Baza u leśnego kapelana

Jan Głąbiński

publikacja 03.08.2018 05:45

– U nas zmieszczą się podróżni nawet z trzech autobusów, ale żaden tu nie wjedzie. I to pierwsza zaleta tego miejsca. Bowiem człowiek, który włoży w coś trochę trudu, zaraz staje się inny. Przyziemne sprawy tutaj, w górach, szybko się ulatniają – mówi ks. Jan Zając, wieloletni duszpasterz na Śnieżnicy.

Turyści chętnie zaglądają do ośrodka, gdzie nie tylko można nabrać duchowych sił,  ale i skosztować pysznych dań, gotowanych  na źródlanej wodzie. Jan Głąbiński /Foto Gość Turyści chętnie zaglądają do ośrodka, gdzie nie tylko można nabrać duchowych sił, ale i skosztować pysznych dań, gotowanych na źródlanej wodzie.

Młodzieżowy Ośrodek Rekolekcyjno-Rekreacyjny na Śnieżnicy to miejsce bardzo dobrze znane pielgrzymom wędrującym po Beskidzie Wyspowym. Usytuowane jest na wysokości ok. 840 m n.p.m. Nie prowadzi do niego żadna droga asfaltowa. Najszybsza trasa wiedzie z Kasiny Wielkiej. Ze stacji PKP trzeba wyjechać, korzystając z kolejki na wyciągu, a stamtąd kilkuminutowym spacerkiem dojść na miejsce. W wakacje dodatkową atrakcją może być skorzystanie z przejazdów pociągów retro na trasie z Chabówki do Kasiny Wielkiej. Składy wyjeżdżają o godz. 9 i 13.50, w drogę powrotną wyruszają o godz. 11.35 i 16.25. Kto chciałby zadać sobie więcej trudu, może po przejechaniu Kasiny Wielkiej, zaraz na początku wsi Gruszowiec (przełęcz o tej samej nazwie, wys. 660 m n.p.m.), odnaleźć drogowskaz turystyczny i początek szlaku zielonego, wiodącego na Śnieżnicę najpierw asfaltową drogą osiedlową, a potem stromym podejściem i drogą leśną.

Nie ma sklepów

– Wielkim atutem ośrodka jest właśnie to, że nie prowadzi do nas bezpośrednio żadna asfaltowa droga. Trzeba po prostu zadać sobie trochę trudu i wejść. Proszę mi wierzyć, że każdy pielgrzym przyjmuje to z pokorą. Mało tego, po dotarciu na miejsce jakoś wszystkie przyziemne sprawy ulatniają się, pseudoproblemy znikają – opowiada ks. Zając, nazywany kapelanem leśnym. Ośrodek to świetna baza wypadowa dla tych, którzy chcą odpocząć od zgiełku miasta czy po prostu na chwilę pobyć w odosobnieniu. Na Śnieżnicy wszystko temu sprzyja. W pobliżu nie ma sklepów. – Żadne dobra współczesnego świata nie będą nas po prostu kusić. W wolnym czasie nie zrobimy zakupów, nie połazikujemy, ale zawsze możemy skorzystać z leśnego spaceru, podczas którego np. uzbieramy słoik jagód – cieszy się ks. Jan.

Humor go nie opuszcza. Chętnie przytacza historie związane z bp. Janem Zającem. – Ta zbieżność imienia i nazwiska towarzyszy nam od początku znajomości. Kiedy ja w 1963 r. wstępowałem do krakowskiego seminarium, on je opuszczał. Dostawałem skierowaną do niego pocztę, odbierałem nawet gratulacje biskupie. Jednak umówiliśmy się, że jeden z nas zostaje w Krakowie, drugi idzie w teren. Nie sądziłem, że będzie to taka cudowna przestrzeń – zaznacza leśny kapelan. Na Śnieżnicę trafił po powrocie z pracy duszpasterskiej na Ukrainie.

Przydatny trabant

Żeby móc sprostać różnym wyzwaniom górskiego duszpasterzowania, trzeba mieć w sobie naprawdę wiele charyzmy i odwagi. Albo być góralem. Nasz rozmówca pochodzi z Rdzawki koło Rabki. – Góry uczą wielu rzeczy. Tutaj świat wymaga od człowieka zaangażowania, radzenia sobie z niejedną sytuacją – wydawałoby się – nie do rozwiązania. A jednak udaje się, i to dzięki jedności ludzi, której nam teraz tak bardzo brakuje – podkreśla ks. Jan. Góry dają też znać o swojej naturze, zwłaszcza zimą. – Kiedyś zepsuła się maszyna do odśnieżania, a części do niej były w Krakowie. Co było robić? Wsiadłem do swojego trabanta zaparkowanego na dole, przy drodze, i pojechałem. Potem namówiłem naszych przyjaciół z okolicy, aby pomogli mi przenieść na plecach przywiezione części.

Chciałbym zaznaczyć, że ludzie w górach bardzo sobie pomagają. Tutaj zostawiamy spory polityczne, jakieś niepotrzebne kłótnie. Cieszymy się z tego niezwykle pięknego krajobrazu, roztaczającego się ze Śnieżnicy – dodaje ks. Jan.

Dotarli nawet z Australii

Ośrodek na Śnieżnicy to obecnie 6 budynków, w tym 4 hotelowe. Niektóre mają nawet swoje nazwy, jak „Podhalanka”, „Krakowianka” czy „Zakopianka”. Prócz nich są drewniany kościółek i stary budynek z mieszkaniem kapelana. Są miejsca na grilla czy ognisko, kącik dla dzieci, a nawet staw. Pod koniec czerwca na Śnieżnicy pojawił się nietypowy pomnik ks. Karola Wojtyły. W tym roku mija 65 lat od pierwszego pobytu przyszłego papieża w tej części Beskidu Wyspowego. Pomnik poświęcił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski. Co ciekawe, wykonana w piaskowcu postać naturalnej wielkości przedstawia turystę wędrującego po górach, jakim był przez całe dziesięciolecia św. Jan Paweł II. – Historia tej rzeźby jest zadziwiająca. Wykonał ją nieżyjący już mieszkaniec okolic Nowego Sącza – Bolesław Gieniec. Jednak rzeźba nie została nigdzie postawiona. Przypadkowo odkryli ją bliscy naszej Śnieżnicy ludzie. Ostatecznie kupiliśmy ją od rodziny artysty i trafiła do nas – cieszy się ks. Jan.

Kapłan pracował w wielu parafiach, ale w górskim ośrodku spędził najwięcej lat. Jest tu od 1993 r. Wspomniał niedawno abp. Jędraszewskiemu, że myśli już o emeryturze. – Kapłan jest jak zapalona świeca, która ma prowadzić do Boga, gdziekolwiek zostanie postawiona. Dziękuję niebu za to miejsce, za ten czas. Przeżyłem tu cudowne chwile. Podejmowałem nawet całą grupę pielgrzymów z dalekiej Australii, którzy przybyli na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa, a u nas spędzili kilka dni – wspomina leśny kapelan.

Integracja młodzieży z różnych zaborów

Ośrodek na Śnieżnicy ma już 90 lat. Jest bardzo związany z historią odradzającej się po rozbiorach Rzeczypospolitej. Już w 1928 r. założona tu została kolonia letnia dla Sodalicji Mariańskiej Uczniów Szkół Średnich. Inicjatorem i wytrwałym opiekunem tej kolonii był ks. Józef Winkowski (1888–1951), katecheta zakopiański. Kolonia zaczęła działać już w 1930 r., po dwóch latach budowy. W czasie wakacji były tylko 2 turnusy, ale za to aż 4-tygodniowe! Przybywali tu uczniowie ze szkół średnich z całej Polski, i to z różnych zaborów. Organizatorom zależało na integracji polskiej młodzieży. W okresie działalności kolonii, a więc od 1930 r. do wybuchu wojny (ostatni turnus skrócono o kilka dni, rozwiązując kolonię 24 sierpnia 1939 r.), przez Śnieżnicę przeszło ok. 500 chłopców.

Wojnę i okupację kolonia przetrwała bez większych zniszczeń. Jednak po 1945 r. komuniści zagarnęli cały teren, do którego wciąż przyjeżdżała młodzież. Częstymi gośćmi byli tu studenci z krakowskich uczelni oraz różne kolonie szkolne. Zimą próbowano organizować obozy narciarskie, ale wyciąg powstał dopiero pod koniec lat 70. Po 1989 r. rozpoczęły się starania, aby ośrodek wrócił w kościelne ręce. I to się udało. Wielkie zasługi w odzyskaniu tego terenu i w powstaniu ośrodka rekolekcyjnego miał zmarły niedawno ks. prał. Antoni Sołtysik. Z biegiem czasu obiekt remontowano, modernizowano, rozbudowywano. Ważną inwestycją było doprowadzenie gazu. – Wszystkim naszym dobrodziejom, wspierającym na różne sposoby odrodzenie i ulepszenie tego świętego miejsca, składam serdeczne „Bóg zapłać” – mówi ks. Zając.

Kapłan zaprasza wszystkich na uroczystości Matki Bożej Śnieżnej, które odbędą się na Śnieżnicy 5 sierpnia o godz. 12.