Swego serca nie oszukasz

Agnieszka Gieroba

publikacja 18.07.2018 22:50

Śpią pod namiotami, pada im na głowę, stoją w kolejce po jedzenie. Nie zamieniliby jednak tego na najbardziej luksusowe hotele. Ponad 400 osób uczestniczyło w Sercańskich Dniach Młodych.

Przyjechali z całej Polski, by w małej podlubelskiej miejscowości Pliszczyn, w ogrodzie księży sercanów, rozbić swe namioty i słuchać słowa Bożego, świadectw, siebie wzajemnie oraz dobrze się bawić. I choć może się wydawać, że nic się specjalnie nie dzieje, to ich życie zmienia się i dzieją się wielkie rzeczy. Dla Klaudii i Daniela Pliszczyn na zawsze pozostanie miejscem, gdzie zaczęła się ich miłość. Może dlatego wracają tutaj mimo upływu lat, podjęcia nowych obowiązków i narodzin syna Jasia. – Tu wszystko się zaczęło, choć każde z nas przyjechało z innego środowiska i z innymi oczekiwaniami. Potem przyszło doświadczenie kilkudniowych rekolekcji, podczas których był czas i na zadumę, i na poważne rozmowy, na adorację w ciszy, na zabawę, na różnorakie warsztaty i długie nocne posiedzenia z przyjaciółmi, podczas których rozmawialiśmy o sprawach, jakich nigdy z nikim wcześniej nie poruszaliśmy. Zaprosiliśmy do naszego życia Pana Boga, a On je przemieniał. Dla nas zaplanował drogę miłości, za co jesteśmy ogromnie wdzięczni – mówią młodzi małżonkowie, którzy na Sercańskie Dni Młodych przyjechali kolejny raz, w tym roku ze swym 9-miesięcznym synem Jasiem.

To, co najważniejsze

Małżeństw wyrosłych z Sercańskich Dni Młodych znalazłoby się całkiem sporo, nie chodzi jednak o swatanie młodych ludzi, ale o pokazanie im, jak bardzo są ukochani przez Boga. – Pomysł na SDM zrodził się 25 lat temu w naszych sercańskich wspólnotach parafialnych. Spotykaliśmy się z młodymi, którzy zadawali ważne pytania o sens życia i szukali odpowiedzi. Chcieli też być razem z rówieśnikami i wspólnie doświadczać życia. To była recepta na tygodniowe spotkanie pod namiotami, gdzie będzie można znaleźć czas na wszystko – opowiada ks. Bartłomiej Król, koordynujący Sercańskie Dni Młodych w Pliszczynie. Sam pierwszy raz na SDM przyjechał 22 lata temu jako uczestnik, potem odkrył swe powołanie i dziś jest kapłanem koordynatorem SDM. – Czasem ktoś mnie pyta, czego oczekiwała młodzież, kiedy ja byłem uczestnikiem spotkań w Pliszczynie, a czego oczekuje dzisiaj. Wspominając własne doświadczenia i rozmawiając teraz z młodymi, muszę powiedzieć, że te oczekiwania są bardzo podobne i nie zmieniają się mimo upływu lat. Kiedy przyjechałem jako młody chłopak na trzecie SDM, też szukałem ważnych odpowiedzi w moim życiu, pytałem o sens, chciałem doświadczać miłości. Dziś jest tak samo – mówi ks. Bartek. Klaudia i Weronika zasmakowały SDM-u w ubiegłym roku. – Dla nas to był czas spędzony ze wspaniałymi ludźmi. Przecież każdy na co dzień żyje swoimi sprawami, mieszka w różnych częściach Polski, a jednak tu, w Pliszczynie, mamy wrażenie, że wszyscy jesteśmy przyjaciółmi. Dlatego w tym roku też chciałyśmy tu być – mówią dziewczyny.

Pan przychodzi pod gołym niebem

Doświadczenie 25 lat SDM pokazuje, że chyba każdy z uczestników, który przewinął się przez Pliszczyn, uważa ten czas za szczególnie ważny w życiu. – Oczywiście są tacy, którzy skorzystali więcej, i tacy, którzy mniej, ale wierzę, że małe ziarno, jakie udało się tu zasiać w sercach ludzi, w swoim czasie wydaje owoc. Wielu uczestników SDM sprzed lat dziś przyjeżdża do nas prowadzić warsztaty dla młodych, posługiwać jako animatorzy, dzielić się świadectwem. Wielokrotnie zdarzało mi się, że widząc na mojej szyi sercański krzyż, ktoś zaczepiał mnie na ulicy i mówił, że był kiedyś w Pliszczynie na SDM-ie i były to ważne chwile w jego życiu – mówi ks. Bartek. Wiele osób wraca najczęściej do drugiego dnia SDM, który już zwyczajowo jest dniem sakramentu pojednania. To wtedy w całym ogrodzie sercanów wyznaczone są miejsca spowiedzi i trwa adoracja Najświętszego Sakramentu. – Taka spowiedź pod gołym niebem, gdzie nikt się nie spieszy, nie pogania, gdzie można porozmawiać o tym, co przeżywamy, jest szczególnie cenna dla młodych ludzi. Ten wieczór ciągnie się długo, czasem zastaje nas świt przy słuchaniu spowiedzi, ale nikt tu nie patrzy na zegarek – mówią księża. Od kilku lat SDM jest spotkaniem międzynarodowym. Sercanie pracujący w krajach misyjnych organizują grupy młodzieży i przywożą je do Polski. Młodzi z Mołdawii jechali do Pliszczyna 26 godzin i twierdzą, że było warto.

Trzeba karmić się miłością

Każde spotkanie ma swój temat przewodni. Tegoroczne: „Miłością nakarmieni” było kontynuacją cyklu „Sakramenty” i jego centrum stanowiła Eucharystia. – Przez te 25 lat towarzyszyły nam różne tematy. Był cykl poświęcony Modlitwie Pańskiej, gdy każdy rok dotyczył innego zdania, teraz jest czas sakramentów. Chcemy je jeszcze bardziej pokazać młodym, pogłębić świadomość, jak wielki to skarb, niektórym może pierwszy raz powiedzieć coś więcej na ten temat. W tym roku jesteśmy przy Eucharystii, stąd hasło „Miłością nakarmieni” – bo podczas Mszy św. rzeczywiście Bóg nas karmi – wyjaśnia ks. Bartek. Każdy SDM to także goście, którzy dają świadectwo swego życia. W tym roku do Pliszczyna przyjechał m.in. Darek Malejonek z zespołu Maleo Reggae Rockers.

Bóg otwiera nam oczy

– Mam czwórkę dzieci i jedną żonę. Chcę powiedzieć, że serca nie oszukasz. Można mieć różne marzenia i najgorszą rzeczą jest, jak jakieś się spełni, bo okazuje się, że nasze marzenia są stymulowane przez różnych ludzi czy mody i nie pochodzą z serca. Urodziłem się w rodzinie niewierzącej. Nie byłem chrzczony, nie chodziłem na religię, nie miałem pojęcia, kim jest Bóg. Moimi idolami byli starsi muzycy. Imponowali mi, a kiedy ich bliżej poznawałem, zauważałem, że nie są tacy idealni, że są uwikłani w różne nałogi, zdrady. Po latach okazało się, że spośród tych ludzi niemal nikt nie wytrwał w małżeństwie. Przetrwało tylko te kilka par, które wierzyły w Boga – mówił muzyk.

Kiedy znalazł się w środowisku muzycznym, powoli wsiąkał w to, co inni robili. Zaczął palić marihuanę. – Myślałem, że to nie narkotyk, a święte ziele, które daje natchnienie. Paliłem przez 15 lat. Pamiętam występ w Jarocinie, kiedy z moim zespołem doszliśmy do finału i dostaliśmy nagrodę publiczności. Otworzyła się przede mną scena muzyczna, myślałem, że spełniło się moje marzenie. Zacząłem palić codziennie, ale nie uważałem się za uzależnionego. Nie rozumiałem, dlaczego nie czuję się szczęśliwy, choć spełniły się moje pragnienia.

Któregoś razu znalazłem się na koncercie amerykańskiego zespołu w Polsce, gdzie oprócz muzyki usłyszałem Ewangelię – pierwszy raz w życiu. To, co mówił gość ze sceny, docierało do mnie, wlewało światło. Mówiłem wtedy: jeśli jesteś, Boże, daj mi jakiś znak. Modliłem się pierwszy raz w życiu i spływał na mnie spokój. Dało mi to doświadczenie wielkiej miłości. Nie tylko usłyszałem, że Bóg mnie kocha, ale poczułem tę miłość – to, że Bóg chce być w moim sercu. Zobaczyłem, że ja sam mogę dawać miłość tylko do pewnego momentu. Jeśli ktoś mnie zrani, to ja już go nie kocham. A Jezus mówi: kochaj swego wroga. Myślałem: jak ja mogę kochać tego, kto mnie skompromitował, zranił? A Bóg mówi: możesz. Dla mnie to był szok, ale kiedy spróbowałem tak robić, okazało się, że zamiast frustracji i złości mogę ze spokojem znieść różne rzeczy. To doświadczenie przyniosło poczucie wolności i pewność, że Bóg czuwa nade mną – dzielił się Darek Malejonek.

Sercanie mówią o szczególnej opiece Boga nad SDM w Pliszczynie. Ubiegły rok o tej porze był czasem wielkich nawałnic, które wokół Lublina wyrządzały duże szkody. Mimo że w okolicy było wiele powalonych drzew, nad polem namiotowym SDM było spokojnie. – Bóg czuwał nad nami – przekonani są uczestnicy spotkania.

TAGI: