Krew na ulicach

publikacja 20.07.2018 05:45

– Kryzys polityczny zmobilizował nikaraguańską młodzież do ogromnej modlitwy za swój kraj – mówi abp Waldemar Sommertag, nuncjusz apostolski w Nikaragui.

Protesty przeciwko polityce prezydenta Ortegi zazwyczaj kończą się walkami z siłami rządowymi, próbującymi stłumić demonstracje. Bienvenido Velasco /EPA/pap Protesty przeciwko polityce prezydenta Ortegi zazwyczaj kończą się walkami z siłami rządowymi, próbującymi stłumić demonstracje.

Beata Zajączkowska: Nikaragua przeżywa trudny czas. Kraj targany jest społecznymi niepokojami, które są krwawo tłumione przez władze. Rosną obawy przed wybuchem wojny domowej…

Abp Waldemar Sommertag pracował w kilku nuncjaturach oraz w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej. 15 lutego 2018 r. został mianowany nuncjuszem apostolskim w Nikaragui.   Maria Laura Antonelli /pap Abp Waldemar Sommertag pracował w kilku nuncjaturach oraz w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej. 15 lutego 2018 r. został mianowany nuncjuszem apostolskim w Nikaragui.
Abp Waldemar Sommertag:
Sytuacja jest bardzo delikatna, panuje duży niepokój społeczny. Zaczęło się od zapowiedzi reform socjalnych, sprowadzających się do obniżenia rent i emerytur ludzi najbiedniejszych. Nic więc dziwnego, że ludzie wyszli na ulice. Duża grupa nikaraguańskiego społeczeństwa to osoby naprawdę biedne, które ledwo wiążą koniec z końcem. Osoby bardzo bogate nie zauważyłyby nawet skutków tej reformy. W Nikaragui nie ma klasy średniej i to jest duży problem. Stąd reforma uderzająca w najbardziej wrażliwą grupę musiała napotkać opór.

Opozycja domaga się ustąpienia prezydenta Ortegi i wiceprezydenta, którym jest jego żona. Czy to pomoże?

Myślę, że tak. W Nikaragui panuje ustrój socjalistyczny, który w latach 80. XX w. został narzucony przez sandinistowską rewolucję. Obecna trudna sytuacja to konsekwencja socjalistycznych porządków. Rząd wystąpił do Banku Światowego o przyznanie pomocy. Warunkiem jej otrzymania jest przeprowadzenie reform społeczno-ekonomicznych. Wiadomo, że są one kosztowne, więc rząd postanowił dokonać cięć ubezpieczeń i sięgnął do kieszeni najuboższych. Stąd obecny kryzys. Prezydent Ortega na pewno jest świadom sytuacji, bo jego rewolucja nastąpiła wtedy, gdy panował reżim rodziny Somozów. Oni też przekazywali sobie władzę. Teraz mamy powtórkę z historii: żona prezydenta obejmuje ważne stanowisko i potem kolejni bliscy dostają odpowiedzialne funkcje. Problemem w kraju jest też królująca korupcja oraz uchylanie się od płacenia podatków. Wiadomo, że tak postępują ludzie, którzy mają w tym wielki interes. Niestety, korupcja blokuje również tak potrzebne Nikaragui reformy społeczne.

Pojawiły się informacje, że księżom zaangażowanym w dialog narodowy zaczęto grozić śmiercią…

Kościół w Nikaragui jest instytucją najwyższego zaufania społecznego. Obie strony poprosiły konferencję episkopatu, by była gwarantem i świadkiem dialogu. Zarówno prezydent, jak i opozycja chcieli, by spotkania organizowano w neutralnym dla nich miejscu, dlatego rozmowy odbywają się w seminarium duchownym w stołecznej Managui. Biskupi są obserwatorami, mogą wyrażać opinie, ale nie mają prawa głosować nad przyjmowanymi rozwiązaniami. Niestety, podczas ulicznych manifestacji zostało zabitych 19 młodych ludzi. Kościół zatrzymał dialog, przypominając, że najpierw musi być zagwarantowane prawo do wolności słowa, do pokojowego manifestowania i nie może dochodzić do represji. Rząd zaczął się wykręcać, twierdząc, że nie ma wpływu na grupy zwalczające manifestantów, ale wszyscy wiedzą, że są one blisko związane z ruchem sandinistycznym, czyli z obecnym prezydentem.

Sytuację na bieżąco śledzi papież Franciszek…

Papież jest dobrze poinformowany o tym, co się dzieje. Zachęca nikaraguański episkopat, by był promotorem dialogu i porozumienia, a sam modli się o pojednanie w Nikaragui. Bardzo ważny był list, jaki Franciszek napisał do prezydenta. Odpowiedzialnym za losy Nikaragui przypomniał, że na przebaczenie i pojednanie nigdy nie jest za późno. Mnie też dał konkretne wytyczne. Podkreślił konieczność wspierania tamtejszego episkopatu. Wierzę, że ten dialog przyniesie konkretne owoce dla dobra społeczeństwa, dla dobra Kościoła i dla dobra wszystkich obywateli Nikaragui. Jestem przekonany, że w prowadzeniu rozmów pomoże nam wstawiennictwo zmarłego właśnie kard. Miguela Obando y Bravo.

Dlaczego właśnie jego?

Ponieważ był człowiekiem dobrym, szlachetnym, zawsze szukał pozytywnego rozwiązania, tego, co łączy. Był obecny w najważniejszych i najtrudniejszych momentach historii Nikaragui, zawsze jako człowiek jednania. Jeszcze niedawno poproszono go, by przewodniczył Komisji Pojednania i Pokoju. Chodziło nie o obecny konflikt, ale o to, aby leczyć rany z przeszłości, które wciąż krwawią. Krzywdy było w Nikaragui niemało i pamięć o niej przekazywana jest kolejnym pokoleniom. Z ogromnym przejęciem opowiadał mi o tym, że ludzie wciąż się jeszcze nienawidzą, że sobie jeszcze nie przebaczyli. W swych działaniach był podobny do kard. Wyszyńskiego. Tak jak on kochał Ewangelię i miał doskonałe wyczucie sytuacji społeczno-politycznej. Tamtejsza mentalność jest bardzo emocjonalna, więc łatwo nią manipulować. Ważne jest, by było coraz więcej dobrych ludzi, którzy te emocje będą w stanie ukierunkować dla prawdziwego dobra Nikaraguańczyków. W tym kraju Kościół ma do odegrania ważną rolę społeczną, a nie polityczną. Jednak często znajduje się na krawędzi, ponieważ dotykając kwestii społecznych, wchodzi jakby automatycznie w kwestię polityki. W krajach Ameryki Środkowej jest to mocno ze sobą powiązane.

W Nikaragui trwa właśnie peregrynacja symboli Światowych Dni Młodzieży. Kraj ten dla wielu młodych będzie przystankiem w drodze do Panamy…

Nikaragua przyjmie 16 tys. młodych ludzi z całego świata. Główne wydarzenia skoncentrują się przy granicy z Kostaryką, aby być bliżej Panamy. Mam nadzieję, że sytuacje konfliktowe uda się rozwiązać i nie wpłyną one na przebieg ŚDM. To, co się dzieje na ulicach Nikaragui, zmobilizowało młodzież do wyjątkowej modlitwy za swój kraj, a to pokazuje, że czuje się za niego odpowiedzialna. Kościół w Nikaragui jest silny młodymi, a wymiana pokoleń polega też na tym, by kształtować i formować młodzież. Oczywiście są też tacy, którzy uciekają się do przemocy, przyłączają do różnych zbrojnych grup. Ale to też jest jakaś forma manifestacji ich młodzieńczych ideałów, choć źle ukierunkowana. Oni też potrzebują pomocnej dłoni Kościoła, który wskaże im, jak prawdziwie realizować ich dążenia. Jeżeli nie zostanie to przestawione na właściwe tory, może stać się niebezpieczne.

Czy posłanie do Nikaragui było dla Księdza Arcybiskupa zaskoczeniem?

Dla mnie była to bardzo miła niespodzianka. My nie wiemy, kiedy i gdzie zostaniemy posłani, bo służba dyplomatyczna polega na tym, że sami sobie nie wybieramy kraju. Dla mnie jest to powrót do Nikaragui, gdzie przez dwa lata przeżywałem czas szkolenia, by stać się nuncjuszem – reprezentantem Ojca Świętego.

Najpiękniejsze wspomnienia z tego czasu…?

Bez wątpienia kontakt z drugim człowiekiem. To są ludzie ciepli, którzy pokazują swoje emocje. Są to zarazem ludzie, którzy z powodu trudnej sytuacji bardzo cierpią, nigdy się jednak nie poddają. Ponad 90 proc. mieszkańców tego państwa to chrześcijanie, z czego ok. 60 proc. – katolicy. Jest to kraj bardzo zakorzeniony w kulturze i tradycji chrześcijańskiej, żyje Chrystusem. Dewizą Nikaragui są słowa En Dios Confiamos (Ufamy Bogu). Tam na ustach ludzi, zarówno zaangażowanych politycznie, jak i prostych, są zawsze Chrystus i Maryja. Mają nawet takie narodowe zawołanie: „Maryja należy do Nikaragui. Nikaragua należy do Maryi”. Z Polakami łączy ich ogromna miłość do Matki Bożej. Mają piękną tradycję, jaką jest nowenna do Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny przed uroczystością 8 grudnia. Nowenna odbywa się dosłownie wszędzie: na rogatkach ulic, na placach, w biurach, urzędach, u prezydenta, w domach prywatnych. To jest czas modlitwy, ale i troski o drugiego człowieka. Każda rodzina i zakład pracy, które organizują tę nowennę, jednocześnie przygotowują paczki żywnościowe dla ludzi biednych. Każdy potrzebujący może przyjść i dostać swoją paczkę. To jest takie wyraźne zwrócenie uwagi, że trzeba działać dla Boga i dla człowieka. To jest w sumie najważniejsze. Jeżeli w naszym życiu byłby tylko Pan Bóg i nie byłoby w nim miejsca dla drugiego człowieka, brakowałoby bardzo konkretnego elementu.

TAGI: