Świat umiera, a człowiek się rodzi. Tylko on tak może

Beata Malec-Suwara

publikacja 01.12.2017 22:30

Kosmolog, antropolog, biolog ewolucyjny, genetyk, specjalista od ewolucjonizmu, biblista i teolog wyjaśniali, jaki jest nasz początek, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy.

Świat umiera, a człowiek się rodzi. Tylko on tak może Beata Malec-Suwara /Foto Gość Prelegenci pierwszej części sympozjum: ks. prof. Michał Heller, dr Wioletta Nowaczewska, prof. Jan Kozłowski i prof. Ewa Bartnik

1 grudnia w auli WSD w Tarnowie odbyło się sympozjum "Powstanie człowieka w ujęciu interdyscyplinarnym". Jego organizatorem był Wydział Teologiczny UPJPII w Krakowie Sekcja w Tarnowie, a poprowadził go ks. dr Tomasz Maziarka.

Znakomitych gości przywitał i sympozjum otworzył biskup tarnowski Andrzej Jeż. Posłuchaj fragmentu jego wystąpienia:

Gość Tarnowski Powstanie człowieka w ujęciu interdyscyplinarnym

Jak widzi przypadek w świecie ks. prof. Michał Heller? To on pierwszy wygłosił wykład, mówiąc o początku Wszechświata, o tym, jak musiał być niezwykle zsynchronizowany, by mógł się narodzić w takim kształcie, jaki ma.

– Gdyby ekspansja, tempo powstawania Wszechświata, było odrobinę szybsze, nie powstałyby galaktyki, a gdyby tempo ekspansji było odrobinkę wolniejsze, nie powstałyby pierwiastki chemiczne, chemia organiczna i życie – tłumaczył, obrazując swój wykład wykresami i dowodząc, że wszystkie procesy zachodzące w świecie da się matematycznie obliczyć.

Entropia, która jest miarą stopnia nieuporządkowania układu i rozproszenia energii, zwiększa się z czasem istnienia Wszechświata, a nasze życie utkane jest z przypadków, które da się oswoić rachunkiem prawdopodobieństwa. Według kosmologa, przypadek jest bardzo ściśle wkomponowany w matematyczność świata, współgra z nim.

A jak Pan Bóg radzi sobie z przypadkiem? Posłuchaj uzasadnienia ks. prof. Michała Hellera:

Gość Tarnowski Przypadek w zamyśle Bożym

Być może gdyby Darwin mógł odwołać się do współczesnych osiągnięć nauki, mógłby rozwiązać swój problem...

Świat umiera, a człowiek się rodzi. Tylko on tak może   Beata Malec-Suwara /Foto Gość Ks. dr Tomasz Maziarka, prowadzący sympozjum oraz jeden z jego prelegentów Jak wyjaśniał ks. dr Tomasz Maziarka, ewolucja Wszechświata rozpoczęła się ok. 14 miliardów lat temu i na kanwie ewolucji kosmologicznej rozwinęła się ewolucja biologiczna. Kiedy we Wszechświecie narodził się człowiek, jak wygląda ewolucja naszego gatunku, co na ten temat mówią materiały kopalne, mówiła w czasie sympozjum dr Wioletta Nowaczewska z Katedry Antropologii Uniwersytetu Wrocławskiego.

Jak tłumaczyła, w świetle najnowszych badań paleoantropologów Homo sapiens ewoluował w Afryce, a bezpośrednie dowody, czyli szczątki kostne obecnie znane, są datowane na 300 tys. lat. Możemy jednak mówić o ich pojawieniu się już ok. 6–7 mln lat temu w Afryce i pierwszym takim przykładem występowania kopalnej istoty ludzkiej jest Sahelanthropus tchadensis.

Po egzystencji w Afryce Homo sapiens migruje na inne obszary świata i dochodzi do krzyżowania się z innymi gatunkami, tj. neandertalczykami i denisowczykami.

Jak zauważyła z kolei prof. dr hab. Ewa Bartnik z Instytutu Genetyki i Biotechnologii Uniwersytetu Warszawskiego, jesteśmy zdaje się jedynym gatunkiem, który obejmuje całą kulę ziemską i przy tym bardzo mało różnorodnym. – Czy jednak naprawdę nie ma już odwrotu od uznania, że jesteśmy dalekim ewolucyjnym krewniakiem ślimaka i ciotecznym kuzynem szympansa bonobo? – pytał ją ks. dr Tomasz Maziarka.

Badania molekularne dziś ujawniają, że wskaźnik zróżnicowania DNA człowieka i szympansa wynosi 3-4 procent, a według prof. Bartnik – nawet mniej. Tyle że i u myszy występuje większość naszych genów, a i w większości posiadamy te geny, które mają drożdże. Różnice między naszymi krewniakami polegały na ich ewolucji.

Nie ma jednego albo kilku genów człowieczeństwa, jest mnóstwo genów, które nas różnią, przy czym olbrzymia większość naszych cech to nie tylko geny, ale miał na nie wpływ rozwój kulturowy. – Jesteśmy produktami nie tylko naszych genów, ale kultury i naszego otoczenia. Nie istnieją geny człowieczeństwa, ale na pewno jest bardzo wiele genów, w których widać ślady tego, co nas zmieniało na drodze ewolucji od wspólnego naszego przodka – dowodziła prof. Bartnik.

O biologicznych początkach człowieka, o tym, jak człowiek się stawał, opowiadał z kolei prof. dr hab. Jan Kozłowski, biolog ewolucyjny. Uważa on, że jeśli Bóg istnieje, to stworzył człowieka na drodze ewolucji i była to droga stopniowych, a nie nagłych zmian.

Według niego, ciągiem drobnych zmian ewolucyjnych jest powstawanie języka, kultury i moralności człowieka.

– W XIX wieku opowiadano historyjki umoralniające na podstawie życia zwierząt, oczywiście nie do końca znając ich specyfikę. Wytworzyło to obraz dobrej przyrody i złego człowieka. Otóż lepsze poznanie przyrody pokazuje, że tam znajdziemy każde draństwo i nie należy brać z niej przykładu. Człowiek jest jeszcze stosunkowo porządnym gatunkiem – mówił prof. Kozłowski.

– Gdyby szympansy miały karabiny maszynowe, nie zawahałyby się ich użyć. Już nie mówię o zjadaniu matek, kanibalizmie, o cudzołóstwie, które jest powszechne w świecie zwierząt. Nam się jedynie wydaje, że człowiek jest zły, ponieważ ma większe możliwości złego działania – dodał.

Grzech pierworodny to dla niego czas pojawienia się kultury, moralności, samooceniania postępowania człowieka. A co na to teologia?

Dzisiejsza teologia mówi, że grzech pierworodny wyznacza początek religii. – W raju człowiek nie był religijny, bo miał pełną świętość. Religia zaczyna się tam, gdzie człowiek szuka pośrednictwa względem Boga – tłumaczył ks. prof. Janusz Królikowski, teolog, prelegent sympozjum.

Jakie jest podejście teologiczne do początków istnienia, a właściwie rozumienia człowieka? – Nawet przyjmując ewolucję i biologiczne pochodzenie człowieka, nie da się go zrozumieć, także pod względem cielesnym, bez odniesienia do bezpośredniej Bożej interwencji – uważa ks. prof. Królikowski.

– W człowieku w stosunku do całej natury występuje skok jakościowy, ontologiczny, jak mówił Jan Paweł II, którego nie da się wyprowadzić tylko i wyłącznie z praw nawet lekko uduchowionych, które towarzyszą istocie ludzkiej. Czyli nawet samo myślenie jako sprawność człowieka nie wystarcza do tego, żeby obronić człowieka. To za mało, żeby pokazać jego specyfikę, bo on w ewolucji idzie odwrotnie, idzie przez śmierć do życia, co się kłóci z naturą. Świat umiera i ślad po nim ginie, a człowiek umierając, rodzi się – zauważył teolog.

Według ks. prof. Janusza Królikowskiego, zamysł Boży dotyczy nie tylko samego człowieka, ale wręcz pary ludzkiej. – Tutaj nie wystarczą procesy naturalne, żeby ten obraz obronić. Mamy podstawowy schemat mężczyzny i kobiety, gdzie jedno dzięki drugiemu jest sobą. A czy w naturze biologicznej istnieje coś takiego? – pytał kapłan.

Człowiek zdaje się, dzięki połączeniu rozumu, wolności i wyznaczonemu celowi, uciekł od niewoli ewolucji biologicznej, a może nawet kulturowej. Może być lepszy i choć nie zawsze chce, jako jedyny dostał tę szansę...