Porozmawiajmy o uchodźcach

Katarzyna Matejek

publikacja 04.01.2018 04:45

Migracja, uchodźcy, wypędzeni. Wielka polityka i osobiste dramaty. Co o tym powinien myśleć katolik, pytali młodzi podczas pierwszego spotkania z cyklu „Porozmawiajmy o...”.

- Wiele się nad tym zastanawiałem, ale nie umiem znaleźć rozwiązania. Moje otoczenie nastawia mnie negatywnie do tego problemu, ale poczucie wspólnoty, wymóg chrześcijańskiej miłości nakazują mi dać im szansę. Moje stanowcze „nie” byłoby skreśleniem człowieka – powiedział Rafał Cysewski z KSM. Nastolatek spotyka się z różnym podejściem: w kościele słyszy jedno, od znajomych co innego, a jego rówieśnicy podobnie jak on mają mętlik w głowie. Podobnie mówiła Andżelika Trzebińska z II LO w Koszalinie.

– Chciałabym wysłuchać, co inni mają do powiedzenia. Znam kilka osób, które mówią, że uchodźców nie powinniśmy przyjmować, i kilka mówiących, że powinniśmy. A ja? Sama nie wiem. Dlatego tu przyszłam – powiedziała licealistka.

Która kuchnia… gorsza?

Miano „uchodźca” bywa jak maska, za którą trudno dojrzeć rysy konkretnego człowieka. Zerwać je z kilku takich twarzy – podopiecznych obozu w Kamen – pomagali młodym koszalinianom księża zajmujący się uchodźcami w obozie adaptacyjnym w niemieckim Kamen oraz Agnieszka Kukiełka, koordynator wolontariuszy w ośrodku dla uchodźców.

Delegacja z diecezji Paderborn przebywała w tym czasie w Koszalinie w ramach przygotowań projektu Go4Peace – lipcowego obozu dla młodzieży europejskiej, który odbędzie się w stolicy naszej diecezji. Przed oczami młodych pojawiły się obrazy muzułmanów: zafascynowanego bieżącą wodą w szpitalnym kranie uchodźcy z terenów objętych suszą; muzyka, który przyłączył się do chóru gospel w ewangelickiej parafii; uratowanego przez kolegę z topieli podczas przeprawy pontonowej do Europy krawca Nadala, który teraz szyje ornaty dla księży; Lamy, której dramatem są zabrane przez wojnę młodość i czas, który 31-latka wolałaby poświęcić na szukanie męża. Wspominająca ich Agnieszka Kukiełka sama przebyła drogę od lęku przed muzułmanami (500 m od jej domu stanął ich kontener mieszkalny) do otwartości, gdy dostrzegła w nich ludzi pełnych wdzięczności, pomocnych, proszących o chrzest.

Jak niełatwo mieszkać w ośrodku dla uchodźców, w którym mieszają się ludzie różnych kultur, podpowie… nos. Znieść mieszankę aromatów kuchni irańskiej, hinduskiej, afgańskiej, zwłaszcza gdy nie wszyscy kucharze dobrze gotują… Ta mała niedogodność może uprzykrzyć życie, a to, jak opowiada ks. Meinolf Wacker, niewielka część dramatu.

Najgorszy jest lęk. Od pewnego czasu ma go w oczach nieśmiały Roiben z Ghany, któremu grozi deportacja. – To bardzo trudna sytuacja, ale chcemy w niej uczestniczyć razem z nim, ponieważ on jest naszym bratem – powiedział ks. Wacker. Wspomniał również pytania Afgańczyka Hakima: „Kto to jest ten twój Bóg? Przeszedłem przez różne kraje w drodze do Niemiec. Miałem na niej mnóstwo złych doświadczeń, często obcowałem ze śmiercią. A ty… wszystko dla nas robisz. Dlaczego? To musi mieć jakiś związek z twoim Bogiem. Kto to jest?”.

Tak, ale po polsku

Otwierający dyskusję bp Krzysztof Zadarko przekonywał młodych, że choć warto poznać statystyki, tendencje migracyjne, uwarunkowania geograficzne, polityczne czy religijne, wpływające na falę migracji w Europie, to jednak kluczowe jest oparcie swojej opinii na bliskim, a najlepiej osobistym spotkaniu z kimś, kto przeżył dramat wypędzenia lub uchodźstwa. Biskup podkreślił, że dla Polaków problemem w akceptacji takich osób jest nie tyle ich obcość (bez obaw bowiem przyjęliśmy dwumilionową grupę Ukraińców), ile religia, jako że większość z nas nie ma doświadczeń w koegzystencji z wyznawcami islamu.

Co na to wszystko Kościół? Bp Zadarko wskazywał, że odpowiedzią Kościoła jest miłość przejawiająca się w konkretnych uczynkach. Są nimi przyjęcie człowieka stojącego na polskiej granicy i rozpatrzenie jego wniosku o status uchodźcy, jednak przy bacznym przyglądaniu się, czy jest nim rzeczywiście. – Mamy obowiązek powiedzieć niektórym ludziom: nie jesteście uchodźcami, nie chcemy was tu – wyjaśniał biskup.

Z kolei wobec tych, którzy chcą i mogą zostać w naszej ojczyźnie, polecał stawianie wymagań: – Zachowaj nasze tradycje, nasze zwyczaje, nasze prawo, naucz się języka – wymieniał hierarcha. Według niego odpowiedź odmowna wręcz zmusza nas do deportacji takiej osoby. Jako rozwiązanie systemowe problemu uchodźstwa biskup wskazał ideę korytarzy humanitarnych.

Spotkanie odbyło się 11 grudnia w koszalińskiej siedzibie Civitas Christiana.