Wyrzuceni z Wieczernika

Ks. Rafał Starkowicz; Gość Gdański 48/2017

Gość Gdański 48/2017 |

publikacja 11.12.2017 04:45

O prowadzeniu Ducha Świętego podczas modlitwy o uwolnienie i nieustannym adwencie mówi ks. Jan Kucharski, proboszcz gdańskiej parafii pw. NMP Matki Kościoła i św. Katarzyny Szwedzkiej, opiekun wspólnoty charyzmatycznej, egzorcysta.

– Człowiek, który doświadcza działania Ducha Świętego, nabiera ewangelizacyjnej mentalności. Tak jest również i w naszej wspólnocie – podkreśla ks. Jan Kucharski. ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość – Człowiek, który doświadcza działania Ducha Świętego, nabiera ewangelizacyjnej mentalności. Tak jest również i w naszej wspólnocie – podkreśla ks. Jan Kucharski.

Ks. Rafał Starkowicz: Hasłem nowego roku duszpasterskiego są słowa: „Duch, który umacnia miłość”. Jak Ksiądz odbiera tę propozycję episkopatu?

Ks. Jan Kucharski: To bardzo ważna decyzja. Zwłaszcza że Duchowi Świętemu poświęcone będą dwa kolejne lata. Według zapowiedzi episkopatu, pierwszy rok skoncentrowany będzie na odkrywaniu tego, kim jest Duch Święty, drugi natomiast – praktycznej prawdy, że ma się On stać dla nas przewodnikiem w działaniach. Trzeba pamiętać o tym, że daru wiary nie otrzymaliśmy tylko dla siebie, ale że mamy stać się w otaczającym nas świecie misjonarzami.

Misjonarzami mają stać się wszyscy chrześcijanie?

Chrześcijaństwo jest religią miłości. Bóg stworzył nas z miłości, z miłości nas odkupił. Z miłości także chce nas prowadzić i uświęcać. Nie można jednocześnie trwać w miłości i być człowiekiem skupionym wyłącznie na sobie. Dlatego przyjąwszy zbawienie w Jezusie, mamy otwierać się na działanie Ducha Świętego. Stając się chrześcijanami, decydujemy się na to, że nie będziemy już realizować swojej wizji świata i własnego życia, ale że będziemy odczytywać to, do czego nas Bóg wzywa.

A co dzieje się z człowiekiem, który uparcie próbuje realizować swoją wizję?

Bycie chrześcijaninem nie może ograniczać się tylko do przyjęcia chrztu. Jeżeli człowiek nie współpracuje z łaską, nie przynosi owoców. Żyje bez wiary, bez Boga, bez sakramentów. I to z własnego wyboru. Realizacja planu Boga jest drogą do szczęścia. Zarówno samego wierzącego, jak i innych, którzy z nim idą przez życie. To prawda, że można doskonalić się na różne sposoby. Ale zbawienie możliwe jest tylko w Jezusie Chrystusie. Bez Niego człowiek zbawienia nie osiągnie.

Dzisiaj w Kościele jest sporo wspólnot odwołujących się do działania Ducha Świętego...

To szczególny znak tego, że Kościół po Soborze Watykańskim II w nowy sposób przyjął działanie Ducha Świętego. Prowadząc taką wspólnotę, widzę, jak mocno czerpie ona ze słowa Bożego. Jej członkowie w stałym programie formacyjnym w ciągu dwóch tygodni realizują 6 medytacji biblijnych. Mają one formę lectio divina, czyli – najkrócej mówiąc – czytania Pisma Świętego, połączonego z pełną otwartości na Bożą wolę próbą odpowiedzi na pytanie, co – w świetle tego słowa – mam czynić w moim życiu. Duch prowadzi do Biblii i uczy, jak z niej korzystać. Nie można inaczej. Słowo Boże to przecież Jezus.

Udział w takiej wspólnocie jest dla chrześcijanina koniecznością?

Nie trzeba należeć do wspólnoty charyzmatycznej, żeby słuchać Ducha Świętego i Jego natchnień. Jednak widzę, jak we wspólnotach ludzie otwierają się na Boże działanie. Rekolekcje, nazywane dzisiaj często kursami, prowadzą do odnowienia wiary. Dla ich uczestników często właśnie od tego momentu rozpoczyna się współpraca z łaską oraz odkrywanie wielkiego skarbu bierzmowania, czasem ukrytego i niewykorzystanego.

Jakiś przykład?

Mogę powiedzieć chociażby o wspólnocie Wieczernik, która powstała w mojej parafii po kursie „Nowe życie”. Ludzie zaczęli się gromadzić na modlitwie i studiowaniu słowa Bożego. Spotkania odbywają się co tydzień. Raz na dwa tygodnie składają się z modlitwy do Ducha Świętego oraz dzielenia się w grupach owocami wspomnianych medytacji biblijnych, a raz w miesiącu mamy adorację Najświętszego Sakramentu i agapę. Kolejne spotkanie cyklu to modlitwa uwielbienia. Duch Święty, słowo Boże i sakramenty to rzeczywistości nierozdzielnie ze sobą związane. Osobnym przykładem mocnego działania Ducha Świętego jest chociażby egzorcyzm czy modlitwa o uwolnienie. Na początku zawsze Go przyzywamy. To wezwanie jest zresztą obecne w rytuale egzorcyzmu. Czujemy, jak Duch Święty nas w tej posłudze umacnia, daje światło, pokazuje, jak poprowadzić modlitwę. Daje też zgodne z prawdą przekonanie, że to Bóg jest zwycięzcą.

Czy hasło obecnego roku duszpasterskiego prowadzi katolików do konkretnych działań?

Pan Bóg zawsze szuka człowieka i wychodzi mu naprzeciw. Nasze życie powinno być zatem nieustannym adwentem. Chodzi o to, byśmy to działanie dostrzegli i odczytali. Bóg jest miłością i zaprasza nas, byśmy tą miłością żyli także w odniesieniu do naszych braci. Dlatego hasło: „Duch, który umacnia miłość” jest głęboko zbieżne z tym, co dzisiaj tak mocno wprowadza papież Franciszek. Kiedy Duch Święty zstąpił na apostołów, niejako „wyrzucił” ich z Wieczernika, by poszli i zaczęli realizować swoją misję. Nie da się tego czynić bez dostrzeżenia człowieka i jego problemów. Trzeba wyjść ze swojej wygody i – przy zachowaniu tożsamości wiary i tradycji – szukać człowieka „na peryferiach”, tam, gdzie się pogubił. Nie chodzi tu o żaden kompromis z tym, co światowe, ale o to, byśmy się stali „solą ziemi i światłem dla świata”.

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.