Święty Jan Złotousty

Katecheza Benedykta XVI z 19 września 2007

publikacja 16.05.2008 17:15

(...) Rozchorowawszy się nie mógł leczyć się sam i dlatego musiał powrócić do chrześcijańskiej wspólnoty Antiochii. Pan - wyjaśnia jego biograf - interweniował przez chorobę w odpowiednim momencie, aby pozwolić Janowi pójść za jego prawdziwym powołaniem.

Święty Jan Złotousty

Drodzy bracia i siostry!

W tym roku przypada 1600. rocznica śmierci świętego Jana Chryzostoma (407-2007). Można powiedzieć, że Jan z Antiochii, zwany Chryzostomem, czyli "Złotoustym", ze względu na swą wymowę, jest nadal żywy, również ze względu na swe dzieła. Anonimowy kopista napisał, że "przecinają one cały świat niczym wijące się błyskawice". Nam również, podobnie jak wiernym jego czasów, których okresowo opuszczał z powodu skazania na wygnanie, jego pisma pozwalają żyć z jego księgami mimo jego nieobecności. On sam sugerował to z wygnania w jednym ze swoich listów (por. Do Olimpiady, List 8, 45).

Urodzony około roku 349 w Antiochii Syryjskiej (dziś Antakya na południu Turcji), pełnił posługę kapłańską prawie jedenaście lat, do 397, gdy mianowany biskupem Konstantynopola sprawował w stolicy cesarstwa urząd biskupi do czasu dwóch wygnań, które nastąpiły krótko po sobie, między rokiem 403 i 407. Dziś ograniczymy się do antiocheńskich lat Chryzostoma.

Wcześnie osierocony przez ojca mieszkał z matką Antuzą, która przelała na niego zaszczepiła w nim niezwykłą wrażliwość ludzką i głęboką wiarę chrześcijańską. Po niższych i wyższych studiach, uwieńczonych kursami filozofii i retoryki, jego nauczycielem był Libaniusz, poganin, najsławniejszy retor tamtych czasów. W jego szkole Jan stał się największym mówcą późnej starożytności greckiej. W 368 roku ochrzcił go i przygotował do życia kościelnego biskup Melecjusz, który ustanowił go też lektorem w 371. Fakt ten oznaczał oficjalne wejście Chryzostoma w nurt Kościoła. W latach 367-72 uczęszczał wraz z grupą młodych ludzi, z których część została potem biskupami, do Asceterium - swego rodzaju seminarium w Antiochii, pod kierunkiem słynnego egzegety Diodora z Tarsu, który wprowadził Jana w egzegezę historyczno-literacką, charakterystyczną dla tradycji antiocheńskiej.

Na cztery lata wycofał się następnie wraz z eremitami na pobliską górę Silpium. Przebywał w tym odosobnieniu przez kolejne dwa lata w jednej z grot pod kierunkiem pewnego "starca". W owym okresie oddał się całkowicie rozważaniu "praw Chrystusa", Ewangelii a szczególnie Listów Pawła. Rozchorowawszy się nie mógł leczyć się sam i dlatego musiał powrócić do chrześcijańskiej wspólnoty Antiochii (por. Palladiusz, Vita 5). Pan - wyjaśnia jego biograf - interweniował przez chorobę w odpowiednim momencie, aby pozwolić Janowi pójść za jego prawdziwym powołaniem. Istotnie sam napisze, że stanąwszy przed wyborem między udrękami rządzenia Kościołem a spokojem życia monastycznego, tysiąckroć wolałby służbę duszpasterską (por. O kapłaństwie, 6, 7): do tego właśnie czuł się powołany Chryzostom. I tu nastąpił decydujący przełom w historii jego powołania: duszpasterz w pełnym wymiarze! Zażyłość ze Słowem Bożym, pielęgnowana w latach pustelnictwa, przyczyniła się do tego, że dojrzała w nim nieodparta potrzeba głoszenia Ewangelii, obdarzania innych tym, co on sam otrzymał w latach medytacji. Tym samym ideał misyjny popchnął go, płonące serce, do pracy duszpasterskiej.

Między 378 i 379 powrócił do miasta. Jako diakon w 381 i kapłan w 386, stał się głośnym kaznodzieją w kościołach swego miasta. Głosił kazania przeciw arianom, później wspominał w nich męczenników antiocheńskich oraz omawiał główne święta liturgiczne: mamy tu do czynienia z wielkim nauczaniem wiary w Chrystusa, także w świetle Jego świętych. Rok 387 był dla Jana "heroicznym" rokiem tzw. buntu posągów. Lud obalił posągi cesarza na znak protestu przeciwko podwyżce podatków. W owych dniach Wielkiego Postu i niepokoju z powodu zagrażającej mu kary ze strony cesarza, wygłosił on swe 22 żarliwe kazania "O posągach", których celem były pokuta i nawrócenie. Potem przyszedł czas spokojnego pasterzowania (387-97).

Chryzostom należy do najpłodniejszych Ojców: pozostało po nim 17 traktatów, ponad 700 prawdziwych homilii, komentarze do Ewangelii Mateusza i Listów Pawłowych (do Rzymian, Koryntian, Efezjan i Hebrajczyków) oraz 241 listów. Nie uprawiał teologii spekulatywnej, głosił natomiast tradycyjną i pewną naukę Kościoła w czasach sporów teologicznych wywołanych przede wszystkim przez arianizm, czyli zaprzeczanie boskości Chrystusa. Jest więc wiarygodnym świadkiem rozwoju dogmatycznego, osiągniętego przez Kościół na przełomie IV i V wieku. Jego teologia jest wybitnie duszpasterska, której towarzyszy nieustanna troska o spójność myśli wyrażonej słowami z doświadczeniem życiowym. Stanowi to w szczególności myśl przewodnią wspaniałych katechez, przez które przygotowywał katechumenów do przyjęcia Chrztu. Tuż przed śmiercią napisał, że wartość człowieka leży w "dokładnej wiedzy o prawdziwej nauce i w prawości życia" (List z wygnania). Obie te rzeczy: znajomość prawdy i prawość w życiu idą w parze: wiedza musi przekładać się na życie. Każde jego wystąpienie miało zawsze na celu rozwinięcie w wiernych korzystania z umysłu, z prawdziwego rozumu, aby zrozumieć i przełożyć na praktykę moralne i duchowe wymagania wiary.

Jan Chryzostom troszczy się, aby towarzyszyć swymi pismami integralnemu rozwojowi osoby, w wymiarze fizycznym, intelektualnym i religijnym. Kolejne fazy wzrostu porównane zostały do kolejnych mórz, składających się na ogromny ocean: "Pierwszym z tych mórz jest dzieciństwo" (Homilia 81,5 o Ewangelii Mateusza). Albowiem "właśnie w tym wczesnym wieku ujawniają się skłonności do nałogów i do cnoty". Dlatego prawo Boże winno być już od początku wyciśnięte na duszy, "jak na woskowej tabliczce" (Homilia 3,1 o Ewangelii Jana): w istocie jest to wiek najważniejszy. Musimy pamiętać, jak ważne jest, aby w tej pierwszej fazie życia człowiek posiadł naprawdę te wielkie wytyczne, które nadają istnieniu ludzkiemu prawidłową perspektywę. Dlatego Chryzostom zaleca: "Od najwcześniejszych lat wyposażcie dzieci w oręż duchowy i uczcie je czynić ręką znak krzyża na czole" (Homilia 12,7 na temat Pierwszego Listu do Koryntian). Potem przychodzi wiek dojrzewania i młodość: "Po dzieciństwie jest morze dojrzewania, na którym wieją gwałtowne wiatry..., rośnie w nas bowiem... pożądliwość (Homilia 81,5 nt. Ewangelii Mateusza). Nadchodzą wreszcie narzeczeństwo i małżeństwo: "Po młodości przychodzi wiek osoby dojrzałej, w którym pojawiają się obowiązki rodzinne: jest to czas szukania żony" (tamże). Przypomina on cele małżeństwa, wzbogacając je - przez odwołanie się do cnoty wstrzemięźliwości - bogatym wątkiem związków osobowych. Dobrze przygotowani małżonkowie zagradzają w ten sposób drogę rozwodowi: wszystko przebiega w radości i można wychowywać dzieci do cnót. Kiedy z kolei rodzi się pierwsze dziecko, jest ono "niczym pomost; troje staje się jednym ciałem, dziecko bowiem łączy obie części" (Homilia 12,5 nt. Listu do Kolosan), i troje stanowi "jedną rodzinę, mały Kościół" (Homilia 20,6 nt. Listu do Efezjan).

Przepowiadanie Chryzostoma odbywało się zazwyczaj w czasie liturgii, w "miejscu", w którym wspólnota powstaje przez Słowo i Eucharystię. Tu zgromadzenie wyraża jedyny Kościół (Homilia 8,7 nt. Listu do Rzymian), to samo słowo kierowane jest w każdym miejscu do wszystkich (Homilia 24,2 o Pierwszym Liście do Koryntian), a komunia eucharystyczna staje się skutecznym znakiem jedności (Homilia 32,7 o Ewangelii Mateusza). Jego program pasterski wpisany był w życie Kościoła, w którym wierni świeccy przez Chrzest otrzymują urząd kapłański, królewski i proroczy. Do wiernego świeckiego powiada on: "Również z ciebie Chrzest czyni króla, kapłana i proroka" (Homilia 3,5 nt. Drugiego Listu do Koryntian). Wynika stąd podstawowy obowiązek misji, każdy bowiem w jakiejś mierze odpowiedzialny jest za zbawienie innych: "Oto zasada naszego życia społecznego... nie zajmować się wyłącznie sobą samym!" (Homilia 9,2 o Księdze Rodzaju). Wszystko rozgrywa się między dwoma biegunami: wielkim Kościołem a "małym Kościołem", rodziną, we wzajemnym oddziaływaniu.

Jak możecie zobaczyć, drodzy bracia i siostry, ten wykład Chryzostoma o prawdziwie chrześcijańskiej obecności świeckich w rodzinie i w społeczeństwie również dziś jest jak najbardziej aktualna. Prośmy Pana, aby uczynił nas posłusznymi nauczaniu tego wielkiego Nauczyciela Wiary.