Ludzie robią tam wszystko, żeby Mszę wydłużyć

publikacja 09.03.2018 04:45

O swoich wrażeniach z podróży do Afryki, wojnie, która tam trwa, oraz nadziei, jaką daje ludziom Kościół, mówi biskup tarnowski Andrzej Jeż.

▲	Biskup Andrzej Jeż wraz z tarnowskimi misjonarzami. archiwum Wydziału Misyjnego ▲ Biskup Andrzej Jeż wraz z tarnowskimi misjonarzami.

Beata Malec-Suwara: Jakie wrażenie zrobiła na Księdzu Biskupie wizyta duszpasterska w Republice Środkowoafrykańskiej i Kamerunie?

Bp Andrzej Jeż: Zaskoczyła mnie rozległość pracy misjonarzy, m.in. także w wymiarze geograficznej przestrzeni, gdyż trzeba pokonywać potężne odległości po karkołomnych drogach. Wciąż widać też olbrzymie potrzeby w wymiarze duszpasterskim. W kolejnych wioskach i miejscowościach budowane są nowe kaplice. Na terenie jednej parafii jest ich nawet kilkadziesiąt, a do niektórych dotarcie zajmuje aż dwa dni. Następnym obszarem bardzo rozległym do zagospodarowania przez Kościół są edukacja i służba zdrowia. W to wszystko wpisuje się troska o rozwój duchowy mieszkańców RCA, którzy zamieszkują kraj wciąż objęty rebelią.

Tę wojnę widać?

Tylko dwie diecezje – Bangi i Mbaiki – mają względny spokój. W połowie diecezji bp. Mirosława Gucwy (diec. Bouar) sytuacja jest ustabilizowana, zaś w drugiej części – północnej, cały czas toczą się walki. Pozostałe diecezje muszą zmagać się z ustawicznym stanem wojny. Problem rebelii jest złożony, ale jego głównym powodem są bogactwa naturalne kraju. Potężne firmy, korporacje międzynarodowe mają swoje interesy w tym, aby wojna trwała, bo wtedy mogą spokojnie wydobywać uran, złoto, kamienie szlachetne itp., dzieląc między sobą zyski i wpływy. Do tego dochodzi tendencja do korupcji i podpisywanie przez rząd umów, na których państwo i naród tracą, a zyskują prywatne korporacje i inne państwa. Na tym pesymistycznym tle rysuje się wielka nadzieja, jaką daje Kościół. To jedyna instytucja, która troszczy się o człowieka porzuconego przez państwo i siły międzynarodowe. Należy tutaj wyrazić szacunek i uznanie dla zgromadzeń zakonnych żeńskich i męskich, księży fideidonistów, w tym i naszych kapłanów, oraz świeckich, którzy nie wycofali się z ognia rebelii, lecz nadal służą najbardziej ubogim, chorym i potrzebującym opieki duchowej.

Ks. Krzysztof Czermak w swoich relacjach z Republiki Środkowoafrykańskiej wciąż opisywał kolejne dzieła, które udało się tam zrealizować dzięki funduszom zebranym przez kolędników misyjnych.

Na każdym kroku widać dzieła finansowane w całości bądź w ramach jakiegoś projektu z pieniędzy pozyskanych przez małych kolędników misyjnych. Są to ośrodki zdrowia, szkoły, studnie ze zdrową wodą. Chciałem w tym miejscu podziękować wszystkim diecezjanom, którzy pomagają naszym misjonarzom. Mają oni bardzo wielu przyjaciół, którzy się o nich troszczą. Bezcenne jest to, że istnieje w diecezji olbrzymie zaplecze osób, które nie wyruszają wprost na szlak misyjny, ale są razem z misjonarzami poprzez swoją modlitwę, pomoc materialną, życzliwość, korespondencję. Bardzo dziękuję za tę wspólnotę serc!

Głównym powodem wizyty duszpasterskiej Księdza Biskupa były święcenia biskupie ks. bp. Mirka Gucwy…

To było piękne i wyjątkowe wydarzenie w Bouar. Liturgia tętniła radością i żywiołowością wiernych, którzy przyjechali z dalekich stron diecezji, aby uczestniczyć w tej uroczystości. Podziwialiśmy ich determinację wiary. Na jednym z samochodów ciężarowych przyjechało ok. 170 osób! Podróż w kurzu i słońcu trwała nieraz 8 czy 10 godzin. Biskupa Mirka znają tam wszyscy doskonale i bardzo go kochają za gorliwą i oddaną pracę duszpasterską w diecezji. To było bardzo budujące doświadczenie Kościoła. Dla ludzi żyjących w kraju napięć, opanowanym przez rebelię, takie wydarzenie rodzi nadzieję, że Kościół mimo niedogodnego czasu patrzy w przyszłość, z której zawsze przychodzi Bóg wnoszący nowe życie. To niezwykle ważne, że Kościół w całym chaosie zdarzeń nie wycofał się i nie ukrył, ale realizuje powierzoną przez Chrystusa misję pomimo zagrożeń i niepewnej codzienności. Lud Boży z nadzieją patrzy też na postać nowo mianowanego kardynała Dieudonné Nzapalainga. Jego imię w sango i w języku francuskim znaczy „dany przez Boga”. Ponadto ostatnia wizyta Ojca Świętego Franciszka w RCA otwarła wrota nadziei dla mieszkańców tego udręczonego kraju.

***

Biskup tarnowski Andrzej Jeż odbył podróż do Republiki Środkowoafrykańskiej i Kamerunu. Towarzyszyli mu: wikariusz biskupi ds. misji ks. Krzysztof Czermak, ojciec duchowny i opiekun ogniska misyjnego w tarnowskim seminarium ks. Stanisław Wojdak oraz ks. Marek Muszyński. Każdy z nich był misjonarzem w RCA. Ks. Marek jest tam od 26 lat. Wizytę w RCA bp Andrzej Jeż rozpoczął od modlitwy w miejscu, w którym 15 listopada 1994 roku zginął Robert Gucwa, kleryk ze Stowarzyszenia Misji Afrykańskich pochodzący z tarnowskich Mościc. Z kolei 28 stycznia w kościele pw. św. Antoniego Padewskiego w Bimbo pasterz Kościoła tarnowskiego przewodniczył uroczystości 30-lecia obecności księży diecezji tarnowskiej w RCA. W tym czasie 24 kapłanów wyjechało tam na misje. Obecnie pracuje ich dwunastu. Najdłużej ks. Marek Muszyński, zaraz za nim bp Mirosław Gucwa i ks. Marek Mastalski, następnie ks. Mieczysław Pająk i ks. Marek Dziedzic.

Jak mówi ks. Krzysztof Czermak, parafia Bimbo jest powszechnie nazywana Watykanem, gdyż na jej terenie obecne są różne zakony i zgromadzenia. Ich reprezentanci także uczestniczyli w jubileuszowej Eucharystii, w której wzięło udział ponad tysiąc osób. Spotkanie było okazją do podziękowania tarnowskim misjonarzom za ich zaangażowanie w posługę, nie tylko ewangelizacyjną. Dzięki środkom pozyskanym m.in. przez kolędników misyjnych, kleryków, czy diecezjan budują i rozbudowują kościoły i kaplice, a także domy parafialne, służące m.in. dzieciom ulicy. Powstają studnie głębinowe, szkoły i szpitale. Kościół pomaga też chorym na AIDS, skrajnie ubogim, upośledzonym, bezdomnym i starszym żyjącym bez opieki rodziny.

Serdeczność

Biskup Andrzej odwiedził trzy części parafii Bimbo: rzeczny, do którego dotrzeć można tylko pirogą, leśny – Yombo i tzw. przy drodze – Bimon. W relacjach ks. Krzysztof Czermak opisywał serdeczność miejscowych, z jaką witali gości z Polski. Afrykańskiej żywiołowości, otwartości i radości kapłani doświadczali także w czasie Eucharystii. Regułą okazywały się niekończące się procesje z darami. Setki osób przynosiło m.in. płody ziemi, jarzyny i owoce, a także żywy inwentarz. – Jeśli w Polsce wiernym zależy, by Msza św. się nie przedłużała, to w Afryce skrócić chciałby ją kapłan, bo lud robi wszystko, żeby ją wydłużyć – zauważa żartobliwie biskup Andrzej. Standardowy czas to dwie i pół godziny, uroczyste celebracje jak konsekracja kościoła trwają zaś po 4 godziny.

Z Bangi do Mbaiki

Z diecezji Bangi biskup tarnowski udał się do Bagandou na terenie Mbaiki, gdzie tarnowscy misjonarze posługują od 20 lat. Bp A. Jeż odwiedził tam „perłę Lobayu” – szpital wybudowany i prowadzony dzięki kolędnikom misyjnym. W roku 2017 dokonano tam konsultacji niemal 4500 osób, w tym ponad 1000 dzieci, wśród których prawie 500 to Pigmeje Aka. Biskup Andrzej odwiedził także ich wioskę Nguma. W niedzielę 4 lutego w Bagandou odbyła się konsekracja kościoła pw. św. Piotra, wzniesionego staraniami ks. Mieczysława Pająka, przy ogromnej pomocy tarnowskich diecezjan.

– W miejscu tak trudno dostępnym jak Bagandou, powstał starannie zaplanowany i wykończony obiekt – zauważa ks. Krzysztof Czermak. – Tabernakulum i ołtarzyk pod nim, ołtarz i ambonka, witraże, których nikt by się nie spodziewał w kościele w afrykańskim buszu, nie mówiąc o detalach! To wszystko naznaczone jest marką Polski – dodaje. Na konsekrację kościoła wierni przybywali już od piątku. Niektórzy szli pieszo 3 dni, pokonując ponad 100 km.

Święcenia biskupie

W diecezji Bouar bp Andrzej odwiedził m.in. parafię w Wantinguera oraz małe i średnie seminarium w Yolé. 11 lutego wraz z niemal całym episkopatem RCA ordynariusz tarnowski wziął udział w święceniach biskupich ks. Mirosława Gucwy. W uroczystości uczestniczyło ponad 5 tys. osób, w tym ok. 100 kapłanów i jeszcze więcej sióstr. Z Bokaranga, pokonując 170 km, na jednej ciężarówce przyjechało 170 osób. Radości nie było końca. Nowy biskup Bouar mocno zaakcentował, że jego posługa będzie szczególnie skierowana do osób chorych i cierpiących. Było to jego zadaniem od dawna. Zaapelował też do ludzi, którzy poniżają godność mieszkańców. – Złóżcie broń, pojednajcie się ze sobą i z ludźmi, którym czynicie zło – prosił.

Kameruński polonez

12 lutego bp Andrzej dotarł do Bertoua w Kamerunie. Wraz z miejscowym biskupem poświęcił szkołę dla dzieci z różnymi niepełnosprawnościami, wybudowaną przez Ewę Gawin dzięki kolędnikom misyjnym. Ku zadowoleniu miejscowych biskup określił ją Kamerunką. Misjonarka rozpoczęła 29 rok swojej posługi. Reprezentacja uczniów przygotowała różnorakie scenki oraz tańce, nawet poloneza, dopracowanego przez wolontariuszki Małgorzatę Pietruchę i Magdalenę Słowik. Obecnie do szkoły uczęszcza 143 uczniów z całego Kamerunu.

TAGI: