Prawdziwe bogactwo

Nawet w najnowszym modelu luksusowego samochodu jest się ciągle tylko i aż człowiekiem.

Prawdziwe bogactwo

Czego potrzeba do życia? Psychologowie zdaje się wymieniają kilka spraw. Jedzenie i picie, ubranie, dach nad głową. Tak, bez tego bardzo trudno. To daje jakieś poczucie stabilizacji, bezpieczeństwa. Ważni są też inni ludzie - bliscy, przyjaciele, znajomi. Z nimi życie barwniejsze, dające poczucie jakiejś przynależności, w razie potrzeby - wsparcia. A gdy, przynajmniej niektórzy, dzielą jeszcze z nami nasze pasje...

A piszę o tym, bo wczoraj papież Franciszek mówił o lichwie. I zwrócił uwagę na najlepszą broń w walce z tym procederem. „Lichwie można zapobiegać - mówił - wychowując do skromnego stylu życia, który potrafi odróżnić to, co zbyteczne, od tego, co konieczne, i który uczy odpowiedzialności, by nie zaciągać kredytów na zakup rzeczy, z których można zrezygnować”. Tak, trzeba dobrego wychowania.

I tu zaczynają się schody. Bo gdyby wychowanie mogło ograniczyć się do tresury, nie byłoby problemu. Najtrudniejsze w wychowaniu jest jednak to, ze jest ono w gruncie rzeczy samowychowaniem wychowanka. To on sam musi mądrze poukładać hierarchię własności, sam przyjąć dobry styl bycia, dokonywać mądrych wyborów. Łatwiej o to wszystko, gdy samemu można być w tym przykładem. Ale gdy wychowanek widzi, że to tylko słowa, za którymi nie idzie nawet chęć kształtowania siebie w taki sam sposób? Strasznie łatwo swoja postawą zburzyć ideały, nauczyć cwaniactwa ,wyrachowania....

A wszystko to tym bardziej trudne, że wcale w takim wychowaniu nie pomaga szerzej pojęte otoczenie. To dla pokazania się przed nim nieraz potrzebujemy najnowszego modelu smartfona, wypasionej fury, domku letniskowego i wakacji w hotelu na drugim końcu świata. Swoje też robią wszechobecne reklamy, w których sprzedający wmawiają nam, że tego czy owego koniecznie potrzeba nam do pełni szczęścia. I choć posiadanie na pewno szczęścia nie daje - wiadomo o tym choćby dlatego, że wielu bogatych jest tak nieszczęśliwych, iż popełnia samobójstwo - to ciągle dajemy się na to nabrać. Nawet kiedy trzeba to coś kupić na kredyt i popaść w trudne do udźwignięcia zadłużenie...

Papież wskazał jeszcze inne drogi do walki z lichwą. „Ważne jest byśmy rehabilitowali cnoty ubóstwa i ofiarności - mówił. - Ubóstwa, by nie stać się niewolnikiem rzeczy, i ofiarności, bo w życiu nie można mieć wszystkiego. Ważne jest kształtowanie mentalności odznaczającej się prawością i uczciwością, zarówno u jednostek, jaki i w instytucjach”.

Tak, to jest ważne. Dodałbym tu jednak jeszcze jedno: trzeba pomóc odkrywać to, o czym mówili juz starożytni: „najważniejsze jest żeglowanie”. Czyli że szczęście daje nie dopłynięcie do jakiegoś tam portu, ale samo żeglowanie, styl życia. To prawda, która sprawdza się i w naszych czasach.

Żyje wokół nas wielu ludzi dość bogatych i strasznie nieszczęśliwych. Przedmioty, którymi się otoczyli odgrodziły ich od innych ludzi. Nawet gdy spotykają podobnych sobie na wytwornych przyjęciach nie przestają być sami, bo nie ma tam prawdziwych relacji, więzi, tylko kurtuazja. Radzą sobie, gdy próbują zapełnić tę pustkę jakąś pasją. Nawet jeśli jest to tylko intrygowanie. Gorzej, gdy leczą się kolejnymi zakupami, ucieczką w alkohol, narkotyki...

Żyje też wokół nas wielu ludzi ubogich, ale szczęśliwych, bo żyjących ze świadomością, że ich życie ma sens. Że mają bliskich, przyjaciół, że są potrzebni.

A najszczęśliwsi są kiedy mają nadzieję, że całe to dobro nigdy się nie skończy, ale zostanie przeniesione w szczęśliwą wieczność nieba.

Dziwię się oczywiście, że państwa - i włoskie i polskie i inne - nie są za bardzo skore do faktycznego przeciwstawienia się procederowi lichwy. Myślę jednak, że pójście drogą proponowaną przez Papieża może przynieść lepsze skutki. Na globalną skalę to pewnie utopia, ale skoro żeglowanie jest ważniejsze niż dopłynięcie do portu...Ilu ludziom może to pomóc odnaleźć sens życia? Więc żeglujmy. Co sprzedać albo czego nie kupić? A nie. Proponuję najpierw zadzwonić do dawno niewidzianych znajomych.