Boecjusz, Kasjodor

Katecheza Benedykta XVI z 12 marca 2008

publikacja 16.05.2008 15:57

(...) Wpadł on na pomysł powierzenia właśnie mnichom zadania odzyskania, przechowania i przekazania potomnym nieogarnionego dziedzictwa kulturowego starożytnych, aby nie uległo ono zagładzie. W tym celu założył Vivarium – klasztor, w którym wszystko zorganizowane zostało tak, aby praca intelektualna mnichów uważana była za bezcenną i bezdyskusyjną.

Drodzy bracia i siostry,

dziś chciałbym mówić o dwóch pisarzach kościelnych, Boecjuszu i Kasjodorze, których życie przypadło na lata największej udręki dla chrześcijańskiego Zachodu, a zwłaszcza dla Półwyspu Apenińskiego. Odoaker – król Herulów, plemienia germańskiego, zbuntował się, kładąc kres Cesarstwu Zachodniemu (476 r.), bardzo szybko jednak uległ Ostrogotom Teodoryka, którzy na kilka dziesięcioleci zapewnili sobie kontrolę nad półwyspem. Boecjusz, urodzony w Rzymie około roku 480 w szlacheckiej rodzinie Anicjuszów, jeszcze jako młodzieniec włączył się w życie publiczne i już w 25. roku życia piastował urząd senatora. Wierny rodzinnej tradycji zaangażował się w politykę w przekonaniu, że możliwe jest pogodzenie linii przewodnich rzymskiego społeczeństwa z wartościami nowych ludów. W tym nowym okresie spotkania kultur za swe posłannictwo uważał pojednanie i powiązanie obu tych kultur: klasycznej rzymskiej z rodzącą się Ostrogotów. Równie aktywny politycznie był również pod panowaniem Teodoryka, który początkowo bardzo go cenił.

Mimo działalności publicznej Boecjusz nie zaniedbał studiów, zgłębiając w szczególności zagadnienia natury filozoficzno-religijnej. Ale napisał także podręczniki do arytmetyki, geometrii, muzyki, astronomii: wszystkiemu temu przyświecał zamiar przekazania nowym pokoleniom i nowym czasom wielkiej kultury grecko-rzymskiej. W tej dziedzinie, to jest w zaangażowaniu na rzecz wspierania spotkania kultur, stosował kategorie filozofii greckiej dla zaproponowania wiary chrześcijańskiej, tu także poszukując syntezy między dziedzictwem helleńsko-rzymskim a orędziem Ewangelii. Właśnie z tego powodu Boecjusz uznany został za ostatniego przedstawiciela starożytnej kultury rzymskiej i pierwszego spośród intelektualistów średniowiecza.

Niewątpliwie najbardziej znanym jego dziełem jest „De consolatione philosophiae”, które napisał on w więzieniu, aby nadać jakiś sens niesprawiedliwemu pozbawieniu wolności. Oskarżono go bowiem o spisek przeciwko królowi Teodorykowi za to, że przed sądem stanął w obronie przyjaciela, senatora Albinusa. Był to jednak pretekst: w rzeczywistości bowiem Teodoryk, arianin i barbarzyńca, podejrzewał Boecjusza o sympatie do bizantyńskiego cesarza Justyniana. Sądzony i skazany na śmierć został stracony 23 października 524 roku, w wieku zaledwie 44 lat. Właśnie ze względu na swój dramatyczny koniec, może on przemawiać z głębi swego doświadczenia także do człowieka współczesnego, przede wszystkim zaś do bardzo licznych osób, które spotkał taki sam los z powodu niesprawiedliwości, panującej w tak wielu częściach „ludzkiego wymiaru sprawiedliwości”.

W dziele swym w więzieniu szuka pociechy, światła i mądrości. I mówi, że właśnie w tej sytuacji, nauczył się odróżniać dobra pozorne – które w więzieniu znikają – od dóbr prawdziwych, jak prawdziwa przyjaźń, które trwają nawet w więzieniu. Najwyższym dobrem jest Bóg: Boecjusz nauczył się – i uczy nas tego – nie popadać w fatalizm, który gasi nadzieję. Uczy nas, że panuje nie fatum, lecz Opatrzność, która ma oblicze. Z Opatrznością można rozmawiać, ponieważ Opatrznością jest Bóg. Tym samym nawet w więzieniu ma możność modlić się, prowadzić dialog z Tym, który nas zbawia. Jednocześnie nawet w tej sytuacji zachowuje on poczucie piękna, kultury i przywołuje nauczanie wielkich starożytnych filozofów greckich i rzymskich, jak Platon, Arystoteles – zaczął tłumaczyć tych Greków na łacinę – Cyceron, Seneka, a także poeci, jak Tybullus i Wergiliusz.

Filozofia w znaczeniu poszukiwania prawdziwej mądrości, jest – według Boecjusza – prawdziwym lekarstwem duszy (księga I). Z drugiej strony człowiek może zaznać prawdziwego szczęścia wyłącznie w sobie samym (ks. II). Dlatego Boecjuszowi udaje się znaleźć sens w myśleniu o swej osobistej tragedii w świetle tekstu mądrościowego Starego Testamentu (Mdr 7, 30-8, 1), który cytuje: „Mądrości zło nie przemoże. Sięga potężnie od krańca do krańca i włada wszystkim z dobrocią” (Ks. III, 12: PL 63, kol. 780). A zatem tak zwana pomyślność złych okazuje się kłamliwa (ks. IV) i ujawnia się opatrznościowa natura adversa fortuna (przeciwnego losu). Kłopoty życiowe nie tylko pokazują, jak bardzo ta ostatnia jest ulotna i nietrwała, ale okazują się wręcz pożyteczne dla ustalenia i zachowania prawdziwych związków między ludźmi. Adversa fortuna pozwala bowiem odróżnić fałszywych przyjaciół od prawdziwych i zrozumieć, że dla człowieka nie ma nic cenniejszego od prawdziwej przyjaźni. Fatalistyczne pogodzenie się z sytuacją cierpienia jest wyjątkowo niebezpieczne, dodaje wierzący Boecjusz, albowiem „eliminuje u źródła samą możliwość modlitwy i nadziei teologalnej, które stanowią podstawę związków człowieka z Bogiem” (Ks. V, 3: PL 63, kol. 842).

Końcowy wywód „De consolatione philosophiae” można uznać za syntezę całego nauczania Boecjusza, które kieruje on do samego siebie i do wszystkich tych, którzy mieliby się znaleźć w podobnej jak on sytuacji. Tak oto pisze w więzieniu: „Zwalczajcie więc przywary, oddajcie się cnotliwemu życiu nastawionemu na nadzieję, które popycha do góry serce, aż przez modlitwy karmione pokorą osiągnie ono niebo. Przymus, którego padliście ofiarą, może, gdy odrzucicie kłamstwa, przemienić się w ogromną korzyść, gdyż przed oczyma będziecie mieć zawsze najwyższego sędziego, który widzi i wie, jak sprawy mają się naprawdę” (Ks. V, 6: PL 63, kol. 862). Każdy skazaniec, z jakiegokolwiek powodu znalazłby się w więzieniu, wyczuwa, jak ciężka jest ta szczególna kondycja ludzka, zwłaszcza gdy jest ona, jak w przypadku Boecjusza, upodlona przez uciekanie się do tortur. Szczególnie absurdalne jest położenie kogoś, kto, także jak Boecjusz, którego Pawia uznaje i czci w liturgii jako męczennika za wiarę, torturowany jest na śmierć bez żadnego powodu, lecz tylko ze względu na swe przekonania ideowe, polityczne i religijne. Boecjusz, symbol ogromnej liczby więzionych niesprawiedliwie we wszystkich czasach i pod wszystkimi szerokościami geograficznymi, jest w istocie obiektywną bramą, prowadzącą do rozważania tajemnicy Ukrzyżowanego na Golgocie.

Współczesny Boecjuszowi był Marek Aureliusz Kasjodor, Kalabryjczyk urodzony w Scyllacium (obecnie Squillace) około 485 roku, który zmarł w sędziwym wieku w Vivarium około roku 580. On również, mąż z wyższych sfer, poświęcił się życiu politycznemu i działalności kulturalnej jak mało kto na rzymskim Zachodzie w owym czasie. Może jedynymi, którzy mogli mu dorównać w tym podwójnym zainteresowaniu, byli wspomniany już Boecjusz i przyszły papież Grzegorz Wielki (590-604). Świadom konieczności niedopuszczenia do zapomnienia całego dziedzictwa ludzkiego i humanistycznego, zgromadzonego w złotych wiekach Cesarstwa Rzymskiego, Kasjodor współpracował wielkodusznie i na najwyższych szczeblach odpowiedzialności politycznej z nowymi ludami, które przekroczyły granice cesarstwa i osiedliły się w Italii. On także był przykładem kulturowego spotkania, dialogu, pojednania. Wypadki historyczne nie pozwoliły mu zrealizować jego marzeń politycznych i kulturowych, mających na celu wypracowanie syntezy między rzymsko-chrześcijańską tradycją Italii a nową kulturą Gotów. Te same wydarzenia przekonały go jednak o opatrznościowym charakterze ruchu monastycznego, który umacniał się na ziemiach chrześcijańskich. Zdecydował się okazać mu wsparcie, poświęcając temu całe swe bogactwo materialne i siły duchowe.

Wpadł on na pomysł powierzenia właśnie mnichom zadania odzyskania, przechowania i przekazania potomnym nieogarnionego dziedzictwa kulturowego starożytnych, aby nie uległo ono zagładzie. W tym celu założył Vivarium – klasztor, w którym wszystko zorganizowane zostało tak, aby praca intelektualna mnichów uważana była za bezcenną i bezdyskusyjną. Polecił, aby nawet ci mnisi, którzy nie mieli formacji intelektualnej, nie zajmowali się wyłącznie pracą materialną, rolnictwem, ale również przepisywali manuskrypty, pomagając w ten sposób przekazywać wielką kulturę przyszłym pokoleniom. I to nie kosztem duchowych zadań mnichów i chrześcijan ani działalności charytatywnej na rzecz ubogich. W swym nauczaniu, zawartym w rozmaitych dziełach, ale przede wszystkim w traktacie „De anima” i w „Institutiones divinarum litterarum”, modlitwa (por. PL 69, kol. 1108), karmiona Pismem Świętym, a zwłaszcza regularną lekturą Psalmów (por. PL 69, kol. 1149), zajmuje zawsze centralne miejsce jako niezbędny wszystkim pokarm. Oto przykład, jak ten uczony Kalabryjczyk wprowadza do swojej „Expositio in Psalterium”: „Odrzuciwszy i pozostawiwszy w Rawennie zachęty do kariery politycznej, naznaczonej wstrętnym smakiem światowych trosk, zadowalając się Psałterzem – księgą, zesłaną z nieba jak prawdziwy miód dla duszy, rzuciłem się łakomie jak spragniony, by zgłębiać go bez ustanku, aby przeniknęła mnie całego owa ozdrowieńcza słodycz, gdy miałem już dosyć niezliczonych goryczy czynnego życia” (PL 70, kol. 10).

Poszukiwanie Boga w celu kontemplowania Go – pisze Kasjodor – pozostaje stałym celem życia monastycznego (por. PL 69, kol. 1107). Dodał jednak, że przy pomocy łaski Bożej (por. PL 69, kol. 1131.1142) większą korzyść ze Słowa objawionego odnosić można, posługując się „świeckimi” zdobyczami nauki i narzędziami kulturalnymi, jakie posiadali już Grecy i Rzymianie (por. PL 69, kol. 1140). Sam Kasjodor oddał się studiom filozoficznym, teologicznym i egzegetycznym bez szczególnego twórczego wkładu, zważając jednak na cudze intuicje, które uważał za wartościowe. Czytał z szacunkiem i nabożeństwem przede wszystkim Hieronima i Augustyna. O tym ostatnim mawiał: „W Augustynie jest takie bogactwo, że wydaje mi się niemożliwe znalezienie czegoś, o czym by on już wyczerpująco nie mówił” (por. PL 70, kol. 10). Cytując zaś Hieronima, wzywał mnichów z Vivarium: „Palmę zwycięstwa zdobywają nie tylko ci, którzy walczą aż do przelania krwi bądź żyją w dziewictwie, ale również wszyscy ci, którzy z Bożą pomocą pokonują przywary ciała i zachowują nienaruszoną wiarę. Abyście jednak mogli, stale z Bożą pomocą, łatwiej zwyciężyć zachęty świata i jego pokusy, pozostając na nim jako pielgrzymi stale w drodze, starajcie się przede wszystkim zapewnić sobie ozdrowieńczą pomoc, jaką podsuwa pierwszy psalm, który zaleca rozmyślanie nocą i dniem nad prawem Pańskim. Nieprzyjaciel nie znajdzie bowiem żadnego wyłomu, aby napaść na was, jeżeli całą waszą uwagę zajmie Chrystus” (De Institutione Divinarum Scripturarum, 32: PL 69, kol. 1147). Jest to ostrzeżenie, które możemy uznać jako ważne także dla nas. I my bowiem żyjemy w czasach spotkania kultur, niebezpieczeństwa przemocy, która niszczy kultury i niezbędnego zadania przekazywania wielkich wartości i uczenia młodego pokolenia drogi pojednania i pokoju. Drogę tę odnajdujemy, kierując się ku Bogu o ludzkim obliczu, Bogu, który objawił się nam w Chrystusie.