Pierwszeństwo w miłości

ks. Janusz Gorczyca

publikacja 15.07.2003 08:23

Według świadectw Ewangelii Chrystus Pan bezpośrednio i wprost przyrzekł i udzielił św. Piotrowi Apostołowi prymatu jurysdykcji nad całym Kościołem Bożym...

Figura sw. Piotra w bazylice św. Piotra w Rzymie
  • Powiedzieli o prymacie

  • Nauka o prymacie

  • Prymat a ekumenizm


  • Kilka lat temu jedna z niemieckich rozgłośni radiowych prowadziła na żywo audycję o sposobie sprawowania władzy w Kościele. Podczas programu głos zabierali świeccy i duchowni; teologowie oraz "zwykli" wierzący. Do redakcji dzwonili zarówno katolicy, jak i przedstawiciele innych wyznań chrześcijańskich. Dyskusja, jak łatwo się domyślić, z minuty na minutę stawała się coraz gorętsza. Opinie tych, którzy zarzucali Kościołowi katolickiemu konserwatyzm, a Papieżowi staroświeckość, nienadążanie za duchem czasu, mieszały się z głosami stającymi po stronie wierności zasadom sprawdzonym przez wieki, których nie zmienia się zależnie od mody i koniunktury. "Jan Paweł II jest konserwatywny w najlepszym tego słowa znaczeniu - mówili ci drudzy - zawsze stoi po stronie prawdy, popiera to, co jest dobre dla człowieka". Jako kontrę "watykańczycy" usłyszeli, że w dzisiejszych, demokratycznych czasach nie można zgodzić się na sytuację, kiedy jeden człowiek blokuje oddolny głos znaczącej części społeczeństwa. Nie wystarczyły argumenty o doświadczeniu wieków, że rządzenie Kościołem nie sprowadza się do jednej osoby, a statystyczna większość przy głosowaniu wcale nie gwarantuje, że to, co się wybierze, będzie obiektywnie dobre.

    W pewnym momencie do redakcji zadzwonił ewangelicki pastor. "Proszę nie ulegać złudzeniom i powierzchownym opiniom - mówił powoli i stanowczo, a w jego głosie wyczuwało się doświadczenie wielu lat duszpasterskiej refleksji. - Wy, katolicy, macie Nauczycielski Urząd Kościoła, z papieżem na czele, i w razie wystąpienia kwestii spornych możecie się do niego odwołać, zapytać o zdanie. Jest to niezmiernie ważny autorytet. My odrzuciliśmy go i pogubiliśmy się. O tym, jak bardzo, świadczy choćby liczba Kościołów wyrosłych z protestantyzmu". Pastor mówił też o kryzysie powołań, choć zniesiony jest tam celibat, o świątyniach z artystycznym wystrojem, lecz bez klimatu do modlitwy, i o ławkach świecących podczas liturgii pustkami. Przedstawiony przez niego obraz ewangelickiego Kościoła był bardzo uproszczony, pomijał wiele wartościowych cech, ale pomógł niektórym uczestnikom radiowej dyskusji uświadomić sobie, jak często bezkrytyczny i powierzchowny jest sposób patrzenia na rolę Następcy św. Piotra we współczesnym Kościele.

    Dyskusja nad uporządkowaniem Kościoła, jego strukturą, ustrojem, trwa niemal tak długo, jak długo istnieje Kościół. Fakt, że Mistyczne Ciało Chrystusa, wspólnota ludu Bożego, łączy w sobie dwie rzeczywistości - Boską i ludzką - od dawna rodzi problemy we właściwym ich postrzeganiu. W historii zdarzały się tendencje eksponowania pierwiastka Boskiego, a lekceważenia ludzkiego, oraz odwrotnie. Sprawę utrudniało zakorzenienie lokalnych wspólnot wierzących w kontekstach kulturowych, społecznych, politycznych.

    Dalszy ciąg na następnej stronie
    Kościół z papieżem na czele

    Konstytucja dogmatyczna o Kościele Soboru Watykańskiego II przypomina, że Pan Jezus przed wstąpieniem do nieba dał swoim uczniom nakaz: "Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata" (Mt 28, 18-20). Powszechna misja Kościoła ma źródło w nakazie Chrystusa i rozciąga się na wszystkie wieki. Stało się to możliwe dzięki "skonstruowaniu" odpowiedniego organizmu, który był w stanie przyjąć depozyt wiary, przechować go i nieskażony przekazać kolejnym pokoleniom. Na czele Kościoła Chrystus postawił Apostołów, wśród których szczególną rolę wyznaczył Piotrowi. Ich misję kontynuują następcy - biskupi, pod przewodnictwem biskupa Rzymu. Św. Piotr stał się więc trwałą i widzialną zasadą i fundamentem jedności Kościoła.

    Przekonanie o Boskim pochodzeniu Kościoła od samego początku było bardzo mocne. Oczywista jest też sukcesja, czyli nieprzerwany proces przekazywania posłannictwa apostolskiego, dokonującego się w Kościele w mocy Ducha Świętego. W Biblii bardzo łatwo odnajdziemy ślady wskazujące na szczególne miejsce Piotra w gronie Apostołów. Wielokrotnie zabiera on głos w ich imieniu, zajmuje stanowisko w kwestiach spornych wywołanych w Kościołach Galacji. Wymowna jest, opisana w Ewangelii św. Mateusza, zmiana imienia Szymon na Kefas, czyli "skała", i zapowiedź Jezusa pod Cezareą Filipową, że na tej skale zbuduje swój Kościół. Wyznanie to odegrało ważną rolę w argumentacjach na rzecz prymatu papieskiego.

    Wszystkie teksty biblijne mówiące o szczególnej pozycji Piotra są zapisem świadomości pierwotnego Kościoła, przekonanego o tym, że po wniebowstąpieniu Chrystusa właśnie Piotr ma być "pasterzem Chrystusowej trzody". Kryterium jego posługi - polegającej na obronie Kościoła przez fałszywą nauką i rozbiciem - będzie miłość do Pana (Jezus trzykrotnie pytał Piotra: "Czy kochasz Mnie?"). "Tak więc biblijny Piotr stał się pierwotnym symbolem jedności Kościoła, który stopniowo stwierdzał, że słowa Jezusa skierowane do Apostoła odnoszą się też do późniejszych dziejów zbawienia i domagają się podobnego centrum. O ile takie ujmowanie Piotrowej sukcesji jest na ogół przyjmowane przez współczesne podzielone Kościoły chrześcijańskie, o tyle kwestią sporną jest prymat biskupa Rzymu i zakres tych uprawnień".

    Dalszy ciąg na następnej stronie
    W uroczystosć św Piotra figurę się ubieraProblemy z zachowaniem jedności pojawiły się już w pierwotnym Kościele, a nasiliły się wraz z rozwojem wspólnot lokalnych. Ich coraz większa różnorodność kulturowa zaczęła sprawiać kłopoty. Pojawiło się niebezpieczeństwo podziałów. W tej sytuacji zaczęto dowartościowywać deklarowanie jedności, uznawanie prymatu Piotra. Wyraźnym tego sygnałem jest "List do Rzymian" autorstwa św. Ignacego Antiocheńskiego, w którym po raz pierwszy pojawia się idea przewodnictwa Kościoła rzymskiego, nie tyle w sensie prawnym, co raczej w odniesieniu do duchowej i religijnej powagi tego Kościoła, a zwłaszcza trwałości jego wiary pośród prześladowań.

    Kolejny etap refleksji nad prymatem przyniosło pojawienie się gnozy. Zagrożenie herezją spowodowało mocniejsze zwrócenie się Kościoła w kierunku jedności i wierności nauczaniu apostolskiemu. Pozycja Rzymu, z grobami Apostołów, jeszcze bardziej się wzmocniła. Św. Ireneusz z Lyonu pisał o Wiecznym Mieście: "Z tym Kościołem, ze względu na jego szczególniejsze pierwszeństwo, powinien koniecznie zgadzać się każdy Kościół, to znaczy wierni wszędzie; z nim, w którym zawsze, dla dobra wszystkich, została zachowana tradycja pochodząca od Apostołów". Pozycja Rzymu uwidoczniła się też w fakcie odnoszenia się do tamtejszego Kościoła w kwestiach spornych, pojawiających się we wspólnotach powstających w innych częściach cesarstwa. Ale ich rosnąca liczba zawierała w sobie pułapkę.

    Początki rozłamów

    Najlepszym instrumentem orzekającym o autentyczności tradycji apostolskiej i podejmującym wiążące decyzje były w III i IV w. synody. Organizowane w różnych częściach imperium, stwarzały dobrą okazję do manifestowania wspólnoty i kolegialności biskupów. Niestety, wtedy też pojawiły się pierwsze poważniejsze pęknięcia w uznawaniu papieskiego prymatu, wynikające z prób uniezależnienia się od Rzymu. Nasilenie tego procesu przyniosło oddzielanie Cesarstwa Bizantyjskiego od Zachodu. Niektórzy uważali, iż wraz z przeniesieniem stolicy cesarstwa do Bizancjum (około 330 r.) "przeszedł tam" również prymat papieski. Rozdźwięk między Wschodem i Zachodem powiększał się z każdym wiekiem. W roku 341, na synodzie w Antiochii, Kościoły Wschodnie uznały nieodwołalność decyzji synodalnych, co było formalnym początkiem autokefalii. Synody rzymskie, które odbyły się w latach 371 i 372, uzależniły ważność synodów od zatwierdzenia ich orzeczeń przez papieża, ale niewiele to zmieniło. Dzieła rozłamu dokończyła schizma wschodnia w 1054 r. i czwarta wyprawa krzyżowa w 1204 r. Różnice kulturowe i cywilizacyjne między Wschodem i Zachodem były zbyt duże, by utrzymać jedność Kościoła. Zły wpływ na bieg wydarzeń miało mieszanie się władzy świeckiej w sprawy Kościoła.

    Za dużo przepisów

    Od czasów reformy gregoriańskiej w XI w. bardzo dynamicznie rozwijał się prawnokanoniczny aspekt Kościoła, w którym lud był poddany hierarchii, podobnie jak władzy świeckiej. Kościół zaczął być postrzegany jako armia Boża, walcząca na ziemi z mocami ciemności. Liturgia stała się wyłączną domeną duchowieństwa. Na tym gruncie zrodziła się reformacja, która na przerost form zewnętrznych odpowiedziała skoncentrowaniem się na duchowym wymiarze Kościoła; na rozumienie Kościoła jako ziemskiego pośrednika między Bogiem a ludźmi - przypomnieniem prawdy o bezpośrednim działaniu Ducha Świętego w sercach wierzących i o pierwszeństwie Słowa Bożego; na hierarchizację - zniesieniem święceń kapłańskich i, odwołując się do kapłaństwa powszechnego, ustanowieniem zasady ordynacji, czyli upoważnienia do posługi kapłańskiej i biskupiej.

    Dalszy ciąg na następnej stronie

    W słabnącym coraz bardziej Państwie Kościelnym obawy o zachowanie jedności i czystości nauki były coraz większe. W tej sytuacji na Soborze Watykańskim I, w roku 1870, przyjęto Konstytucję dogmatyczną o Kościele Chrystusowym Pastor aeternus, w której wyłożono naukę o prymacie Biskupa Rzymu oraz ogłoszono dogmat o związanej z prymatem nieomylności papieża. Sobór podkreślił zarazem funkcję rozumu i objawienia Bożego dla właściwego rozeznania rzeczywistości. Zaznaczył też rolę papieża jako tego, który dysponując prymatem, nieomylnie stoi na straży Objawienia. W świetle owej nauki tylko Kościół rzymskokatolicki niezawodnie przekazuje prawdę o porządku świata. W dobie nacisków ze strony państw liberalnych i praktycznej likwidacji Państwa Kościelnego, Kościół zaczął jawić się jako społeczność doskonała, niezależna, a nawet niedościgły wzór dla innych społeczności. Taka jego wizja nie sprzyjała dialogowi ze światem.

    "Być może, jak żaden z jego poprzedników, Jan XXIII odczuwał dramat papieskiego posłannictwa, łączącego w sobie profetyczną wizję Następcy Chrystusa na ziemi z twardymi realiami ziemskiego urzędu, uwikłanego w doczesne sprawy naszego świata i ludzkie słabości, a także zwykłą biurokrację, gdyż częścią papieskiej posługi jest przecież urzędowanie" - pisał Andrzej Grajewski trzy lata temu na łamach "Gościa Niedzielnego". Owo "uwikłanie" papieża w sprawy dnia powszedniego niesie ze sobą niebezpieczeństwo patrzenia na niego jak na jeszcze jedną instytucję, organizację, aparat rządzenia. Tymczasem jest to przede wszystkim "twór" Boski, działający z natchnienia Ducha Świętego, mający do spełnienia konkretną funkcję religijną. Jeśli o tym nie zapomnimy, unikniemy wielu błędów.

    Nowe, czyli stare

    Sobór Watykański II powrócił do biblijnej wizji Kościoła, w której następca św. Piotra jest przede wszystkim wiarygodnym świadkiem Jezusa, znakiem sprzeciwu, Głową kolegium i stróżem jedności Kościołów lokalnych. Wielki wkład w to nowe spojrzenie wnosi Jan Paweł II, który zmierza w kierunku uznania całej głębi Kościołów lokalnych i ekumenicznego powrotu do dziedzictwa wyrażonego w zwrocie "pierwszeństwo w miłości". Ojciec Święty w encyklice "Ut unum sint" podkreśla, że dzięki władzy i autorytetowi, bez których funkcja papieska byłaby pozorna, jest w stanie troszczyć się o komunię wszystkich Kościołów. To właśnie dlatego jest pierwszym pośród sług jedności, a jego władzę i autorytet określamy mianem prymatu. We wspomnianej encyklice Papież zdecydowanie wyciąga rękę do Kościołów odłączonych. Nie waha się zaproponować im dyskusji nad sposobem sprawowania władzy papieskiej we współczesnym świecie. "Modlę się gorąco do Ducha Świętego, by obdarzył nas swoim światłem i oświecił wszystkich pasterzy i teologów naszych Kościołów, abyśmy wspólnie poszukiwali takich form sprawowania owego urzędu, w których możliwe będzie realizowanie uznawanej przez jednych i drugich posługi miłości" - pisze Papież. Co więcej, wzywa wiernych Kościoła katolickiego i wszystkich chrześcijan, by wraz z nim włączyli się w modlitwę Chrystusa o nawrócenie, które jest niezbędne "Piotrowi", aby mógł służyć braciom, umacniając ich w wierze. Ojciec Święty prosi też o przebaczenie, bo jest świadom tego, że pamięć wielu chrześcijan, dla których posługa biskupa Rzymu stanowi trudność, jest obciążona bolesnymi wspomnieniami. Apeluje również o zrozumienie dla papieskiej posługi miłosierdzia, zakorzenionej w miłosierdziu Bożym.

    Odzyskanie pełnej jedności przez chrześcijan nie jest kwestią dni, ani tygodni. Przed nami jeszcze wiele mozolnych zabiegów o to, by zrealizowała się biblijna wizja "jednej owczarni i jednego pasterza". Jedną z najważniejszych kwestii w tym względzie jest stworzenie takiego obrazu owego "pasterza", który będzie możliwy do przyjęcia przez wszystkie Kościoły. Po latach złych, niepotrzebnych emocji, wzajemnych uprzedzeń i niezrozumienia, jak światło w tunelu jawi się promień nadziei, że choć zróżnicowani kulturowo, bogaci w odmienne tradycje, chrześcijanie XXI wieku zbliżą się do siebie. Oby szansa w postaci nowej wizji prymatu, z taką konsekwencją proponowana przez Jana Pawła II, została przez nasze pokolenie wykorzystana.

    Powiedzieli o prymacie Piotrowym:


    Jedność z papieżem - jednością z Kościołem


    Kard. Kazimierz Świątek, metropolita mińsko-mohylewski


    W życiu religijnym katolików na Białorusi Bóg, Kościół i papież zawsze tworzą jedno. Osoba biskupa Rzymu otaczana jest wielkim szacunkiem, a jego pozycja Następcy św. Piotra nie podlega żadnej dyskusji. Tu nie ma żadnego filozofowania, mędrkowania. Patrząc na tych ludzi, uczę się od nich wiary czystej, prostej. Dla nich wyznanie Jezusa: "Ty jesteś Piotr, czyli Skała, i na tej skale zbuduję mój Kościół" jest tak oczywiste i jasne, że nie potrzebują żadnych dodatkowych wyjaśnień i teologicznych uzasadnień. Ta prosta logika pomagała im identyfikować się z Kościołem katolickim nawet w najcięższych czasach komunistycznych. Więź z biskupem Rzymu zacieśniła się jeszcze bardziej dzięki Janowi Pawłowi II, który z wielką troską patrzy na Kościół na Wschodzie.

    Kościół potrzebuje posługi Piotra


    Kard. Marian Jaworski, metropolita lwowski


    W dzisiejszych czasach trzeba nam koniecznie uczyć się właściwego patrzenia na Kościół. Niezmiernie ważna jest świadomość, że opiera się on na Apostołach, wśród których szczególne miejsce ma Piotr. O tym, jak wielkie ma to znaczenie w dzisiejszych czasach, świadczy historia katolicyzmu na Wschodzie. Gdyby nie Stolica Apostolska, gdyby nie posługa Piotra, nie byłoby tam dziś Kościołów apostolskich. Dzisiejszy Kościół potrzebuje posługi Piotra nie tyle ze względu na jego władzę, co dla zachowania zdrowej doktryny, tej samej wiary, zasad moralnych. W tym względzie funkcja Piotra jest nie do zastąpienia. Bez tego fundamentu utrzymanie jedności chrześcijan nie będzie możliwe.

    Nauka o prymacie papieża:



    w Katechizmie Kościoła Katolickiego


    "Jedynie Szymona uczynił Pan Opoką swojego Kościoła, nadając mu imię Piotr. Powierzył mu klucze Kościoła, ustanawiając go pasterzem całej trzody. »Dar związywania i rozwiązywania, dany Piotrowi, został udzielony także Kolegium Apostołów pozostającemu w łączności z głową swoją«. Ta pasterska misja Piotra i innych Apostołów stanowi jeden z fundamentów Kościoła. Jest ona kontynuowana przez biskupów pod prymatem Piotra.
    Papież, Biskup Rzymu i następca Piotra, jest »trwałym i widzialnym źródłem i fundamentem jedności zarówno biskupów, jak i rzesz wiernych«. »Biskup Rzymski z racji swego urzędu, mianowicie urzędu Zastępcy Chrystusa i Pasterza całego Kościoła, ma pełną, najwyższą i powszechną władzę nad Kościołem i władzę tę zawsze ma prawo wykonywać w sposób nieskrępowany«" (KKK 881-882).

    na Soborze Watykańskim I


    "Nauczamy zatem i wyjaśniamy, że według świadectw Ewangelii Chrystus Pan bezpośrednio i wprost przyrzekł i udzielił św. Piotrowi Apostołowi prymatu jurysdykcji nad całym Kościołem Bożym. (...) To, co w osobie św. Piotra Apostoła dla wiecznego zbawienia i trwałego dobra Kościoła ustanowił Chrystus Pan, książę pasterzy i najwyższy pasterz owczarni, to musi stale istnieć mocą Jego polecenia w Kościele, który - zbudowany na opoce - trwać będzie mocno aż do końca świata. »Nikt« rzeczywiście »nie wątpi i całemu światu jest znane, że święty i błogosławiony Piotr, głowa i książę Apostołów, filar wiary i fundament Kościoła katolickiego otrzymał klucze królestwa od Pana naszego Jezusa Chrystusa, Zbawcy rodu ludzkiego i Odkupiciela. Do tego czasu i zawsze żyje On w swoich następcach«, biskupach, na założonej przez Niego i uświęconej Jego krwią Stolicy Rzymskiej oraz »kieruje i sprawuje władzę sądzenia«. Dlatego ktokolwiek jest następcą Piotra na tej Stolicy, ten według ustanowienia samego Chrystusa otrzymuje Piotrowy prymat nad całym Kościołem. (...) Wszyscy wierni winni wierzyć, »iż święta Stolica Apostolska i Biskup Rzymski posiadają prymat nad całym światem, a sam Biskup Rzymski jest następcą św. Piotra, księcia Apostołów, prawdziwym zastępcą Chrystusa, głową całego Kościoła oraz ojcem i nauczycielem wszystkich chrześcijan. Jemu to w osobie św. Piotra przekazana została przez Pana Jezusa Chrystusa pełna władza pasterzowania, rządzenia i kierowania całym Kościołem...«". (z Konstytucji dogmatycznej o Kościele Chrystusowym Pastor aeternus)

    Prymat biskupa Rzymu - problem ekumeniczny



    Kościoły wyrosłe z reformacji oraz prawosławne zasadniczo uznają pierwszeństwo Piotra w kolegium Apostołów. Zgadzają się również uznać pierwszeństwo Biskupa Rzymu, jako następcy św. Piotra, w kolegium biskupów. Nawet w Kościele ewangelicko-reformowanym, który naucza, że głową Kościoła jest sam Chrystus i żaden zastępca na ziemi nie jest Mu potrzebny do kierowania Kościołem, pojawiają się wypowiedzi o możliwości uznania prymatu papieża, ale w zdecydowanie innej formie niż obecna. Niekatolikom nie odpowiada sposób sprawowania prymatu Biskupa Rzymu ustalony w Kościele katolickim.

    Protestanci kwestionują:

  • władzę Biskupa Rzymu określoną jako najwyższa, pełna, powszechna i bezpośrednia nad wszystkimi;

  • twierdzenie, że uznanie posługi prymatu Następcy św. Piotra jest warunkiem zaistnienia pełnej wspólnoty wszystkich chrześcijan;

  • dogmat o nieomylności papieża, nauczającego ex cathedra w sprawach wiary i moralności;

  • zastanawiają się też, czy prymat papieża jest "dla Kościoła nieodzowny, czy też stanowi w zasadzie funkcję dopuszczalną". To znaczy, czy został ustanowiony przez Boga, czy może jest to urząd z nadania ludzkiego.

    Teologowie prawosławni, kwestionując przyjęte przez Sobór Watykański I, i potwierdzone w późniejszym nauczaniu Kościoła katolickiego, rozumienie prymatu papieża, zazwyczaj proponują takie odnowienie formy jego sprawowania, by nie jawił się on głównie w wymiarze jurydycznym, ale jako służba jedności wszystkich wyznawców Chrystusa. Papież miałby, jako następca św. Piotra, honorowe pierwszeństwo pośród wszystkich biskupów i byłby przewodniczącym w miłości.

    Jan Paweł II po raz pierwszy w encyklice Ut unum sint wyraził gotowość przemyślenia sposobu sprawowania posługi prymatu Następcy św. Piotra wspólnie z chrześcijanami innych wyznań oraz poszukiwania możliwej do przyjęcia przez nich formy sprawowania swego urzędu: "Jako Biskup Rzymu dobrze wiem (...) że pełna i widzialna komunia wszystkich Wspólnot, w których mocą wierności Boga zamieszkuje Jego Duch, jest gorącym pragnieniem Chrystusa. Jestem przekonany, że ponoszę w tej dziedzinie szczególną odpowiedzialność, która polega przede wszystkim na dostrzeganiu ekumenicznych dążeń większości chrześcijańskich Wspólnot i na wsłuchiwaniu się w kierowaną do mnie prośbę, abym znalazł taką formę sprawowania prymatu, która nie odrzucając istotnych elementów tej misji, byłaby otwarta na nową sytuację. Przez całe tysiąclecie chrześcijanie byli złączeni »wspólnotą wiary i życia sakramentalnego, a jeśli wyłaniały się nieporozumienia między nimi co do wiary czy karności kościelnej, miarkowała Stolica Apostolska za obopólną zgodą«. W ten sposób prymat spełniał swoją funkcję jednoczącą (...) jestem świadom, iż »z różnorakich przyczyn i wbrew woli jednych i drugich to, co miało być posługą, mogło niekiedy przybierać odmienną postać. Jednak (...) pragnienie bezwzględnego posłuszeństwa woli Chrystusa każe mi, jako Biskupowi Rzymu, sprawować ten urząd. (...) Modlę się gorąco do Ducha Świętego, by obdarzył nas swoim światłem i oświecił wszystkich pasterzy i teologów naszych Kościołów, abyśmy wspólnie poszukiwali takich form sprawowania owego urzędu, w których możliwe będzie realizowanie uznawanej przez jednych i drugich posługi miłości«. (...) Czy zatem realna choć niedoskonała komunia, istniejąca między nami, nie mogłaby nakłonić kościelnych zwierzchników i ich teologów do nawiązania ze mną braterskiego i cierpliwego dialogu na ten temat..." (Ut unum sint, 95-96).