Jeden człowiek jest ważny

Andrzej Kerner

publikacja 24.03.2018 04:45

Jak będzie trzeba, to do Panamy popłyniemy nawet kajakiem.

– Ruszamy! – mówi ks. Piotr Bekierz. (obok figura św. Jakuba)  Andrzej Kerner – Ruszamy! – mówi ks. Piotr Bekierz. (obok figura św. Jakuba)

Po ŚDM w Krakowie rzuciliśmy hasło „Kajakiem do Panamy”. Nie chodziło nawet o sam wyjazd na następne ŚDM, ale o to, żeby entuzjazm, zachwyt „Franciszkową kanapą”, jaki był po Krakowie, w nas nie wygasł – mówi ks. Piotr Bekierz, proboszcz parafii Niepokalanego Serca Maryi w Kolonowskiem.

Młodzi spotykali się, entuzjazm nie wygasał, modlili się, organizowali pomysłowe kiermasze, licytacje, akcje. – I nagle z „Kajakiem do Panamy” zrobiło się „Z nadzieją do Panamy”. Wszyscy nas pytali: a ilu was jedzie, kiedy jedziecie czy jedziecie? Ale nas w ogóle nie interesował sam wyjazd! Nam chodziło o spotkania. Efekt przyszedł sam. Nie tylko młodzież, ale także starsi zaangażowali się w tę sprawę. Nieraz przychodzili i mówili: a macie tu 10 zł na Panamę. No i teraz możemy powiedzieć, że mamy etap „Realnie do Panamy” – podkreśla proboszcz. Z Kolonowskiego na ŚDM w Panamie w styczniu przyszłego roku poleci co najmniej 6 osób.

Na początku był jeden

Diecezja opolska zarezerwowała na ŚDM w Panamie 50 miejsc, ale do wyjazdu zgłosiło się znacznie więcej chętnych. Powstała lista rezerwowa, na której znalazły się jeszcze dwie osoby z grupy młodzieżowej w Kolonowskiem. To chyba rekord – z parafii liczącej ok. 1700 mieszkańców 6 (a może w końcu będzie jednak 8?) osób wybiera się za ocean.

Kiedy za bardzo zaczynam cmokać nad liczbami, nad procentowym udziałem młodych z Kolonowskiego w ogólnej liczbie uczestników, nad liczbą młodych, którzy spotykają się z duszpasterzem na spotkaniach, ks. Bekierz studzi moje statystyczne zachwyty. – Ja już przestałem pytać: ilu przyjdzie, ilu będzie. Dla mnie jeden człowiek jest ważny. Światowe Dni Młodzieży w naszej parafii zaczęliśmy od jednej osoby, która chciała jechać do Krakowa! Gdybym patrzył na liczby, to bym się zniechęcił – mówi proboszcz z Kolonowskiego.

Ostatecznie do Krakowa z Kolonowskiego pojechało 28 osób. W grupie młodzieży spotykającej się w parafii są gimnazjaliści, uczniowie szkół średnich, studenci i pracujący. – Będę w Panamie prawdopodobnie najstarszy po Franciszku – śmieje się ks. Bekierz. – Wielu młodych nie ma takiego entuzjazmu jak nasz proboszcz, o! – komentuje Ewelina Muc. – I z takimi pomysłami! – dodaje Emilia Konieczko.

Każdy może jechać

– Niestety, nie mogłam jechać na ŚDM w Krakowie, bo wtedy zaczęłam pracować i nie dostałam urlopu. W tym roku byłam jednak na spotkaniu Taizé w Szwajcarii. To podobne do ŚDM, spodobało mi się, dlatego chcę wykorzystać okazję, że mogę jechać do Panamy – mówi Zuzanna Mańczyk. – Klimat ŚDM w Krakowie: ludzie z całego świata, kazania, nabożeństwa były tak niesamowite, że skoro znowu mam okazję, to chcę jechać. Wątpię, żeby kiedyś była jeszcze jedna szansa, żeby przeżyć ŚDM – mówi Marta Konieczko.

– W Krakowie nikt nie zwracał uwagi na to, że się nie znamy. Wszyscy uśmiechali się do wszystkich. Można było spotkać kogoś, kto mieszka na drugim końcu świata – dodaje jej siostra Emilia. – Najważniejsze jest, żeby to, co przeżyliśmy na ŚDM, było obecne w naszym życiu. Czasem łapię się na tym, że jak mam jakiegoś doła, to przypominam sobie to, co działo się w Krakowie, oglądam zdjęcia. I pomaga. Choć nie jest łatwo, bo z ŚDM jednak ciężko jest przestawić się do rzeczywistości – mówi Ewelina Muc.

– Kiedy poinformowałam moją klasę, że jadę do Panamy i że jest super, parę osób nie dowierzało, jakby próbowało to wyśmiać. Ale zadałam im krótkie pytanie: dlaczego Ty nie jedziesz? Nie potrafią zrozumieć, że to jest coś fajnego, bo nie przeżyli tego. Jak im opowiedziałam, jak fajnie było w Krakowie, to już inaczej na to patrzyli – mówi Emilia Konieczko. – Do Panamy mógł się zgłosić każdy. Podstawowe założenie było takie, żeby pieniądze nie były barierą. Żeby nikt nie powiedział, że jadą bogaci. Owszem, jakaś dopłata może będzie, ale jedziemy za pieniądze, które wspólnie wypracowaliśmy. A dla tych, którzy nie będą mogli pojechać do Panamy, chcemy zebrać pieniądze na letni obóz w Tatrach – podkreśla ks. Piotr Bekierz.

Zwierzaki panamskie, czarne bombki i Bayern Monachium

– Trochę tego już było – mówi Ewelina Muc, rozpoczynając wyliczankę różnych akcji, z których dochód szedł „na Panamę”. Sprzedawali zdobione własnoręcznie czarne bombki choinkowe. – Jako symbol biedy i głodu w Afryce – tłumaczy Ewelina. Licytowali m.in. aniołka, książkę i kalendarz Kuby Błaszczykowskiego z jego autografem. Mają gadżet od Kamila Stocha. Sprzedawali „Zestaw Trzech Króli”, świąteczne „sianko z grosikiem” i symboliczny „kamyczek z Bożego Grobu”, zbierali złom i makulaturę, zorganizowali fatimski festyn w ogrodzie plebanii.

To tylko fragment długiej listy. Wśród parafian furorę robią „zwierzaki panamskie” – maskotki przytulanki, robione ręcznie z wełny przez jedną z pań. „Zajęczyca panamska” wędruje z grupą z Kolonowskiego po całej Europie – ma selfie w Tatrach, Alpach, w katedrze w Pradze, w Fatimie, w drodze do Santiago de Compostela, na armacie etc. Ale spotykają się nie tylko po to, by zyskać fundusze na wyjazd. Brali udział w spektaklu nt. ks. Jerzego Popiełuszki, przygotowali nabożeństwa, adoracje, czuwania. Stanowią trzon grupy organizującej modlitewne „Drogi Nocne” (pisaliśmy o tym w poprzednim numerze „Gościa Opolskiego”).

W tym roku mają zaplanowanych kilkanaście działań. Największym wydarzeniem będzie festyn parafialny (16 czerwca). Szefową organizatorów jest Emilia Konieczko. W sprawie gadżetów, darów i pomocy sponsorskiej wysłała już 4000 e-maili. – Dostałam dużo odpowiedzi. Nawet od firm spoza naszego województwa. Bayern Monachium też wysłał nam paczkę – cieszy się Emilia. – Nasz dom jest zastawiony kartonami z podarunkami! – śmieje się jej mama Małgorzata.

Najbardziej oryginalnym przedmiotem na licytacji będzie prawdopodobnie VW Jetta (rocznik 1995) podarowany przez Michała. – Michał jest ministrantem, choruje na nowotwór. Już nie chodzi, nie widzi, ale nie traci ducha, nie narzeka. Razem z drugim chorym chłopakiem, Krzyśkiem, bardzo wspiera naszą grupę duchowo – mówi ks. Bekierz.

W każdym razie prezentów na loterie i licytację oraz wielu innych atrakcji w czerwcu w Kolonowskiem nie zabraknie. – Zależy nam, żeby to było święto parafii, żeby ludzie poczuli się razem. Sukces już jest: organizatorami festynu są młodzi, to oni zarażają entuzjazmem i wciągają w organizację inne grupy parafialne, urzędników itd. – zaznacza proboszcz. Wyjeżdżam z gościnnej plebanii parę minut przed północą, w przedpokoju stoi figura św. Jakuba Apostoła w stroju pielgrzyma do Santiago de Compostela, w lampioniku obok niej pali się świeczka. Cieszę się tym ogniem, który nie gaśnie w Kolonowskiem.