Między Bogiem i człowiekiem

ks. Andrzej Zuberbier

publikacja 28.04.2006 20:42

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy...

  • Dzieci Boże :.

  • Grzech :.

  • Grzech pierworodny :.

  • Grzech społeczny :.

  • Usprawiedliwienie :.

  • Łaska :.

  • Zamieszkanie Ducha Świętego :.

  • Świętość :.

  • Wiara :.

  • Nadzieja :.

  • Miłość :.

  • Godność człowieka :.



  • Człowiek - obraz Boży

    Bóg stworzył człowieka na swój obraz, podobnego sobie, by panował nad rybami, ptactwem, zwierzętami, ziemią... „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz - powtarza Księga Rodzaju - na obraz Boży go stworzył; stworzył mężczyznę i kobietę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną...” (1,26-28).

    Biblijny opis stworzenia człowieka brzmi inaczej niż opis stworzenia nieba i ziemi wraz z tym, co się na nich znajduje. Wszystko wprawdzie stwarza Bóg jednym swoim słowem, co znaczy, że wszystko istnieje z woli Stwórcy. Ale tylko człowiek jest podobny do Boga, jest, i ma być, Jego obrazem.

    Księga Rodzaju łączy podobieństwo człowieka do Boga z panowaniem nad wszystkim innym, co Bóg stworzył. Będąc obrazem Boga, człowiek ma „czynić ziemię sobie poddaną”. To powierzone mu przez Boga zadanie wskazuje, że człowiek jest inny od całego otaczającego go świata i pozostałych istot żywych. Wzięty z ziemi, a zatem będący jak i one istotą cielesną, jest człowiek zarazem istotą świadomą i wolną. Może poznać Boga, swoją zależność od Niego i dane sobie przez Niego zadanie. Może je dobrowolnie podjąć i może sprzeciwić się Bogu. Będąc ciałem, jest człowiek jednocześnie duchem o nieskończonych horyzontach. Dąży do absolutnej Prawdy i Dobra.

    Świat jest właściwym środowiskiem człowieka, miejscem jego wszechstronnego działania. Czynienie świata sobie poddanym jest, i ma być, odnajdywaniem w świecie myśli i praw Bożych, wiec - niejako kontynuacją stwórczego działania Bożego. Tak pojęte działanie człowieka nie ma nieść światu zniszczenia, lecz służyć doskonaleniu i rozwojowi świata, stworzonego dla człowieka. Ma także służyć rozwojowi samego człowieka, odnajdującego i kształtującego w sobie przez pracę podobieństwo do Stwórcy.

    Człowiek jest obrazem Boga jako mężczyzna i niewiasta, równi sobie w ludzkiej godności i wartości oraz we wzajemnym związku. Jako mężczyzna i kobieta usłyszał człowiek: bądźcie płodni, zaludniajcie ziemię i czyńcie ją sobie poddaną.

    Obrazem Bożym jest Chrystus. Jest On nowym i w absolutnej pełni urzeczywistnionym obrazem Ojca: będąc człowiekiem, jest Jego Jednorodzonym Synem. Człowiek grzeszny, który zatarł w sobie obraz Boga, dostępuje w Nim jakby ponownego stworzenia, odzyskując powtórnie Boże podobieństwo. Dzieci Boże

    „Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy... Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest” (l J 3,1-2).

    Są to zdania z Pierwszego Listu św. Jana Apostoła. Ale wiara, że jesteśmy dziećmi Bożymi, wynika wprost z Ewangelii. Głosząc, że Bóg jest naszym Ojcem i że tak mamy się do Niego zwracać: „Ojcze nasz...”, Jezus objawia, iż jesteśmy dziećmi Bożymi.

    Jesteśmy dziećmi Bożymi dzięki Jezusowi Chrystusowi. Odkupił On wszystkich ludzi, to znaczy, że wszystkim dał możność wyzwolenia się ze zła i grzechu, który niszczy przyjaźń z Bogiem, i zjednoczenia się z Nim przez wiarę, nadzieję i miłość.

    Jesteśmy dziećmi Bożymi w Jezusie Chrystusie. Ewangelia świadczy, że Jezus - tylko Jezus - jest umiłowanym, jedynym Synem Bożym. Jest jednorodzonym, odwiecznym Synem Bożym, który dla nas stał się człowiekiem. Odpuszczenia grzechów i zjednoczenia z Bogiem Ojcem dostępujemy przez wiarę w Jezusa Chrystusa, a więc przez zjednoczenie się z Nim, jedynym Synem. Dzięki temu zjednoczeniu z jedynym Synem Bożym stajemy się sami Bożymi dziećmi: przez wiarę, nadzieję i miłość uczestniczymy w tym związku z Bogiem Ojcem, jaki - w Duchu Świętym - łączy z Nim Jego Syna. Syn Boży jest Słowem, jakby poznaniem Bożym; wierząc wchodzimy w to nieskończone poznanie miedzy Ojcem i Synem: „Nikt nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić” (Mt 11,27). Miłując Boga Ojca wraz z posłusznym Mu aż do śmierci Synem, wchodzimy w tajemnicę Ich wzajemnej miłości, którą jest Duch Święty. „Jeżeli mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze” (J 14,15-16).

    Tylko Jezus jest odwiecznym Synem Bożym: Osobą Boską. Nikt inny z ludzi, choćby najściślej zjednoczony z Bogiem, nie staje się Boską Osobą. Aby podkreślić tę istotną różnicę, mówi się, że jesteśmy jakby przybranymi dziećmi Bożymi. Nie znaczy to jednak, by nazwa dzieci Bożych, jaką nam nadaje Objawienie, odbiegała w czymkolwiek od prawdy: „Zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy”. Grzech

    Grzech jest to sprzeciw rozumnego stworzenia w stosunku do Boga, a zatem świadome i wolne przekroczenie Jego woli, którą objawia On w prawach natury i łaski, w swoich przykazaniach i w głosie sumienia.

    Grzechem w pełnym znaczeniu jest przekroczenie woli Bożej z pełną świadomością i wolnością działania, w ważnej sprawie. Grzech taki nazywa się śmiertelnym, ponieważ powoduje śmierć Bożego życia w człowieku. Jest „tajemnicą nieprawości” (2 Tes 2,7): stworzona przez Boga rozumna i wolna istota zwraca się w tej swojej wolności, a nawet w jej imię, przeciw swemu Stwórcy, a obdarzona Jego miłością - lekceważy ją i odrzuca.

    Tu trzeba też zwrócić uwagę na podstawową dążność każdej istoty w otaczającym nas świecie do właściwej sobie doskonałości. Taka zatem jest wola Stwórcy. Stwarzając człowieka i obdarzając go swoją miłością, Bóg chce także jego doskonałości i szczęścia, możliwego tylko we wzajemnej miłości. Objawiona człowiekowi wola Boża nie ma zatem w sobie nic z jakiejś narzuconej, obcej mu woli i służby, lecz jest wskazaniem jedynej drogi, prowadzącej do spełnienia się i zrealizowania człowieka w miłości do Boga i innych ludzi. Dlatego sprzeciwiając się woli i miłości Bożej, grzesząc, zwraca się człowiek przeciw sobie samemu. W miarę jak sprzeciw ten trwa i radykalizuje się, zachodzi obawa, że z chwilą zgonu znajdzie się człowiek nieodwołalnie, wbrew swojej najgłębszej naturze i powołaniu, wbrew swoim istotnym dążeniom, w stanie świadomego i wolnego odrzucenia miłości, co jest stanem wiecznego potępienia.

    Miłość do Boga i miłość do drugiego człowieka jest w swej istocie ta sama: jest życiem dla innych. Nie można kochać Boga, nie służąc ludziom, a rzeczywista służba człowiekowi jest drogą do miłości Boga, czy nawet już ją w sobie kryje. Toteż grzech - czy jest wprost odmową służby Bogu, czy człowiekowi - zwraca się zawsze zarazem przeciw miłości Boga i przeciw miłości bliźniego. A stan potępienia, jako skutek grzechu, byłby stanem odrzucenia przez człowieka, wbrew najgłębszym swoim dążeniom, wszelkiej miłości: stanem radykalnego i nieodwołalnego skoncentrowania na samym sobie.

    Od grzechu śmiertelnego odróżnić trzeba tzw. grzech powszedni, który nie jest sprzeciwem wobec woli Bożej w tym, co istotne, bądź też nie jest działaniem w pełni świadomym i wolnym.

    Drogą wyjścia z grzechu i jego przezwyciężenia jest dla każdego człowieka wiara w Jezusa Chrystusa i nawrócenie. Objawił On z całą możliwą wyrazistością miłość Boga do człowieka, a jednocześnie okazał Bogu pełne synowskie posłuszeństwo i miłość. Grzech pierworodny


    Grzechem pierworodnym nazywa się grzech, w którym wszyscy ludzie, z wyjątkiem niepokalanie poczętej Najświętszej Maryi Panny, przychodzą na świat.

    Grzechem jest nieposłuszeństwo człowieka w stosunku do Boga, niejako wypowiedzenie Mu synowskiego posłuszeństwa, lekceważenie czy zerwanie synowskiej więzi z Bogiem. Tak rozumianego grzechu nie może oczywiście popełnić nikt, kto nie jest w pełni świadomy tego, co czyni. Jeśli przeto mówimy o grzechu, w jakim znajduje się każdy człowiek od pierwszej chwili swego życia, od chwili swego poczęcia, to nie myślimy o grzechu popełnionym przez niego osobiście ani o utracie z jego własnej winy Bożego synostwa. Myślimy o braku synowskiej więzi z Bogiem, spowodowanym przez samo należenie każdego przychodzącego na świat człowieka do obciążonej grzechem ludzkiej rodziny. Grzech ten nazywa się pierworodnym, ponieważ naznacza on dzieje ludzkości od samych ich początków.

    Księga Rodzaju podaje znaną opowieść o nieposłuszeństwie pierwszych ludzi wobec Boga, którzy wbrew Jego zaleceniu, ulegając pokusie węża-szatana, spożyli owoc z drzewa poznania dobra i zła. Bóg ich ukarał. Wygnani z raju, mieli podlegać cierpieniom i śmierci. Wzbudziła się w nich pożądliwość i zakłócone zostały ich wzajemne relacje (por. Rdz 3).

    Opowieść ta wyraża przekonanie, że wszelkie cierpienie i sama śmierć, pożądliwość, która w człowieku walczy z „prawem umysłu", z „prawem Bożym”, zło, które wyrządzają sobie ludzie nawzajem, ma swoje najgłębsze źródło w grzechu, tzn. w nieposłuszeństwie Bogu, w odejściu od Niego. Księga Rodzaju głosi tym samym, że grzech dotyka każdego człowieka od samego początku jego życia i określa sytuację całej ludzkości. Przecież pożądliwości, cierpieniom i śmierci, które według Księgi Rodzaju są skutkiem grzechu, podlegają wszyscy ludzie.

    Księga Rodzaju wskazuje na pierwszych ludzi, a zatem na pierwszych rodziców jako sprawców tego grzechu. Przez swoje nieposłuszeństwo utracili synowski związek z Bogiem. Wszyscy ludzie, ich potomkowie, dziedziczą jakby ich grzech, przychodząc na świat bez tego synowskiego związku z Bogiem, który miał być ich udziałem.

    Opowieść o grzechu pierwszych ludzi zapowiada jednak także przyszłe zwycięstwo nad szatanem, a zatem i wyzwolenie z grzechu, do którego szatan człowieka skusił. Wyzwolenie to zostanie dokonane przez „niewiastę i jej potomstwo” (Rdz 3,15).

    Przekonanie o grzechu pierworodnym wiąże się w ten sposób z wiarą w dobrą nowinę o odkupieniu całej ludzkości przez Boga w Chrystusie. Jeśli wszyscy są grzeszni, to wszyscy potrzebują odkupienia i wszyscy dostępują go w Chrystusie, porównywanym przez św. Pawła Apostoła do pierwszego człowieka. „Albowiem jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi” (Rz 5,19). Grzech społeczny

    Grzech jest zawsze aktem konkretnego człowieka, tak jak czyn dobry jest zasługą tego, kto go spełnił. Tylko konkretny człowiek, istota świadoma i wolna, osoba, może postępować dobrze lub źle, zasługiwać lub ponosić winę. Człowiek tłumaczy się jednak niekiedy, że postąpił źle, ponieważ tego od niego wymagano, ponieważ znalazł się w sytuacji, w której nie miał innego wyjścia, ponieważ żyje w takich, a nie innych układach społecznych. Tak jakby te układy powodowały zło i człowiek mógł na nie złożyć odpowiedzialność za swoje postępowanie. Mówi się w związku z tym o „grzechu społecznym”, żywiąc przekonanie, że gdyby zmienić na lepsze stosunki społeczne, w jakich ludzie żyją, to i ich postępowanie byłoby dobre.

    Papież Jan Paweł II w adhortacji o pojednaniu i pokucie uczy, że wyrażenie „grzech społeczny” posiada różne znaczenia.

    Każdy grzech jest grzechem społecznym, ponieważ zawsze, choćby był najbardziej ukryty i wewnętrzny, odbija się ujemnie na innych ludziach, na Kościele i na całej ludzkości. Dzieje się tak dlatego, że każdy człowiek złączony jest niepojętymi więzami solidarności z innymi ludźmi w swoim środowisku, we wspólnocie Kościoła, w całej ludzkiej rodzinie. Jeśli postępuje dobrze, w miarę jak jest dobry wpływa nawet mimo woli dobrze na innych, i lepszą staje się cała ludzka wspólnota. Jeśli postępuje źle — „pociąga za sobą Kościół i w pewien sposób cały świat”.

    Niektóre grzechy są zwrócone wprost przeciw drugiemu człowiekowi: to grzechy przeciw sprawiedliwości i miłości bliźniego. Tak przeciw poszczególnym osobom, jak i przeciw społeczności, w której się żyje. Popełnione czynem lub zaniedbaniem. Grzechy tych, którzy mając władzę źle z niej korzystają, i grzechy obywateli obojętnych na dobro i sprawy wspólne. Te grzechy są, w innym znaczeniu niż pierwsze, grzechami społecznymi.

    I wreszcie grzechami społecznymi nazywa się zło panujące między różnymi wspólnotami ludzkimi: w łonie jednego narodu, między poszczególnymi państwami, między blokami państw. Zło takie nie jest, ściśle mówiąc, grzechem. Grzechami są składające się na nie czyny poszczególnych ludzi: tych, którzy doprowadzają do takich sytuacji, którzy z nich korzystają, którzy milcząc akceptują je... „Na dnie każdej sytuacji grzechu - uczy Papież - znajdują się zatem zawsze osoby, które grzech popełniają”. I zmiana takiej sytuacji na lepsze wymaga zawsze nawrócenia poszczególnych osób. Usprawiedliwienie

    Usprawiedliwienie rozumiane jest potocznie jako wytłumaczenie się, obrona swej słuszności czy prawa. Przyjmując takie rozumienie usprawiedliwienia, człowiek świadomy swoich grzechów nie może się usprawiedliwić wobec Boga: „Nikt żyjący nie jest sprawiedliwy przed Tobą” (Ps 143,2). Pismo święte jednak przez usprawiedliwienie rozumie najczęściej działanie Boże, dzięki któremu człowiek z grzesznika i nieprzyjaciela Boga staje się sprawiedliwym, staje się Jego dzieckiem i przyjacielem. Przy czym sprawiedliwość oznacza tutaj nie tylko jedną określoną cnotę, lecz przestrzeganie całego prawa Bożego i świętość obejmującą całe ludzkie postępowanie.

    Usprawiedliwienie dokonuje się zatem, gdy Bóg odpuszcza człowiekowi jego grzechy i czyni go przez łaskę swym dzieckiem, które Mu wierzy, ufa Mu i kocha Go, a tym samym jednoczy się z Nim i uczestniczy w Jego życiu. I jedno, i drugie, to znaczy i odpuszczenie grzechów, i danie człowiekowi udziału w Bożym życiu, jest dziełem łaski - nie zasłużonej niczym Bożej miłości.

    Jeżeli człowiek nie może niczym zasłużyć sobie na usprawiedliwienie, to jednak pod wpływem Bożej miłości nie pozostaje bierny. Jego żywa wiara - początek i podstawa usprawiedliwienia, żal za grzechy, absolutna ufność pokładana w Bogu, wreszcie miłość do Boga wyrażająca się w zgodnym z Jego wolą postępowaniu, jest zarówno owocem miłości, z jaką Bóg go ogarnia, jak i wyrazem jego osobistego, w pełni wolnego zaangażowania w odpowiedzi na miłość Boga.

    Człowiek zdolny do świadomego, wolnego postępowania dostępuje usprawiedliwienia, przyjmując Bożą łaskę. Jednak Bóg usprawiedliwia także tych, którzy nie są jeszcze zdolni do świadomego działania. Tak dzieje się w przypadku chrztu dzieci. Zaangażowanie człowieka wyraża się tutaj w wierze całego Kościoła, a szczególnie w wierze i działaniu rodziców, którzy zabiegają o ochrzczenie swego dziecka.
    Łaska

    Łaską, czy raczej łaskawością, nazywa Pismo święte miłość i życzliwość Boga względem człowieka, którego powołuje On do życia wiecznego, czyniąc swoim dzieckiem, i zbawia przez Jezusa Chrystusa, swego Syna Jednorodzonego. Bóg czyni to z niczym nie zasłużonej przez człowieka miłości. Stworzony przez Boga człowiek nie może przecież w żaden sposób zasługiwać na ojcowską nieskończoną miłość i przyjaźń swego Stwórcy i Pana, która by go czyniła „uczestnikiem boskiej natury” (2P 1,4) i wynosiła do udziału w Jego - nadprzyrodzonym dla człowieka - życiu i szczęściu we wzajemnej miłości.

    Ale nie tylko sam stosunek Boga do człowieka nazywany jest w Piśmie świętym łaską, czyli łaskawością Boga, lecz także to wszystko, co Bóg dla człowieka czyni, czym go obdarza. Łaską jest powołanie człowieka do życia wiecznego, łaską - usynowienie człowieka przez Boga, łaską - zbawienie przez Chrystusa. Także i wszystko, co z tym się wiąże i w czym się to wyraża: Objawienie, Kościół, sakramenty...

    Łaską nazywa się najczęściej rzeczywistość, jaką w człowieku stwarza miłość i łaskawość Boża. Łaską jest wiara, z jaką człowiek przyjmuje Boże wezwanie, i ufność, z jaką Mu się powierza. Łaską jest wzajemna miłość do objawiającego się człowiekowi Boga, która wyraża się w posłuszeństwie Jego woli. Człowiek, który w ten sposób jednoczy się z Bogiem, swoim Ojcem, stając się Jego dzieckiem i przyjacielem, uczestnikiem Jego życia i Jego natury, znajduje się w stanie łaski uświęcającej.

    Człowiek nie byłby przy tym zdolny odpowiedzieć na objawiającą mu się miłość Bożą, odpowiedzieć właśnie przez wiarę, nadzieję i wzajemną miłość, gdyby nie ogarniała go ta sama łaskawość, z jaką Bóg się człowiekowi objawia, gdyby Bóg go nie prowadził. „Nikt nie może przyjść do mnie - czytamy w Ewangelii słowa Jezusa —jeśli mu to nie zostało dane przez Ojca” (J 6,65). „Łaską jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga” (Ef 2,8). „Ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi...” (Rz 8,14). Łaska Boża, dzięki której człowiek dobrze czyni, nazywa się łaską uczynkową. Zamieszkanie Ducha Świętego

    Przez wiarę w Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, człowiek jednoczy się z Bogiem-Ojcem, stając się Jego dzieckiem i przyjacielem, a w jego sercu zamieszkuje Duch Boży. Zamieszkanie Ducha Świętego w duszy człowieka jest wyrażeniem metaforycznym, które oznacza tę samą jedność z Bogiem, na którą wskazują określenia „synostwo Boże” czy „przyjaźń z Bogiem”. Nie wystarczy powiedzieć: człowiek jest dzieckiem Bożym. Miłość miedzy nim a Bogiem nie nosi jedynie cech stosunku dziecka do Ojca. Mówi się więc za Pismem świętym, że Bóg jest przyjacielem i oblubieńcem wzajemnie oddanego Mu człowieka. Odwołując się do tych różnorodnych form miłości, chce się powiedzieć, że miłość między Bogiem a człowiekiem jest niepojęcie wyższa niż każda z nich i że nie można jej ostatecznie określić żadnym ludzkim słowem.

    „Zamieszkanie” oznacza rodzinną bliskość, znajomość siebie bez reszty, zażyłość, związek imienny, osobowy, nie oficjalny ani urzędowy. Tak oto blisko jest człowiek z Bogiem dzięki Jezusowi Chrystusowi: nie tylko on staje się domownikiem Boga, ale i odwrotnie - Bóg staje się domownikiem człowieka, zamieszkując niejako pod jego biednym dachem. Bóg staje się siłą człowieka, który znajduje w Nim oparcie, tak jak oparciem dla słabszych domowników jest ktoś moralnie silniejszy. Człowiek może w każdej chwili zwracać się do Boga, zwracać się imiennie, i ma szansę poznawać Boga coraz lepiej, coraz bliżej...

    Różne biblijne określenia związku człowieka z Bogiem pozwalają na wyrażenie jego stosunku do poszczególnych Osób Bożych: Ojca, Syna i Ducha Świętego, choć Bóg oczywiście jest jeden. O Jezusie Chrystusie, Synu Bożym wcielonym, myślimy jak o jednym z nas, naszym bracie, który nas prowadzi do Ojca. Nazywając się dziećmi Bożymi, myślimy o naszym stosunku do Boga-Ojca. Zamieszkanie Boga w człowieku Pismo święte łączy chętnie z osobą Ducha Świętego. Chociaż Jezus powiedział: „Jeśli mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i będziemy w nim przebywać” (J 14,23), to i Ewangelia Janowa, i listy św. Pawła mówią, że stanowimy mieszkanie dla Boga przez Ducha (Ef 2,22), że „Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który wola: Abba, Ojcze” (Gal 4,6).

    Wierzymy, że Duch Święty jest osobową miłością Ojca i Syna. Że Ojciec i Syn są jedno, tchnąć Ducha swego. Że zatem przez tego Ducha, przez swoją miłość Ojciec i Syn wchodzą pod nasz dach i że my nie inaczej, jak w tymże Duchu, stajemy się domownikami i Syna, i Ojca. Świętość

    Pismo święte Starego Testamentu mówi raczej o świętości Boga niż człowieka. To Bóg jest po trzykroć, tzn. w najwyższym stopniu, święty. Znaczy to, że Bóg jest jeden jedyny, całkowicie inny niż wszystko, co istnieje, i ponad wszystkim. Niewypowiedziany, godny najwyższej chwały.

    Moralną doskonałość człowieka nazywa Stary, a także i Nowy Testament sprawiedliwością, prawością. Np. w Ewangelii św. Mateusza czytamy, że św. Józef „był człowiekiem prawym” (1,19).

    Określenie „święty” w odniesieniu do ludzi znajdujemy w listach św. Pawła i św. Jana. Nazywają oni świętymi wszystkich chrześcijan, jako tych, którzy zostali uświęceni przez Boga. Bóg ich wybrał (a zatem jakby oddzielił od innych) w swych przedwiecznych zamiarach, a przez łaskę wiary i przez chrzest zostali obmyci ze swoich grzechów, by być świętymi i nieskalanymi przed Jego obliczem (Ef 1). W swym postępowaniu mają oni wyrażać swe wybranie i odpowiadać swemu powołaniu, a w ten sposób nie tylko być, lecz i stawać się świętymi.

    Na podstawie listów św. Pawła, szczególnie Listu do Galatów, a także do Efezjan i do Filipian można zestawić cały katalog zachowań i cnót właściwych chrześcijańskiemu powołaniu (a jest to powołanie zwrócone do każdego człowieka). Wszystkie one sprowadzają się do jednego: do miłości Boga i bliźniego. Miłość jest największym przykazaniem i szczególnym przykazaniem Jezusowym. Każe On swym uczniom miłować się wzajemnie, jak On ich umiłował - aż do oddania życia. Każe miłować nieprzyjaciół i przebaczać sobie wzajemnie pod sankcją nieuzyskania przebaczenia Bożego. Przy tym miłość Boga i bliźniego są czymś tożsamym.

    W historii chrześcijaństwa spotykamy się z pewnymi fałszywymi wyobrażeniami świętości. Niekiedy utożsamia się ją z surowością życia i niezwykłymi praktykami ascetycznymi, jeszcze częściej z długimi modlitwami, czy nawet otrzymywaniem objawień Bożych... W istocie świętość polega na miłości: być świętym znaczy w chrześcijaństwie kochać Boga nade wszystko, a bliźniego jak samego siebie. Do takiej miłości powołany jest każdy chrześcijanin, a także każdy człowiek. Każdy we właściwych sobie warunkach życia, we właściwy sobie sposób może to powołanie wypełnić. Nikt nie jest na tej drodze bardziej uprzywilejowany niż inni. I tylko miłość decyduje o bliskości człowieka w stosunku do Boga i o wiecznym zbawieniu. Surowość życia czy pobożność mają jedynie służyć kształtowaniu miłości i ją wyrażać.

    O tak rozumianej świętości uczy Sobór Watykański II w 5 rozdziale Konstytucji o Kościele zatytułowanym: „O powszechnym powołaniu do świętości w Kościele”. Wiara

    Wiara jest zasadniczą postawą człowieka wobec Boga, który objawia mu swą miłość ku niemu i wolę zbawienia go. Wierząc człowiek całkowicie oddaje się Bogu jako swemu Stwórcy, Ojcu i Zbawicielowi. Wiara nie jest zatem jedynie uznaniem za prawdę tego, czego naucza Kościół, ani nawet samego Objawienia Bożego wyrażającego się w Piśmie świętym, choć jedno i drugie do niej należy, lecz jest osobowym, płynącym z głębi serca przyjęciem Bożej miłości, aktem wzajemnego oddania się Temu, który zwraca się do człowieka.

    Wiara jest darem i łaską Bożą. Wszelka inicjatywa w dialogu, w jaki Bóg wchodzi z człowiekiem, objawiając mu się w Jezusie Chrystusie, pochodzi od Boga. „Nikt nie może przyjść do mnie, jeśli mu to nie zostalo dane przez Ojca” (J 6,65). Wiara jest zadaniem i powierzeniem się Bogu ze względu na Niego samego, dlatego że ten, który się nam objawia, jest samą Prawdą i Dobrem. Jednocześnie jednak wiara jest postawą rozumną, ponieważ Objawienie Boże jest wiarygodne. Jego głosicielami byli posłani przez Boga godni wiary ludzie: patriarchowie, prorocy i mędrcy Starego Testamentu, a przede wszystkim Jezus Chrystus, Syn Boży. Wiarygodnymi świadkami Jego życia, śmierci i zmartwychwstania byli apostołowie i wiarygodny jest Kościół na nich zbudowany.

    Wiarą żyje się we wspólnocie współwierzących, to znaczy właśnie w Kościele. Przyjmuje się wiarę od tych, którzy już uwierzyli, przede wszystkim od rodziców. Każdy, kto wierzy i zgodnie z wiarą żyje, świadczy o niej i przekazuje ją innym. Wspólnie przeżywa się i wyznaje wiarę w modlitwie, w liturgii, we wspólnym, płynącym z wiary działaniu.

    Wiara winna być bowiem źródłem i podstawą nawrócenia człowieka, to znaczy nowego spojrzenia na własne życie i wszystko, co człowieka otacza, kształtowania własnego postępowania zgodnie z poznaną wolą Bożą. Oddanie się Bogu ma znaleźć wyraz w służbie i miłości do bliźnich. „Wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie” (Jk 2,17). Natomiast dla wiary, przeżywanej na serio i konsekwentnie w całym postępowaniu, nie ma nic niemożliwego: „powiedzcie tej górze: przesuń się tam; i przesunie się” (Mt 17,20). Nadzieja

    Nadzieja jest obok wiary i miłości zasadniczą postawą człowieka w stosunku do Boga. Jest ona konsekwencją wiary. Bóg objawia się jako Stwórca, Pan, a jednocześnie jako kochający Ojciec i Zbawiciel, objawia się jako ten, który wszystko wie, wszystko może, a zarazem jest samą miłością i wybawia od wszelkiego zła. Jeśli wierzy się w tego Boga, to nie można Mu nie ufać.

    Nadzieja jest oczekiwaniem od Boga na to, co Bóg sam obiecuje człowiekowi. Jest oczekiwaniem na spełnienie Jego obietnic.

    Stary Testament mówi, że człowiekowi, który zgrzeszył, Bóg dał obietnicę zbawienia, a także, iż Bóg jest absolutnie wierny swoim obietnicom. Obietnice Boże i nadzieja ich urzeczywistnienia zachowywane były w wybranym przez Boga narodzie izraelskim, wywodzącym się od Abrahama. Prorocy Starego Przymierza stali na straży właściwego rozumienia obietnic Bożych. Głosili, że nie można ich odnosić ostatecznie do doczesnej pomyślności narodu izraelskiego, wyzwolonego od swych wrogów, lecz do wiecznego zbawienia wszystkich ludzi, wyzwolonych ze zła moralnego, cierpienia i śmierci. Wybawienie Izraelitów z niewoli egipskiej, a później babilońskiej było w tej perspektywie znakiem zbawienia powszechnego i wierności Boga, którego miłości i mocy trzeba być pewnym, nawet nie mogąc mieć po ludzku żadnej nadziei.

    Obietnica powszechnego i ostatecznego zbawienia ze wszelkiego zła, z grzechu i śmierci, wyrażona zostaje przez Jezusa Chrystusa, który głosi nadejście królestwa Bożego, wzywa do nawrócenia, uzdrawia chorych, a poniósłszy śmierć na krzyżu, zmartwychwstaje zapewniając, że w Nim zmartwychwstaną wszyscy.

    Nadzieja chrześcijańska kieruje się zatem do Jezusa Chrystusa, do Jego zbawczego działania na ziemi mocą Ducha Świętego. Jest oczekiwaniem na powtórne Jego przyjście w chwale, u końca dziejów, gdy przekaże On królowanie Bogu i Ojcu (por. l Kor 15,24). Jest pewnością zmartwychwstania i życia wiecznego. Nie jest spodziewaniem się czegoś, ale jest zaufaniem komuś i oczekiwaniem na kogoś.

    Nadzieja, tak jak wiara i miłość - jest istotną cechą życia chrześcijańskiego i winna na nie wpływać w każdym momencie. Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty, któremu wierząc człowiek ufa, już teraz realizuje dane obietnice i prowadzi wszystkich ludzi do zbawienia. Będąc tego w swej nadziei pewnym, kształtować będzie człowiek swoje życie doczesne w perspektywie oczekiwanego królestwa Bożego. Miłość

    Miłość to właściwa postawa człowieka wobec Boga i innych ludzi. Przede wszystkim jednak jest to stosunek Boga do człowieka, objawiony nam w Jezusie Chrystusie.

    Jezus przebywał wśród „celników i grzeszników”, siadał z nimi przy jednym stole, głosił, że Bóg ich kocha jak ojciec marnotrawnego syna, na którego oczekuje z tęsknotą i któremu wybacza wszystko, gdy tylko wraca on do Niego.

    Swoją śmierć na krzyżu przedstawia Jezus jako wyraz miłości Boga, który „Syna Swojego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). „Bóg sam pierwszy nas umiłował” - głosi św. Jan (U 4,19). Bóg nas umiłował, gdyśmy jeszcze byli grzesznikami, podkreśla św. Paweł - ten, który prześladował wyznawców Jezusa, zanim uwierzył i został apostołem.

    Jeśli Bóg nas kocha, to powinniśmy odwzajemnić Mu Jego miłość. I kochać się wzajemnie.

    Miłość Boga nie sprowadza się do miłego uczucia. Musi się ona wyrażać w miłości do ludzi. Jakże bowiem mógłby ktoś szczerze mówić, że kocha Boga, którego nie widzi, gdyby nie kochał ludzi, których widzi (por. J 4,20).

    Kochać ludzi - to także nie znaczy żywić dla nich miłe uczucia albo gorąco o swej miłości zapewniać. Kochać ludzi - to znaczy służyć im i przychodzić z pomocą, nie spodziewając się stąd niczego dla siebie. Tylko w ten sposób można naśladować Jezusa.

    „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali - mówi On - tak jak ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,12-13).

    Naśladować Jezusa - to kochać wszystkich ludzi, także nieprzyjaciół, którym tak trzeba przebaczać ich winy popełnione w stosunku do nas, jak sami oczekujemy przebaczenia naszych grzechów przez Boga. „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” (por. Mt 6,12).

    Miłość jest zatem przeciwieństwem samolubstwa: życiem nie dla siebie, lecz dla innych.

    Miłość jest wartością absolutną w ludzkim życiu: jest życiem człowieka. Jest on bowiem zdolny żyć w sposób godny człowieka jedynie wówczas, gdy jest przekonany, że go ktoś kocha i gdy sam kocha innych.

    Miłość jest istotą chrześcijaństwa. Jezus Chrystus przyszedł, by głosić, że Bóg kocha człowieka i że ludzie mają się kochać nawzajem, stając się w ten sposób dziećmi jedynego Ojca w niebie.

    Miłość jest zbawieniem. Grzech przeciwstawia ludzi sobie nawzajem. Stają się sobie obcy, nienawidzą się, podnoszą na siebie rękę. Jezus, objawiając miłość Boga i nakazując wzajemną miłość bez zastrzeżeń, gromadzi rozproszone dzieci Adama, uwalniając je od nienawiści i grzechu. To jest droga do zbawienia i zbawienie wieczne; życie we wspólnej miłości z Bogiem i między sobą.

    Miłością jest Bóg: Ojciec, Syn i Duch Święty, będący jedno w miłości. „Kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (l J 4,16). Godność człowieka

    Godność człowieka oznacza jego wyjątkową pozycję w całym otaczającym go świecie. Tylko człowiek jest istotą świadomą i wolną, dzięki czemu panuje nad światem materialnym, nad innymi istotami żywymi, poznaje i organizuje wszystko dla swojego dobra. Tylko człowiek, korzystając z doświadczeń przeszłych pokoleń, świadomy jest swojej historii, wytycza swą przyszłość i tworzy kulturę, przekształcając świat. Księga Rodzaju mówi, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz, podobnego do siebie, nakazując mu, by uprawiał ziemię, czynił ją sobie poddaną i panował nad wszystkim, cokolwiek zostało przez Boga stworzone (por. Rdz. 1,26-30).

    Świadomość i wolność, właściwe człowiekowi, czynią z niego autonomiczny podmiot działania. Poznając siebie w otaczającym świecie ludzi i rzeczy, człowiek decyduje i ma prawo decydować o sobie. Toteż godności człowieka uwłacza wszystko, co go zniewala i sprowadza do poziomu rzeczy, którymi można się posługiwać. Uwłacza mu zniewolenie ze strony innych ludzi, ale także i ze strony własnych, nieujarzmionych pragnień czy popędów. Człowiekowi - istocie świadomej i wolnej - drugi człowiek winien świadomie i dobrowolnie służyć. Tak właśnie, jako służbę, określa Jezus Chrystus swoje zbawcze posłannictwo (por. Mt 20,28) i odwołuje się dla jego przyjęcia do osobistej decyzji każdego człowieka: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię...”. „Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony...” (Mk 1,15;16,16).

    Godność człowieka wypływa z jego związku z Bogiem. Bóg go stworzył jako istotę świadomą i rozumną, mającą panować nad światem, jako „podobnego do siebie". Bóg chciał go mieć swoim przyjacielem i dzieckiem, objawiając mu swą miłość i wzywając go do tego, aby odwzajemniał ją „całym swoim sercem, cala swoją duszą i całym swoim umysłem” (Mt 22,37).

    Gdy człowiek popadł w grzech, niejako zrywając więzy łączące go z Bogiem, „zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty... abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo” (Gal 4,4-5). Godność człowieka, jego wartość w oczach Bożych, wyraża się nie tylko w tym, że Syn Boży wcielony, Jezus Chrystus, oddał za nas życie, ale już w samym wydarzeniu wcielenia. „Syn Boży - tak uczy Sobór Watykański II - przez wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem” (KDK 22).

    Chrystus chciał, byśmy dzięki wierze dostrzegali godność i wielkość każdego człowieka, zwłaszcza wszystkich ubogich, głodnych, spragnionych, bezdomnych, nagich, chorych, uwięzionych... Chciał, żebyśmy w każdym z naszych braci i sióstr dostrzegali Jego samego: „ ...wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili” (Mt 25,40).