Im bardziej umiarkowane życie ktoś wiedzie, tym szczęśliwszy się staje

publikacja 06.06.2018 08:16

Nauki duchowe Pseudo-Antoniego Wielkiego.

Im bardziej umiarkowane życie ktoś wiedzie, tym szczęśliwszy się staje Les Chatfield / CC 2.0 Jak sternicy prowadząc statek korzystają z pomocy oka, aby nie osiąść na jakiejś podmorskiej czy przybrzeżnej skale, tak i ci, którzy pragną wieść cnotliwe życie, niech starannie rozważają, co powinni czynić, a czego unikać.

Człowiek prawdziwie rozumny stara się o jedno: być posłusznym i podobać się Bogu wszechrzeczy, a także w tym jednym celu wychowywać swoją duszę, aby podobać się Bogu, dziękując tej tak wielkiej Jego Opatrzności oraz urządzeniu wszystkich rzeczy niezależnie od tego, co by się w życiu wydarzyło. Niedorzeczne jest bowiem wyrażać wdzięczność lekarzom, którzy podają nam nieprzyjemne i niesmaczne lekarstwa, aby nas uzdrowić, a Bogu nie być wdzięcznym za to, co wydaje nam się niemiłe, nie rozumiejąc, że wszystko dzieje się tak, jak trzeba: dla naszego dobra i zgodnie z Jego Opatrznością. Poznanie Boga i wiara w Niego jest zbawieniem oraz doskonałością duszy.

Skoro rozumiesz i wiesz, że posiadanie majątku i korzystanie z pieniędzy jest jedynie krótkotrwałą ułudą, a cnotliwy i podobający się Bogu sposób postępowania góruje nad bogactwem, troszcząc się o to niewzruszenie i mając to w pamięci, nie będziesz wzdychał, lamentował ani nikogo ganił, lecz za wszystko będziesz dziękował Bogu, widząc, że gorsi od ciebie są ci, którzy polegają na uznaniu i majątku. Albowiem najgorszą namiętnością duszy jest pożądanie, pycha i brak poznania.

Im bardziej umiarkowane życie ktoś wiedzie, tym szczęśliwszy się staje. Nie niepokoi się o wiele spraw: niewolników, chłopów czy posiadanie trzody. Gdy bowiem przywiązujemy się do takich rzeczy i popadamy w wynikające z nich trudności, winimy Boga, podczas gdy to za sprawą naszego własnego pragnienia uprawiamy śmierć i pozostajemy zbłąkani w mroku grzesznego życia, nie poznając samych siebie.

Nieuki i ignoranci uznają nauki za coś śmiesznego i nie chcą ich słuchać, ponieważ dowodzi im się wtedy ich nieuctwa, podczas gdy oni chcą, aby wszyscy byli podobni do nich. W ten sam sposób ci, którzy żyją bezwstydnie i tak też postępują, starają się, aby wszyscy byli od nich gorsi, uważając, że z mnogości złych łowią nienaganność dla siebie. Dusza ginie i ulega zmąceniu, osłabiona złem, które niesie ze sobą rozwiązłość, pychę, nienasycenie, gniew, raptowność, obłęd, mord, lament, zawiść, zachłanność, rabunek, ból, kłamstwo, rozkosz, gnuśność, smutek, tchórzostwo, chorobę, nienawiść, obwinianie, niemoc, błądzenie, brak poznania, fałsz i zapomnienie Boga. Przez takie oraz im podobne rzeczy nędzna dusza, która oddziela się od Boga, doznaje kary.

Jak sternicy prowadząc statek korzystają z pomocy oka, aby nie osiąść na jakiejś podmorskiej czy przybrzeżnej skale, tak i ci, którzy pragną wieść cnotliwe życie, niech starannie rozważają, co powinni czynić, a czego unikać. I niech sądzą, wycinając z duszy niegodziwe myśli, że prawdziwe i boskie prawa są dla nich korzystne.

Nazywaj wolnymi nie tych, którzy są wolni za sprawą losu, lecz tych, którzy są wolni ze względu na sposób życia i postępowania. Nie wypada nazywać wolnymi władców, jeśli są niegodziwi i rozwiąźli, ponieważ są oni niewolnikami materialnych namiętności. Tymczasem wolność i szczęście duszy to sprawa prawdziwej czystości oraz pogardy doczesnością.

Znamionami duszy rozumnej i cnotliwej są: spojrzenie, chód, głos, śmiech, sposób, w jaki spędza wolny czas, oraz jej towarzystwo, ponieważ wszystko zmienia się i staje znakomitsze. Miły Bogu umysł jest czujnym stróżem, który zamyka bramy przed złymi i haniebnymi myślami.

Ci, którzy praktykują skromne oraz niezbytkowne życie, unikają też niebezpieczeństw i nie potrzebują strażników. Z łatwością znajdują drogę do Boga, triumfując we wszystkim nad pożądaniem.

Ci, którzy są mamieni życiowymi nadziejami i jedynie w teorii wiedzą, co trzeba czynić, aby wieść piękne życie, są trochę jak ci, którzy cierpią i korzystają z lekarstw oraz narzędzi sztuki lekarskiej, lecz ani nie wiedzą, jak z nich korzystać, ani się o to nie troszczą. Dlatego nie możemy nigdy winić urodzenia czy drugiego człowieka za nasze grzechy, a jedynie nas samych. Jeśli bowiem jakaś dusza zechce próżnować, nie będzie mogła stać się niezwyciężona.

Ci, którzy uważają utratę pieniędzy, dzieci, niewolników czy innych dóbr za nieszczęście, niechaj wiedzą, że przede wszystkim trzeba być zadowolonym z rzeczy dawanych im przez Boga. Gdy jednak trzeba je oddawać, należy to robić z gotowością i wdzięcznością, i nie gniewać się z powodu utraty – czy raczej zwrotu – którejś z nich. Albowiem ci ludzie skorzystali z tego, co nie należało do nich, a następnie oddali to z powrotem.

*

Pseudo-Antoni Wielki, Izajasz Anachoreta Wybór z I tomu Filokalii. Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC