Wakacje od bezdomności

Tomasz Gołąb

publikacja 31.07.2018 05:45

Czesław wypoczywał latem raz. Prawie 50 lat temu. Ktoś inny od kilkunastu lat nie spał w zwykłym łóżku, z pościelą. Sant’Egidio chce to zmienić. Choć na dzień lub dwa.

Droga do wyjścia z bezdomności bywa kręta. Ale przyjaciele ze wspólnoty pomagają małymi krokami iść  po niej z coraz większą odwagą. Anna Matlak/ Sant’Egidio Droga do wyjścia z bezdomności bywa kręta. Ale przyjaciele ze wspólnoty pomagają małymi krokami iść po niej z coraz większą odwagą.

Od kilku lat rozdają przy Dworcu Centralnym kanapki i herbatę. W Boże Narodzenie zapraszają kilkuset warszawskich bezdomnych na uroczysty obiad, a w Niedzielę Palmową na wielkanocny poczęstunek. Prowadzą Szafę Przyjaciół, w której osoby ubogie mogą się ubrać od stóp do głów, i modlą się z nie, nie tylko od wielkiego dzwonu. Sant’Egidio, wspólnota stworzona w Rzymie przez Andreę Riccardiego, w stolicy Polski działa od prawie 10 lat.

– Dopiero wśród nich czuję się jak człowiek – mówi Franciszek Będerski, podopieczny Domu Pomocy Społecznej, który od kilku lat korzysta z pomocy, ale i pomaga członkom Sant’Egidio w przyjmowaniu i sortowaniu ubrań oraz organizacji wydarzeń. – Od razu widać, że nie robią tego z polecenia ani na pokaz, ale z potrzeby serca. Tak jak chrześcijanin powinien robić. Dzięki nim odzyskałem wiarę w ludzi – mówi 60-latek z burzliwą przeszłością, „o której nie da się opowiedzieć w godzinę”.

Członkowie wspólnoty nie mówią o nich „podopieczni”. Wolą: „przyjaciele”. – Bo to nie my pomagamy im, ale oni nam pokazują, że człowiek jest cenny nie przez to, ile ma, ale kim jest. To najcenniejsza lekcja życia – mówi Sylwia Gawrysiak, do niedawna wieczna studentka kilku uniwersytetów (po dziennikarstwie, etnologii i teologii). We wspólnocie Sant’Egidio jest od ponad trzech lat. – Na co dzień zasłaniamy swoje człowieczeństwo gadżetami, nieustannie próbując udowodnić swoją wartość i status. Oni pokazują, że jesteśmy bogaci, gdy potrafimy się dzielić. I że nigdy nie jest tak źle, żeby stracić nadzieję – dodaje.

Pomoc bezdomnym jest jak droga we mgle. Trzeba stawiać małe kroki na bardzo krętej czasem dróżce. Beata od lat mieszkała w garażu przy Dworcu Zachodnim. Wspólnota odwiedzała ją regularnie, ale powoli opuszczała ich wiara, że uda się ją namówić, by zamieszkała w ośrodku. Jednak wytrwała pomoc pokonała psychiczne lęki przed zmianą. Małymi krokami Sant’Egidio splotło grubą nić zaufania. – Naszą metodą jest przyjaźń i rozbudzanie ufności w to, że w życiu można wszystko zmienić na lepsze – mówi Sylwia Gawrysiak.

Takimi krokami są też trzy propozycje wspólnoty na wakacje dla osób, którym splątało się życie. Należy do nich m.in. 53-letni Czesław, który na pytanie, kiedy ostatni raz wypoczywał, najpierw głęboko się zamyśla, a potem z trudem odszukuje w pamięci obrazy wakacji, spędzonych na rodzinnej działce w tym samym mieście. Miał wtedy 7–8 lat. – Rok temu jedna z osób dziękowała nam, że pierwszy raz od kilkunastu lat spała w pościeli – wspomina Sylwia Gawrysiak. Dlatego Wspólnota Sant’Egidio wpadła na pomysł, by zabrać swoich bezdomnych przyjaciół, chociaż na dwa dni, poza Warszawę. I to już drugi raz.

Pan Czesław, który osiem lat temu stracił dach nad głową, do dziś ma przed oczami ubiegłoroczny weekend w Popowie, gdzie wyjechał z grupą kilkudziesięciu osób na dwa dni. W tym roku też chciałby pojechać na taki wypoczynek. – Co roku marzę, że kiedyś będzie mnie stać, by wyjechać do Hiszpanii – roztkliwia się, choć dobrze wie, że to mało realne.

Sant’Egidio chce zabrać większą grupę bezdomnych na weekend do Czerwińska. Będą wspólne śpiewy, gry, ognisko, i dużo radości. A poza tym nocleg w normalnym łóżku, posiłki, prysznic bez kolejki. Słowem, dwa dni bez zmartwień. Prawdziwe wakacje od bezdomności. Kolejny raz wspólnota planuje także piknik dla kilkudziesięciu podopiecznych Domu Opieki Społecznej na Solcu, których odwiedzają co niedziela. Tym razem członkowie wspólnoty ze swoimi rodzinami zabiorą ich na Młociny, pozwalając odetchnąć nieco od rutyny codzienności. Najnowszym pomysłem na przełamanie schematów i pokazanie nowych horyzontów ludziom zmagającym się z bezdomnością jest rejs do Serocka.

– Chcemy zabrać około 30 bezdomnych w całodniową podróż statkiem. Popłyniemy Wisłą, pogramy w planszówki na pokładzie, pośpiewamy szanty i warszawskie szlagiery. Potem zwiedzimy miasto i wrócimy – silniejsi, radośniejsi, przekonani, że razem można pokonać największe fale – zapowiada Sylwia Gawrysiak, zapraszając do pomocy wszystkich, którzy chcą w osobach bezdomnych zobaczyć przyjaciół. Można to zrobić, dokładając swoją cegiełkę, by sfinansować czyjś nocleg, obiad czy miejsce na statku: Fundacja Sant’Egidio Polska, 43 1750 0012 0000 0000 3519 5197 z dopiskiem „Wakacje z ubogimi” lub dołączając do wspólnoty: santegidio.waw@gmail.com.