Mimo całego teologicznego bogactwa myśli nie jest to nigdy wykład czysto akademicki; oparty jest zawsze na doświadczeniu modlitwy i kontaktu z Bogiem.

Drodzy bracia i siostry,

w ubiegłą środę katecheza poświęcona była wielkiej postaci Orygenesa, doktora aleksandryjskiego z II-III wieku. Rozważaliśmy wówczas życie i spuściznę literacką tego wielkiego nauczyciela z Aleksandrii, wskazując na "trojakie odczytanie" przez niego Biblii jako na rdzeń ożywiający całe jego dzieło. Pominąłem - aby powrócić do nich dzisiaj - dwa aspekty nauki Orygenesa, które uważam za najważniejsze i aktualne: zamierzam mówić o jego nauczaniu na temat modlitwy i Kościoła.

Prawdę powiedziawszy Orygenes - autor ważnego i ciągle aktualnego traktatu "O modlitwie" - stale przeplata swoją twórczość egzegetyczną i teologiczną doświadczeniami i sugestiami dotyczącymi modlitwy. Mimo całego teologicznego bogactwa myśli nie jest to nigdy wykład czysto akademicki; oparty jest zawsze na doświadczeniu modlitwy i kontaktu z Bogiem. Według niego bowiem zrozumienie Pisma bardziej jeszcze niż studium wymaga zażyłości z Chrystusem i modlitwy. Jest on przekonany, że najkorzystniejszą drogą do poznania Boga jest miłość i że nie można osiągnąć prawdziwej scientia Christi bez rozmiłowania się w Nim. W Liście do Grzegorza Orygenes zaleca: "Oddaj się lectio Pism Bożych; przyłóż się do tego wytrwale. Poświęć się lectio z zamiarem uwierzenia i podobania się Bogu. Jeżeli w czasie lectio staniesz przed zamkniętymi drzwiami, zapukaj, a otworzy ci ten stróż, o którym Jezus powiedział: «Stróż mu je otworzy». Przykładając się w ten sposób do lectio divina, szukaj lojalnie i z niezachwianą ufnością w Bogu sensu Pisma Bożego, który w nim się kryje w całym bogactwie. Nie możesz jednak zadowalać się pukaniem i szukaniem: do zrozumienia spraw Bożych jest ci bezwzględnie potrzebna oratio. Właśnie aby nas zachęcić do tego, Pan powiedział nie tylko «Szukajcie, a znajdziecie» i «Pukajcie, a będzie wam otwarte», ale dodał: «Proście, a otrzymacie»" (Ep. Gr. 4).

Rzuca się natychmiast w oczy "pierwotna rola", jaką odegrał Orygenes w historii lectio divina. Biskup Mediolanu Ambroży - który nauczy się czytać Pismo z dzieł Orygenesa - wprowadził ją następnie na Zachodzie, aby przekazać ją Augustynowi i późniejszej tradycji monastycznej.

Jak już mówiliśmy, najwyższy stopień poznania Boga wypływa, według Orygenesa, z miłości. Tak samo jest również wśród ludzi: człowiek poznaje rzeczywiście i dogłębnie drugiego tylko wtedy, gdy jest miłość, gdy otwierają się serca. Aby to udowodnić, opiera się on na znaczeniu, jakie czasem nadawane jest czasownikowi "poznać" w języku hebrajskim, to znaczy gdy używa się go do wyrażenia aktu ludzkiej miłości: "Mężczyzna zbliżył się do swej żony Ewy. A ona poczęła" (Rdz 4,1). W ten sposób sugeruje się, że związek w miłości prowadzi do najbardziej autentycznego poznania. Tak jak mężczyzna i kobieta są "dwojgiem w jednym ciele", tak Bóg i wierzący stają się "dwoma w jednym i tym samym duchu". W ten sposób modlitwa Aleksandryjczyka osiąga najwyższe poziomy mistyki, jak o tym świadczą jego homilie na temat Pieśni nad pieśniami. Przychodzi na myśl fragment pierwszej homilii, gdzie Orygenes wyznaje: "Często - Bóg mi świadkiem - czułem, że Oblubieniec zbliżał się do mnie w najwyższym stopniu; potem odchodził nagle, a ja nie mogłem odnaleźć tego, czego szukałem. Na nowo nachodzi mnie pragnienie jego przyjścia, czasem też powraca on, a gdy mi się pokazał, gdy mam go w dłoniach, oto znów mi się wymyka, a gdy przepada, znów zaczynam go szukać..." (Hom. Cant. 1, 7).

Przypomina mi się to, co mój czcigodny Poprzednik, jako prawdziwy świadek, pisał w "Novo millennio ineunte", gdzie ukazywał wiernym, że "modlitwa może się rozwijać niczym prawdziwy dialog miłości i doprowadzić do tego, że człowiek zostanie całkowicie owładnięty przez Boskiego Umiłowanego, że będzie wrażliwy na wszelkie poruszenia Ducha i z dziecięcą ufnością zawierzy się sercu Ojca... Jest to - pisze dalej Jan Paweł II - droga wspomagana nieustannie przez łaskę, która jednak wymaga zdecydowanego wysiłku duchowego i wiedzie nieraz przez bolesne doświadczenie oczyszczenia («noc ciemna»), ale na różne możliwe sposoby doprowadza do niewyrażalnej radości, przeżywanej przez mistyków jako «unia oblubieńcza»" (n. 33).

Przejdźmy na koniec do nauczania Orygenesa na temat Kościoła, a dokładnie - w ramach tego nauczania - na temat powszechnego kapłaństwa wiernych. W istocie bowiem, jak stwierdza Aleksandryjczyk w swej dziewiątej Homilii o Księdze Kapłańskiej, "sprawa ta dotyczy wszystkich" (Hom. Lev. 9,1). W tej samej homilii Orygenes - nawiązując do zakazu, jaki otrzymał Aaron po śmierci swoich dwóch synów, aby nie wchodzić do Miejsca Najświętszego "w każdym czasie" (Kpł 16,2) - tak napomina wiernych: "Wynika z tego, że jeśli ktoś wchodzi o jakiejkolwiek porze do sanktuarium, bez niezbędnego przygotowania, nie odziany w szaty pontyfikalne, nie przygotowawszy przepisanych ofiar i nie zaskarbiwszy sobie przychylności Boga, ten umrze... Dotyczy to nas wszystkich. Nakazuje bowiem, byśmy wiedzieli, jak przystąpić do ołtarza Bożego. Albo nie wiesz, że także tobie, to znaczy całemu Kościołowi i ludowi wierzących, udzielone zostało kapłaństwo? Posłuchaj, jak Piotr mówi do wiernych: «Plemię wybrane, królewskie kapłaństwo, święty narodzie, ludzie Bogu na własność przeznaczony». Ty zatem masz kapłaństwo, ponieważ jesteś «plemieniem kapłańskim» i dlatego masz złożyć Bogu ofiarę... Ale abyś to mógł godnie uczynić, potrzebujesz szat czystych i odmiennych od szat innych ludzi, i potrzebny ci jest ogień Boży" (tamże).

I tak z jednej strony "pas lniany" i "szaty kapłańskie", to znaczy czystość i uczciwość życia, z drugiej "lampa wiecznie płonąca", czyli wiara i nauka Pisma, jawią się jako warunki niezbędne do sprawowania powszechnego kapłaństwa, które wymaga czystości i uczciwości życia, wiary i nauki Pisma. Tym bardziej warunki te są niezbędne w sposób oczywisty do sprawowania kapłaństwa służebnego. Warunki te - prawego postępowania w życiu, ale przede wszystkim przyjęcia i studium Pisma - stanowią prawdziwą "hierarchię świętości" w powszechnym kapłaństwie chrześcijan. Na szczycie tej drogi do doskonałości Orygenes umieszcza męczeństwo. Także w dziewiątej Homilii na temat Księgi Kapłańskiej napomyka o "ogniu całopalenia", to jest o wierze i nauce Pisma, który nigdy nie może zgasnąć na ołtarzu tego, kto sprawuje kapłaństwo. Po czym dodaje: "Jednakże każdy z nas ma w sobie" nie tylko ogień; ma "też całopalenie i od swego całopalenia zapala ołtarz, aby wiecznie płonął. Ja, jeśli wyrzeknę się wszystkiego, co posiadam i wezmę swój krzyż, i pójdę za Chrystusem, złożę moje całopalenie na ołtarzu Boga; i dam Mu swoje ciało, aby płonęło, mając miłość, i osiągnę chwałę męczeństwa, ofiarowuję swoje całopalenie na ołtarzu Boga" (Hom. Lev. 9,9).

Ta niewyczerpana droga doskonałości "dotyczy nas wszystkich", jeżeli "wzrok naszego serca" zwrócony będzie na kontemplację Mądrości i Prawdy, którą jest Jezus Chrystus. Mówiąc o przemówieniu Jezusa w Nazarecie - gdy "oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione" (Łk 4, 16-30) - Orygenes zdaje się zwracać właśnie do nas: "Dziś także, jeśli tego chcecie, podczas tego zgromadzenia możecie utkwić swój wzrok w Zbawicielu. Kiedy bowiem skierujesz głębsze spojrzenie serca ku kontemplowaniu Mądrości, Prawdy i jedynego Syna Bożego, wówczas także twoje oczy ujrzą Boga. Szczęśliwe zgromadzenie, gdzie - jak mówi Pismo - oczy wszystkich w Nim były utkwione! Jak bardzo pragnąłbym, aby to zgromadzenie otrzymało takie samo świadectwo, aby oczy wszystkich, nieochrzczonych i wiernych, niewiast, mężczyzn i dzieci, nie oczy ciała, lecz duszy, patrzyły na Jezusa! … Odciśnięte na nas jest światło Twego oblicza, Panie, do którego należą chwała i potęga na wieki wieków. Amen!" (Hom. Lc 32,6).