Bóg ukrywa się w harmonii

Karina Grytz-Jurkowska

GN 50/2017 |

publikacja 14.01.2018 04:45

Ze wpółbrzmienia wielu głosów powstaje piękno i radość.

Alfred Bączkowicz, jeden z założycieli opolskiej szkoły organistowskiej, w DIMK kształci nowe pokolenie organistów. Henryk Przondziono /foto gość Alfred Bączkowicz, jeden z założycieli opolskiej szkoły organistowskiej, w DIMK kształci nowe pokolenie organistów.

To szkoła wyjątkowa. Z jednej strony elitarna, bo nie każdy ma talent do gry na instrumencie czy śpiewu, a z drugiej bardzo otwarta, nie wymaga bowiem od kandydatów przygotowania muzycznego czy dyplomu szkoły muzycznej. Przy odrobinie zdolności wszystkiego można się nauczyć, choć nie ma co kryć, łatwo nie jest. Jak mawia o Diecezjalnym Instytucie Muzyki Kościelnej jej dyrektor, ks. dr hab. Grzegorz Poźniak: „ta szkoła uczy piękna”, tyle że nauka wymaga hektolitrów potu, ćwiczeń, odżywiania wrażliwością i opromieniania modlitwą.

Śladami mistrza

Jednym z założycieli opolskiej szkoły organistowskiej jest Alfred Bączkowicz, wieloletni organista katedralny. – Pomysł zorganizowania 3-letniego kursu organistowskiego zatwierdził w 1974 r. bp Antoni Adamiuk. Rozpoczęło go kilkadziesiąt osób, ukończyło sześć. Pierwsze zajęcia odbywały się na katedralnym chórze i w zakrystii. Ile było radości, gdy udało nam się zdobyć fisharmonię napędzaną siłą mięśni i zamontować w niej silnik. Jeden z absolwentów tego rocznika, Józef Chudalla, został wkrótce wykładowcą szkoły i moim zmiennikiem w katedrze. Na tym samym roczniku była też moja przyszła żona – uśmiecha się Alfred Bączkowicz.

Pani Beata pamięta egzamin wstępny po dziś dzień. – Dostaliśmy kartki i klęcząc w ławkach na chórze katedry, pisaliśmy to, co pan profesor grał na organach. A zajęcia z chorału gregoriańskiego odbywały się w jadalni na plebanii – opowiada Beata Bączkowicz.

Z czasem dochodziły nowe sale, instrumenty, placówka zmieniała nazwę. Dziś funkcjonuje jako Diecezjalny Instytut Muzyki Kościelnej (DIMK) i ma status OPP. Kontynuuje poprzednie zadania, ale i rozwija kolejne.

– Kultura muzyczna na Śląsku jest bardzo bogata, nie ogranicza się tylko do organów. Jest tradycja orkiestr dętych, są chóry czy schole. Stąd kierunki takie jak: prowadzenie zespołów śpiewaczych, kapelmistrz orkiestry dętej, wokalistyka, ogródek muzyczny (zajęcia umuzykalniające dla dzieci), kursy dla psałterzystów, warsztaty chórmistrzowskie czy gry na klawesynie – wymienia Estera Baksik, menedżer PR DIMK. Zajęcia prowadzą profesorowie z Polski, Niemiec, USA, Japonii czy Serbii. Rozwija się współpraca z Wyższą Szkołą Kościelną w Ratyzbonie, z chórzystami z Vrbna (Czechy), z Kubą, gdzie kadra DIMK uczy młodych organistów w powstałej niedawno szkole muzycznej w Hawanie, zaprasza ich też na stypendia do Opola.

Szkoła wykształciła już ponad 250 dyplomowanych organistów, co roku zapisuje się do niej kilkadziesiąt nowych osób. W tygodniu w różnych zajęciach uczestniczy ok. 170 osób. Są chóry mieszany i chłopięcy, powstaje też żeński…

Kanapowe audytorium

– To był początek, ciepła jesień, próby przy otwartym oknie. Nagle po którymś utworze za oknem rozległy się gromkie brawa. Zaskoczona niespodziewanym aplauzem sprawdzałam później monitoring. Okazało się, że kilku chłopakom spodobał się nasz żywiołowy śpiew, a by wygodniej słuchać, przytaszczyli nawet pod okno... kanapę – wspomina początki chóru mieszanego Schola Cantorum Opoliensis Anna Sikora, jego założycielka. Zespół prowadzi razem z Tadeuszem Eckertem. W czasie zaledwie 4 lat istnienia dorobili się kilku płyt, sporego, różnorodnego repertuaru. Chór wykonuje zarówno msze Maxa Filkego, sakralne utwory z różnych epok, jak i rozrywkowe piosenki, np. z Kabaretu Starszych Panów.

– Kiedy otrzymałam zadanie założenia chóru, zaskoczyło mnie, że odzew na ogłoszenia był minimalny. Mało osób, zwłaszcza młodych, pozytywnie reaguje na hasło „chór”, choć tradycja śpiewania w chórze jest na Śląsku dość żywa – mówi Anna Sikora. I dodaje: – Fenomenem jest dla mnie to, że nie mamy do zaoferowania np. dodatkowych punktów do stypendiów czy innych „atrakcji”, a mimo to ludzie przychodzą. Dojeżdżają dwa razy w tygodniu często z odległych miejscowości. Godzinami sami uczą się melodii. Dlatego też staramy się organizować koncerty, profesjonalne warsztaty czy wyjazdy za granicę. Byliśmy w Brukseli, Niemczech, Czechach, śpiewaliśmy na dziedzińcu zamkowym na Wawelu i w Parlamencie Europejskim, występowaliśmy z orkiestrą na święceniach kapłańskich czy w prestiżowym konkursie Cracovia Cantans.

Uczestnicy to głównie amatorzy, od gimnazjalistów po osoby pracujące, mające już dorosłe dzieci. Indywidualiści, zajmujący się bardzo różnymi dziedzinami. Stąd próby czy wyjazdy obfitują w ciekawe dyskusje. Zakładasz ogród albo nie znasz nazwy jakiejś rośliny? Zapytaj Artura. Jakiś dylemat moralno-teologiczny? Natalia wytłumaczy. Chcesz zacząć trening na siłowni? Tomek zaproponuje ćwiczenia. Fizyka, medycyna, prawo, historia, ekonomia, edukacja, sport – spektrum jest szerokie. A jak komuś przyjdzie do głowy zaśpiewać, już dołączają kolejne głosy… – Chór jest świetną propozycją na spędzenie czasu i najlepszą terapią, zwłaszcza dla ludzi zajętych, zabieganych – zachęcają. O tym, ile się dzieje i jaka jest atmosfera, łatwo dowiedzieć się, obserwując profil facebookowy chóru.

Pasja i powołanie

– Śpiewanie w chórze to ciężka praca, ale bardzo rozwijająca. Nie trzeba świetnie śpiewać i czytać nut, wystarczy tylko przyjść i chcieć się uczyć. I często ludzie odkrywają w sobie coś, czego się nie spodziewali, następują prawdziwe przemiany – ośmielają się, otwierają – uśmiecha się Anna Sikora. Bo koncert czy płyta to wisienka na torcie, efekt końcowy poprzedzony wielogodzinnymi ćwiczeniami i próbami. A jeśli podczas koncertu widać radość bądź łzy wzruszenia słuchaczy, np. w hospicjum czy szpitalach, gdzie też występują, nie żal czasu poświęconego na próby.

W nowej siedzibie DIMK przy ul. Grunwaldzkiej w Opolu wszystko kojarzy się z muzyką. Ze ścian zerkają na ćwiczących postacie zasłużonych kompozytorów, nawet podłoga w korytarzu imituje klawiaturę. Ta szkoła nie tylko rozwija pasję muzykowania, ale bywa też miejscem, w którym odkrywa się powołanie. Wielu uczniów lub absolwentów, zakochawszy się tu w liturgii czy brewiarzu, wybrało później kapłaństwo lub wstąpiło do zakonu. Są też bracia i siostry z różnych zgromadzeń uczący się gry lub śpiewu, by posługiwać u siebie.

– DIMK pomaga w opiece nad instrumentami w parafiach, kataloguje i rejestruje ich brzmienia (powstało 20 płyt z serii Organy Śląska Opolskiego w wykonaniu polskich i zagranicznych wirtuozów). Zajmuje się też publikowaniem np. serii z pomocami dydaktycznymi, podręczników z organoznawstwa czy kształcenia słuchu. Angażuje się również w edukację muzyczną dzieci. Bo tylko dobre kształcenie muzyczne pozwoli z szacunkiem podchodzić do tradycji, a jednocześnie troszczyć się o nowe formy – podkreśla ks. Grzegorz Poźniak. Wykładowcy DIMK są współautorami kilku edycji chorału opolskiego, „Drogi do nieba”, innych śpiewników i książek ukazujących dziedzictwo oraz twórców kościelnej kultury muzycznej. Druga seria płyt „Magister et Discipuli” uwiecznia występy uczniów, nauczycieli i chórzystów w kościołach Opolszczyzny. Perełek wśród często leciwych instrumentów nie brakuje.

– Odwiedzamy też miejsca w Polsce, gdzie są wyjątkowe organy: Gdańsk, Krzeszów, Warszawa, Mikołów, muzeum organów w katowickiej Akademii Muzycznej itd. Okazją, by uczyć się od siebie, poznawać ciekawe instrumenty i twórczość śląskich kompozytorów, jest również konkurs dla młodych organistów, który organizujemy. Warto próbować swoich sił – zachęca Gabriela Czurlok, absolwentka i wykładowczyni DIMK. 

Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.