Św. Euzebiusz z Vercelli

Katecheza Benedykta XV z 17 października 2007

publikacja 26.07.2011 21:54

(...) Cesarzowi łatwiejsza w odbiorze wiara ariańska wydawała się politycznie bardziej użyteczna jako ideologia cesarstwa. Jednakże ci wielcy Ojcowie oparli się temu, broniąc prawdy przed dominacją polityczną. Z tego powodu Euzebiusz skazany został na wygnanie, podobnie jak wielu innych biskupów Wschodu i Zachodu...

Św. Euzebiusz z Vercelli Malowidło naścienne w Domu Vercellich (PD) św. Euzebiusz z Vercelii

Drodzy bracia i siostry,

Dzisiejszego poranka zapraszam was do refleksji nad św. Euzebiuszem z Vercelli, pierwszym biskupem północnej Italii, o którym mamy pewne wiadomości. Urodzony na Sardynii na początku IV wieku jeszcze w dzieciństwie przeniósł się z rodziną do Rzymu. Później został lektorem: w ten sposób należał do duchowieństwa Miasta w czasach, gdy Kościół boleśnie doświadczał herezji ariańskiej. Wielki szacunek, jaki otaczał Euzebiusza, tłumaczy wybranie go w 345 na stolicę biskupią w Vercelli. Nowy biskup przystąpił natychmiast do intensywnej pracy ewangelizacyjnej na obszarze, który był jeszcze w dużej mierze pogański, zwłaszcza w okolicach wiejskich. Czerpiąc inspirację ze św. Atanazego - który spisał Żywot św. Antoniego, inicjatora wschodniego monastycyzmu - założył w Vercelli wspólnotę kapłańską, podobną do wspólnoty monastycznej. To zgromadzenie mnisze wycisnęło na duchowieństwie północnych Włoch piętno apostolskiej świętości i wydało takie wybitne postacie biskupów, jak Limeniusz i Honorat - następcy Euzebiusza w Vercelli, Gaudencjusz w Novarze, Eksuperancjusz w Tortonie, Eustazjusz w Aoście, Eulogiusz w Ivrei, Maksym w Turynie, przy czym wszystkich ich Kościół czci jako świętych.

Solidnie wykształcony w wierze nicejskiej, Euzebiusz ze wszystkich sił bronił pełnej boskości Jezusa Chrystusa, określonego w Credo Nicejskim mianem "współistotnego" Ojcu. W tym celu sprzymierzył się z wielkimi Ojcami z IV w. - przede wszystkim ze św. Atanazym, propagatorem prawowierności nicejskiej - przeciwko proariańskiej polityce cesarza. Cesarzowi łatwiejsza w odbiorze wiara ariańska wydawała się politycznie bardziej użyteczna jako ideologia cesarstwa. Jednakże ci wielcy Ojcowie oparli się temu, broniąc prawdy przed dominacją polityczną. Z tego powodu Euzebiusz skazany został na wygnanie, podobnie jak wielu innych biskupów Wschodu i Zachodu: jak sam Atanazy, jak Hilary z Poiters - o którym mówiliśmy poprzednim razem - jak Hozjusz z Kordoby. W Scytopolis w Palestynie, gdzie przebywał na zesłaniu w latach 355-60, Euzebiusz zapisał wspaniałą kartę swego życia. Tu również wraz z małą grupą uczniów założył wspólnotę cenobityczną i stąd prowadził korespondencję ze swymi wiernymi w Piemoncie, czego dowodzi przede wszystkim drugi z trzech jego Listów, uznanych za autentyczne. Następnie, po roku 360 zesłany został do Kapadocji i Tebaidy, gdzie był dotkliwie maltretowany fizycznie. W roku 361, po śmierci Konstancjusza II, jego następcą został cesarz Julian, zwany Apostatą, który nie był zainteresowany chrześcijaństwem jako religią cesarstwa, lecz chciał po prostu przywrócić pogaństwo. Położył on kres wygnaniu owych biskupów i pozwolił również Euzebiuszowi objąć z powrotem swoją stolicę. W 362 roku Anastazy zaprosił go do udziału w Soborze Aleksandryjskim, który postanowił wybaczyć biskupom ariańskim, gdyby wrócili do stanu świeckiego. Euzebiusz mógł pełnić jeszcze przez dziesięć lat, aż do śmierci, swą posługę biskupią, nawiązując ze swym miastem wzorową relację, która nie omieszkała być natchnieniem dla posługi duszpasterskiej innych biskupów północnej Italii, którymi zajmiemy się w najbliższych katechezach, jak św. Ambroży z Mediolanu i św. Maksym z Turynu.

Związek między biskupem Vercelli a jego miastem wyświetlają przede wszystkim dwa świadectwa epistolarne. Pierwsze znajdujemy w cytowanym już Liście, który Euzebiusz napisał z wygnania w Scytopolis do "umiłowanych braci i kapłanów tak bardzo upragnionych, jak też do świętych ludów niezłomnych w Vercelli, Novarze, Ivrei i Tortonie" (Ep. secunda, CCL 9, s. 104). Te pierwsze słowa, które zdradzają wzruszenie dobrego pasterza w obliczu swej owczarni, znajdują szerokie uzasadnienie pod koniec Listu, w niezwykle gorących pozdrowieniach ojca, skierowanych przez ojca do wszystkich i do każdego z jego dzieci z Vercelli, w słowach przepełnionych uczuciem i miłością. Warto zwrócić uwagę przede wszystkim na wyraźną relację, łączącą biskupa z sanctae plebes nie tylko Vercellae/Vercelli - pierwszą i przez kilka lat jedyną diecezją w Piemoncie - ale także z Novaria/Novary, Eporedia/Ivrei i Dertona/Tortony, czyli z tymi wspólnotami chrześcijańskimi, które na terenie tej samej diecezji osiągnęły pewną liczebność i autonomię.

Innym ciekawym elementem jest pożegnanie, którym kończy się List: Euzebiusz prosi swych synów i córki, by pozdrowili "także tych, którzy są poza Kościołem i którzy raczą żywić do nas uczucie miłości: etiam hos, qui foris sunt et nos dignantur diligere". Wyraźny to znak, że związek biskupa z jego miastem nie ograniczał się do ludności chrześcijańskiej, ale obejmował również tych, którzy - poza Kościołem - uznawali w jakimś sensie jego autorytet moralny i miłowali tego wzorowego męża.

Drugie świadectwo owej wyjątkowej relacji biskupa z jego miastem pochodzi z Listu, jaki św. Ambroży z Mediolanu napisał do mieszkańców Vercelli około roku 394, ponad dwadzieścia lat po śmierci Euzebiusza (Ep. extra collectionem 14: Maur. 63). Kościół w Vercelli przeżywał trudne chwile: był podzielony i pozbawiony pasterza. Ambroży szczerze oświadcza, że trudno mu w tych ludziach rozpoznać "potomstwo świętych ojców, którzy zaakceptowali Euzebiusza, gdy tylko go ujrzeli, choć nie znali go wcześniej, zapominając wręcz o swych współobywatelach". W tym samym Liście biskup Mediolanu daje jeszcze dobitniej wyraz swemu szacunkowi do Euzebiusza: "Tak wielki mąż - pisze w sposób stanowczy - w pełni zasługiwał na to, by wybrał go cały Kościół". Podziw Ambrożego dla Euzebiusza opierał się przede wszystkim na fakcie, że biskup Vercelli kierował swoją diecezją świadectwem własnego życia: "Z surowością postu rządził swoim Kościołem". W istocie również Ambroży był zafascynowany - jak sam to przyznał - monastycznym ideałem kontemplacji Boga, do którego Euzebiusz wytrwale dążył za przykładem proroka Eliasza. Jako pierwszy - pisał Ambroży - biskup Vercelli zgromadził swe duchowieństwo w vita communis i wychował je do "przestrzegania reguł monastycznych, chociaż mieszkali w mieście". Biskup i jego kler winni byli dzielić problemy współmieszkańców i czynili to w sposób wiarygodny, właśnie przez jednoczesne praktykowanie innego obywatelstwa - Nieba (por. Hbr 13,14). I tak rzeczywiście stworzyli prawdziwe obywatelstwo, prawdziwą wspólną solidarność z mieszkańcami Vercelli.

W ten sposób Euzebiusz, uznając za swoją sprawę "sancta plebs" Vercelli, żył pośród miasta jak mnich, otwierając miasto na Boga. Rys ten niczego więc nie ujmował jego przykładnemu dynamizmowi pasterskiemu. Wydaje się zresztą, że ustanowił on w Vercelli parafie dla uporządkowanej i ustabilizowanej posługi kościelnej i że wspierał sanktuaria maryjne dla nawrócenia pogańskiej ludności wiejskiej. Co więcej, ten "rys monastyczny" nadawał szczególny wymiar związkowi Biskupa z jego miastem. Jak niegdyś apostołowie, za których Jezus modlił się w czasie Ostatniej Wieczerzy, pasterze i wierni Kościoła "są na świecie" (J 17, 11), ale nie są "ze świata". Dlatego pasterze - przypominał Euzebiusz - muszą wzywać wiernych, by nie uważali miasta świata za swoje stałe mieszkanie, lecz szukali przyszłego Miasta, ostatecznego niebieskiego Jeruzalem. To "eschatologiczne zastrzeżenie" pozwala pasterzom i wiernym zachować skalę wartości, nie ulegając chwilowym modom i niesłusznym roszczeniom sprawujących władze. Autentyczna skala wartości - zdaje się mówić całym swoim życiem Euzebiusz - pochodzi nie od cesarzy dnia wczorajszego czy dzisiejszego, lecz od Jezusa Chrystusa, doskonałego Człowieka, równego Ojcu w boskości, a mimo to człowieka jak my. Odnosząc się do tej skali wartości Euzebiusz nie ustaje w "gorącym zalecaniu" swoim wiernym "strzeżenia na wszelkie sposoby wiary, zachowania zgody i wytrwałości w modlitwie" (Ep. secunda, cit.).

Drodzy przyjaciele, ja także polecam wam z całego serca te trwałe wartości, pozdrawiając was i błogosławiąc was tymi samymi słowami, którymi święty biskup Euzebiusz kończył swój drugi List: "Zwracam się do was wszystkich, moi bracia i święte siostry, synowie i córki, wierni obu płci i w każdym wieku, abyście czuwali... zanieście nasze pozdrowienie i tym, którzy są poza Kościołem i którzy raczą żywić do nas uczucie miłości" (tamże).