Człowiek-modlitwa

ks. Tomasz Jaklewicz

publikacja 23.03.2018 04:45

„Jestem tylko ubogim bratem, który się modli”. Modlitwa była trwałym stanem jego duszy, była jego życiem. Powtarzał, że modlitwa to najlepsza broń i klucz do serca Boga, uczył jej. Ostrzegał, że społeczeństwo, które się nie modli, rozpadnie się.

Boży wojownik z Pietrelciny traktował modlitwę jako potężny oręż w walce o dusze. zdjęcie pochodzi z książki „Ojciec pio...”, wyd. rafael Boży wojownik z Pietrelciny traktował modlitwę jako potężny oręż w walce o dusze.

Wszyscy świadkowie i biografowie powtarzają zgodnym chórem, że o. Pio modlił się nieustannie. Można odnieść do niego słowa, które Tomasz z Celano napisał o św. Franciszku: „nie był człowiekiem, który się modli, ale który stał się modlitwą”. Ojciec Pio to człowiek-modlitwa.

Wstawiał się u Boga za swoich penitentów, modlił się za wszystkich, którzy prosili go o modlitwę. Ile łask uprosił? Dowiemy się dopiero po drugiej stronie, ale świadectw o darach wyproszonych u Boga dzięki modlitwie o. Pio nie brakuje. Wśród nich jest i to związane z Janem Pawłem II. W 1962 roku biskup Wojtyła brał udział w pierwszej sesji soboru. Tam dowiaduje się o poważnej chorobie Wandy Półtawskiej. Z Rzymu 17 XI pisze list do o. Pio, prosząc o modlitwę w intencji matki czterech córek z Krakowa, chorej na raka i zagrożonej śmiercią. List dociera na drugi dzień do San Giovanni Rotondo. Ojciec Pio obiecuje modlitwę. W tym czasie Wanda Półtawska jest w szpitalu i czeka na operację. Wkrótce okazuje się, że operacja jest niepotrzebna. Biskup Wojtyła pisze drugi list do o. Pio, datowany na 28 XI: „Wielebny Ojcze, kobieta z Krakowa, matka czterech córek, 21 listopada, jeszcze przed operacja chirurgiczną, niespodziewanie odzyskała zdrowie. Bogu niech będą dzięki. Także Tobie, wielebny Ojcze, serdecznie dziękuję w imieniu własnym, jej męża i całej rodziny”.

Jak się modlił?

Święty kapucyn z San Giovanni Rotondo jest wyrzutem sumienia dla nas (dla mnie na pewno), wiecznie zagonionych Mart, które nie mają czasu, by usiąść czy uklęknąć przed Bogiem jak Maria. Nie zostawił po sobie żadnych traktatów o modlitwie. Pisał mnóstwo listów, dzięki którym możemy zajrzeć w głąb jego mistycyzmu i dowiedzieć się, jak sam się modlił. W listach doradza też swoim duchowym dzieciom. Układa się to w coś w rodzaju szkoły modlitwy ojca Pio.

„Moja modlitwa – pisał – tak wygląda. Zaledwie rozpoczynam swoją rozmowę z Bogiem, od razu czuję trudny do wyrażenia spokój i ciszę w moim sercu. Zmysły ulegają zawieszeniu z wyjątkiem ducha, który czasem pozostaje czynny. Ale nawet wówczas nie stanowi on dla mnie przeszkody, co więcej, muszę wyznać, że gdyby wokół mnie panował niezwykły hałas i zgiełk, nie zdołałby naruszyć mojego skupienia”.

Ojciec Pio zwierza się, że brakuje mu czasu, aby na modlitwie przedstawić Bogu wszystkie pilne sprawy, dlatego chciałby, żeby doba miała nie 24, ale 48 godzin. Mówi, że Różaniec jest „potężną bronią, przed którą demon ucieka, która zwalcza pokusy, podbija serce Boga oraz wyjednuje łaski u Matki Bożej. Jest też cudownym darem Maryi dla ludzkości”.

Święty kapucyn miał dar głębokiej modlitwy, ale nie był wolny od trudności. Pisał: „Zdarza się często, że opuszcza mnie ustawiczna myśl o Bogu i Jego obecności, a czuję zamiast niej niespodziewane dotknięcie Boże w samym centrum duszy, tak silne i słodkie, że płaczę z bólu z powodu mej niewierności i płaczę ze szczęścia z powodu posiadania tak dobrego i czułego Ojca, który pozwala mi przebywać w swojej obecności. Innym razem przeżywam wielką oschłość ducha. Ciało doznaje wielkiego ucisku z powodu licznych słabości. Modlitwa i skupienie stają się niemożliwe, choćbym nie wiem jak bardzo tego pragnął. Taki stan rzeczy pogłębia się stale; i jeśli w ogóle żyję, należy ten fakt nazwać cudem. Gdy spodoba się przerwać Niebieskiemu Oblubieńcowi to męczeństwo, daje mi nagle dar tak wielkiej pobożności ducha, że nie jestem w stanie się jej oprzeć. Natychmiast zostaję przemieniony i napełniony nadprzyrodzonymi łaskami oraz potężną mocą, która pozwala mi przeciwstawić się całemu królestwu szatana”.

Modlitwa – nasza najlepsza broń

Boży wojownik z Pietrelciny traktował modlitwę jako potężny oręż w walce o dusze. Modlił się nie tylko za tych, którzy go o to prosili, ale i za wszystkich ludzi, za cały świat, Kościół. Żył pragnieniem, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni. „Zdaje mi się, że dźwigam ciężar za wszystkich. Tak bardzo pragnę, by wszystkie dusze dostąpiły usprawiedliwienia i łaski. Zadręcza mnie i wprost torturuje myśl o tych, którzy bezmyślnie pogardzają najwyższym dobrem… Pracowałem i chcę pracować; modliłem się i chcę się modlić; czuwałem i chcę czuwać; płakałem i chcę płakać za mych braci, którzy są na wygnaniu”. O. Pio codziennie odmawiał Koronkę do Najświętszego Serca Jezusa za ludzi, którzy prosili go o modlitwę, i w intencjach świata.

Dla wielu stał się mistrzem modlitwy. Uczył modlitwy i był inicjatorem apostolatu modlitwy. Papież Pius XII, przejęty dramatem II wojny światowej, wzywał wielokrotnie katolików do tego, by z modlitwy uczynili oręż w walce o powstrzymanie zła. Apelował o tworzenie „ognisk modlitwy”, o armię ludzi walczących duchowo z mocami ciemności. „Modlitwa jest najsilniejszą bronią. Nie ma takiej mocy, która mogłaby się jej oprzeć” – mówił papież. Jego wezwania stały się dla o. Pio inspiracją do tworzenie grup modlitwy, które dziś działają w 60 krajach świata, najwięcej we Włoszech i w Stanach Zjednoczonych; na trzecim miejscu plasuje się Polska. Pierwsza taka grupa modlitwy powstała spontanicznie w samym San Giovanni Rotondo wokół o. Pio. Jego duchowe dzieci gromadziły potem kolejne wspólnoty. Grupy Modlitwy Ojca Pio, początkowo nieformalne, stały się z czasem ruchem kościelnym z aprobatą władz Kościoła. W program formacyjny grup wpisano pouczenia o. Pio dotyczące życia duchowego. Istotą jest wspólna modlitwa i formacja duchowa.

Przyślij mi swojego Anioła Stróża

Wiele wskazówek o. Pio dotyczących życia modlitwy zachowuje świeżość, inspiruje. Głównie dlatego, że ich źródłem nie są podręcznikowe mądrości, ale osobiste doświadczenie. Poza tym o. Pio na ogół odpowiada na konkretne pytania ludzi szukających głębszego życia i lepszej modlitwy. Choć był mistykiem, jego rady wydają się bardzo proste. To nieustanne przypominanie podstawowych prawd życia duchowego.

Święty z San Giovanni Rotondo zwraca uwagę, by starać się żyć w obecności Boga w codzienności. „Cokolwiek czynisz, strzeż się, by nie utracić świadomości obecności Bożej. Nigdy nie rozpoczynaj pracy lub innego zajęcia, nie pomyślawszy wpierw o Bogu, poświęcając Mu dobre intencje i swoje czyny. Tak samo postępuj po zakończeniu pracy, sprawdzając, czy wszystko zostało wykonane zgodnie z wcześniejszą intencją”. „Nie oddawaj się pracy aż do tego stopnia, żeby duch twój tracił świadomość Bożej obecności”. Pomocą w tym stałym życiu w Bożej obecności są krótkie akty strzeliste, poranna medytacja, wieczorny rachunek sumienia, modlitwa przed posiłkiem i po nim. Ojciec Pio powtarza: „Nie przejmuj się zbytnio tym, że nie wszystko wychodzi ci doskonale, jak tego pragniesz”. Zachęca do wytrwałości, ale także do tego, by nie napinać się wewnętrznie, spodziewając się po każdej modlitwie odczucia satysfakcji.

Są dwa zasadnicze powody, aby się modlić. „Oddawać cześć Bogu i okazywać należne Mu poddanie. (…) Żadnej z tych dwóch wartości nie może zabraknąć w twojej modlitwie. Jeśli potrafisz rozmawiać z Panem, to mów do Niego, wychwalaj Go, módl się do Niego i słuchaj Jego głosu. Jeśli zaś nie potrafisz tego robić, to się nie zniechęcaj. Na modlitwie przyjmij postać sługi”. Święty z Pietrelciny mocno akcentuje rolę medytacji. Wiele jego uwag „technicznych”, dotyczących przeprowadzania rozmyślania przypomina szkołę św. Ignacego. „Kto nie rozmyśla – pisze – podobny jest do człowieka, który nigdy nie przegląda się w lustrze. Taki oczywiście nie troszczy się nigdy o to, by schludnie wyglądać. Nic dziwnego, że taki, choć jest brudasem, nie wie o tym. Kto rozmyśla, ten kieruje swą myśl ku Bogu, który jest zwierciadłem dla jego duszy. Taki człowiek stara się, by poznać swoje braki, usiłuje poprawić się ze swych błędów, opanowuje swe popędy i właściwie kształtuje swoje sumienie”.

Oryginalną cechą duchowości o. Pio była jego zażyłość z Aniołem Stróżem i nabożeństwo do niego. Często zachęcał innych do tego, by pamiętali o swoim Aniele Stróżu: „Miej zawsze przed oczyma swego umysłu tego dobrego Anioła, często przypominaj sobie i uświadamiaj jego obecność, dziękuj mu i módl się do niego, trzymaj się też jego towarzystwa. (…) Wzywaj często pomocy Anioła Stróża i powtarzaj często tę piękną modlitwę: »Aniele Boży, stróżu mój, twej opiece zostałem powierzony przez Ojca niebieskiego, wyjednaj mi światło na drogi życia, strzeż mnie, kieruj mną teraz i zawsze«”.

Błogosławiony Paweł VI powiedział o nim, że był „człowiekiem modlitwy i cierpienia”. Dwa jego dzieła: Wspólnoty Grup Modlitwy oraz szpital Dom Ulgi w Cierpieniu pozostają ze sobą w ścisłym związku. O. Pio chciał leczyć i duszę, i ciało człowieka. Dziś zapewne nadal wyprasza łaski u Boga. Często, gdy ktoś prosił go o pomoc, mawiał: „Przyślij do mnie swojego Anioła Stróża”.