Przy kamienowaniu Szczepana

Bp Kazimierz Romaniuk, Św. Paweł. Życie i dzieło

publikacja 25.06.2008 10:03

Z czasu pobytu Pawła, jeszcze jako młodzieńca, w Jerozolimie Dzieje Apostolskie wymieniają tylko jedno wydarzenie: obecność Szawła przy kamienowaniu Szczepana.

Wzmianka jest zresztą bardzo lakoniczna.

Wyrzucili go (Szczepana) poza miasto i kamienowali, A świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca zwanego Szawłem (Dz 7, 58).

Znów brak bliższych danych, które umożliwiałyby znalezienie odpowiedzi na takie oto pytania: W jakim charakterze i dla jakich powodów był Paweł obecny przy kamienowaniu Szczepana? Zdarzyło się mu akurat przechodzić koło miejsca męczeńskiej śmierci Szczepana, czy też przybył tam świadomie z wykonawcami wyroku śmierci, lecz ze względu na zbyt młodzieńczy wiek nie mógł brać czynnego udziału w kamienowaniu? Nie wiadomo również, czy przedtem zetknął się Szaweł kiedykolwiek ze Szczepanem, czy był wśród tych, którzy „nie mogli sprostować mądrości i Duchowi, z którego natchnienia przemawiał” Szczepan. Afirmatywną odpowiedź zdaje sie uzasadniać następująca uwaga autora Dziejów Apostolskich:

Niektórzy zaś z synagogi, zwanej (synagogą) Libertynów i Cyrenejczyków… i tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem (Dz 6, 9).

Ważna jest tu szczególnie wzmianka o Cylicji. Wiadomo, że rodzinne miasto Pawła, Tars, leżało właśnie w Cylicji.

Na ówczesny wiek Pawła, a pośrednio na jego stanowisko wśród Żydów jerozolimskich rzuca nieco światła jedno z późniejszych wyznań samego Apostoła. Oto one:

A ja odpowiedziałem: Panie, oni widzą, że zamykałem w więzieniach tych, którzy wierzą w Ciebie i biczowałem w synagogach, A kiedy przelewano krew Szczepana, Twego świadka, byłem przy tym i zgadzałem się, i pilnowałem szat jego zabójców (Dz 22,19n).

Jeżeli niewiele wynika ze wzmianki o pilnowaniu szat, to stwierdzenie o zgadzaniu się na śmierć Szczepana pozwala przypuszczać, że wyrok skazujący na ukamienowanie tego pierwszego męczennika chrześcijańskiego zależał w jakimś stopniu także od Szawła, choć trudno powiedzieć, czy dał on wyraz swemu przyzwoleniu poprzez formalne głosowanie, czy też wewnętrznie tylko aprobował decyzje starszych.

Wiele zdaje się przemawiać za tym, że Paweł nie był tylko przypadkowym gapiem przy kamienowaniu Szczepana. Był to zapewne początek kariery polityczno-administracyjnej młodego faryzeusza. Może miał to być rodzaj stażu, jaki powinni byli odbyć kandydaci na urzędników państwowych, pierwszy stopień jakby w tej państwowej karierze. Być może, młodemu Szawłowi imponowało to nawet: w tak wczesnym wieku już jest świadkiem, A pośrednio aktorem wydarzeń o niecodziennym znaczeniu.
O Szczepanie sądził Szaweł chyba to samo, co większość współczesnych mu faryzeuszy: że zagrażał on czystości rozumienia Pisma św., że jego postawa umniejszała rolę wiodącą faryzeuszy w narodzie. Trudno rozstrzygnąć, który z tych czynników oddziaływał w sposób bardziej skuteczny. Jednakże nie można nawet przypuszczać, że Szaweł nie dostrzegał moralnej wielkości Szczepana. Być może, iż to przeświadczenie o niewinności Szczepana powstrzymało młodego – i z pewnością porywczego – Szawła przed chwytaniem za kamienie. Nie wydaje się, by mu ktoś tego kategorycznie zabraniał.

Ale obecność Szawła przy kamienowaniu Szczepana posłużyła chyba przede wszystkim za natchnienie dla Tertuliana wypowiadającego to sławne już dziś zdanie: Sanguis martirum est semen christianorum – krew męczenników posiewem nowych chrześcijan.

Ludzi patrzących na rzeczy okrutne można podzielić na co najmniej dwie kategorie: sadystów i współczujących. Pierwszym oglądanie zbrodni sprawia niekłamaną przyjemność i z biernych świadków chętnie staliby się, gdyby to od nich zależało, osobiście zaangażowanymi wykonawcami nieludzkich wyroków śmierci. Drudzy, wplątani w przykre sprawy, gotowi byliby zrobić wszystko, żeby przyjść z pomocą poszkodowanym. Wyraźnie im współczują, jak Piłat przynajmniej przez pewien czas, współczuł Jezusowi. Do której kategorii należałoby zaliczyć Szawła w momencie kamienowania Szczepana? Z dalszych obserwacji poczynań Szawła wynikałoby, że byłby on przedstawicielem kategorii pierwszej. Krwawe prześladowanie chrześcijan znajdowało – jak się zdaje – pełną aprobatę, intelektualną i emocjonalną, u tego młodego faryzeusza.

Oto bowiem, co zauważa Łukasz:

Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł (Dz 9, 2).

Jeszcze bardziej znamienne jest stwierdzenie, którym Łukasz kończy swoją relację o męczeńskiej śmierci Szczepana:

Szaweł zaś zgadzał się na zabicie go (Dz 8, 1).

W ten sposób Szaweł wziął na siebie z całą świadomością część odpowiedzialności za zabójstwo Szczepana.

Zastanawiające jest to, że Paweł w żadnym ze swych listów nigdy nie wspominał osoby Szczepana, że nie mówił nic o jego zasługach, o postawie tego pierwszego męczennika podczas jego kamienowania, tak bardzo przypominającej ostatnie chwile Jezusa. Nie mówił o wyrzutach sumienia, których chyba musiał nieraz sam doznawać powodu z powodu uczestniczenia w tej niewinnej śmierci. Być może Paweł sam się tego wstydził? Nie wierzył w możliwość usprawiedliwienia tego czynu? Wolał – przynajmniej w słowach – do niego nie wracać? Ale w myślach chyba czuł się trochę zabójcą Szczepana. Być może, iż swoją modlitwą w chwili konania właśnie Szczepan wyjednał Szawłowi łaskę nawrócenia. W Dziejach Apostolskich, zaraz po wzmiance o obecności Szawła przy kamienowaniu Szczepana znajduje się taki zapis:

A gdy osunął się (Szczepan) na kolana, zawołał głośno: Panie nie poczytaj im tego grzechu (7, 60).

Bp Kazimierz Romaniuk, Św. Paweł. Życie i dzieło, Księgarnia św. Jacka, Katowice 2008